5 minut z Anką

Książka, kino, teatr, muzyka, telewizja...
Regulamin forum
Info: tematy możliwe do przeglądania przez gości forum, dostępne indeksowanie dla bootów typu Google.
Awatar użytkownika
uzytkownik_konta
Posty: 6498
Rejestracja: 18-07-2018 15:54:11

Re: 5 minut z Anką

Post: # 219634Post uzytkownik_konta »

Golf z mundurem kojarzy mi się z Kriegsmarine.
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 18093
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(14/1977) 5 minut z Anką

Post: # 219718Post Hebius »

Obrazek
Świat Młodych
nr 40 – sobota 2 kwietnia 1977 r

Obrazek

5 minut z Anką

Ufff! To jest oddech ulgi. Po wczorajszym dniu. Bo był to dzień bezwzględnie męczący. Ile razy można zachwyconą gębą reagować na radosny okrzyk: „Ojej, Anka, ale masz plamę na spódnicy!” Trzy razy, cztery razy, pięć…?! O tym, że mam taką właśnie plamę, powiadomiono mnie wczoraj siedemnaście razy; dziewięć razy dowiedziałam się, że ubrudziłam się na czole długopisem; sześć razy wyleciały mi ponoć klucze z kieszeni… „Ponoć”, bo oczywiście wszystko było nieprawdą, ot, takie primaaprilisowe żarciki.

Przyznać się muszę, że… ani ciut mnie one nie rozbawiły. Ba, więcej – za którymś kolejnym razem byłam wręcz wściekła. Tym najgorszym rodzajem wściekłości, tłumionej w sobie – moja ciocia, która jest psychologiem twierdzi, że takie złe uczucia trzeba sobie szybko na zewnątrz rozładowywać, bo inaczej człowiekowi grozi zawał serca. No więc, mnie chyba grozi i tzw. cud boski się zdarzył, że jeszcze go nie dostałam. Dobry to byłby napis na nagrobku: „Zgasła w 15 wiośnie życia z powodu zawału będącego wynikiem żartów primaaprilisowych”, nie?!

Ale jak na razie, to chyba nic z tego. Nagrobka z takim ślicznym napisem na żadnym cmentarzu nie będzie, bo ja – ciągle żyję. Nie dość tego, cieszę się wyśmienitym zdrowiem (ponoć apetyt jest jego świadectwem?!), a co gorsza… również i szampańskim humorem. Bo dzisiaj, to zaczyna mnie to wszystko śmieszyć. Fakt, nie bujam!

Bo jest to rzeczywiście i autentycznie śmieszne. Nie te kawałki o plamach i o kluczach, ale to, że wcale nie tak jeszcze dawno temu, ja sama identycznymi niemal „odkryciami” raczyłam na prawo i na lewo swoje otoczenie. I dziwiłam się bardzo, że… mało kto się z nich śmieje. A przecież – niby powinni. Więc obrażona byłam też co nieco, że los mnie obdarzył takimi nieciekawymi znajomymi, co nie grzeszą odrobiną nawet humoru. Kiedy to było – trzy lata temu, dwa lata temu?… W zeszłym roku, gdy tata wrócił wieczorem do domu powiedziałam mu, że guzik mu się od marynarki oberwał (miał wszystkie guziki w najlepszym porządku), a on, zamiast się przestraszyć, to mówi: „Wiem, wiem, już mnie o tym sto tysięcy razy dzisiaj poinformowano”. I jeszcze dodał zjadliwie: „Gratuluję, Aniu, spostrzegawczości!” Miałam prawo być obrażona?! Miałam!

Dzisiaj tatę świetnie rozumiem. Popsuł mi wtedy zabawę, ale tym większą mam ją teraz. Z siebie przede wszystkim. Z tego, że jeszcze tak niedawno byłam tak oceanicznie głupia i z tego, że przez ten rok tak się bardzo zestarzałam. Całe szczęście, że włosy mi jeszcze nie osiwiały. Ale podobno siwieniu zapobiega właśnie śmiech – no, to się śmieję…

ANKA

42/13006
Obrazek
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 18093
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(15/1977) 5 minut z Anką

Post: # 219799Post Hebius »

