Może być przygnębiająca dla kobiet aż do brawurowego finału. Tokarczuk uświadamia, że " Czarodziejska góra" jest absolutnym arcydziełem, ale też,że jest to powieść swoich czasów czyli świadectwo mizoginii.
To się czyta
Regulamin forum
Info: tematy możliwe do przeglądania przez gości forum, dostępne indeksowanie dla bootów typu Google.
Info: tematy możliwe do przeglądania przez gości forum, dostępne indeksowanie dla bootów typu Google.
- Achim
- Posty: 1362
- Rejestracja: 13-07-2019 19:29:55
- Lokalizacja: Wrocław
Re: To się czyta
Es gibt ein Leben und ich lebe es . Romy Schneider.
- marcin
- Posty: 13426
- Rejestracja: 25-07-2018 22:48:12
- Lokalizacja: PL
Re: To się czyta
Zakupiłem i zacząłem czytać na lotnisku i w samolocie Empuzjon
Przyznam się bez bicia, że to moje pierwsze spotkanie z Tokarczuk
Książka póki co bardzo mi się podoba!
Przyznam się bez bicia, że to moje pierwsze spotkanie z Tokarczuk
Książka póki co bardzo mi się podoba!
Gdy ludzie spotykają się z górami, dzieją się wielkie rzeczy.
(William Blake)
(William Blake)
- bolevitch
- Posty: 5442
- Rejestracja: 22-07-2018 14:45:00
Re: To się czyta
i to Twój ulubionego gatunek - fantastyka
- blumsztajn
- Posty: 62
- Rejestracja: 22-07-2018 13:20:01
Re: To się czyta
A ja przeczytałem wszystko, co napisała Olga Tokarczuk i to zanim dostała Nobla. W dodatku marzyłem, by dostała tę nagrodę i tamten październikowy czwartek będę pamiętał do końca życia.
"Empuzjonu" jeszcze nie mam, bo ktoś obiecał mi tę książkę na urodziny. Nie wiem, czy wytrzymam do jesieni. Tyle sprzecznych opinii o tej powieści, że niecierpliwię się bardzo.
Książki Tokarczuk są czasami bardzo opacznie interpretowane.Na przykład " Prowadź swój pług przez kości umarłych" był przez niektórych uważany za wezwanie do ekoterroryzmu. No przecież absurd!
"Empuzjonu" jeszcze nie mam, bo ktoś obiecał mi tę książkę na urodziny. Nie wiem, czy wytrzymam do jesieni. Tyle sprzecznych opinii o tej powieści, że niecierpliwię się bardzo.
Książki Tokarczuk są czasami bardzo opacznie interpretowane.Na przykład " Prowadź swój pług przez kości umarłych" był przez niektórych uważany za wezwanie do ekoterroryzmu. No przecież absurd!
- Walpurg
- Posty: 9539
- Rejestracja: 22-07-2018 17:59:15
- Lokalizacja: Śląsk
Re: To się czyta
A ja do końca miałem nadzieję, że to zwierzaczki wzięły swoje sprawy w swoje ręce.
- Achim
- Posty: 1362
- Rejestracja: 13-07-2019 19:29:55
- Lokalizacja: Wrocław
Re: To się czyta
Bo to bardzo inteligentna i przewrotna literatura, stąd możliwa taka mnogość interpretacji.
Es gibt ein Leben und ich lebe es . Romy Schneider.
