myślałem, że to będzie mini serial na Netflixie, bo widziałem reklamy firmowane przez ten serwis.
mam jeszcze szansę na obejrzenie w kinie, ale się boję czy to nie jest takie zbyt cukierkowe właśnie, więc zwyczajnie nieprawdziwe...?
a co do prawdopodobieństwa jedzenia pizzy przez Ratzingera...
dodajmy, że Ratzinger jako profesor teologii niemieckiego uniwersytetu chadzał pod krawatem, są też zdjęcia, na których pali papierosa
Właśnie wracam z Gwiezdnych Wojen. Największe zaskoczenie to bilet do kina w Reducie za 15 zł! Film, choć przewidywalny, to na plus. Najbardziej jestem wdzięczny za brak jakiegoś udziwnionego filozoficzno-transcendetalnego zakończenia. Poza tym akcja jest wartka i brak dłużyzn, co w filmie trwającym ponad 2 h nie jest oczywiste. Jestem zadowolony i idę jeszcze raz ze szwagrem za kilka dni.
Aha! Mandalorian też jest ok, choć baby-Yodę bym obdarł ze skóry.
Pod konarami kasztana,
Pan zablokował mnie,
a ja Pana.
Myślę, że to kwestia przejęcia praw do SW przez Disneya, który totalnie uwalił ten projekt i nie podołał temu co tworzył Lucasfilm. Jakimś cudem serialu nie udało im się spartolić, mowa o Mandalorian, ale to wyjątek. Disney ma problemy z utrzymaniem rentowności SW i chodzą słuchy, że planują pozbyć się praw. Oby się potwierdziło
Ale ta cześć taka musiała być, bo to pożegnanie serii.
W dodatku na Abramsie ciążyła duża presja ze strony fanatyków SW. Musiał pogodzić komercyjność, wrócić do starego Star Wars, wyprostować wątki, które się nie podobały i zakończyć serię. Wybrnął znakomicie.
Tak właśnie się robi SW, pierdolniecie w jednej części w drugiej wyciszenie. Potem znowu wróci zło w pierdolnieciu.
Mam nadzieję, że za jakieś 15 lat co będę napalony na maxa i wykupie wszystkie gadżety jakie tylko wypuszczą
mare pisze: ↑24-12-2019 13:46:23
Ale ten ostatni odcinek nie jest zły! Nie wynudziłem się, akcja jest mniej więcej spójna, pieniądze na produkcję ogromne, więc efekt jest widowiskowy.
Pewnie tak jest, zresztą ludzie nie narzekają na widowiskowość, efekty i że się dobrze bawili, tylko na fabułę, pocięte wątki, za dużo wszystkiego naraz brak spójności z poprzednimi częściami. Tutaj ciekawa dyskusja https://www.youtube.com/watch?v=fWA-rJC ... .be&t=1795
Widziałem "Dwóch papieży", ale na CDA. W sumie nie wiem po co to oglądałem, bo chcę odcinać się od katolicyzmu, obrzędów, person, jakiejkolwiek fascynacji.
Leo pisze: ↑27-12-2019 03:27:23
Widziałem "Dwóch papieży"...
No my też widzieliśmy. Na Netflixie. Czekaliśmy na film.
Trochę dziwnie walczysz z katolicyzmem - wewnątrz siebie, manifestując bunt przed sobą samym, jakbyś chciał się upewnić, że cię to nie obchodzi.
Anyway - film był dobry, dobrze zagrany mimo niekończących się dialogów.
Problemy współczesnego i historycznego kościoła zostały tylko liźnięte, jakby Netflix chciał powiedzieć " oj wiemy, wiemy, nie każdy jest doskonały, ale oto obnażyliśmy winy i pokazaliśmy skruchę". Niestety to mniej, niż za mało.
Co do Gwiezdnych Wojen, to właśnie fabuła mi też odpowiadała, film jest dobrze skonstruowany. Może tylko to wszystko za szybko się dzieje... ale gdyby było inaczej, to by się ludzie skarżyli, że się dłuży.
Pod konarami kasztana,
Pan zablokował mnie,
a ja Pana.