Obrazek

Świat Młodych
nr 43 – sobota 9 kwietnia 1977 r

Obrazek

5 minut z Anką

No i mamy ferie. Najdziwaczniejsze z dziwacznych. Bo tak – niby mamy odetchnąć, wypocząć, nabrać sił do dalszej nauki, a naprawdę, to nie jest to jak na razie żaden odpoczynek tylko zwyczajna… orka. Ja mam jeszcze nie najgorzej, ale np. Ulka i Marzena oznajmiły wczoraj wieczorem, że ledwo nogi i ręce czują i marzą o… powrocie do szkoły – wtedy sobie po przedświątecznych szaleństwach odpoczną. Szorujemy, froterujemy, trzepiemy, ucieramy (ser z żółtkami i rodzynkami), targamy ze sklepów pękate siatki…

Ulka miała w stosunku do tych ferii bardzo nieracjonalne zamiary – chciała sobie matmę dogłębnie powtórzyć, a może i fizykę. Nieracjonalne, bo dobrze wiemy, że ferie są nie na naukę, ale na odprężenie od niej – cóż, w życiu jednak różnie bywa i co poniektórzy do tej nieracjonalności są obiektywnymi warunkami zmuszeni. Widocznie jednak anioł stróż czuwa nad Ulką, bo w tej chwili nie ma ona do matmy ani głowy, ani siły, ani czasu. Powinna mu być wdzięczna za opiekę, a ona jest zła – kapryśna jakaś osoba…

Jeśli chodzi o mnie, to lekkim dreszczem obrzydzenia napawa mnie dzień pojutrzejszy – lany poniedziałek. W zeszłym roku chłopcy na naszym osiedlu dosłownie nie dali nam przejść, żeby nie polać woda. Wstrętną, brudną, kałużastą i w ogromnych ilościach. Czym która dziewczyna bardziej piszczała, tym bardziej ja oblewali – koszmar! Tata poradził mi, żeby… nie piszczeć, bo ten sprzeciw to tylko ich dopinguje do dalszego lania. Wyszłam więc z wyniosłą miną, że niby nic mnie to nie obchodzi, że gwiżdżę na nich sobie. Ale widać kiepski z mojego taty psycholog – zostałam oblana tak, że z końskiego ogona (bo w zeszłym roku miałam jeszcze koński ogon) ściekała woda zupełnie żwawym strumyczkiem.

Więc się boję, że i w tym roku będzie podobnie. Mogę oczywiście nie wyściubiać nosa z domu, ale czy to jest ta najlepsza metoda?!

Ja nie wiem… Owszem, tradycje rzecz fajna i miła tylko czy naprawdę musimy się tak utradycyjniać aż do przesady?! Bo ja myślę, że to przesada. l te kosmiczne porządkowanie wszystkiego, i to „wielkie żarcie”, no i przede wszystkim ten lany poniedziałek.

Tata to by pewnie zaraz mi odpowiedział, że tradycje i zwyczaje są bogactwem każdego narodu. l pewnie tak powie, bo tata lubi być pompatyczny. Ja bym jednak wolała być… ciut biedniejsza.

ANKA

----

I w zasadzie dożyliśmy już czasów, gdy jest tak, jak chciała Anka. Tradycja lanego poniedziałku umarła, a te dwie pozostałe - obżarstwo i przedświąteczne porządki - za chwilę też już umrą na amen razem z ostatnimi przedstawicielkami pokoleń urodzonych w latach 40. i 50.
Obrazek
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 18093
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(16/1977) 5 minut z Anką

Post: # 219844Post Hebius »

Obrazek

Świat Młodych
nr 46 – sobota 16 kwietnia 1977 r

Obrazek

5 minut z Anką

Wszystkie kochamy się w… Pst, to tajemnica – w jednym Aktorze. Już dawno, niedługo będzie rok. Zbieramy Jego zdjęcia, wycinamy z gazet i czasopism artykuły o Nim… Największy album ma Marzena, bo jej rodzice prenumerują chyba wszystkie kolorowe tygodniki. Ale zaraz po Marzenie jestem ja. Bo ja Go więcej niż kocham. On jest moim ideałem. Raz widziałam Go w ciągu tego roku w teatrze, raz – na ulicy, pod domami „Centrum” w Warszawie.

Ulka mówi, że jestem frajerką, bo trzeba było podbiec i o autograf poprosić, a ja – zaniemówiłam, nogi mi wrosły w chodnik, oczy wytrzeszczyłam w jeden punkt. Dziewczyny miały potem do mnie przez dobrych parę tygodni pretensje, że nie wykorzystałam okazji. To było jeszcze przed feriami zimowymi.