- Dorian_Gray
- Posty: 2025
- Rejestracja: 18-07-2018 20:38:15
- Lokalizacja: Mazowsze
Re: To się czyta
kolejna Agatha Christie:
Peril at End House
Peril at End House
- Achim
- Posty: 1362
- Rejestracja: 13-07-2019 19:29:55
- Lokalizacja: Wrocław
Re: To się czyta
„ Witamy w Unterleuten „
Konstrukcja powieści Juli Zeh pokazuje narrację z wielu perspektyw: wszystkich bardzo różnych bohaterów. Niczym w filmach Roberta Altmana w tej mozaikowej konstrukcji każdy ma swoją opowieść, zarówno rdzenni mieszkańcy brandenburskiej wioski, tytułowego Unterleuten, jak i nowi przybysze, szukający tam spokoju czy nowych szans . Perspektywa budowy we wsi farmy wiatrowej budzi dawne konflikty, przy czym oś podziału nie przebiega tylko między nowymi czy starymi mieszkańcami, ani Ossi i Wessi. Konflikt, niczym w tragedii antycznej, wybucha z wielką mocą i każdy ma w nim swoje racje. Juli Zeh pokazuje szeroką perspektywę / nie tylko/ niemieckiego społeczeństwa, kres dawnego patriarchalnego świata, bo to bohaterki niosą tu nowe idee i pomysły. Obraz społeczeństwa jest bardzo krytyczny, autorka obserwuje świat Unterleuten obiektywnie, bez sentymentów i upiększeń. Nawet jeśli tytułowa wioska ma być ucieczką czy azylem, to okazuje się to złudne i w najlepszym razie połowiczne, co ilustruje los Gerharda Fließa, naukowca z Berlina :” Gerhard był uciekinierem szukającym azylu przed pajęczyną obciążeń, w jakie przeobraziło się nowoczesne życie. Cierpiący na manię wielkości pracodawcy, nieprzyjemne sprzedawczynie, nieustanne remonty na głównych ulicach, godziny spędzone na szukaniu miejsca parkingowego/…/ . Wszędzie obrażające rozsądek reklamy./…/ i ludzie, którzy cały boży dzień gapią się w swoje smartfony, żeby tylko nie czuć tej niezdrowej mieszaniny paniki i nudy, typowej dla obecnych czasów”.
Konstrukcja powieści Juli Zeh pokazuje narrację z wielu perspektyw: wszystkich bardzo różnych bohaterów. Niczym w filmach Roberta Altmana w tej mozaikowej konstrukcji każdy ma swoją opowieść, zarówno rdzenni mieszkańcy brandenburskiej wioski, tytułowego Unterleuten, jak i nowi przybysze, szukający tam spokoju czy nowych szans . Perspektywa budowy we wsi farmy wiatrowej budzi dawne konflikty, przy czym oś podziału nie przebiega tylko między nowymi czy starymi mieszkańcami, ani Ossi i Wessi. Konflikt, niczym w tragedii antycznej, wybucha z wielką mocą i każdy ma w nim swoje racje. Juli Zeh pokazuje szeroką perspektywę / nie tylko/ niemieckiego społeczeństwa, kres dawnego patriarchalnego świata, bo to bohaterki niosą tu nowe idee i pomysły. Obraz społeczeństwa jest bardzo krytyczny, autorka obserwuje świat Unterleuten obiektywnie, bez sentymentów i upiększeń. Nawet jeśli tytułowa wioska ma być ucieczką czy azylem, to okazuje się to złudne i w najlepszym razie połowiczne, co ilustruje los Gerharda Fließa, naukowca z Berlina :” Gerhard był uciekinierem szukającym azylu przed pajęczyną obciążeń, w jakie przeobraziło się nowoczesne życie. Cierpiący na manię wielkości pracodawcy, nieprzyjemne sprzedawczynie, nieustanne remonty na głównych ulicach, godziny spędzone na szukaniu miejsca parkingowego/…/ . Wszędzie obrażające rozsądek reklamy./…/ i ludzie, którzy cały boży dzień gapią się w swoje smartfony, żeby tylko nie czuć tej niezdrowej mieszaniny paniki i nudy, typowej dla obecnych czasów”.
Es gibt ein Leben und ich lebe es . Romy Schneider.
- Hebius
- Posty: 15047
- Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
- Lokalizacja: Kętrzyn
Re: To się czyta
Dobra, żeby nie mnożyć zbędnych bytów niech będzie tutaj, w końcu chodzi o czytanie.
Jest gówniana afera wywołana wypowiedzią Tokarczuk na Festiwalu Góry Literatury.
Jest gówniana afera wywołana wypowiedzią Tokarczuk na Festiwalu Góry Literatury.
