Polskie Radio Dwójka (PR2)

Książka, kino, teatr, muzyka, telewizja...
Regulamin forum
Info: tematy możliwe do przeglądania przez gości forum, dostępne indeksowanie dla bootów typu Google.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
gaynau
Posty: 10811
Rejestracja: 10-07-2019 20:49:00
Lokalizacja: Berlin

Re: Polskie Radio Dwójka (PR2)

Post: # 163078Post gaynau »

Boże... Niby radio, a trzeba oglądać.
Co to za słodziak?
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 13372
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Polskie Radio Dwójka (PR2)

Post: # 163082Post Hebius »

Jakub Józef Orliński.

Oglądać można na YouTYBE.
Awatar użytkownika
marcin
Posty: 11903
Rejestracja: 25-07-2018 22:48:12
Lokalizacja: PL

Re: Polskie Radio Dwójka (PR2)

Post: # 163402Post marcin »

No i Czart wykrakał :evil:

Włączam rano radio do śniadania o 6.45, a tu... kazanie :shock: :?
Gdy ludzie spotykają się z górami, dzieją się wielkie rzeczy.
(William Blake)
Awatar użytkownika
marcin
Posty: 11903
Rejestracja: 25-07-2018 22:48:12
Lokalizacja: PL

Re: Polskie Radio Dwójka (PR2)

Post: # 163414Post marcin »

Dziś też :evil:
Dzięki Bogu (nomen omen), jest to bardzo krótkie, może minuta, więc da się wytrzymać.
Gdy ludzie spotykają się z górami, dzieją się wielkie rzeczy.
(William Blake)
Awatar użytkownika
Hermes
Posty: 4594
Rejestracja: 20-07-2018 00:17:30
Lokalizacja: Kielce

Re: Polskie Radio Dwójka (PR2)

Post: # 163417Post Hermes »

marcin pisze: 19-10-2023 22:55:13 No i Czart wykrakał :evil:

Włączam rano radio do śniadania o 6.45, a tu... kazanie :shock: :?
Na dwójce? :shock:

Może Ci się przełączyło na jakieś radio diecezjalne? (Tak, są takie rozgłośnie prowadzone przez kościół i m.in. transmitujące msze)
Polska potrzebuje Europy, ale także Europa potrzebuje Polski - Elżbieta II

Revertatur Rex Poloniae
Awatar użytkownika
Czartogromski
Posty: 5831
Rejestracja: 22-07-2018 10:10:25
Lokalizacja: Kufszynek
Kontakt:

Re: Polskie Radio Dwójka (PR2)

Post: # 163421Post Czartogromski »

W tym tygodniu przed godziną siódmą występowała jakaś kuriozalna zakonnica. Aż szkoda, że nie ma tego w podcastach, jest to tak straszne, że że warte utrwalenia.
***
Dopisek: Aaaaa, jest! Polecam ten tydzień :mrgreen:
https://www.polskieradio.pl/37/228
Ostatnio zmieniony 20-10-2023 09:03:42 przez Czartogromski, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
marcin
Posty: 11903
Rejestracja: 25-07-2018 22:48:12
Lokalizacja: PL

Re: Polskie Radio Dwójka (PR2)

Post: # 163424Post marcin »

Hermes pisze: 20-10-2023 08:17:58
marcin pisze: 19-10-2023 22:55:13 No i Czart wykrakał :evil:

Włączam rano radio do śniadania o 6.45, a tu... kazanie :shock: :?
Na dwójce? :shock:

Może Ci się przełączyło na jakieś radio diecezjalne? (Tak, są takie rozgłośnie prowadzone przez kościół i m.in. transmitujące msze)
Nic mi się nie przełączyło.

Tak, zakonnica, dziś też, ta o której pisze Czart.
Gdy ludzie spotykają się z górami, dzieją się wielkie rzeczy.
(William Blake)
Awatar użytkownika
Czartogromski
Posty: 5831
Rejestracja: 22-07-2018 10:10:25
Lokalizacja: Kufszynek
Kontakt:

Re: Polskie Radio Dwójka (PR2)

Post: # 163425Post Czartogromski »

Dopisek: Aaaaa, jest! Polecam ten tydzień :mrgreen:
https://www.polskieradio.pl/37/228
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 13372
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Polskie Radio Dwójka (PR2)

Post: # 163435Post Hebius »

siostra Beata Zawiślak, Urszulanka Serca Jezusa Konającego
Awatar użytkownika
marcin
Posty: 11903
Rejestracja: 25-07-2018 22:48:12
Lokalizacja: PL

Re: Polskie Radio Dwójka (PR2)

Post: # 163449Post marcin »

I czy publiczne państwowe radio jest miejscem na katolickie kazania, choćby i bardzo krótkie?
Gdy ludzie spotykają się z górami, dzieją się wielkie rzeczy.
(William Blake)
Awatar użytkownika
Czartogromski
Posty: 5831
Rejestracja: 22-07-2018 10:10:25
Lokalizacja: Kufszynek
Kontakt:

Re: Polskie Radio Dwójka (PR2)

Post: # 163464Post Czartogromski »

Niechby i był, ale nie poniżej wszelkiego poziomu. :evil:
Pewnie są jakieś umowy (wynikające z konkordatu). Tylko po co, skoro KK ma mnóstwo stacji radiowych.
Jest taka teolożka, dr hab. Monika Waluś, ona ładnie mówi o Biblii, no ale to tylko jeden taki przypadek.
Aha, inne wyznania chrześcijańskie są w sobotę, 7:40, nie przegap :twisted:
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 13372
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Polskie Radio Dwójka (PR2)

Post: # 163468Post Hebius »

Poziom takim programom wyznacza radio Maryja. Siostra Betata niewątpliwie usiłowała naśladować Magdalenę Buczek.

Zmieniając temat - Joanna Grotkowska właśnie zaprasza.

