5 minut z Anką

Książka, kino, teatr, muzyka, telewizja...
Regulamin forum
Info: tematy możliwe do przeglądania przez gości forum, dostępne indeksowanie dla bootów typu Google.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 18018
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

5 minut z Anką

Post: # 217831Post Hebius »

Nie obiecuję całości, bo jeszcze sam nie wiem, czy będzie mi się chciało całość czytać, ale dopóki nie odpadnę...

Obrazek

Świat Młodych
nr 108 – wtorek 7 września 1976 r.

Obrazek

5 minut z Anką

Dzień dobry, to ja, Anka. Jestem okrutnie speszona i najchętniej to miałabym ochotę… dać bambosz, ale wtedy, moi koledzy mieliby zbyt wielką przyjemność. A ja nie czuję się z początkiem roku szkolnego aż taka hojna, żeby im tę frajdę zafundować. A poza tym, to dobra okazja, żeby poćwiczyć odwagę – zamykam oczy i… już!

Bo ja jestem straszny tchórz. Wstydzę się, ale jakoś nie mogę się przełamać (właśnie próbuję to w sobie wyćwiczyć!). Boję się wielu rożnych rzeczy. Myszy, żab, zaskrońców, os, nietoperzy, ciemności i… kaktusów. Na tle tego ostatniego, o mało nie zerwałyśmy z moją najlepszą przyjaciółką, Urszulą, która właśnie hoduje dwa takie kosmato-kolczaste, a ja na ich widok dostaję gęsiej skórki. Ale na szczęście skończyło się tylko na kilkudniowym obrażeniu.

Poza tym, że tchórz, to jestem strasznie mała, najmniejsza w klasie. Doszłam nawet do wniosku, że coś z moimi genami chyba nie jest w porządku — tata ledwo się w pokoju mieści, mama mogłaby w reprezentacji koszykówki występować, Jurek, mój o dwa lata starszy brat, musi sobie od dawna już wszystkie spodnie szyć na miarę, bo gotowe są dużo za krótkie, a ja mam 136 cm wzrostu! Dno!!! Zawsze byłam najmniejsza ze wszystkich i zawsze sadzali mnie w pierwszej ławce. Teraz oczywiście też w niej siedzę, ale właściwie, to już nijak na mnie to nie działa, przyzwyczaiłam się.

Bo to już siódmy rok, siódma klasa się niedawno zaczęła. Nasza klasa jest taka trochę śmieszna, zupełnie inna od reszty, jest w niej bowiem tylko 9 dziewcząt i 22 chłopców. Takie proporcje były od samego początku. Teraz to mamy fajnie, bo powodzenie mamy, na jedną dziewczynę wypada 2,4 chłopaka, ale w niższych klasach, to nie było nam najlżej.

Poza tym nasza klasa jest najbardziej harcerska w całej szkole, bo są dwa zastępy – jeden, do którego należy 10 chłopców i drugi, w którym są 4 dziewczyny i X chłopców, a ja (nieprawdopodobne, nie?) jestem tam zastępową. Tak w ogóle, to przypomniałam sobie, że powinnam się przedstawić. Oto najważniejsze fakty: data urodzin – 11 listopada 1962 r., ulubiony kolor – czerwony, hobby – widokówki, ulubiony przedmiot – historia, najmniej lubiany przedmiot – matematyka, największe marzenie – żeby urosnąć choć trochę.

Anka
Obrazek
Awatar użytkownika
marcin
Posty: 16223
Rejestracja: 25-07-2018 22:48:12
Lokalizacja: PL

Re: 5 minut z Anką

Post: # 217832Post marcin »

Jeszcze tam jest ktoś poza Anką i Magdą? :P
Jutro będzie nowy, długi dzień. Twój własny, od początku do końca. To przecież bardzo przyjemna myśl.
(Tove Jansson, "Tatuś Muminka i morze")
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 18018
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: 5 minut z Anką

Post: # 217848Post Hebius »

Po Ance była jeszcze Grażyna, a później już nie czytałem "Świata Młodych", więc nie wiem.
Ale zanim dotrę to tekstów Grażyny, to forum chyba całkiem wymrze.

271 wyświetleń temat? Boty tyle nastukały?
Obrazek
Awatar użytkownika
bolevitch
Posty: 6428
Rejestracja: 22-07-2018 14:45:00

Re: 5 minut z Anką

Post: # 217852Post bolevitch »

ciekawe czemu redakcja zawsze wymyślała postać kobiecą? bo chłopak z 7 czy 8 klasy jeszcze za głupi na takie "przemyślenia"?
Ostatnio zmieniony 01-09-2025 17:17:26 przez bolevitch, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 18018
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: 5 minut z Anką

Post: # 217853Post Hebius »

Bo to był niby pamiętnik, a chłopacy bywali mniej skłonni do pisania i czytania takich rzeczy. Obstawiam.
Obrazek
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 18018
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(2/1976) 5 minut z Anką

Post: # 217899Post Hebius »

Obrazek

Świat Młodych
nr 111 – wtorek 14 września 1976 r.

Obrazek

5 minut z Anką

Zanim wzięłam długopis do ręki, to znowu miałam straszne opory. No, po prostu — znowu się bałam! I tego, że w ogóle nie potrafię nic z sensem napisać, i tego, że nawet jak napiszę, to i tak wyjdzie z tego małpowanie Magdy, i tego, że nawet jeśli napiszę, to i tak nikt tego nie przeczyta.

Jak tak dalej pójdzie, to… daleko w ten sposób nie zajadę. Ja sama nie rozumiem, jak można być w wieku prawie 14 lat takim tchórzem, ale fakt pozostaje faktem. Zastanawiałam się już nad tym nieraz — może rodzice mnie rozpieszczali jak byłam mała, może mnie straszyli jakimiś duchami albo czymś w tym stylu… Nie wiem, ale jakieś wytłumaczenie być musi!