Ja tam czuję się za głupi na "Ulissesa", a na "Finneganów tren" to już w ogóle i dlatego po wspomniane pozycje nie sięgam. Ale od polityków oczekiwałbym raczej, że zamiast akceptacji dla własnych ograniczeń zechcą się trochę doszkolić. Tokarczuk chyba aż tak trudna nie jest żeby "absolwentka kulturoznawstwa ze specjalizacją zarządzanie kulturą na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie" nie podołała jej powieści. Moja matka ma tylko maturę, a dała radę przeczytać ze zrozumieniem toto gówienko o pługu i kościach.Onet pisze:Gościnią jednego z paneli dyskusyjnych na festiwalu była sama noblistka. W rozmowie poruszyła temat tego, do kogo, jej zdaniem, adresowana jest literatura i do kogo sama kieruje swoje książki.
— Nigdy nie oczekiwałam, że wszyscy mają czytać i że moje książki mają iść pod strzechy. Wcale nie chcę, żeby szły pod strzechy. Literatura nie jest dla idiotów. Żeby czytać książki trzeba mieć jakąś kompetencję, pewną wrażliwość, pewne rozeznanie w kulturze. Te książki, które piszemy, są gdzieś zawieszone, zawsze się z czymś wiążą — mówiła autorka "Biegunów" i "Empuzjonu".
— Nie wierzę, że przyjdzie taki czytelnik, który kompletnie nic nie wie i nagle się zatopi w jakąś literaturę i przeżyje tam katharsis. Piszę swoje książki dla ludzi inteligentnych, którzy myślą, którzy czują, którzy mają jakąś wrażliwość. Uważam, że moi czytelnicy są do mnie podobni, piszę do swoich krajanów — komentowała.
Olga Tokarczuk krytykowana. "Pogarda"
W sieci pojawiają się komentarze krytykujące noblistkę za pogardliwy ton.
"Tokarczuk nie chce, by jej książki trafiały pod strzechy, bo ona »nie pisze dla idiotów«. To jest podejście do ludzi, które zawsze mnie mierziło. Pod strzechami mieszkają idioci, ktonie myślą i nie czują? Nie dość, że to nieprawdziwe, to jeszcze głęboko pogardliwe. Niestety" — ocenia aktywistka i dziennikarka Maja Staśko.
"I ja naprawdę rozumiem, że gdy padliśmy ofiarą masowego hejtu, to możemy czuć niechęć do hejterów i ich od siebie odcinać. Ale to nie usprawiedliwia pogardy do niższych klas. To nie pod strzechami są sprawcy — sprawcy mieszkają też w pałacach i chodzą na festiwale literackie" — dodaje Staśko.
Do słów Olgi Tokarczuk odnosi się także m.in. była szefowa "Wiadomości" Marzena Paczuska. "Potęga »elit« w pigułce" — czytamy w jej wpisie z załączoną wypowiedzią pisarki.
"I dlatego nie zabieram się za książki Tokarczuk, ZA GŁUPIA NA NIE JESTEM" — puentuje z kolei polityczka partii Razem Emilia Bartkowska-Młynek.
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
- Achim
- Posty: 1362
- Rejestracja: 13-07-2019 19:29:55
- Lokalizacja: Wrocław
Re: To się czyta
Ja się w Tokarczuk w pełni zgadzam.
Zresztą uważam, że literatura czy teatr to są " elitarne zabawy ", a masowa rozrywka to jakieś kabarety, gale piosenki czy spektakle objazdowe. Nie osądzam i nie oceniam, wszystko jest potrzebne .
Zresztą uważam, że literatura czy teatr to są " elitarne zabawy ", a masowa rozrywka to jakieś kabarety, gale piosenki czy spektakle objazdowe. Nie osądzam i nie oceniam, wszystko jest potrzebne .
Es gibt ein Leben und ich lebe es . Romy Schneider.