Dziś wieczorem powrócimy do londyńskiej Royal Albert Hall na Festiwal BBC Proms 2023. Polecamy koncert Prom 29, w którym usłyszymy Dunedin Consort pod dyrekcją Johna Butta i solistów:
🎵 Lucy Crowe – sopran
🎵 Nardus Williams – sopran
🎵 Jess Dandy – kontralt
🎵 Benjamin Hulett – tenor
🎵 Robert Davies – bas
W programie:
🎼 Johann Sebastian Bach - Sinfonia D-dur BWV 1045, Singet dem Herrn ein neues Lied – motet BWV 225
🎼 Carl Philipp Emanuel Bach - Heilig ist Gott
🎼 Wolfgang Amadeus Mozart - Msza c-moll KV 427
Royal Albert Hall (Londyn, 6.08.2023)
Na „Filharmonię Dwójki” w piątek (20.10) o godz. 19.30 zaprasza Joanna Grotkowska.
Awatar użytkownika
marcin
Posty: 11903
Rejestracja: 25-07-2018 22:48:12
Lokalizacja: PL

Re: Polskie Radio Dwójka (PR2)

Post: # 163506Post marcin »

Czartogromski pisze: 20-10-2023 19:00:23 Niechby i był, ale nie poniżej wszelkiego poziomu. :evil:
Pewnie są jakieś umowy (wynikające z konkordatu). Tylko po co, skoro KK ma mnóstwo stacji radiowych.
Jest taka teolożka, dr hab. Monika Waluś, ona ładnie mówi o Biblii, no ale to tylko jeden taki przypadek.
Aha, inne wyznania chrześcijańskie są w sobotę, 7:40, nie przegap :twisted:
W sobotę zwykle gdzieś wyjeżdżam, więc niestety... :P
Gdy ludzie spotykają się z górami, dzieją się wielkie rzeczy.
(William Blake)
Awatar użytkownika
Czartogromski
Posty: 5831
Rejestracja: 22-07-2018 10:10:25
Lokalizacja: Kufszynek
Kontakt:

Re: Polskie Radio Dwójka (PR2)

Post: # 163689Post Czartogromski »

Dzisiaj o 19:30
19:00 Filharmonia Dwójki
Prowadzi Marcin Majchrowski

Bayreuth Baroque Opera Festival – koncert {oh!} Orkiestry pod dyrekcją Martyny Pastuszki, solista: Valer Sabadus – kontratenor (Bayreuth, 8.09.2023)

Carl Heinrich Graun Rodelinda, Regina de’ Longobardi – uwertura GraunWV B:I:6; Rodelinda, Regina de’ Longobardi GraunWV B:I:6 – arie: Quest’ o Dio lugubre aspetto; Ma il lento mormorio – Fonte ch’accresci l’onda , Cesare e Cleopatra – uwertura GraunWV B:I:7;

Artaserse GraunWV B:I:8 – aria: Sulle sponde del torbido lete; Adriano in Siria GraunWV B:I:12 – aria: Barbaro non comprendo; Adriano in Siria – uwertura GraunWV B:I:12; Demofoonte GraunWV B:I:13 – arie: O più tremar non voglio; Misero pargoletto; Catone in Utica – uwertura GraunWV B:I:9; Alessandro e Poro GraunWV B:I:10 – aria: Ah Gandarte, ah germana – Dov’è? s’affretti; Montezuma GraunWV B:I:29 – aria: Si, per la rea congiura
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 13372
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Polskie Radio Dwójka (PR2)

Post: # 173867Post Hebius »

W dzisiejszym Dużym Formacie jest tekst o Małgorzacie Małaszko-Stasiewicz, dyrektorce radiowej Dwójki i o sytuacji w PR2.

Przeczytałem... i sam nie wiem. Bez nazwisk to taki trochę magiel.

Obrazek
Drugie powstanie w radiowej Dwójce. "Po kolegium jedni idą na papierosa, inni do toalety, by się wypłakać"

DUŻY FORMAT 15.01.2024, 05:40
Marcin Wójcik

Ściskaliśmy się i krzyczeliśmy z radości jak szaleni: "Nie ma jej! Nie ma jej!". Sukces naszego powstania dwójkowego! Ale pierwsze powstanie upadło następnego dnia. Jej dymisja nie została przyjęta przez prezesa. Usłyszeliśmy, że głowy nieudaczników polecą.
„Wiedziałem, że w Trójce i Jedynce trzeba zrobić porządek. Myślałem, że Dwójce wszystko jest w porządku".

Najgorsze są kolegia.

Dziennikarz: – Ciasny gabinet, siedzi przy biurku, my upchnięci na krzesłach pod ścianą, pali e-papierosa (kiedyś normalne), zgłaszamy tematy, z grymasu twarzy domyślamy się, że temat się nie podoba – podnosi brwi, kręci głową, wzdycha, stuka palcami o biurko – tak się z nami komunikuje.

Dziennikarka: – Ten, kto stanie w obronie kogoś, kogo świetny temat zmiażdżyła, może być pewny, że za chwilę jego temat też trafi do kosza.

Dziennikarka: – Po kolegium jedni idą na papierosa, inni do toalety, by się wypłakać. Kiedyś po rozmowie z dyrektorką koleżanka dostała ataku paniki i zabrała ją karetka. Albo widzę, że koleżanka biegnie zapłakana do toalety. Zaczepiam ją i pytam, co się stało. Nie jest w stanie rozmawiać. Później usłyszę, że dyrektorka urządziła jej jazdę za przejęzyczenie na antenie.

Dziennikarz: – Jestem dojrzałym człowiekiem, a przed spotkaniem z dyrektorką bolał mnie brzuch. Kolegia to było jedno z najbardziej opresyjnych doświadczeń w moim życiu.

Dziennikarz: – Przez dyrektorkę wpadłem w depresję, chodziłem na terapię. Kiedy dzwoni do mnie na komórkę, to wyświetla mi się teraz obrazek śmiesznego kotka, taką sobie ikonkę ustawiłem pod jej numerem. Wpadałem w przerażenie, kiedy wyświetlało się tylko jej nazwisko.
Hanna Maria Giza, emerytowana dziennikarka Dwójki, dla wielu mistrzyni: – Dyrektor zwolniła lub zmusiła do odejścia najzdolniejszych (zostało raptem kilkoro), sprowadzając poziom elitarnego programu realizowanego przez profesjonalistów do poziomu radiowęzła zakładowego.

Dziennikarz: – Dyrektorka jest wymagająca i tyle. Problem leży gdzie indziej. Bunt w Dwójce to starcie dwóch wizji programu, ambicji, tarć między dyrektorką a najstarszymi stażem dziennikarzami, którzy uważają, że kulturalne radio można robić tylko na Bachu i Miłoszu.

O atmosferze w Programie Drugim Polskiego Radia rozmawiam z byłymi i obecnymi dziennikarzami.

JAK ZOSTAŁA SZEFOWĄ DWÓJKI

Małgorzata Małaszko-Stasiewicz, absolwentka muzykologii, od początku lat 90. jest oprawcą muzycznym w Teatrze Polskiego Radia. I jak mówią ci, którzy z nią wtedy współpracowali, była w tym świetna. W 2007 r., kiedy w kraju i radiu rządzi PiS, dyrektorem Dwójki zostaje ówczesny dyrektor radiowego teatru Krzysztof Zaleski, a na swojego zastępcę powołuje Małaszko-Stasiewicz.