Kiedy na obozie miałam po raz pierwszy stać na warcie, to już na dwa dni przedtem o mało nie umarłam ze strachu. Ale musiałam okropnie uważać, żeby nikt nie zauważył, że się boję, więc ciągle opowiadałam albo jakieś kawały o duchach (dreszcz strachu mnie w momencie mówienia oblatywał, brrr!!!), albo się wszystkich po kolei pytałam, czy… się boją. I wiecie, to nie była najgorsza metoda. Jak się nasza, Ulki i moja warta zaczęła, to w tym samym momencie ja zaczęłam monolog pt. „Ulka, nie bój się!”. Przez całe dwie godziny trułam na ten temat a skutek był taki, że ani Ulka bać się nie miała prawa (nawet gdyby się bała), ani ja nie miałam czasu o tym myśleć, że sama się boję — zajęta byłam bowiem pocieszaniem Ulki. Inna sprawa, że nie jestem pewna, czy takie pocieszanie i uspokajanie było jej w ogóle potrzebne, na wszelki wypadek wolałam nie pytać.

Na drugi dzień zdarzyła się zabawna historia. Przypadkiem podsłuchałam, jak Ulka mówiła do Haliny: „Wiesz, Anka nic a nic się nie bała, ona jest naprawdę odważna!”. Mnie najpierw leciutko zatkało, potem ucieszyłam się, a w końcu… zaczęłam się bać, że odkryją mój podstęp i przekonają się, że wcale nie jestem taka odważna, a wręcz przeciwnie.

I tak na dobrą sprawę, to… boję się do tej pory, choć ponad rok od tamtego obozu minął, bo tak już jest kiedy tchórz zagra raz rolę gieroja i przypadkiem uda mu się ona wyśmienicie! Od tamtej pory – pod wpływem tego strachu rzecz jasna – cały czas gram i udaję odważniaczkę. Żeby się nie wydało, że gram nawet żabę wzięłam do ręki – o jeju!!

W tej chwili zdradzam strasznie tajne tajemnice. Jedyne co mnie pociesza to że moi koledzy i tak w moje tchórzostwo pewnie nie uwierzą – nauczyłam się swojej roli przez ten rok za dobrze.

Anka

=====

Słabe mam te skany Świata Młodych i w ostatniej szpalcie znów jest sporo lakun (lakunów?) - gdyby ktoś był ciekaw, co jest moim uzupełnieniem, odsyłam na blog.
Obrazek
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 18018
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(3/1976) 5 minut z Anką

Post: # 217993Post Hebius »

Obrazek

Świat Młodych
nr 114 – wtorek 21 września 1976 r.

Obrazek

5 minut z Anką

W okropnie się parszywej sytuacji w niedzielę znalazłam, nie lubię takich momentów. Pojechaliśmy całym zastępem na wycieczkę do… miejscowości X. Niech pozostanie ona anonimowa, bo mieszka w niej jedna z moich ciotek. Która zresztą w całej sprawie odegrała zasadniczą rolę.

Ta ciotka bywa u nas w domu ze trzy razy do roku, zwykle przyjeżdża na kilka dni. W czasie tych pobytów poznała Ulkę i — jak mi się wydaje — polubiła ją. Zresztą Ulka ciotkę też. No więc, jak planowaliśmy trasę wycieczki, to Ulka przypomniała sobie, że w X mieszka tamta ciotka i co nam szkodzi pojechać właśnie do X. Nikomu nic nie szkodziło i tak się stało. Na kilka dni przed wycieczką Ulka stwierdziła, że trzeba napisać do ciotki, że przyjeżdżamy z zastępem na wycieczkę. Więc napisałyśmy, a właściwie to Ulka pisała, bo ja się tylko podpisałam. Kartkę. Taką widokówkę. Że całujemy, że się cieszymy, że przyjedziemy tego i tego dnia autobusem o tej i o tej godzinie. Bo już bilety mieliśmy wtedy na autobus wykupione.

Przyjeżdżamy, wysiadamy, a tu na przystanku stoi ciotka. Okazało się, że dostała kartkę i specjalnie wyszła. No i fajnie, wznieśliśmy okrzyk „hurrra!” na jej cześć, reszta zastępu się przedstawiła. Marian trzepnął jakiś dowcip, ciotce dowcip się spodobał, zaczęła chichotać, zrobiło się rodzinnie i sympatycznie.

W planie mieliśmy zwiedzanie muzeum etnograficznego i ciotka wyraziła chęć towarzyszenia nam. Bomba! Doszliśmy do muzeum, okazało się, że otwierają dopiero za półtorej godziny. Wtedy ciotka scenicznym szeptem zwróciła się do mnie z pytaniem, co robimy, bo ona nas chętnie zaprosi z Ulką na tort i coś tam jeszcze. Na to ja, zupełnie cichutko odpowiadam: „Ależ ciociu, nas jest cały zastęp”, a na to ciocia – „No widać, że jest, ale może byście się umówiły z nimi, że wrócicie za godzinę?!”

A wszyscy słyszą. I wszyscy udają, że nie słyszą. Ja jestem czerwona jak burak. Ulka jest czerwona jak burak, ciotka się niecierpliwi i już głośno, niespokojnie pyta się: „No to co teraz robimy?”. Tak zwyczajnie, jakby tamtej rozmowy między nami nie było.

O, nie! Rodzina to bardzo fajna rzecz i bardzo lubię wszystkie swoje ciotki – nawet tę co teraz odwiedziliśmy – ale zawsze, gdy będziemy gdzieś w plenerze zastępem, sprawdzę siedem razy przed wyjazdem, czy w okolicy przypadkiem jakaś nie mieszka. Jeśli tak, to za nic tam nie pojedziemy!

Anka
Obrazek
Awatar użytkownika
bolevitch
Posty: 6428
Rejestracja: 22-07-2018 14:45:00

Re: 5 minut z Anką

Post: # 217996Post bolevitch »

"zawsze gdy" bez przecinka. Mam wrażenie, że cofnęliśmy się w tych felietonach do okresu sprzed owulacji. Bo poprzednia pani między wierszami przynajmniej jakby sugerowała istnienie takich zjawisk
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 18018
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: 5 minut z Anką

Post: # 217997Post Hebius »

Może kiedyś pisało się z przecinkiem? W tej szpalcie są lakuny, ale akurat nie w tym miejscu, więc widać, że przecinek jest.