W kinach (raczej studyjnych JUŻ, na Netfliksie od 20.12)
(...)Skoro zaś napisałem o teatralności, muszę wspomnieć o "scenografii" - to prawdziwa gratka dla każdego zakochanego w Rzymie i we Włoszech. Akcja rozgrywa się w prawdziwej rezydencji i ogrodach Castel Gandolfo, prawdziwym Pałacu Apostolskim, prawdziwych ogrodach watykańskich i prawdziwej (świetnie oświetlonej) Kaplicy Sykstyńskiej. Warto poświęcić dwie godziny na ten film.
Taaa...
Kinofilia (FB) pisze:Dużo istotnych scen z filmu „Dwóch papieży” ma miejsce w Kaplicy Sykstyńskiej. Stanowiło to pewien problem przy realizacji, bo Watykan nigdy nie udzieliłby zgody na kręcenie tam filmu. Ekipa techniczna zbudowała więc własną, ale bynajmniej nie było to jedynym problemem z jakim musieli się zmierzyć.
Mark Tildesley (scenograf):
„Japońska firma, która ufundowała odnowienie Kaplicy Sykstyńskiej, posiada teraz prawa autorskie do malowideł z wnętrza budynku. Musisz więc kupić prawa do każdego panelu sufitu żeby móc go odtworzyć. Jest to bardzo kosztowne. Ale jeżeli korzystasz ze starego fresku, sprzed prac renowacyjnych, nie musisz się o nich martwić. Zdobyliśmy więc prawa do wykorzystania około 50% malowideł ściennych.”
O „Sądzie Ostatecznym” Michała Anioła:
„Musieliśmy stworzyć własną wersję. Mieliśmy artystę, który namalował to w skali 1:3, sfotografowaliśmy to, powiększyliśmy, a następnie wydrukowaliśmy jako fototapetę. Ponieważ bazowała na naszym malowidle to należała do nas jeżeli chodzi o prawa autorskie.”
O suficie:
„Namalowaliśmy jedynie kilka sekcji sufitu. Reszta została głównie zrobiona w postprodukcji. Alex Gascoigne, odpowiadający za efekty komputerowe, wykorzystał zdjęcia starego nieoczyszczonego sufitu, który nie podlegał prawom autorskim, a następnie wyczyścił go cyfrowo. Strasznie to pokręcone!”.
Wyobrażam sobie te spotkania producenta, reżysera, scenografa, watykańskiego eksperta i prawników, próbujących wspólnie wykombinować możliwie najtańsze rozwiązanie, które nie zakończy się późniejszą batalią sądową z Japończykami o grube pieniądze.
Buuuu...
Cóż, żyjemy w czasach, gdy wszystko da się cyfrowo wygenerować. W końcu mają kręcić film z udziałem Jamesem Deanem, który zmarł już jakiś czas temu. Hmmmm... pojęcia prawdy i fikcji przestają istnieć. Niemniej w filmie wygląda wszystko bardzo realistycznie.
To jeszcze coś fajniejszego niż technika de-agingu!
Ale w ciekawych czasach nam przyszło żyć, jeśli firma, która jedynie dokonała odnowienia, ale nie była autorami, zyskała prawa autorskie do malowideł sprzed kilku wieków.
"Nie bój się doskonałości. – Nigdy jej nie osiągniesz." Salvador Dali
„ Dwóch papieży „
Oglądałem ten film z perspektywy osoby niewierzącej , więc kwestie teologiczne czy obrzędowe niespecjalnie mnie interesują. Dla mnie jest to konfrontacja dwóch postaw życiowych i aktorski fantastyczny pojedynek Anthonego Hopkinsa i Jonathana Pryce. Obaj duchowni są totalnie różni, a jednak potrafi się między nimi nawiązać nić porozumienia Nie ukrywam ,że najbardziej poruszyła mnie kwestia udziału kardynała Bergoglio w rządach junty wojskowej , jego pokuta i odkupienie win.
Oczywiście ,że film mógłby być sztuką teatralną, jego podstawą jest dialog.
No i ma niemieckie smaczki typu piosenka Zarah Leander, które uwielbiam….
Es gibt ein Leben und ich lebe es . Romy Schneider.