Joanna Szwedowska, wieloletnia dziennikarka radia: – Dotychczasowa dyrektorka Elżbieta Markowska sprzeciwiła się ograniczeniu nadajników Dwójki. Za to 13 marca 2007 r. zwolnił ją prezes Krzysztof Czabański. To był czas, kiedy wiele osób straciło pracę. Wiceprezes Jerzy Targalski chodził po pokojach i wręczał wypowiedzenia. Powiedział kiedyś, że w radiu widzi same stare kobiety. Nowy dyrektor Dwójki Krzysztof Zaleski często był na zwolnieniu lekarskim. Małaszko de facto miała pełnię władzy. Kiedy zmarł Zaleski, jego miejsce zajął redaktor naczelny „Christianitas" Paweł Milcarek, a Małaszko pozostała wicedyrektorem.

Dziennikarz: – W 2011 r. prezesem Polskiego Radia zostaje Andrzej Siezieniewski, namaszczony przez SLD. Jego zastępcą Jolanta Wiśniewska, namaszczona przez PO. To z nią przyjaźniła się Małaszko. Biegała do niej na kawkę, załatwiała jej bilety na koncerty.

Joanna Szwedowska: – W 2011 r. do konkursu na dyrektora Dwójki zgłosiły się dwie osoby – Małgorzata Małaszko i wieloletnia dziennikarka Dwójki, pracująca w TVP Kultura, Agnieszka Celeda. Do prezesa Siezieniewskiego przychodził korowód ludzi ze świata muzycznego, którzy lobbowali za Małaszko. Prezes odwołał konkurs i dyrektorką zrobił Małaszko.

ZADARTE NOSY

Dwójka stawia na muzykę poważną i literaturę.

Joanna Szwedowska: – W Dwójce zawsze mieliśmy duże poczucie wartości i realizowanej misji, takie nieco zadarte nosy. Bardziej niż ci w Jedynce i Trójce. Zajmujemy się wysoką kulturą, pracują tu najlepsi z najlepszych, mają szeroką wiedzę i umiejętności antenowe.

Dziennikarz: – Od 2015 r. do Dwójki ściągani są dziennikarze z innych anten Polskiego Radia, a ci dwójkowi spychani na boczny tor – nikt nie tłumaczy dlaczego. Po okrojeniu nas z godzin antenowych zarabiamy najniższą krajową, a jeśli ktoś nie ma etatu, to mniej.

Dziennikarka: – Małaszko obcina nam dodatkowe honoraria – za audycję, reportaż, recenzję książki. Tu 30, tam 40 zł. Robi to uznaniowo, nie informując nas.

Dziennikarka: – Nie wiem, jaki był cel ściągnięcia nowych ludzi. Uważam, że dyrektorka chciała nam utrzeć nosa.
Dziennikarka: – Małaszko nie ma w zwyczaju tłumaczyć, dlaczego ktoś traci funkcję. Naszego kolegę odsunęła od kierowania redakcją, choć robił to doskonale. Zaprosiła go do siebie, wręczyła odsunięcie, nie tłumacząc decyzji. A na kolegium powiedziała tylko: „Nie będę mówiła, dlaczego został odsunięty, bo byłoby mu przykro".

Dziennikarz: – Jeden z naszych kolegów miał swoją audycję, która cieszyła się powodzeniem. Zadzwoniła na antenę w Wielki Piątek, życzyła dobrych świąt słuchaczom i prowadzącemu. A po antenie zaprosiła go do siebie i wręczyła wypowiedzenie. Tak się nie robi przed świętami i w szczycie pandemii.

Tomasz Obertyn: – To mnie zwolniła w Wielki Piątek. Była dumna z „Archiwalni", które prowadziłem, chwaliła się nimi na zewnątrz. Ale w 2017 r. coś się zaczęło zmieniać. Nie podobało jej się, że naśmiewam się z polityki lat 70., 80. A chodziło o to, że władza PiS odnajdywała się w tym naśmiewaniu, słuchacze wyłapywali kontekst i podobieństwa.

– Jaka była atmosfera w redakcji?

– Miałem wrażenie, że nie szanuje ludzi, którzy odnosili sukces, więc ich degraduje.

Dziennikarz z kilkunastoletnim stażem, prowadził audycje publicystyczne, podróżnicze, za reportaż „Chcę więcej" (o sparaliżowanym wiolonczeliście), dostał nagrodę Prix Italia – jedno z najważniejszych na świecie wyróżnień dla twórców radiowych. Tuż przed publikacją zrezygnował z ujawnienia nazwiska, ponieważ nadal obawia się dyrektorki, mimo że od kilku lat tam nie pracuje. – Po tej nagrodzie poczułem, że wszystko, co robię, jest źle robione. Nie była to konstruktywna krytyka, ale czepianie się byle czego.

Zwolnił się z radia w 2021 r.

Hanna Maria Giza prowadziła popularne audycje, m.in. „Klub Ludzi Ciekawych Wszystkiego", „Historyczne spory – zdrajcy czy patrioci", „Te wstrętne lektury", „Bez paniki, to tylko nauka".

– Pani dyrektor podejmowała próby nie tylko utrudniania mi wykonywania zawodu, ale także publicznie dezawuowała moje osiągnięcia zawodowe. Dotyczyło to udziału w wydarzeniach kulturalnych. Było tak m.in. z konferencją na UMCS w Lublinie, na którą zostałam zaproszona w związku z cyklem autorskich audycji „Historyczne spory – zdrajcy czy patrioci". Jestem w posiadaniu korespondencji dyrektor Małaszko-Stasiewicz z organizatorem konferencji dr. Piotrem Witkiem, której celem było niedopuszczenie do mojego w niej udziału i sugerowanie braku uczciwości. Dr Piotr Witek odpisał, że jest w szoku, ponieważ przez wiele lat organizuje konferencje na UMCS i nigdy z taką sytuacją się nie spotkał.

Zapytano mnie, czy w Dwójce występują przypadki cenzury. W moich autorskich audycjach ingerencji dyrekcji i kierownictwa publicystyki było wiele, również przed 2015 r. Nie wyrażano zgody na zaproszenie Andrzeja Wajdy, abpa Józefa Życińskiego czy Władysława Bartoszewskiego. Nie pozwolono mi nagrać rozmowy z laureatką Nobla Olgą Tokarczuk. Dyrekcja uznała, że w pełni satysfakcjonujące są materiały archiwalne.

