Niezwykle różnorodne i czasem bardzo dziwaczne - są także owadzie zwyczaje godowe. [...] Samce muchówek z rodziny Dipsidae po prostu stają naprzeciwko siebie i ten z dłuższymi szypułkami wygrywa.
Czytam właśnie wspomnienia amerykańskiego ambasadora w II RP - „Amerykanin w Warszawie. Niepodległa Rzeczpospolita oczami pierwszego ambasadora Stanów Zjednoczonych”.
Jest tam taka diagnoza ówczesnej Polski:
Cały system rządzenia staje się coraz bardziej wschodni, pomimo polskich zapewnień, że państwo nie ma niczego wspólnego ze Wschodem. Doświadczenia ostatnich dwóch lat utwierdziły mnie w przekonaniu, że Polacy są tak naprawdę ludźmi Wschodu pod czarującą politurą zachodniej cywilizacji.
[...]
Personel rozmaitych oficjalnych biur rozrastał się w niepokojącym tempie, a w ciągu ostatnich kilku miesięcy w gazetach było pełno opisów ich działalności, zazwyczaj wtedy gdy biura te ponosiły winę za jakieś oburzające działanie.
Orientalny charakter rządu wynika nie tylko z czynności tajnych organizacji i z powszechności łapownictwa, lecz także z postawy najwyższych urzędników państwowych w ich postępowaniu z przedstawicielami obcych państw. Zamiast omawiania urzędowych spraw w normalny sposób i przedstawiania rozsądnych zastrzeżeń zwyczajem stało się obiecywanie niemal wszystkiego, o co ci mogą prosić, żeby zbyć gościa i sprawić, że oddali się w dobrym nastroju. Nie ma najmniejszego zamiaru realizacji takich obietnic i niczego się nie robi, żeby się z nich wywiązać.
Co by powiedział dzisiaj, słysząc o komisji smoleńskiej, która kosztowała 25 milionów i nic nie ustaliła?
"Nie bój się doskonałości. – Nigdy jej nie osiągniesz." Salvador Dali
Radosław Leniarski, dziennikarz Gazety Wyborczej pisze:Dzisiejszy człowiek pozostaje w ścisłym związku ze swoim smartfonem, to oczywiste. Ja w swoim przechowuję zdjęcia dzieci na wakacjach oraz żony w sytuacjach, których, hmm, wolałbym z nikim nie dzielić, zwłaszcza z panami Wąsikiem i Kamińskim. Mam aplikacje "Wyborczej" i wielu innych mediów, pdf-y dowodu, paszportu, certyfikaty covidowe, 2000 adresów mailowych i numerów, esemesy, nagrania osób, które dla mnie, dziennikarza, są poufnymi źródłami informacji.
Nie ma wątpliwości, nowoczesny smartfon jest dziś dodatkowym mózgiem jego właściciela, tym sprawniej działającym, im sprawniejszy jest mózg użytkownika. Myśl ta uniemożliwia zachowanie powagi na widok nokii Jarosława Kaczyńskiego, wyciąganej przez niego, gdy tylko zapytać go o podsłuchy z Pegasusa. Tam faktycznie może grzechotać pustka.
Jaką Kaczyński ma Nokię? Może taką, jak ja mam?
Niestety! Niestety! Choćby z najlepszego mydła zrobiona była bańka, pęknąć musi z głuchym łoskotem — i jego czerepy zostają.
W czasie rozmowy zauważyłem wiklinowy kosz stojący na biurku, po lewej ręce poglavnika. Pokrywa była uniesiona i widać było, że kosz jest pełen czegoś, co przypominało frutti di mare - może ostrygi, ale już wyjęte ze skorupek (...)
- Czy to dalmatyńskie ostrygi? - spytałem poglavnika.
Ante Pavelić zdjął porywę z kosza i ukazując owe frutti di mare, tę śliską, żelatynową masę ostryg, powiedział z uśmiechem, z tym swoim dobrym, znużonym uśmiechem:
- To podarunek od moich wiernych ustaszów, dwadzieścia kilo ludzkich oczu.
Curzio Malaparte, Kaputt, tłumaczyła Barbara Sieroszewska, Warszawa 2021, s. 375.
Podobno w maju 1968 roku Marcel Jouhandeau na widok maszerujących studentów zawołał do nich: "Wracajcie do domu! Za dwadzieścia lat wszyscy będziecie notariuszami!"