Obrazek

Magda swoje felietony kończyła jako szesnastolatka, Anka ma 14 lat i nadal chodzi do podstawówki.
Obrazek
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 18018
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(4/1976) 5 minut z Anką

Post: # 218030Post Hebius »

Obrazek

Świat Młodych
nr 117 – wtorek 28 września 1976 r.

Obrazek

5 minut z Anką

Marzena jest moją koleżanką nie ze szkoły – chodzi do VIII klasy – ale z podwórka. Tak się złożyło, ze jak byłyśmy małe, to tylko my dwie byłyśmy dziewczyny, a reszta w naszym wieku, chłopaki. Wiec zaczęłyśmy się przyjaźnić z racji tworzenia tzw. damskiego frontu. To wcale nie było takie proste, ten front – my dwie, a ich cała chmara! Za to wspólna niedola (bo w końcu na tym się kończyło) utrwaliła naszą przyjaźń również na czas, gdy z wieku szczenięcego wyrosłyśmy. I tak też zostało. Widywać, to się widujemy nawet i kilka razy dziennie, ale zdarza się, że parę tygodni nie mamy czasu zamienić ze sobą słowa, gdy wreszcie taka chwila nadchodzi, rozmawiamy jak byśmy poprzednie pleciugowanie zakończyły przed 15 minutami. Mnie z tym jest bardzo fajnie. Marzenie widocznie też.

Ostatnimi dniami nasze rozmowy – głównie mają one miejsce przy śmietniku, gdy spotykamy się tam z wiadrami – stały się jak gdyby częstsze. Zaczęłam nawet podejrzewać, że Marzena wypatruje przez okno i gdy zobaczy, że ja w tamtą stronę zdążam, to ona też – lu za wiadro! Moje podejrzenia utrwaliły się w sobotę, gdy… wyniosła wiadro zapełnione mniej niż na jedną czwartą wysokości. Kto inny może by i uwierzył, e ona taka czyścioszka, ale mnie nie nabuja. Za dobrze się znamy, żebym nie domyśliła się, iż ma jakiś interes, który jej jednak jakoś nie może przejść przez gardło.

I oczywiście. Właśnie w sobotę pękła.

Jak byłyśmy małe, to naszym największym podwórkowym prześladowcą był niejaki Kazik, łobuziak nie z tej planety, postrach nie tylko nas, ale i mniejszych chłopców. Z biegiem lat bynajmniej się nie zmienił, w dalszym ciągu chuliganił, tylko że teraz to już na większą, wykraczającą poza nasze podwórko skalę. Kiedyś go nawet milicja podobno zatrzymała.

I w tym właśnie Kaziku Marzena się zakochała! Naopowiadała mi przy tym śmietniku różności – że żyć bez niego nie może, że śni o nim po nocach, że oddałaby dla niego wszystko. Problem polega na tym, że nie wie, czy Kazik pała podobnym uczuciem w stosunku do niej. Nie zamienili ani jednego słowa, ale… jak Kazik ją mija, to odwraca się i gwiżdże. Nie wiadomo, co to wszystko oznacza i Marzena bardzo chciałaby wiedzieć co może… Dowiedzieć zaś mam się tego ja.

Cóż, nie chciałaby Marzeny rozczarować co do mojej osoby, ale jak na razie, pojęcia nie mam, w jaki sposób się dowiedzieć o tym gwizdaniu. Jak odmówić też raczej nie! Czyżbym się nie nadawała na przyjaciółkę?!

Anka
Obrazek
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 18018
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(5/1976) 5 minut z Anką

Post: # 218144Post Hebius »

Obrazek
Świat Młodych
nr 120 – wtorek 5 października 1976 r.

Obrazek

5 minut z Anką

No i tak. Było fajnie, ale już przestało być. Przebałaganiliśmy pierwsze tygodnie nowego roku szkolnego i teraz są kłopoty. Strasznie obie z Ulką żałujemy, że byłyśmy takie nieprzewidujące. Jedyne co nas pociesza to to, że i inni są w podobnej sytuacji. Urwał się worek z klasówkami, z pytaniem. Prawdę mówiąc, to wiadomo przecież było, że taki czas nadejdzie, ale wydawał się odległy.

Tak szybko, że aż wierzyć się nie chce, iż chodzimy już do szkoły siódmy tydzień. A jednak – to prawda, nic dodać, nic ująć. I nic innego nie pozostaje, jak wziąć się z kopyta za nadrabianie zaległości. Bo może być źle. Wydawałoby się, że jeśli o zaległości w nauce chodzi, to największe powinny być pod koniec roku szkolnego. Ja jestem jednak zdania, że najgorzej bywa na początku, tak jak teraz.

Bo najpierw to świeci słońce i trudno jest się przestawić na inny rytm. Wszyscy zresztą się spotykają po wakacjach, opowiadają sobie wrażenia – popołudnia więc są zajęte. Druga sprawa, to nadrabianie zaległości typu miejskiego np. kinowych. Jak człowiek był przez dwa miesiące w jakiejś głuszy, to trudno mu się dziwić, że do kina lata we wrześniu częściej, i na lody z koleżanką, i w ogóle. Masę czasu traci się na czynności techniczne – kupowanie fartucha, pantofli do szkoły, zeszytów, ołówków, gumek… W naszej klasie zajmowaliśmy się dosyć sporo jej urządzaniem, bo w czasie wakacji było w szkole malowanie i wszystko wyglądało bardzo goło – preparowaliśmy więc dekoracje, ustawialiśmy kwiatki… ogromnie miłe zajęcie. W drużynie też roboty było więcej niż kiedy indziej – i porządkowanie harcówki, i harcerski start, i biwak.

Jak to wszystko sobie podliczam, to mi wyszło, że naprawdę byłam przez cały wrzesień ogromnie zajęta. Nie narzeka, lubię jak coś się dzieje i jak mam coś do roboty. Ale w tym konkretnym wypadku skutek nie jest najpozytywniejszy.