Hanna Maria Giza odeszła z radia w 2020 r.

KARA ZA „BURDEL"

Odrzuca tematy.

Dziennikarka: – Nie zgodziła się na rozmowę z Arturem Domosławskim o jego książce „Wygnaniec. 21 scen z życia Zygmunta Baumana" i jego strategiach reporterskich.

Dziennikarz: – Nie zgodziła się na rozmowę o Sycylii z Jarosławem Mikołajewskim i Pawłem Smoleńskim, ponieważ byli związani z „Wyborczą". Z podobnych powodów zabroniła spotkania z Magdaleną Grzebałkowską wokół jej książki „Wojenka. O dzieciach, które dorosły bez ostrzeżenia".

Dziennikarka: – Naszemu koledze zrobiła awanturę, bo w wiadomościach nie podał jako pierwszej informacji o rocznicy śmierci Jana Pawła II, a o międzynarodowym dniu książki dla dzieci.

Dziennikarz: – Manuela Gretkowska powiedziała w audycji, że Łazienki Królewskie to był prywatny burdel pana Stasia. Małaszko obcięła mi za to stawki. Z 330 do 100 zł.

Dziennikarka: – Zabroniła czytać na antenie jednego z najznakomitszych pisarzy polskich. Bo był „za mało wdzięczny", że czytaliśmy jego poprzednią książkę.

– O kogo chodzi?

– O Myśliwskiego.

– Co znaczy „za mało wdzięczny"?

– Nie wiem, może nie kłaniał się jej w pas.

Dziennikarz: – Nie widziałem listy gości zakazanych. Małaszko nie zostawia śladów.

Od członków związku zawodowego dowiaduję się, że jeden z dziennikarzy miał problemy, bo w wiadomościach kulturalnych podał, że sąd uwolnił Jakuba Żulczyka od zarzutu znieważania prezydenta Andrzeja Dudy. Dyrektorka napisała mail do dziennikarza, że na tę informację skarżyła się członkini sejmowej komisji kultury: „Do wielu zajęć, nie zawsze przyjemnych, doszło jeszcze jedno: odpowiadanie na zarzuty braku profesjonalizmu i obiektywizmu. Przykładem, opisanym w mailu do członków Rady Mediów Narodowych, Kancelarii Sejmu, Kancelarii URM itd., itp., były wiadomości z 23 marca z godziny 16:00. Opisane przez jedną z członkiń Sejmowej Komisji Kultury. Czy naprawdę osiągnięcia intelektualne Jakuba Żulczyka zasługiwały na naszą uwagę? Prosiłabym o większy namysł nad doborem treści. I nie czekam na sofistykę w odpowiedzi! Nie interesują mnie też wywody na temat prewencyjnej cenzury, bo takiej nie ma!" – pisała Małaszko do podwładnego.

SZLOCH PROWADZĄCEJ

Trwa audycja na żywo. W przerwie na muzykę dyrektorka dzwoni do prowadzącej rozmowę, wytyka jej błędy; dziennikarka potem szlocha przez całą audycję, nie może się uspokoić.

Dziennikarka: – Do jednego z naszych kolegów zadzwoniła z ochrzanem w czasie anteny, bo użył słowa „gościni".
Dziennikarz: – Uwagi powinna zgłaszać po audycji, by nie wytrącać prowadzącego. Podejrzewam, że robiła to umyślnie, musiała wiedzieć, że na antenie zaboli najmocniej. A na korytarzu zaczepia ludzi między windą a damską toaletą. Jest tam parapet. Parapet to świadek wielu trudnych rozmów.

Adam Suprynowicz, kiedyś jeden z najbardziej rozpoznawalnych głosów Dwójki, dostał Złoty Mikrofon – w Polsce największe wyróżnienie dla dziennikarza radiowego. – Kierownicy zaakceptowali tematy. Robimy program. Do radia wpada Małaszko, choć miała wtedy zwolnienie. I wyrzuca nam pięć przygotowywanych materiałów. Idę do niej, mówię, że już jest za późno, że nie zdążymy, i dlaczego utrudnia nam pracę. A ona: „Jestem dyrektorem, przecież mogę".

– Co to za materiały wyrzuciła?

– Pamiętam tylko jeden. O wystawie w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku.

ONA NIC NIE POTRAFI

Dziennikarz z kilkunastoletnim stażem przytacza rozmowę z dyrektorką.

– Chciałbym zrobić dokument z koleżanką NN.

– Z nią?! Przecież ona nie słyszy!

Dziennikarz: – Wmawiała ludziom, że nic nie potrafią, a jednocześnie ich nie zwalniała. Podważała umiejętności pracowników w oczach zespołu: „Ta przecież nic nie słyszy" (to największa obelga dla radiowca muzycznego), „Ten nie umie nagrywać", „Ta nie zna się na formach". Tak mówiła o pracownikach nawet wtedy, kiedy ci byli obok.

Z KAŻDYM GRA INACZEJ

Adam Suprynowicz: – Najgorsze dla mnie było to, że kłamała. Szła w zaparte.

Dziennikarka: – Wypierała się ustaleń, mówiła: „Ja tę rozmowę inaczej zapamiętałam".

Dziennikarz: – Kłamała w żywe oczy. Czułem się czasami tak zmanipulowany, że wydawało mi się, że to ze mną jest problem, może ja nie ogarniam rzeczywistości.

Dziennikarka: – Zgłosiłam jej urlop. Powiedziała, że OK. Dzień przed zrobiła mi jazdę, że o żadnym urlopie nie wie. Zresztą ona często dopiero w dniu rozpoczynającego się urlopu akceptowała wniosek, co sprawiało, że nigdy do końca nie byliśmy pewni, że dostaniemy urlop.

Adam Suprynowicz: – Żeby dostać od niej jakąś decyzję, trzeba było dwie godziny siedzieć w gabinecie, pić z nią kawę i palić papierosy, a i to nie oznaczało, że wyjdzie się z decyzją, albo nie zmieni jej dzień później. Podczas tych kaw i papierosów sprzedawała nam historię konfliktu z pracownikiem, z jednym z nas. Ale każdemu sprzedawała trochę inną wersję, być może po to, aby każdym z nas grać inaczej.

Dziennikarz: – Nie dawała mi jasnej odpowiedzi na pytania. Kluczyła. Dla mnie to, co ona robiła, to był gaslighting – przemoc psychiczna polegająca na tym, że ofiara jest tak manipulowana, że traci wiarę we własną pamięć i rozsądek.

