Wyskoczyło mi dziś na FB – post
LESBIKONu dot. odejścia z redakcji "Repliki" wicenaczelnej Małgorzaty Sikory-Tarnowskiej:
Komentarz mógłby być krótki: BRAWO I GRATULUJEMY ODWAGI.
Chcemy jednak jeszcze dodać: bardzo nam przykro, że Gosia (redaktorka naczelna LesBiLansu i członkini zarządu Fundacji Lesbikon im. Gochy Pawlak) jako redaktorka, korektorka, dziennikarka i wicenaczelna „Repliki” przez kilka lat musiała mierzyć się z niemierzalnym – patriarchalną strukturą, mocnymi nadużyciami władzy, mansplainingiem, gaslightingiem, mobbingiem, podważaniem kompetencji. Głosy wsparcia, które płyną od wielu osób potwierdzają, że to niestety nie jednostkowy problem, a uderzający szerzej: w brak reprezentacji kobiet, osób trans/niebinarnych tamże. W skuteczne uciszanie i eliminowanie ich obecności.
Jesteśmy dumnx, że Gosia znalazła siłę, żeby podzielić się swoim doświadczeniem. Jesteśmy dumnx, że jej gest spowodował solidarne reakcje wśród osób nie tylko dotychczas współpracujących z „Repliką” (które również odeszły z redakcji), ale również osób współpracujących z nami. To niezwykle budujące, że nasza inicjatywa skupia świetną społeczność queerowo-kobiecą* oraz osób z doświadczeniem kobiecości*, która nie pozostaje obojętna wobec tego, co działo i dzieje się w „Replice”.
Gosiu – wspaniale, że z nami jesteś. Masz całą lesbijską* załogę po swojej stronie.
Niezmiennie polecamy krótką lekturę naszych celów statutowych na stronie internetowej lesbikon.pl. I lekturę wpisu Gosi na jej profilu na Facebooku.
LINK POST na FB:
https://www.facebook.com/Lesbikon/posts ... CVdYH7ZQjl
Tą drogą kliknąłem w komentarzu link do treści na profilu MST:
Od dłuższego czasu na tym profilu zapowiadam nowy numer magazynu „Replika” jako korektorka, członkini redakcji, dziennikarka, a ostatnio wicenaczelna. Tym razem robię po raz ostatni: zbliża się premiera 114. numeru magazynu „Replika”, ale nie będę go współtworzyć – ani tego, ani żadnego następnego.
Nie dowiecie się o tym od „Repliki”, mimo że nie zostałam zwolniona, oficjalne pożegnania osób współpracujących nie są tam zresztą w zwyczaju.
Wystarczy napisać, że od 2021 r. współtworzyłam ponad 20 numerów – to kilkadziesiąt wywiadów, recenzji i szkiców, setki godzin rozmów i pracy, dwa wspaniałe kalendarze (jeden na zdjęciu). Wiele tej pracy zawdzięczam: tak poznałam swoją żonę, przyjaciółki, niezliczoną ilość wspaniałych, utalentowanych, solidnych osób, dołączyłam do Lesbikonu; weszłam z żoną nago do lodowatego śmierdzącego bagna pod Poznaniem, i to dwa razy, bo tak nam zależało, żeby do kalendarza poszło dobre zdjęcie (i tak nie poszło). Dziękuję wszystkim osobom, które podzieliły się swoimi historiami (ostatnio Kinga Sabak i Opal Ćwikła) – jestem przekonana o niepodważalnej wartości naszych rozmów i towarzyszących materiałów bez względu na okoliczności, w jakich powstawały, bo do końca dawałam z siebie wszystko.
Chcę zatem, wracając, zwrócić uwagę nie tyle na ukryty moment odejścia (było takich odejść sporo), ile uwidocznić jego powód. Zacznę od tego, że rozumiem mit „Repliki” – materialnego czasopisma, które daje poczucie ciągłości tak potrzebne naszej społeczności w Polsce, któremu wiele się wybacza, bo daje nam poczucie, że rzeczywiście istniejemy. Ten mit mimo wielu kryzysów pozwolił mi ją współtworzyć ponad 3 lata. Uwielbiam tożsamościotwórczość, wspólnototwórczość prasy. Niestety w tym przypadku mamy z tą tożsamością i wspólnotą problem.