- Achim
- Posty: 1362
- Rejestracja: 13-07-2019 19:29:55
- Lokalizacja: Wrocław
Re: To się czyta
„ Trzy tłumaczki „
W debiucie książkowym udała się Krzysztofowi Umińskiemu, tłumaczowi, scenarzyście i reporterowi rzecz niezwykła : opowiadając o trzech zasłużonych polskich tłumaczkach : Joannie Guze, Annie Przedpełskiej Trzeciakowskiej i Marii Skibniewskiej nie tylko przybliża i przypomina te trzy znamienite postaci, ale także tworzy fascynującą opowieść o tajemnicy zawodu tłumacza literatury i kreśli odautorską autotematyczną narrację o swoich doświadczeniach w tej profesji. Każda ze znakomitych trzech tłumaczek warta jest osobnej książki, ich losy, skomplikowane biografie, osadzone w PRL – owskiej rzeczywistości to kwintesencja pogmatwania polskich życiorysów XX. wieku.
Joanna Guze, „ Boy w spódnicy” , rówieśnica Ginczanki i Hanin, odrzuca jak ta ostatnia, swoje dotychczasowe życie i ze Lwowa w 1941 ratuje się przed hitlerowcami ucieczką na wschód. Wraca do powojennej Polski jako jedyna ocalona ze swojej rodziny, w mundurze „ platerówki” i oficera oświatowego I. Armii W.P..O swoich dramatycznych przeżyciach na wschodzie napisała dopiero pod koniec życia. Zaczęła od tłumaczeń z rosyjskiego, ale wysłana po wojnie na stypendium do Paryża zaczyna tłumaczyć z francuskiego, by stać się „ maniaczką Camusa”, bo jak sama pisała „ nie mam innych bogów nad Camusa”. Poza nim przetłumaczyła „ Trzech muszkieterów”, Merimee, Baudelaire, listy van Gogha, zajmowała się także historią sztuki i przez całe życie czytywała „ Próby” Montaigne΄a. Żelazna kurtyna rozdzieliła tłumaczkę z narzeczonym, jej jedyną rodziną była córka, ale ważne miejsce odgrywali w jej życiu przyjaciele z poetką Julią Hartwig na czele. Umiński cytuje zachowane listy swojej bohaterki, które stają się świadectwem Jej czasów, przypomina fakty zapominane, jak spór Miłosza z Sartrem i de Beauvoir o Camusa. Guze, mimo przyjaciół, jawi się jako postać delikatnie osobna, a także jako pionierka samotnej, niezależnej kobiety, która już w latach 50. ubiegłego wieku decyduje się na samotne macierzyństwo i życie na własnych warunkach. Na kartach opowieści o Guze pojawiają się, poza wspomnianym już, Stryjkowski, Herbert, Kott, Hen. W opowieści o tłumaczce Camusa Umiński przypomina też boje z cenzurą czy niebezpieczeństwo pracy tłumacza, bo latach 60. ubiegłego wieku aresztowano polską tłumaczkę za przekład dla Giedroycia.
Z drugą z bohaterek, Anną Przedpełską- Trzeciakowską autor spotyka się osobiście. Uczestniczka Powstania Warszawskiego, czynna w życiu publicznym, sprzeciwia się dziś antyimigranckiej polityce polskiej prawicy „ Byliśmy uchodźcami” mówi dziś o wyjściu ze zniszczonej stolicy po upadku Powstania. Anna Przedpełska- Trzeciakowska, która przybliżyła literaturze polskiej Jane Austen, Doris Lessing, Irwina Shawa czy Williama Faulknera, opowiada Umińskiemu o warsztacie tłumacza literatury „ Wydaje mi się, że od wierności słowom dużo ważniejsza jest wierność obrazowi”, lecz jako osoba, która przeżyła Powstanie zastrzega, że są rzeczy nie do wysłowienia . „ Niewyrażalne- to zużyte określenie nabiera nowej wagi w ustach kogoś, kto przeżył śmierć miasta, a potem spędził życie, obracając w głowie tysiące słów”. Tłumaczka Austen jest świadoma ograniczeń pracy tłumacza” Uważam, że każdy przekład jest klęską. Właściwie chodzi o różnice punktów w tej przegranej, żeby była jak najmniejsza”. Anna Przedpełska- Trzeciakowska zdaje sobie sprawę z ograniczeń w swojej profesji, kiedy niedawno odmówiła tłumaczenia zbioru opowiadań Saundersa uzasadniła to „ Trzeba znać swoje ograniczenia. A ja jestem z innej epok”. Umiński przybliża także działalność społeczną swojej bohaterki, stała na czele Komitetu ds. Pisarzy Uwięzionych przy polskim PEN Clubie, a jako szefowa Klubu Tłumacza przy Związku Literatów Polskich zainicjowała wielojęzyczne seminarium dla adeptów sztuki przekładu, które wychowało wielu wybitnych tłumaczy literackich. . „ Płomień rewolucji” mawiał o Niej Władysław Bartoszewski.