POWSTANIE

Pękło coś podczas Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego w Warszawie w 2015 r.

Adam Suprynowicz: – Prowadziliśmy transmisję konkursu. Mnóstwo roboty. Małaszko siedziała w reżyserce i była dla nas tak straszna, tak nami poniewierała, że wszyscy mieliśmy jej serdecznie dość.

W maju 2017 r. delegacja Dwójki umawia się na rozmowę z prezesem radia Jackiem Sobalą. Na spotkaniu wytykają dyrektorce, że prowadzi folwarczny styl zarządzania, stosuje mobbing, obcina honoraria tym, których nie lubi. Po tym spotkaniu Małgorzata Małaszko-Stasiewicz podaje się do dymisji.

Dziennikarka: – Wieczorem poszliśmy całą bandą do knajpy, by to uczcić. Ściskaliśmy się i krzyczeliśmy z radości jak szaleni: „Nie ma jej! Nie ma jej!". Sukces naszego powstania dwójkowego! Ale powstanie upadło następnego dnia. Jej dymisja nie została przyjęta przez prezesa. A z ust sekretarza programu usłyszeliśmy, że głowy nieudaczników polecą.

Dziennikarz: – Ci, którzy w 2017 r. interweniowali u prezesa, w znaczniej mierze są już poza radiem – bo nie przedłużono im umowy, nie dopuszczono do anteny, obcięto honoraria.

Dziennikarka: – Pisaliśmy też do przewodniczącego Rady Mediów Narodowych Krzysztofa Czabańskiego, ale nie odpowiedział.

Adam Suprynowicz: – Byłem w tej delegacji do prezesa Sobali. Po wakacjach zaglądam do grafiku, a tam mam tylko jeden tydzień w miesiącu prowadzenia audycji i jest nowa osoba w zespole. Straciłem 1/3 zarobków. Nikt mnie o tym nie poinformował. Zapytałem dyrektorkę, czy są wobec mnie zarzuty. Odpowiedziała, że nie, że jestem potrzebny na innych odcinkach. Ale inne odcinki się nie pojawiały. Poszedłem jeszcze raz. Powiedziała mi, że kierowniczki z redakcji muzycznej skarżyły się, że prowadzę audycję w redakcji publicystycznej, a w muzycznej czeka na mnie tyle pracy. Ale okazało się, że to nieprawda, że wcale się nie skarżyły i wcale robota nie czekała. Było coraz gorzej. Nie wytrzymałem. Zwolniłem się. Przez następne dwa lata nie byłem w stanie przejeżdżać aleją Niepodległości, gdzie stoi radio. Nadrabiałem drogę, byleby tamtędy nie przejeżdżać. A nie było to proste, bo aleją Niepodległości jeździłem do domu.

NA SZYI KACZYŃSKIEGO

Dziennikarz: – Nie wiem, jak jej się to udaje, ale jest jedynym dyrektorem w radiu, który nie został zwolniony przez PiS po wyborach w 2015 r.

Dziennikarz: – Myślę, że nie bez znaczenia, jeśli chodzi o jej pozycję, są związki z fundacją Polska Wielki Projekt. Tam w radzie są prof. Zdzisław Krasnodębski, Bronisław Wildstein (jego książkę „Wobec wojny, zarazy i nicości" czytaliśmy na antenie), prof. Ryszard Legutko, Krzysztof Szczerski.

Dziennikarka: – Elżbieta Markowska, poprzednia dyrektorka, opowiadała kiedyś, że w lipcu 2017 r. była na uroczystości w Instytucie Książki, na której była również Małaszko. Mocno się zdziwiła, kiedy zobaczyła, jak Małaszko rzuca się na szyję Jarosławowi Kaczyńskiemu.

Dziennikarz: – Chwaliła się nam, że bywa na spotkaniach w saloniku pani Anny Bieleckiej przy Wilczej, przyjaciółki Jarosława Kaczyńskiego. W tej pracowni architektonicznej spotykali się nieformalnie Jarosław Kaczyński, Julia Przyłębska i inni z opcji narodowej.

UKRYTY AUDYT

– Jak się dogadywała z ostatnią prezeską Agnieszką Kamińską? – pytam dziennikarza.

– Nijak. Po pierwsze Kamińska nie znosiła kobiet. Po drugie Kamińska wiedziała, że Małaszko była brana pod uwagę na prezesa radia, więc miała przy sobie naturalną rywalkę. Mówi się, że audyt z 2023 w Dwójce był zlecony przez Kamińską, by znaleźć powody do pozbycia się Małaszko.

– Co w nim jest?

– Nie wiemy, proszę zapytać w radiu.

Pytam. Odpowiada rzeczniczka Monika Kuś: „Ze względu na interes Spółki nie możemy udzielić informacji na temat treści wewnętrznego audytu".

Hanna Maria Giza: – Od momentu objęcia przez nią stanowiska dyrektora słuchalność Dwójki sukcesywnie spadała i kiedy rozstawałam się z radiem, sytuowała się na poziomie: 0,4-0,7. Program misyjny, program kultury wysokiej i literatury z najwyższej półki, taki, jakim była niegdyś Dwójka, powinien mieć zdecydowanie wyższą słuchalność. Taką jak w czasie dyrekcji Elżbiety Markowskiej: 1,9-2.

ROZUMIEM DYREKTORKĘ

Nie wszyscy mówią źle o współpracy z Małgorzatą Małaszko-Stasiewicz.

Dziennikarz, z którym rozmawiam, zastrzega, że nie ma interesu w tym, by bronić dyrektorki, ale poczuł, że „betoniarka z oskarżeniami" za bardzo się rozkręciła.

Mógłby mieć pretensje do Małaszko, że obcina mu honoraria, że krytykuje jego pracę, ale rozumie, bo dyrektorka musi wymagać.

Mógłby mieć pretensje, że zbyt często na antenie był minister kultury Piotr Gliński, ale rozumie, bo dzięki temu Dwójkę nie dopadł huragan czystek pisowskich, jak Trójkę czy Jedynkę.