„Replikę” utarło się krytykować za niedostateczną reprezentację kobiet i niecismężczyzn, czasami za brukowy styl (podkreślam zresztą, że niesprawiedliwie wobec wartościowych treści tworzonych na jej obrzeżach). Mało albo wcale nie mówi się za to o wewnętrznych przyczynach tego stanu rzeczy: o patriarchalnej strukturze (kto zarządza działami, „czyje” to działy? spójrzcie), o głębokich wewnętrznych problemach w redakcji (zmiany zarządu), o autorytarnym stylu zarządzania i nadużyciach (chociaż raczej sam ten styl jest nadużyciem), wokół których panuje dziwna zmowa milczenia. To problemy, które rozciągają się daleko poza dominację mężczyzn i ich punktu widzenia na papierze czy w social mediach, prezentujących pokrzepiającą, raczej optymistyczną narrację. W przypadku kobiet i osób niecismęskich do chronicznego stresu mniejszościowego (sic!) dochodzą inne: spowodowane mansplainingiem, gaslightingiem, podważaniem kompetencji, narzucaniem zmian w tekście na te wyrażające męski punkt widzenia; zarządzanie albo krzykami, albo unikami w nieskończoność – z nadzieją, że się poddasz i sama odpuścisz.
Brak kobiet i osób trans/niebinarnych w „Replice” to nie żadna „niedostateczna reprezentacja”: to zwalanie na kobiety pracy opiekuńczej, bo jedna z nich nie wytrzymała i zażądała interwencji osoby z zewnątrz; to zatrudnienie twojego kolegi na pełnopłatne stanowisko, zaraz po tym jak dostałaś symboliczny awans; to telefon w środku dnia, żeby oskarżyć cię o „nielojalność”, bo w dyskusji wsparłaś zaatakowaną koleżankę, kiedy wszyscy milczeli. Wreszcie – to ogólne, wieloosobowe milczące przyzwolenie na przykład, który idzie z góry, nawet jeśli się z nim wewnętrznie nie zgadzamy.
Nie zależy mi (już) na tworzeniu strategii naprawczej. Skupiam się na nakreśleniu problemu, z którym zmagało i zmaga się wiele osób – skutkiem ubocznym nieformalnego sprawowania pracy opiekuńczej jest to, że zaufało mi ich tyle, że mogę oszacować skalę zjawiska. Podkreślam: nie chcę „Repliki” z kobietami i osobami trans. Chcę przeczytać te wywiady, które się nie ukazały, bo ktoś je uznał za „niezrozumiałe”; chcę przeczytać wersje robocze sprzed poprawek; chcę poznać pomysły na okładki z kobietami, które będą jedyną okładką, a nie łaskawą alternatywą; na szkice, działy i rubryki, które ktoś odrzucił, bo np. „przecież nikt nie rozumie poezji” (sic!); pragnę budowania ciągłości na wspólnych, a nie arbitralnych, zasadach.
Od roku mamy magazyn „LesBiLans”; mamy queerowo-kobiecą* kulturę zinową, podcasty i inne media (niedawno ukazał się świetny materiał o osobach trans Anton Ambroziak w OKO.press) – to tylko niektóre przykłady alternatywy dla mitograficznej „jedyności” z podtytułu). Czego jeszcze nie chcę: nie chcę wysłuchiwać więcej replik, tylko bezpiecznej rozmowy, która pokazuje różne punkty widzenia, rozwija wrażliwość i buduje solidarność. I przede wszystkim: w której wiadomo, kiedy przestać.
LINK POST na FB M. Sikory-Tarnowskiej: https://www.facebook.com/leastusedemoji ... JBUNuQ5Yml