Didier Eribon, Powrót do Reims, tłumaczyła Maryna Ochab, Kraków 2019
Z felietonu w Newsweeku, o Osieckiej, Grechucie, Przyborze, Młynarskim, Korze i Ralphie Kamińskim:
Manuela Gretkowska
"...Może dlatego, że jestem przywiązana do starej szkoły poezji śpiewanej Przybory, Młynarskiego, Grechuty i Osieckiej. Gdybym miała definiować polskość to właśnie przez lirykę ich piosenek. W tej czwórce tytanów - jest coś archetypalnego, jak w czwórcy Junga i katolicyzmie. Osiecka, polska Matka Boska umęczona wódką plus Jezus Grechuta cierpiący, na schizofrenię. Młynarski, Bóg wszechmogący w bipolarowej manii i trzeci, Duch Święty czyli uskrzydlony natchnieniem Przybora. (...) Piszę o tym po recitalu Ralpha Kamińskiego z coverami Kory. Zobaczyłam go właśnie na jakimś festiwalu piór, bzdur, koków i koki. Pojawił się w stylówie godnej emotki. Ufryzowany na Helenę Vondrackową porywającą grzywką sopocką publiczność lat 70-ych. Graficzna czystość białych spodni Ralpha i koszulki żonobijki lśniła na tle kreacji festiwalowego lumpeksu. Śpiewał jak Demarczyk po xanaxie, magnetyzująco. Michał Szpak zajął już polską queerową scenę swoim rozmachem. On wcisnął się więc ascetyczną skromnością. Nie próbował nawet zmieniać żeńskich rodzajników w przebojach Kory. Zaśpiewał ją tylko na nowo, nie wiadomo jakim cudem równie przejmująco. Jego talent przypomina laser, który kolory tęczy wyostrza do jednej wiązki światła tnącego serca słuchaczy..."
Wielki Walp Homogenizowany
Avril pisze: ↑29-10-2022 18:47:02Z Walpa jest w 100% DAMA. Tu DA, Tam Da, Temu Da, Tamtemu Da= Dama jak się patrzy
Olśniło mnie kim jest Wicek dopiero przy wierszu Wicek i buty (str. 73)
WICEK I BUTY
Wpada Wicek:
- Buty ciasne, nogi bolą, kupcie mi buty.
- A sam nie możesz?
- Wchodzę, ekspedientki straszne,
wychodzę, potem zapominam,
kup z którąś babą.
- One nie bardzo chcą.
- To od czego są?
- Wicek, wstydziłbyś się,
one są niemłode,
chodzą ze mną, niewidomą!
a nie żeby widzącemu
buty kupować,
poproszę panią Helę.
Hela się nałaziła,
nie kupiła.
- to nie ma sensu zaocznie,
niech Wicek sobie kupuje,
albo niech chodzi boso.
A przecież powinienem już przy Uciekinierce (str. 22)
UCIEKINIERKA
Wiosna na placu Dąbrowskiego
- Chodź, zobacz - Wicek kładzie moją dłoń
na czymś grudowatym -
to moja topola,
o, jaka gruba! -
Rozkładamy szeroko cztery ręce
jak dwa pajace.
- Obrotna jak karuzela - śmiejemy się.
- Kiedy ją posadzili, była cieniutka,
dzieci na niej siadały,
ja do niej wołałem z balkonu:
- Rośnij, rośnij, uciekaj w górę!
Minęło parę miesięcy.
Wyglądam prze okno, patrzę -
a ona już uciekła.
Tylko teraz się zastanawiam skąd o tych butach wiem.
Było w filmie? wspomnieniach Sobolewskiego? dzienniku? a może w wierszu?
Tomik w 1979 roku kosztował 20 zł, czyli tak jak teraz podobne poetyckie wydawnictwa.
Niestety! Niestety! Choćby z najlepszego mydła zrobiona była bańka, pęknąć musi z głuchym łoskotem — i jego czerepy zostają.
Hebius pisze: ↑03-06-2022 00:57:29
Tylko teraz się zastanawiam skąd o tych butach wiem.
Było w filmie? wspomnieniach Sobolewskiego? dzienniku? a może w wierszu?
Tomik w 1979 roku kosztował 20 zł, czyli tak jak teraz podobne poetyckie wydawnictwa.
w filmie Stańczakowa kupiła mu koszulę w kolorze "mokrego śniegu". Ale ja jestem zdania, że taki portret Białoszewskiego jest przerysowany. Ktoś tak niezaradny życiowo nie poleciałby sam do Nowego Jorku etc..
Relacje cen z lat 70 jak najbardziej idealnie pasowały do sytuacji jeszcze sprzed paru lat. W tekście piosenki Osieckiej Okularnicy pierwotnie miało być
"Potem żyją w jakimś mieście
za te polskie 1200"
ale pod naciskiem cenzora tekst został poprawiony na "wiążą koniec z końcem za te polskie 2000"
Ale jak to, przerysowany?
Mówisz, że Stańczakowa wymyśliła sobie to kupowanie Białoszewskiemu butów?
To i w jej zamawianie Mironowi spodni u krawca (w "Przejściach"" o tym pisała) też nie trzeba wierzyć?
Niestety! Niestety! Choćby z najlepszego mydła zrobiona była bańka, pęknąć musi z głuchym łoskotem — i jego czerepy zostają.
nie neguję faktów, myślę o portrecie psychologicznym poety. Budowanym też przez kobietę, która chciała być mu chyba "matką, żoną i kochanką", a on sam mógł się wobec niej zachowywać inaczej, niż w innych sytuacjach.