– Nie czyniłbym jej zarzutu, że ściągnęła ludzi z innych anten. Raczej dała im schronienie, bo nie mogli wytrzymać w Jedynce, Trójce. Ściągnęła profesjonalistów. Kolega zna niemiecki, robi świetne wywiady z niemieckimi muzykami. Kiedy ściągnęła świetną dziennikarkę, reszta – jakby zazdrosna – mówi o niej obraźliwie „pinda". Stara ekipa nie chce przyjąć do wiadomości, że nastały inne czasy. Muzyki poważnej słuchają już nie tylko starsi panowie, ale też hipsterzy. To, co się teraz dzieje, to walka o dwie wizje radia. Radio podzielone jest na starą i nową ekipę. Starą tworzą ci, którzy przyszli w latach 90., nową ci, którzy dołączyli po 2007 r., kiedy wicedyrektorką została Małaszko-Stasiewicz. Ostatnie oświadczenie do mediów i do prezesa, że jest źle w Dwójce, nie jest stanowiskiem całego zespołu. Mnie nikt nie pytał, czy się podpiszę, podobnie wielu innych kolegów i koleżanek.

Dziennikarka, uważa, że „Małaszko nie jest odpowiedzialna za wszystkie zło": – Małaszko ma mocną osobowość, ale nie doświadczyłam z jej strony ani mobbingu, ani trudności w komunikacji, a raczej dostałam wsparcie – w sprawach antenowych i ludzkich problemach. Wiele lat temu, jeszcze przed Małaszko, atmosfera w radiu była straszna. Pamiętam kierowników, którzy szczuli, buntowali, kazali kogoś wygryźć – te wewnętrzne wojny były straszne, nie mogłam uwierzyć, że coś takiego dzieje się w Polskim Radiu. Ale później, kiedy nastała Małaszko, było tego coraz mniej. A zarzut upolitycznienia przez nią anteny jest chybiony. To prezes Kamińska wywierała na nią presję, a jej udało się obronić nasz program przez losem, który spotkał Trójkę i Studio Reportażu i Dokumentu. Kiedy zaczynał się PiS, byłam pewna, że będę musiała szukać nowej pracy, a tymczasem jesteśmy jedynym programem, który nie został zmiażdżony.

Dziennikarz: – Małaszko nie wymazywała Tokarczuk. Na naszej antenie prezentowaliśmy przynajmniej dwukrotnie operę z jej librettem oraz udzieliła nam wywiadu w tym kontekście. To był ewenement, gdyż Olga Tokarczuk konsekwentnie odmawiała rozmów z mediami publicznymi.

OBROŃCZYNI POPIELCA

W Dwójce kulturą ludową zajmowała się Anna Szewczuk. Pracowała w radiu od 1991 do 2018 r. Przez kilka lat była kierownikiem redakcji kultury ludowej. Wytoczyła proces, w którym oskarża Małgorzatę Małaszko-Stasiewicz i jej zastępcę Jacka Hawryluka o mobbing.

Szewczuk wspomina, że prosiła zespół, by złożyli dyrektorce życzenia imieninowe albo poszli na radiowy opłatek, bo jeśli tego nie zrobią, to dyrektorka będzie przez tygodnie obrażona, a jej uwagi staną się jeszcze bardziej złośliwe. – Kiedyś na spotkanie przedświąteczne poszli nieliczni. Więc Małaszko wzięła opłatek i chodziła od pokoju do pokoju, dzieląc się nim i składając życzenia. Wymuszony opłatek był gwałtem na tych ludziach, fatalnie się z tym czuli. Tak samo jak z wymuszaniem, by jej mówić z uśmiechem: „dzień dobry", „cześć".

– Słyszałem, że wcześniej była pani w koleżeńskich relacjach z dyrektorką.

– Przez jakiś czas, nazwałabym to raczej: poprawnych, dla moich podwładnych. Może dlatego miałam więcej odwagi. Poszłam kiedyś do niej i mówię, że strasznie nas traktuje, że poniewiera nami na kolegiach, że nigdy nie chwali. A ona: „A mnie kto pochwali?". Innym razem powiedziałam, żeby nas zwolniła i wzięła sobie nowych kierowników, których będzie szanowała. Na to ona: „Ale ja to wszystko dla was robię! Ja was kocham!". Wróciłam do kolegów i koleżanek, powiedziałam, że jest gorzej, niż myślą.

Szewczuk mówi, że zasady łamał także wicedyrektor Dwójki, znany i ceniony dziennikarz muzyczny Jacek Hawryluk:

– To świetny dziennikarz, ale nie ma kompetencji do kierowania zespołem. Wyśmiewa się z dziennikarzy, jego stałe hasło to: „Nikt nie musi pracować w Polskim Radiu". Sama stałam się w Polskim Radiu obrońcą Środy Popielcowej. W 2017 r., w urodziny Dwójki, Hawryluk kazał mi poprowadzić koncert taneczny w radiu. Odmówiłam już kilka tygodni wcześniej, ponieważ urodziny radia zbiegły się ze Środą Popielcową, a to czas szczególnie ważny dla katolików – zaczynał się Wielki Post. Tymczasem na kolegium dowiaduję się, że mimo wcześniejszych ustaleń mam poprowadzić koncert. Odmówiłam po raz kolejny i przypomniałam Małaszko, że było już ustalone, że nie prowadzę. Małaszko odpowiedziała, że naszą rozmowę inaczej zapamiętała. Włączył się Jacek Hawryluk. Urządził mi psychotyczną jazdę. Był agresywny, krzyczał na mnie. Zgłosiłam zachowanie Hawryluka do Komisji Etyki Polskiego Radia. Ta uznała, że naruszył zasady etyki zawodowej w Polskim Radiu w kwestii wolności słowa i wyznania gwarantowanej przez konstytucję.

– Jak było z pani odejściem?

– Był 2018 r., 22 października. Otworzyłam maila od przełożonego i zobaczyłam, że nie ma mnie na antenie do końca listopada, bez słowa komentarza. Od przypadkowej osoby dowiedziałam się, że przenieśli mnie do pracy biurowej w agencji muzycznej. Tego nie wytrzymałam – moja psychika, moje ciało.

Jacek Hawryluk wyjaśnia, że nikogo nie mobbował, a przedmiotem wyjaśnień komisji nie był mobbing, ale wolność sumienia i wyznania. Jeśli zaś chodzi o koncert, to był dostosowany do charakteru święta [Środy Popielcowej], i że przeprosił Annę Szewczuk.

Dziennikarka: – Anna Szewczuk? Po stracie stanowiska sama mobbowała swojego kierownika – najsympatyczniejszego, najspokojniejszego, najłagodniejszego człowieka w Polskim Radiu. Kierownik miał dość i zgłosił to do władz radia. Rozpoczęła się przeciwko niej procedura, która miała wyjaśnić sprawę, ale nie została wyjaśniona, bo ona zwolniła się z pracy.

Anna Szewczuk wyjaśnia, że był to jeden z zarzutów, który wpisywał się w ciąg mobbingu wobec niej. W pozwie do sądu zarzuca mobbing również kierownikowi.