Potem… jakoś o Nim zapomniałam. Owszem, album prowadziłam nadal, ale już bez… bicia serca. Dopiero teraz, niedawno. Właściwie to Marzena zaczęła. Przyszła któregoś dnia i mówi, że trzeba do Niego list napisać. Papeterię nawet ze sobą przyniosła, taką superextra – seledynową w białe serduszka, co to jej tata w zeszłym roku z Finlandii przywiózł. Marzena bardzo ją oszczędza i tylko Najważniejsze Listy Miłosne na niej pisze. Czyli ten list jest dla niej, dla Marzeny, ważny – aż coś we mnie w tym momencie z zazdrości podskoczyło. Ale nic, na razie nie mówiłam. Dopiero potem, jak przyszło do zdjęć – Basia zaproponowała, żebyśmy do listu dołączyły swoje zdjęcia, niech wie, kto pisze – pomyślałam sobie, że wcale nie chcę, aby moje zdjęcie było w tłumie innych. I powiedziałam, że nie, że ja swojego nie dam.

Ale na mnie naskoczyły! Że egoistka jestem, że jak razem, to razem, że ja się ze spółki wyłamuję… Też mi spółka – do miłości! Zacięłam się jednak w sobie i – nie. One na mnie huzia, a ja – ani słowa. W końcu dały mi spokój, ale – to było przedwczoraj – od dwóch dni się do mnie nie odzywają, jestem dla nich powietrzem.

Nie wiem, czy wysłały do Niego ten list na seledynowym papierze w białe serduszka. Pewnie… tak, bo takie zadowolone są z siebie. A ja – listu nie wysłałam. Próbowałam, ale… nawet zacząć nie potrafię, nie wiem jak. I myślę, że pewnie już nigdy go nie wyślę. Bo niby o czym mam w nim napisać – że album od roku kleję?! Bezsens! W ogóle – po co mi ten album?! – po co mi ten Aktor?!

Nie mam pojęcia, ale… chyba po nic!

ANKA

44/15776
Obrazek
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 18093
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(17/1977) 5 minut z Anką

Post: # 219978Post Hebius »

Obrazek

Świat Młodych
nr 49 – sobota 23 kwietnia 1977 r

Obrazek

5 minut z Anką

Osłupiałam! Autentycznie i dokumentnie! Bo rzecz jest niebanalna – ni mniej ni więcej tylko… oświadczono mi się. Albo, prawie że. Fakt!

W ogóle – głupia sprawa. Cała głupota zresztą po mojej jest stronie. Chociaż… troszkę winna jest Marzena. Było to zaraz po rozpoczęciu roku szkolnego, przeglądałyśmy jakieś czasopismo, gdzie były adresy takich, co chcą korespondować. Marzenie bardzo przypadły do gustu zdjęcia dwóch chłopaków, bo i zdjęcia przy tych adresach były. „Do tego napisz, ja, a do tego – ty!” stwierdziła. No i napisałyśmy. Ponieważ zaś kandydatami na korespondentów byli studentami, doszłyśmy do wniosku, że nie honor przyznawać się do naszego mikro-wieku, postanowiłyśmy więc, że wystąpimy w charakterze uczennic szkół średnich, najlepiej – klas maturalnych. I tak się też stało. Z tym, że Marzena na swój list żadnej odpowiedzi nie dostała, a „mój” Andrzej odpisał mi zaraz. Zupełnie sympatyczny to był list i nawet żal mi się zrobiło, że takiego miłego chłopaka nabieram, ale Marzena szybciutko wybiła mi skrupuły z głowy.

„Coś ty — mówi — chcesz zepsuć taką bombową zabawę?! Ja ci pomogę pisać listy do niego!” Najpierw pomagała, potem znudziło jej się i zabawę kontynuowałam dalej sama. Starałam się jak mogłam, żeby wydać się Andrzejowi prawdziwą maturzystką o głębokich zainteresowaniach. On studiuje polonistykę więc napisałam mu, że i też bym chciała podjąć te same studia po maturze. Bardzo się ucieszył. Przysłał mi mnóstwo różnych informacji i wskazówek jak przygotowywać się do egzaminów wstępnych. Ja z kolei zdawałam mu sprawozdania z tych moich niby przygotowań. Dyskutowaliśmy w listach o książkach, o filmach i tak w ogóle, o życiu. Okazuje się, że moje wysiłki nie poszły na marne i gra udała mi się na medal, bo Andrzej uwierzył, że ma do czynienia z zupełnie poważną osobą.