Więc żałuję. I pluję w sobie w brodę. I jestem zła na siebie. I… tak zupełnie szczerze, to wiedziałam, ze tak właśnie będzie. Ale co z tego, że wiedziałam? O tym, że gdy jest zimno, to trzeba nosić czapkę też wiem i nawet wytłumaczyć potrafię dlaczego, a w ubiegłym roku z całą świadomością nabawiłam się zapalenia ucha. Żebyście wiedzieli jaka byłam na siebie wściekła!

Mówi się potocznie, że człowiek uczy się na własnych błędach. Tylko… jak się nauczyć tego uczenia się?!

Anka
Obrazek
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 18018
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(6/1976) 5 minut z Anką

Post: # 218179Post Hebius »

Obrazek

Świat Młodych
nr 123 – wtorek 12 października 1976 r.

Obrazek

5 minut z Anką

Cała jestem, jak to się popularnie mówi, w nerwach, bo występujemy dzisiaj – nasz zastęp – z pierwszą w tym roku imprezą na forum całego szczepu. Z jednej strony, to zaszczyt nas spotkał niewątpliwy, z drugiej… przygotujcie wieczornicę dla prawie 200 osób z okazji Dnia Wojska Polskiego!

Najgorsze to to, że człowiek ma ambicję. Gdyby nie ona, wystarczyłyby trzy, cztery wierszyki, ze dwie piosenki i parę głupich skeczy. Szczepowy by do tego palnął okolicznościową mowę i sprawa byłaby odfajkowana. Solidnie i bez wątpliwości na dodatek. Nie mówiąc już o tym, że i bez wysiłku. Na swoją jednak zgubę daliśmy się ponieść wyobraźni. Zaczęli chłopcy, a potem przekonali i nas, dziewczyny, że to trzeba tak jakoś inaczej, na wysokim poziomie. Najpierw to w ogóle dość długo pojęcia nie mieliśmy, jak to ma być to „inaczej”, potem Krzysiek z Markiem wpadli na pomysł, że przygotujemy inscenizację z obozu sieleckiego. Ja, głupia wariatka, poszłam z tym pomysłem do szczepowego, a szczepowy… wpadł w zachwyt. No i już nie można było się wycofać!

A parę razy mieliśmy na to ochotę – trzeba było i po księgach różnych pogrzebać, i zdecydować się, co do tej inscenizacji wziąć, i napisać to, co miało w niej być, i ról swoich nauczyć się na pamięć, i o dekoracjach odpowiednich pomyśleć… Wczoraj odegraliśmy próbę generalną i stąd moje kompletne przerażenie. Krzysiek co prawda twierdzi, że jestem panikara, bo próby generalne nigdy nie wychodzą, ale jeśli o mnie chodzi, to najchętniej… dostałabym bardzo wysokiej gorączki, żeby móc po prostu na tę całą imprezę nie przyjść. Nie dość bowiem, że cały szczep łącznie z zuchami tam będzie, to jeszcze rada pozapraszała kogo się dało – i nauczycieli, i dyrekcję, i komitet rodzicielski, i z hufca ma ktoś przyjść…

Chłopcy są szczęśliwi z tego powodu jak borsuki, które wypuszczono z ogrodu zoologicznego na wolność – że sławę zdobędą, mówią, wobec tak szerokiej publiczności. Ufff, żeby już było po wszystkim, żeby już było jutro – to ja tak sobie wzdycham.

Niestety, trzeba będzie przebrnąć przez ten za ambitny i inny program. Słowo sobie jednak w tym momencie harcerskie daję, że już nigdy w życiu nie dam się wplatać w podobną awanturę! Nie i już! Choćby miała spaść na nas z tego powodu nie wiem jaka sława i splendor. Chyba, że… że się znowu dam złamać. Brak konsekwencji – oto moja najgorsza wada!

Anka

----
W czasach PRL Dzień Wojska Polskiego obchodzono 12 października, w rocznicę bitwy pod Lenino, na pamiątkę udziału 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki w tej bitwie. A sama dywizja była formowana w obozie w Sielcach nad Oką.
Obrazek
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 18018
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(7/1976) 5 minut z Anką

Post: # 218254Post Hebius »

Obrazek

Świat Młodych
nr 126 – wtorek 19 października 1976 r.

Obrazek

5 minut z Anką

Przyszła do naszej klasy nowa uczennica. Powiedziała, że ma na imię Marlena. Dotychczas były u nas same Baśki, Ulki, Elki, Anki… Tak strasznie normalnie. Sama kiedyś chciałam mieć na imię zupełnie inaczej niż mam – np. Klaudyna albo Julitta – więc okropna mnie zazdrość przy tej Marlenie wzięła, że ona ma tak fajnie.

To było jeszcze przed lekcjami. Potem zaczęły się lekcje i nauczycielki mówiły do tej nowej tak, jak się przedstawiła – Marlena. A jeszcze potem była godzina wychowawcza i pani wychowawczyni ogromnie się przy tej Marlenie zdziwiła. „Dlaczego tak głupio przekręcasz swoje ładne imię, Marysiu?!” – powiedziała. Nic więcej, tylko to jedno pytanie, ale ponieważ jesteśmy taką dziwną klasą, która bardzo swoją wychowawczynie lubi i wszyscy staramy się ją naśladować, to na kolejnej przerwie niektórzy zaczęli nowej bardzo dokuczać. Zwłaszcza chłopcy się z niej wyśmiewali – że kłamczucha, że podszywa się pod kogoś innego, że chciała nas nabrać! Nowej, czyli Marysi, było chyba okropnie łyso. Nic sienie odzywała i była… lekko czerwona. O, wtedy to już jej nic a nic nie zazdrościłam! Ja to bym chyba nie wiem co zrobiła, gdyby tak na mnie napadli! I gdyby jeszcze było o co!?

Rozumiem ją, bo sama kiedyś chciałam nazywać się Julitta. Tylko, ze ja nie byłam taka odważna i nigdy nie zdobyłam się na to, żeby to swoje chcenie publicznie wyłożyć.