17 TELEFONÓW W 15 MINUT

Od dziennikarza Dwójki słyszę, że muszę dotrzeć do „gwiazdy Dwójki", która odeszła z radia przez bliskiego współpracownika dyrektorki Pawła (imię zmienione). Docieram. Zgadza się na rozmowę, ale nie chce, abym ujawnił jej nazwisko. Nazwę ją tu Katarzyna.

– Byłam w związku partnerskim z Pawłem. Był ode mnie 13 lat starszy, ja miałam wtedy 24 lata. W pewnym momencie postanowiłam się z tego wyplątać, bo przypłacę to chorobą psychiczną. Ale mi nie pozwalał.

– Był pani przełożonym?

– Tak.

Katarzyna opowiada, jak próbował ją zatrzymać przy sobie.

Przychodził, kiedy prowadziła audycję na żywo, ostentacyjnie siadał naprzeciwko niej.

Mówił, że jeśli nie przyjdzie do niego i nie pożyczy od niego płyt, to jej audycja będzie kiepska.

Wystawał pod jej domem i pisał, żeby wyszła. W ciągu 15 minut zadzwonił do niej 17 razy z wielu radiowych telefonów, chcąc ją zmusić, by odebrała. Kiedy nie odbierała – w czasie prywatnym, np. późnym wieczorem – pisał: „Od przełożonego nie odbierzesz?".

Ustawiał tak wyjazdy służbowe, by była na nich Katarzyna.

Czuła, że ją obserwuje, bo dopytywał ją o każdego mężczyznę, który „kręcił się obok".

Kiedy wyszła za mąż i była w ciąży (już po odejściu z radia), pisał do niej, że ich dzieci muszą się poznać i czy na pewno kocha męża, czy tylko zrobiła to, bo „tyka jej zegar biologiczny". Pokazała te wiadomości mężowi, ten zadzwonił do Pawła. Od tego czasu Katarzyna ma spokój.

– Dla mnie to był stalking. Nie wytrzymałam i postanowiłam odejść. Był rok 2013. Poszłam do Małaszko. Powiedziałam, że chcę poszukać nowych form, że nie chcę całego życia spędzić w Dwójce. Przejęła się, ponieważ wtedy sporo dobrego robiłam dla radia i mnie szanowała. Zaproponowała mi dalszą współpracę, na co się zgodziłam, ale już jako współpracownik, a nie na etat.

– Nie powiedziała jej pani o prawdziwych powodach odejścia?

– Wtedy nie. W tej rozmowie uczestniczył też Paweł. Zapytał mnie przy Małaszko: „Co takiego się stało, że odchodzisz?". No i musiałam zmyślać o potrzebie nowych form rozwoju zawodowego, a wewnętrznie mnie skręcało.

O prawdziwych powodach odejścia Katarzyna powiedziała dyrektorce dwa lata później, w 2015 r., podczas towarzyskiego spotkania w kawiarni.

– Małaszko była mocno poruszona, powiedziała, że trzeba go wyrzucić z pracy, że złamał zasady etyki zawodowej, że jest zagrożeniem dla radia. Ale po miesiącach okazało się, że jemu nic nie jest, a ja patrzę w grafik i widzę, że nie mam audycji, którą prowadziłam jako współpracownik. Nie dawało mi to wszystko spokoju i poszłam do wiceprezesa Polskiego Radia Mariusza Staniszewskiego. Ani Małaszko, ani Staniszewski nic nie zrobili, by wyjaśnić sprawę.

ROZMOWA TOWARZYSKA TO NIE ZGŁOSZENIE

W mailu do Małgorzaty Małaszko-Stasiewicz piszę, że przygotowuję reportaż o atmosferze w redakcji, że część byłych i obecnych dziennikarzy zarzuca jej mobbing i że chcę z nią porozmawiać o zarzutach stawianych przez zespół. Dzwoni do mnie tego samego dnia, ok. godz. 20 i prosi, aby ta rozmowa pozostała między nami, ponieważ na oficjalną musi mieć zgodę prezesa radia (wtedy jeszcze Agnieszki Kamińskiej). Z kilku powodów zdecydowałem się upublicznić ten fakt – dwa główne to próba zniechęcenia mnie do kontynuowania reportażu i obwinianie zespołu Dwójki.

Rozmowę z dyrektor streszczają zdania:

Pracownicy Dwójki to ludzie, którzy nigdy nie pracowali przy newsach, a tylko w kulturze, nie czują presji czasu, próby zdyscyplinowania ich kończyły się sprzeciwem.

Pracownicy Dwójki są przewrażliwieni, bo tak mają ludzie od kultury.

Anna Szewczuk, z którą na pewno rozmawiam, sama mobbingowała swojego bezpośredniego przełożonego.

Dyrektorka daje do zrozumienia, że w ostatnich latach broniła zespół przed polityką.

Po tej rozmowie nie kontaktuje się przez mniej więcej dwa tygodnie. Odpowiada dopiero mailem po tym, jak poprosiłem likwidatora (prezesa) radia Pawła Majchera o zgodę na rozmowę z dyrektorką.

Małgorzata Małaszko-Stasiewicz wyjaśnia: „Ani goście zgłaszani przez autorów audycji, ani autorzy nie są i nigdy nie byli wybierani z klucza innego niż merytoryczny! Zawsze zabiegałam w Dwójce o równowagę. O to dbają również kierownicy redakcji. Przykład może stanowić audycja filmowa – »Adriana Prodeus kontra Piotr Gociek«".

„Nigdy moje zachowanie nie było przedmiotem prac komisji mobbingowej, która działa w Polskim Radiu".

„Zmiany kierowników redakcji, (…) niejednokrotnie podyktowane [były] dobrem redakcji lub troską o osobę, która na kierowniczym stanowisku podlega innego typu stresom niż ten, który towarzyszy pracy dziennikarskiej. Rozmowy z osobami przestającymi kierować redakcjami odbywały się zawsze!".

W sprawie dziennikarza oskarżanego przez Katarzynę: „Poinformowałam o wszystkim ówczesną wiceprezes Polskiego Radia – Jolantę Wiśniewską i prezesa – Andrzeja Siezieniewskiego. Decyzja moich zwierzchników była jednoznaczna: jeżeli wpłynie oficjalna skarga lub zgłoszenie o niewłaściwym zachowaniu, wtedy zostanie wszczęta procedura wyjaśniająca. W sytuacji, w której, co zostało mi jednoznacznie zakomunikowane, prezesi dysponują wyłącznie wiedzą o charakterze »towarzyskim« nie mają podstaw do kierowania oskarżeń wobec osoby, której praca i zachowanie były nienaganne".

