Witkacy. Drapieżny umysł
- praca zbiorowa z tekstami o Witkacym, szalenie pięknie wydana, okładka nie jest przyklejona, tylko odsłania szycie, masa zdjęć, rysunków, rękopisów, reprodukcji, piękna cała, książka - dzieło sztuki. Plus dwa numery pisma "Witkacy!"
L. Ristujczina, Hieronim Bosch. Mistrz fantazji i groteski
- piękna książka/album
Czy jest tam o stosowaniu rośliny o nazwie bieluń?
Moje credo dyskusyjne:
1. Należy dyskutować poprzez merytoryczne argumenty, a nie odniesienia do osoby rozmówcy.
2. Ten powinien szukać argumentów na poparcie swych racji, kto coś twierdzi, a nie ten kto temu zaprzecza.
3. Należy domniemywać dobrą wolę.
„Hieronim Bosch umieszczał owocniki i kwiaty tej rośliny na swoich obrazach, a być może część jego onirycznych wizji była wywoływana jej wpływem.” http://romowie.blogspot.com/2017/10/
Moje credo dyskusyjne:
1. Należy dyskutować poprzez merytoryczne argumenty, a nie odniesienia do osoby rozmówcy.
2. Ten powinien szukać argumentów na poparcie swych racji, kto coś twierdzi, a nie ten kto temu zaprzecza.
3. Należy domniemywać dobrą wolę.
Ciekawe.
Ale ja mam jakiś duży margines sceptycyzmu wobec dopuszczania myśli o twórczości pod wpływem różnych dziwnych substancji. Wydaje mi się, że tak jak po kimś po prostu pijanym raczej nie spodziewamy się dzieła sztuki, tak i po kimś będącym pod wpływem narkotyków czy innych podobnych substancji. Mogę się oczywiście mylić, bo sam nie korzystałem, więc nie znam efektów. Już prędzej uwierzę, że taka twórczość jest efektem wspomnienia czegoś, co się przeżyło (np. jakieś halucynacje), ale to przecież trochę jak sen, więc na ile pamięta się szczegóły? Czy więc to nie jednak potęga wyobraźni podparta zaledwie "wizjami" lub też czy twórczość nie jest pewnym usprawiedliwieniem i alibi dla korzystania ze środków zmieniających świadomość?
Ja nie wiem. Nie miałem nigdy wizji, które kwalifikowałyby się do inspiracji sztuki. Niemniej dopuszczam, że substancje psychoaktywne mogą być czymś co wspiera kreatywność. Istniał też nurt psychodelii. Chciałbym się więcej o tym dowiedzieć.
Wedle Wikipedii bieluń zalicza się do deliriantów.
Moje credo dyskusyjne:
1. Należy dyskutować poprzez merytoryczne argumenty, a nie odniesienia do osoby rozmówcy.
2. Ten powinien szukać argumentów na poparcie swych racji, kto coś twierdzi, a nie ten kto temu zaprzecza.
3. Należy domniemywać dobrą wolę.
Walpurg pisze: ↑05-12-2023 16:58:17 Ciekawe.
Ale ja mam jakiś duży margines sceptycyzmu wobec dopuszczania myśli o twórczości pod wpływem różnych dziwnych substancji. Wydaje mi się, że tak jak po kimś po prostu pijanym raczej nie spodziewamy się dzieła sztuki, tak i po kimś będącym pod wpływem narkotyków czy innych podobnych substancji. Mogę się oczywiście mylić, bo sam nie korzystałem, więc nie znam efektów. Już prędzej uwierzę, że taka twórczość jest efektem wspomnienia czegoś, co się przeżyło (np. jakieś halucynacje), ale to przecież trochę jak sen, więc na ile pamięta się szczegóły? Czy więc to nie jednak potęga wyobraźni podparta zaledwie "wizjami" lub też czy twórczość nie jest pewnym usprawiedliwieniem i alibi dla korzystania ze środków zmieniających świadomość?
Hmm, a Witkacy?
Przecież on nawet notował, co brał malując.
Lub impresjoniści na absyncie, który podobno wywoływał halucynacje?
To tak na szybko mi przyszło do głowy.
"Nie bój się doskonałości. – Nigdy jej nie osiągniesz." Salvador Dali
A Aldous Huxley? Czy środki psychodeliczne miały czy nie miały wpływu na jego twórczość?
Moje credo dyskusyjne:
1. Należy dyskutować poprzez merytoryczne argumenty, a nie odniesienia do osoby rozmówcy.
2. Ten powinien szukać argumentów na poparcie swych racji, kto coś twierdzi, a nie ten kto temu zaprzecza.
3. Należy domniemywać dobrą wolę.
Należy wziąć pod uwagę, że tylko pewna część dostępnych substancji psychoaktywnych działa jak alkohol, tzn. sprawia że człowiek nic nie potrafi zrobić dobrze. Wiele z nich oddziałuje przeciwnie przynajmniej w jakimś sensie. Dlatego fałszywa analogia z alkoholem, moim zdaniem, prowadzi Walpurga na manowce.
Też nie mam doświadczeń z tymi substancjami, pod których wpływem ludzie tworzą sztukę Tym niemniej, orientuję się po prostu, że alkohol nie jest reprezentatywny dla większości z nich.
Kupiłem parę książek, w tym "Na srebrnym globie" Żuławskiego i "Wy-twórców książek. Historię społeczności wydawniczej w czasach PRL-u" (red. J. Mrowczyk). Wystąpił jednak pewien problem. Po otrzymaniu paczki po kolei wyciągałem książki z pudełka i oglądałem. Po "Na srebrnym..." wyjąłem "Wy-twórców..." i otworzyłem na losowej stronie - była to strona 187, gdzie znajduje się m.in.... prezentacja okładki "Na srebrnym globie" Żuławskiego (wydanie z 1946 r.). I teraz nie mam pojęcia co o tym myśleć. W szczególności nie wiem, czy jeśli jest to jakiś znak, że treść "Na srebrnym..." ma mieć dla mnie szczególne znaczenie życiowe - to powinienem umieścić tę pozycję na szczycie kupki do przeczytania, aby zaspokoić ciekawość; czy też na jej dole, aby odwlekać tę lekturę jak wykonanie wyroku
Jest jedna rzecz (oprócz wielu), która mi się b. podoba w wydawanych ostatnio książkach: piękne, matowe papiery.
Co odróżnia publikacje dobrych wydawnictw, od partaczy, którzy "na pięknym, kredowym" wydają różne paskudy
***
Zrobiłem sobie mikołajki w miejscowej księgarni.
Ha! Nie dalej jak przedwczoraj szef przyniósł "Francję na talerzu" - album o kuchni francuskiej i Francji. I powiedział, że chciałby, żebyśmy my też zrobili coś takiego, tzn. takie kosztowne wydanie, bogato ilustrowane. Zwróciłem uwagę na matowy papier; zapytał czy moim zdaniem tak powinniśmy zrobić - potwierdziłem stanowczo Cieszę się wobec tego, że nie tylko ja tak myślę.