Każdy chyba ma taki moment, że bardzo chciałby być inny niż jest. Szczególnie jak się człowiek znajduje gdzieś po raz pierwszy. Jak zostałam zastępową i po raz pierwszy miałam iść na radę szczepu, to ze skóry wychodziłam, żeby pokazać jaka to ja jestem mądra, jakie to mam wspaniałe pomysły i w ogóle. Pewnie się wygłupiłam, teraz tego żałuję, ale wtedy naprawdę chciałam zaprezentować się z jak najlepszej strony.

Ta Marysia też chyba tak chciała. Żeby wszyscy się od razu zachwycili, poczuli do niej szacunek i podziw. I w pierwszym momencie tak właśnie było, ale miała pecha, że mamy taką mądrą wychowawczynię.

Bo w gruncie rzeczy, to… się z naszą wychowawczynią w tej sprawie zgadzam. Tylko czy od razu trzeba robić taki raban?! I w końcu co za różnica – Marysia czy Marlena?! Sama nie wiem… I dziewczyny mi żal, bo nawet jeśli się wygłupiła, to co – nie wolno się na własny rachunek wygłupić? Za odwagę ją karać?! A może… to wcale nie była odwaga?!…

Anka
Obrazek
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 18018
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(8/1976) 5 minut z Anką

Post: # 218337Post Hebius »

Ciekawe.
Pięć minut z Anką nie cieszy się takim zainteresowaniem, jak wcześniejszy cykl.
Czyli to może jednak nie boty wyklikały w topiku o Magdzie absurdalnie wysoką liczbę 611704 odsłon?

======
Obrazek
Świat Młodych
nr 129 – wtorek 26 października 1976 r.

Obrazek

5 minut z Anką

Raz jedyny się nadziałam i więcej nikt mnie nie nabierze! Nie i nie, choćby Marzena nie wiem jak mnie namawiała!

Marzena to moja sąsiadka z klatki schodowej. Dużo starsza nie jest, ale wzrostu ma 1,70 m i chodzi do zawodówki. Jakiejś mechanicznej, bo dziewczyn tam ledwo, ledwo — gorzej niż w naszej klasie — za to chłopaków cała chmara. Takich dorosłych bardziej chłopaków — czasami odprowadzają Marzenę więc widzę: garnitury, krawaty, aktówki… Wyższe sfery!

Nie żeby mi imponować specjalnie, tego nie powiem, ale wstrętu do tego towarzystwa też specjalnie nie czułam. Szczególnie jeden z nich wydał mi się sympatyczny, najniższy.

W czwartek w ubiegłym tygodniu spotkałam Marzenę na schodach. Ja – w starym dresie i z pełnym śmieci wiadrem, a Marzena w superpłaszczyku i z lekko beżową szminką na ustach. Zagapiłam się na ten beżowy kolor, bo go lubię. Zaproponowała, żebym wpadła do niej w sobotę wieczorem. „Koledzy przyjdą, potańczymy trochę, przyjdź!” — mówi. To ja na to — cała w szczęściu, rzecz jasna, że uważa iż dostatecznie do ich towarzystwa dorosłam — pytam się o tego najniższego, czy będzie. „Oczywiście — odpowiedziała — i nie ma odpowiedniej wzrostem partnerki”.

Dzisiaj, jak sobie tę czwartkową rozmowę na schodach usiłuję przypomnieć, to wydaje mi się, że powiedziała to z drwiną. Ale może mi się tak tylko teraz wydaje. Wtedy byłam zachwycona.

Mama moja już mniej, jak oznajmiłam, że do Marzeny na tańce się wybieram. Że towarzystwo niezbyt odpowiednie, że sama będę się tam źle czuła… Cały kunszt swój musiałam wysilić i na dobrosąsiedzkie stosunki mojej mamy z mamą Marzeny się powołać, żeby w końcu zgodę uzyskać. Potem miałam sama chwilę wątpliwości, pod tytułem, że właściwie pojęcia nie mam, jak się ubrać, ale w końcu nadeszła sobota, w sobotę godzina osiemnasta i ja ustrojona w swoją nową cygańską spódnicę do ziemi i czerwoną bluzkę z bufkami, wyruszyłam na swoją pierwszą prawdziwie dorosłą prywatkę.

Tego najniższego wcale nie było. Zresztą gdyby nawet był… Mówili do mnie „malutka” i… ani razu nie zatańczyłam. Gdy po trzech wystanych w okolicach parapetu godzinach zdecydowałam się iść do domu, Marzena spytała jak się bawiłam. Odpowiedziałam zgodnie z… regułami dobrego wychowania, że świetnie. Na to zaprosiła mnie na następną sobotę.

O, nie! Chociaż… może będzie ten najniższy?

Anka
Obrazek
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 18018
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(9/1976) 5 minut z Anką

Post: # 218452Post Hebius »

Obrazek

Świat Młodych
nr 132 – wtorek 2 listopada 1976 r.

Obrazek

5 minut z Anką

Już od dobrych paru dni szykuję się do imienin Sylwii. Jak się ubiorę – to wiem, kłopot nastręcza mi prezent. Bo funduszami zbyt obfitymi nie dysponuję, pomysł żaden mi jakiś extra oryginalny do głowy nie przychodzi, a przecież nie wejdę do księgarni i nie kupię pierwszej lepszej książki. Chciałabym podarować Sylwii coś specjalnego…

Ulka się ze mnie z tego powodu podśmiewa i nawet podejrzewa z mej strony jakieś mściwe wobec Sylwii zamiary. Właściwie… kiedyś takie miałam, dawno.

Chyba w każdej klasie jest zwyczaj, że jak ktoś ma imieniny, to kupuje torbę cukierków i częstuje resztę. Oczywiście z tymi cukierkami to tak jest, że nie sposób mieć w torbie akurat tyle sztuk, ile jest koleżanek i kolegów w klasie, zazwyczaj ma się więcej. I najpierw każdy zostaje poczęstowany jednym – sprawiedliwym, a potem – zależnie od charakteru solenizanta – zostaje rozparcelowana ta reszta, najczęściej pomiędzy jego najbliższych przyjaciół.