Katarzyna: – Nie poszłam na prywatną rozmówkę do pana wiceprezesa Staniszewskiego. Nic z tą wiedzą nie zrobił. Podobnie Małaszko. A teraz utrzymuje, że dowiedzieli się w warunkach koleżeńskich, więc nic nie musieli robić.

Napisałem do byłego wiceprezesa Mariusza Staniszewskiego. Nie skontaktował się ze mną.

O rozmowę poprosiłem też dziennikarza oskarżanego przez Katarzynę. Dzwoni do mnie i mówi, że na rozmowę musi mieć zgodę likwidatora radia; informuję go podczas tej rozmowy o zarzutach ze strony Katarzyny – nie komentuje oskarżeń. Odpowiada dopiero mailem, po tym jak o zgodę na rozmowę z nim poprosiłem likwidatora Pawła Majchera: „Zdecydowanie zaprzeczam i dementuję pomówienia. (…) Nigdy nie stosowałem mobbingu, stalkingu, nie wykorzystałem swojego stanowiska służbowego do własnego, partykularnego celu. Nasze relacje, nawiązane na długo przed momentem objęcia przeze mnie jakiejkolwiek funkcji, komplikowały nasze życie prywatne i zawodowe, dlatego 13 lat temu zostały przez nas przerwane. Nigdy do Polskiego Radia (i moich przełożonych) nie wpłynęła jakakolwiek oficjalna informacja o zachowaniu, które jest mi insynuowane".

Po mailach „Wyborczej" Paweł Majcher w trybie pilnym wezwał na rozmowę Małgorzatę Małaszko-Stasiewicz. Wezwał też kierowników poszczególnych redakcji Dwójki. Podczas rozmowy z kierownikami miał powiedzieć: „Wiedziałem, że w Trójce i Jedynce trzeba zrobić porządek. Myślałem, że Dwójce wszystko jest w porządku".

FRUSTRACJA NAS ŁĄCZY

Dziennikarz: – Myślę, że od paru tygodni dyrektor Małaszko pracuje nad tym, aby mogła pozostać na stanowisku. Jeden z kolegów usłyszał od polityka PO: „Pani Małaszko? A, to taka bardzo sensowna dyrektorka Dwójki".

Dziennikarka, która broni dyrektorkę: – Frustracja nas łączy. Czujemy się niedoceniani, opłacani w sposób urągający. Za pięć dni pracy nad reportażem, jeżdżenia po kraju, montowania nocą, dostawałam 450 zł brutto, i nie była to wina Małaszko, ale polityków, którzy nie dbają o radio. Nasze wiekowe drukarki na korytarzu zacinają się, nie ma pieniędzy na toner. A z drugiej strony wyszło na jaw, że za PiS miliony szły na propagandystów w radiu. To nie może się powtórzyć. O tym teraz powinniśmy rozmawiać, a nie wyciągać tarcia i urazy na zewnątrz. I dodam jeszcze, że Małaszko jest jedyną osobą w Polskim Radio, która dba o reportaż radiowy, podniosła nam stawki o kilkaset złotych.

Dziennikarka: – Małaszko ściska nas mocno. Dla mnie znamienne są słowa, które powiedziała kiedyś w wywiadzie dla „Wyborczej": „Od 2007 roku, kiedy zostałam wiceszefem Programu 2, zostawiam na nim swoje linie papilarne". Ale my wolelibyśmy, aby nie pozostawiała na nas swoich śladów.
Awatar użytkownika
Czartogromski
Posty: 5831
Rejestracja: 22-07-2018 10:10:25
Lokalizacja: Kufszynek
Kontakt:

Re: Polskie Radio Dwójka (PR2)

Post: # 173890Post Czartogromski »

Przynajmniej wiadomo, co się stało z Adamem Suprynowiczem.
Awatar użytkownika
Bob_Zielony
Posty: 71
Rejestracja: 05-01-2024 13:55:37
Lokalizacja: Wrocław

Re: Polskie Radio Dwójka (PR2)

Post: # 173900Post Bob_Zielony »

Czartogromski pisze: 15-01-2024 19:05:28 Przynajmniej wiadomo, co się stało z Adamem Suprynowiczem.
Aż sobie poszukałem i włączyłem wywiad - no i głos p.Suprynowicza mam wryty, jak się okazuje mocno i miło było pobudzić te neurony.
https://www.youtube.com/watch?v=VwwX-nyuHpA
- Nie boisz się o przyszłość, wszystko takie niepokojące? - Myślę, że przyniesie kwiaty.
- Tak? Skąd wiesz? - Bo sadzę kwiaty!
Awatar użytkownika
Czartogromski
Posty: 5831
Rejestracja: 22-07-2018 10:10:25
Lokalizacja: Kufszynek
Kontakt:

Re: Polskie Radio Dwójka (PR2)

Post: # 173901Post Czartogromski »

No i teraz czas na szok, gdy słyszy się kogoś z najnowszego zaciągu, czyli np. red. red. Furtaka albo Dębskiego.
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 13372
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Polskie Radio Dwójka (PR2)

Post: # 173902Post Hebius »

Szkoda tylko, że Jacek Hawryluk robi za szwarccharakter. Lubię "Płytomanię" i Płytowy Trybunał. PTD po wyrzuceniu Doroty Kozińskiej może odrobinę mniej. Ale z drugiej strony nie miałbym do nikogo pretensji, że nie staje w obronie jej dwunastnicy, choć to było porównanie złośliwie trafne i zabawne.

Dla przypomnienia:
Polskie Radio: wpis Doroty Kozińskiej o obchodach smoleńskich jako „okrężnicach” i „odbytnicach” to mowa nienawiści
Awatar użytkownika
Bob_Zielony
Posty: 71
Rejestracja: 05-01-2024 13:55:37
Lokalizacja: Wrocław

Re: Polskie Radio Dwójka (PR2)

Post: # 173903Post Bob_Zielony »

To ja nie wiem... rzadko słucham dwójki od zmiany częstotliwości. Głównie przez internet jak jakimś cudem wiem, że jest coś interesującego dla mnie. (nie koniecznie Wagner :mrgreen: Czasem jak jadę samochodem ... ale wtedy często właśnie niespecjalnie da się słuchać.
- Nie boisz się o przyszłość, wszystko takie niepokojące? - Myślę, że przyniesie kwiaty.
- Tak? Skąd wiesz? - Bo sadzę kwiaty!
ODPOWIEDZ