Ten ostatni list przyszedł we czwartek. Andrzej zaprasza mnie w nim, zaraz po mojej maturze do swoich rodziców. Chce żebym ich poznała, żeby oni poznali mnie, bo… jestem rozsądną dziewczyną. Tak napisał — „rozsądną dziewczyną”. Rety, żeby on wiedział, jaka ja naprawdę jestem!

Za Chiny nie wiem po jakiego diabła to zrobiłam?! Muszę mu odpisać. Że moja matura, to w najlepszym wypadku za pięć lat będzie. Muszę go przeprosić. Za ten kosmiczny wygłup. Muszę…

No nie! Zupełnie nie warto udawać kogoś innego!

ANKA

45/15989
Obrazek
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 18093
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(18/1977) 5 minut z Anką

Post: # 220014Post Hebius »

Obrazek

Świat Młodych
nr 52 – sobota 30 kwietnia 1977 r

Obrazek

5 minut z Anką

Jak fajnie! Bardzo lubię jutrzejszy dzień – 1 Maja. Jak byłam zupełnie mała, to data ta kojarzyła mi się z… pierwszymi w danym sezonie lodami. Bo przedtem, to zawsze było za zimno i jeszcze nie lato, a 1 Maja, to już był rytuał – chociaż nie wiem jaki ziąb, lody były obowiązkowe. Pamiętam jak dziś: tata niesie mnie na barana, a ja liżę taakiego wielgachnego loda. A dookoła flagi i wszyscy jacyś bardziej mili niż zazwyczaj. Zdarzało się, że 1 Maja śnił mi się niekiedy w środku głębokiej zimy, gdy się po przebudzeniu pytałam, kiedy będzie naprawdę, rodzice śmieli się – że niby taki łakomczuch lody ze mnie!

Jak dorosłam – no bo przecież na barana nikt mnie już nie nosi – wcale nie przestałam 1 Maja lubić, chociaż lody żadną sensacją już nie są. Niby dlaczego miałyby być – „Hortex” całą zimę działa!

Do ubiegłego roku chodziłam na pochód z rodzicami, albo z mamą, albo z tatą. Jutro po raz pierwszy idę w sposób indywidualny – ze szczepem. To zresztą wcale nie było takie proste, osiągnięcie tej indywidualności. Zupełnie nie wiem dlaczego, w naszym hufcu na pochód idą tylko drużyny HSPS, a z podstawówek tylko kadra i w najlepszym wypadku ósma klasa. Co to, oni są lepsi?! Zaparliśmy się więc, przypaliliśmy szczepowego do muru i przekonaliśmy go – my też idziemy! Już przedwczoraj odprasowałam sobie na tę okoliczność mundur.

Mama podśmiewa się ze mnie z tego powodu. Może rzeczywiście wydaje się jej śmieszna, ale mogłaby przecież zrozumieć, że jak ona idzie ze swoim zakładem pracy, a tata ze swoim, to ja nie chcę być do kogoś na przyczepkę. Dlaczego ona nie idzie razem z tatą, chociaż tata ma zbiórkę później?! Otóż i ja mam takie same powody i prawo do indywidualności w tej dziedzinie jak i ona! I kropka.

Podejrzewam, że wieczorem nie zasnę z wrażenia. Będę sobie wyobrażała ten jutrzejszy pochód, wszystkie flagi, wszystkie kwiaty… Myśmy też robili wczoraj na zbiórce kolorowe kwiaty z bibuły. Bardzo ładnie wyszły – żeby tylko deszcz jutro nie padał…

Z tym deszczem, to ja się zawsze denerwuję. Chociaż jak na razie, nigdy go 1 Maja nie było – widać to denerwowanie się pomaga. Ulka mówi, że jestem głupia, bo i co z tego, że byłyby deszcz – z cukru przecież nie jesteśmy, żebyśmy się rozpuścić mieli! Fakt, my nie! Ale połowa całej świąteczności, to na pewno.

Więc tak sobie myślę – może palce do atramentu włożyć, żeby go nie było?!…

ANKA

Za Wikipedią:
Harcerska Służba Polsce Socjalistycznej (HSPS) – ruch programowy wewnątrz Związku Harcerstwa Polskiego wprowadzany od 1973 roku jako program dla drużyn harcerskich działających w szkołach średnich. VII Zjazd ZHP podjął decyzję o likwidacji HSPS w marcu 1981.
46/18461
Obrazek
ODPOWIEDZ