Było to w III klasie i były akurat imieniny Sylwii, i Sylwia z torbą krówek robiła tę pierwszą, tę „sprawiedliwą” rundę po klasie. Mnie ominęła. Więc Ulka ją za rękaw, że się pomyliła. A Sylwia na to, że nie, tylko że ja mam imieniny w czasie wakacji i w związku z tym klasę omijają moje imieninowe cukierki, to nie widzi powodu, dlaczego np. ona miałaby mi dawać swoje. I poszła sobie dalej z tymi krówkami. A ja oczywiście w ryk.

W domu wystąpiłam z pretensjami do rodziny, że dali mi takie głupie imię, które stawia mnie w idiotycznej sytuacji wobec klasy. W każdym razie od tej pory bardzo się z Sylwią nie lubiłyśmy. Ja jej, bo na krówkę miałam ochotę, a ona mnie, bo wychowawczyni, która o sprawie się dowiedziała, kazała jej mnie przeprosić.

To złowrogie milczenie między nami trwało bardzo długo, prawie 4 lata. Obiecywałam sobie, że przy okazji się zemszczę. W tym momencie to ja miałam rację. Tylko… że okazji nie było i raczej nie będzie. W czasie ostatnich wakacji byłyśmy z Sylwią w jednej grupie kolonijnej – absolutnie przypadkowo, bo np. gdybym ja wiedziała, że ona tam będzie, to bym nie pojechała – i bardzo się polubiłyśmy. Lipiec był. Dostałam od niej na swoje imieniny malutkiego, kudłatego pieska, którego sama mi zrobiła z włóczki. Głupia sprawa! Jeden włóczkowy piesek i… Jakoś nie potrafiłam zachować się konsekwentnie. Co najgorsze, wcale mnie to nie martwi.

Anka
Obrazek
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 18018
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(10/1976) 5 minut z Anką

Post: # 218508Post Hebius »

Obrazek

Świat Młodych
nr 135 – wtorek 9 listopada 1976 r.

Obrazek

5 minut z Anką

Czy można zaadoptować siostrę lub brata? To nie ja zadałam to pytanie, tylko Ulka. Bo – jak powiedziała mi w sobotę – wychodzi już sama z siebie, ma po czubek nosa… bycia jedynaczką. Tego, że ma swój własny, do wyłącznej dyspozycji pokój, swój własny magnetofon, własny rower, ze jak dostaje tabliczkę czekolady, to ma ją sama dla siebie, że po nikim nie musi donaszać sukienek ani butów… Ulki problem bycia jedynaczką polega bowiem nie na samotności, ale na tej wyłącznej własności. W ogóle sytuacja sama w sobie nie byłaby najgorsza, gdyby nie to, że każda rzecz jest jej stokrotnie wypominana. Przez rodziców. A ponieważ… rodzice ogromnie ją kochają, to ciągle dostaje od nich jakieś prezenty i za każdym razem łącznie z prezentem jest i przemówienie: „Ty, Ula to masz dobrze, wszystko dla ciebie, nie musisz się z nikim dzielić!”

Bo jej rodzice musieli. Ojciec Ulki miał czworo rodzeństwa, a mama – troje. Widocznie tak im życie w licznej gromadzie braci i sióstr obrzydło, że postanowili swojemu dziecku tego oszczędzić. I są z tego dumni. I przy każdej nadarzającej się okazji chwalą się tym, przypominając Ulce, czego to im nie zawdzięcza.

W ogóle – głupia sprawa. Ulka wie, że staruszkowie chcą jak najlepiej i skądinąd to naprawdę docenia te wszystkie dobra, które w nią ładują. Tak w duchu, podejrzewam, nie byłaby wcale zachwycona, gdyby naprawdę musiała np. dzielić swój wychuchany pokoik z siostrą.

Z drugiej jednak strony takie wypominanie wszystkiego jest faktycznie mało strawne. Jest tak jak jest. I cześć! Przecież w swoim czasie nikt Ulki się o zdanie nie pytał czy chce mieć siostrę albo brata. To, że jest jedynaczką – żadna jej zasługa. Ale jej winy też w tym nie ma.

A chyba długo jeszcze będzie musiała. Pomysł z zaadoptowaniem brata albo siostry należy do gatunku żartobliwych, sama Ulka nie wzięła go ani przez moment poważnie. Ale żadnego bardziej na serio też nie ma. Ot – jest tak jak jest! Jednym się pewnie wyda, że cóż to w końcu za nieszczęście, inni – poczują dla Ulki trochę współczucia.

Tak jak i ja. Pomyślałam sobie w tym momencie, że na szczęście ja nie staram się być dla nikogo dobra na siłę. Chociaż… czasami mam ochotę zrobić komuś coś miłego i przyznam, że mnie samej sprawia to sporą przyjemność. A… temu komuś?! Hm, głupia sprawa…

Anka

16/838
Obrazek
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 18018
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(11/1976) 5 minut z Anką

Post: # 218558Post Hebius »

Obrazek

Świat Młodych
nr 138 – wtorek 16 listopada 1976 r.

Obrazek

5 minut z Anką

Zaczęło się normalnie. Dwóch chłopców z VIII „,b” zamiast do szkoły — wyrwało się do Warszawy na „Trzęsienie Ziemi”. W końcu nic takiego, bywa, że ludzie chodzą na wagary. Mocnych wrażeń było im jednak mało (a tak ten film reklamują, że we wrażenia obfity!), bo następnego dnia też do szkoły nie poszli. Pogoda akurat była wtedy niczego sobie, więc relaks w plenerze musiał być przyjemny. Wrażenia zaś – takie bardziej przyszłościowe, bo mogli przypuszczać, że w szkole im rzecz nie ujdzie na sucho. Nie wiem jak w innych szkołach, ale w naszej, to najbardziej nielubiane są takie seryjne wagary. Jeden dzień, to jeszcze może się zdarzyć, że nie zauważą, ale więcej… Trzeciego dnia doszli widać do wniosku, że jak już ryzykują kłopoty, to niech będzie przynajmniej wiadomo za co. W taki oto sposób minął im cały tydzień.

Nie wątpię, że sympatycznie go spędzili. Mniej sympatyczny był kolejny. Ale za to obfitował we wrażenia — wychowawczyni, dyrektor, rodzice… I my. Tak się bowiem złożyło, że tych dwóch należy do naszej drużyny. A ponieważ nasz dyrektor — słusznie zupełnie — uważa, że harcerstwo to potęga, pozostawił ostateczną decyzję, co z nimi zrobić i jaką im karę zaaplikować – nam. Czyli – radzie drużyny. Bo dyrektor uważa, że rada to potęga nad potęgami.

I też ma rację, bo nasza rada drużyny to zupełnie niegłupia instytucja. Jak trzeba jakąś pracę podzielić, poszczególne zastępy za wykonanie zadań ocenić, zdecydować kiedy biwak, a kiedy wycieczka – wszystko gra. Trochę się niekiedy między sobą kłócimy, ale potem nasze decyzje są przyjmowane ze zrozumieniem. Właściwie to możemy być z siebie – jako rada drużyny – dumni. Mogliśmy.

Tym razem czuliśmy się bowiem… z lekka głupawo. Bo tak: nasi koledzy, a tutaj mamy ich sądzić. Nie powiem, ja np. nie uważam, że należy ich za tę eskapadę pochwalić, ale właściwie, to nie zrobili nic złego, a jeśli zaszkodzili, to sami sobie. Oni z kolei patrzyli na nas w czasie tej rady jak na coś gorszego od ciała pedagogicznego nawet. Bali się pewnie, że wykorzystamy swoją władzę. A myśmy z kolei bali się, co z tą władzą zrobić. W końcu stanęło na tym, że… odmalują ławki.

Mądre to?! Nasz pan dyrektor wyglądał na zadowolonego z tej decyzji rady. Więc chyba dobrze. Ale ja… to bym wolała już więcej takich decyzji nie musieć podejmować. Jestem na tych dwóch zła, strasznie zła! Gdyby nie poszli na te wagary, nie byłoby tego wszystkiego! Gdybym mogła, to bym… Ale właściwie – co?!

Anka

17/852
Obrazek
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 18018
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(13/1976) 5 minut z Anką

Post: # 218598Post Hebius »

Obrazek

Świat Młodych
nr 144 – wtorek 30 listopada 1976 r.

Obrazek

5 minut z Anką

Myślałam, że Ulka to moja prawdziwa przyjaciółka, a ona… taka sknera! W ogóle – nie do pomyślenia!

Dostaję od rodziców nędzne kieszonkowe – pięć dych tygodniowo, które mają zupełnie niespotykany dar… parowania. Po prostu – były i nie ma. Sama nie wiem, gdzie mi się ta forsa rozchodzi, w każdym razie koło wtorku, a najpóźniej koło środy to w kieszeni pobrzękują mi jedynie jakieś nieliczne dwudziestogroszówki. Tygodniówkę dostaję w sobotę po południu.

Tata mówi, żebym nie narzekała, bo to bardzo dużo pieniędzy. Wyliczył mi nawet, że rocznie wypada tego 2,5 tys. Hm, jak żyję nie miałam w reku tyle! Gdybym miała, to mogłabym sobie kupić włoskie kozaczki w komisie, ale… senne marzenie! Nawet nie śmiem proponować, żeby tata wypłacił mi kieszonkowe pierwszego stycznia za rok z góry. Ani on się nie zgodzi, ani… ja bym tak naprawdę tego nie chciała. Wtedy to bym dopiero wpadła w tarapaty finansowe!

Bo i tak ciągle w nich jestem! Dotychczas ratowała mnie z nich Ulka. Gdy chciałam sobie np. kupić płytę za 80 zł – ja zbieram płyty – to pożyczałam na to od Ulki, a potem co tydzień oddawałam jej po dwadzieścia. Regularnie i systematycznie, w sobotę wieczorem. Naprawdę nie mogła na mnie narzekać; ani razu nie zdarzyło się, żebym jej nawaliła! Więc tym bardziej jestem oburzona teraz. Wrrr… warczałabym na nią, gdybym potrafiła warczeć!

Wczoraj Marta przyszła do szkoły w nowej czapce. Śliczna, puchata, no – cudo! Dwie stówy. Konferencja z mamą nie na wiele się przydała. Mam kilka znośnych czapek, a poza tym mogę sobie coś sama na drutach zrobić, resztek włóczek w domu bezliku. Na ten ostatni pomysł sama bym wpadła, gdybym taką włóczkę miała, ale nie mam i dostać też takiej nie można. Pozostało jedyne wyjście – sama sobie kupię.

No więc poszłam do Ulki. Ona ma na książeczce ponad tysiąc złotych, więc dwie stówy nie problem. Jak szłam, to czułam się już właścicielką puchatej czapki. A ta Ulka…! powiedziała, że – nie. Że tym razem dosyć, że koniec, że ona nie bank. Że ona odkłada, oszczędza, a ja – na gotowe. I kropka!

Jak głaz była. Prosiłam ją, poniżyłam się do błagania nawet, guzik! Kto by pomyślał, że taka z niej sknera, przecież jej oddam! Sama nie ruszy i innemu też nie da! I to ma być przyjaciółka!

Nie będę miała czapki. Chyba, że… sama zacznę na nią zbierać. Hm, kto wie…

Anka


18/915

Odcinka 12 na razie nie będzie bo mam zbyt marny skan i nie mogę odczytać tekstu w zbyt wielu miejscach.
Obrazek
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 18018
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(14/1976) 5 minut z Anką

Post: # 218663Post Hebius »

Obrazek

Świat Młodych
nr 147 – wtorek 7 grudnia 1976 r.

Obrazek

5 minut z Anką

Zdaje mi się, że postąpiłam wczoraj wieczorem skończenie po chamsku. I… wcale nie mam z tego powodu ani wyrzutów sumienia, ani nie żałuję. Gdyby sytuacja powtórzyła się… E, chyba się nie powtórzy. Artur na dobre się pewnie obraził.

Bo było tak. Rozmawiałam z Ulką na przerwie i spytałam jej się, czy nie mogłaby zdobyć takiej jednej książki, którą bym chciała przeczytać. Ulka na to, że raczej chyba nie. To tyle przed południem, akt pierwszy skończony. Akt drugi rozegrał się wieczorem. Przytuptał Artur i pyta się, o jaką to książkę chodziło, bo on nie dosłyszał tej naszej rozmowy, ale chętnie by książki. poszukał. Miło z jego strony, prawda? A ja zamiast na życzliwe pytanie kolegi odpowiedzieć… zatrzasnęłam mu przed nosem drzwi. Nie trawię już ani jego, ani tej jego uczynności!

To mógłby być zupełnie fajny chłopak ten Artur, gdyby nie ta jego paskudna wada! Wada, o której kiedyś myśleliśmy, że — jest zaletą. Bo Artur jest wręcz chory na punkcie wyświadczania wszystkim dookoła przeróżnych uprzejmości. Jak kogoś to spotkało z jego strony po raz pierwszy — zachwycał się, po raz drugi, trzeci i czwarty — też, po raz dziesiąty — czuł się skrępowany, a po raz setny… Można wyjść z siebie!

Nie można przy Arturze powiedzieć, że szukasz szydełka nr 5 lub chcesz mieć na sobotę płytę „Abby”. Na głowie stanie, spod ziemi wygrzebie, a przyniesie! Nie można nawet wspomnieć, że np. nie rozumiesz jakiegoś tematu z fizyki. Artur zjawi się u ciebie tego samego dnia po południu i czy chcesz, czy nie chcesz, zacznie ci ten temat tłumaczyć. Nie można powiedzieć, że chce ci się pić, bo za półtorej minuty Artur ci szklankę wody poda. Ufff…!

Narzeka się teraz dużo na tzw. znieczulicę, na brak życzliwości do ludzi. To są bardzo nieciekawe ii mało sympatyczne zjawiska, ale nie wiem, co jest gorsze – zupełny brak życzliwości, czy jej nadmiar? Artur ją posiada w ilości wystarczającej na sprawiedliwe i hojne obdzielenie nią wszystkich obywateli średniej wielkości miasteczka. Byłoby to pewnie bardzo miłe miasteczko.

Jak na razie jest jeden Artur. Artur, którego kiedyś wszyscy lubili, a teraz uciekają przed nim, gdzie pieprz rośnie. Cała klasa, bez wyjątku.

Pewnie jestem niesprawiedliwa, bo Artur ma w stosunku do nas dobre chęci. Mnie chciał wczoraj pomóc…

Trudno, nie mogę jakoś wykrzesać z siebie wdzięczności, chociaż… Czyżbym mu zazdrościła, że jest taki jaki jest?!…

Anka

-----

Magda była sympatyczniejsza.

19/1195
Obrazek
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 18018
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(15/1976) 5 minut z Anką

Post: # 218719Post Hebius »

Obrazek

Świat Młodych
nr 150 – wtorek 14 grudnia 1976 r.

Obrazek

5 minut z Anką

Zostałam zaproszona na prywatkę. Przez Grażynę. „Wiesz — powiedziała — urządzam takie małe coś w sobotę, potańczymy sobie!” Odpowiedziałam na to, że jeszcze się zastanowię i zobaczę, bo zdaje się, że wypada nam w tym czasie jakaś rodzinna uroczystość, w każdym razie dziękuję. A ona na to — „To już jak chcesz, ale Kamil też będzie, obiecał!”

Potem zgadało się na temat tej prywatki w szerszym gronie. Wszyscy strasznie się na nią szykują, bo… Kamil też będzie! Nawet Ulka jest sprawą podniecona. Aż zazdrość mnie wzięła! Tak jakby było o co!

Nie powiem, ja przeciwko Kamilowi nic nie mam i nawet go lubię, bo fajny z niego kolega, ale żeby skakać do góry z powodu perspektywy przebywania na prywatce w jego towarzystwie?! Nie! Tym bardziej, że samochodu swojego taty na prywatkę nie zabierze!

Bo chodzi o ten samochód. Faktycznie, cudo nie samochód! Sam jego wygląd jest zachwycający, a ci, co się na motoryzacji lepiej ode mnie znają, twierdzą, że wygląd to pestka w porównaniu z zaletami silnika. Być może. Mnie się też ten samochód podoba, a jak kiedyś tata Kamila zawiózł nas nim za zbiórkę, to… czułam się jak księżniczka Anna. Chciałabym, żeby i mój tata miał taki samochód! Chociaż… wtedy to nie wiedziałabym, czy ktoś przyjaźni się ze mną dlatego, że ja to ja, czy tylko z powodu takiego samochodu.

Odkąd tata Kamila wrócił przed dwoma miesiącami z Libii — pracował tam chyba ze 2 lata — i przywiózł to cudo, ilość „serdecznych” przyjaciół Kamila zaczęła wzrastać w postępie geometrycznym. Zwłaszcza chłopcy poczuli do niego nagłą sympatię! Ale i sporo dziewczyn też. Zaczęto Kamila zapraszać na absolutnie wszystkie imieniny, urodziny i zwyczajne prywatki; może się zupełnie nie uczyć, bo kto jak kto, ale on na dobrą ściągę może teraz liczyć. Słowem – stał się przedmiotem powszechnego uwielbienia.

Widocznie jednak specjalnie mu na tym nie zależało, bo nie ze wszystkich zaproszeń korzystał. I dlatego Grażyna uważa, że… osiągnęła ogromny sukces. Ona sama urosła w oczach wielu ludzi: „Patrzcie, to ta dziewczyna, do której n a w e t Kamil na prywatkę poszedł!”

Wnerwia mnie to! Nieprzeciętnie! A swoją drogą… ciekawe czy przyszedłby do mnie?! Sprawdzać jednak nie będę – motoryzacją się nie interesuję!

ANKA

20/2643
Obrazek
ODPOWIEDZ