Najbardziej tajemnicza postać do trzecia bohaterka książki Maria Skibniewska. Ona jedyna z trzech bohaterek łączyła przez całe życie tłumaczenia literackie z pracą etatową : była kierowniczką redakcji romańskiej w „ Czytelniku”. Ponad trzydzieści lat po Jej śmierci coraz trudniej o relacje świadków, tym bardziej ,że „ była szczytowo kameralną osobą” i „ swoje życie zatrzymywała dla siebie „. Przedwojenna dama, aresztowana pod zarzutem szpiegostwa w końcówce lat 40. ubiegłego wieku, „ przeżyła niesamowity przeskok/…/ znalazła sobie fantastyczną ścieżkę, żeby uciec w inny świat/…/ w sytuacjach dramatycznych jedną z najlepszych ucieczek jest ucieczka w pracę”. Umiński zestawia fragmenty tłumaczeń Skibniewskiej z wątkami Jej biografii, ale też tworzy opowieść o percepcji w Polsce dzieł Tolkiena, których Skibniewska była pierwszą tłumaczką i której przekład do dziś pozostaje kanoniczny.
Poprzez opowieść o trzech tłumaczkach Umiński przybliża także rynek wydawniczy poprzedniej epoki, kiedy znaczące wydawnictwa walczyły o zagraniczne nowości i wszechobecną cenzurę.
Czwartym bohaterem jest sam Autor, Jego początki i doświadczenia w tym zawodzie, Jego pasje czytelnicze z przepięknym opisem inicjacji jako odbiorcy literatury „ słuchanie książek czytanych na głos to jedna z najlepszych rzeczy, jakie mogą się człowiekowi przytrafić w dzieciństwie. Dzięki głośnej lekturze dziecko ma szansę odkryć pierwotną radość słów i poczuć, że język, ta zabawka stwarza możliwości nieporównanie większe niż najbardziej odjechany zestaw Lego”.
Rzadko pamiętamy o pracy tłumaczek i tłumaczy literatury i wielka chwała Krzysztofowi Umińskiemu za tę fantastyczną pozycję, od której lektury nie można się oderwać. Są przecież w literaturze polskiej pozycje, kiedy tłumaczenie bywa uznawane za lepsze od oryginału, czego najlepszym przykładem jest „ Kubuś Puchatek” Ireny Tuwim, która zmieniła płeć bohatera opowiadań angielskiego autora, gdzie niedźwiadek nosił imię „ Winnifredy” . Kolejna tłumaczka przetłumaczyła to imię jako „ Fredzię Phi- Phi” , lecz to spolszczenie Ireny Tuwim weszło do klasyki.
Sprawa tłumaczeń pozycji z kanonu literatury wróciła niedawno za sprawą nowego/ 2022/ przekładu Anny Bańkowskiej, w którym Ania z Zielonego Wzgórza stała się Anne z Zielonych Szczytów… .
W debiucie książkowym udała się Krzysztofowi Umińskiemu, tłumaczowi, scenarzyście i reporterowi rzecz niezwykła : opowiadając o trzech zasłużonych polskich tłumaczkach : Joannie Guze, Annie Przedpełskiej Trzeciakowskiej i Marii Skibniewskiej nie tylko przybliża i przypomina te trzy znamienite postaci, ale także tworzy fascynującą opowieść o tajemnicy zawodu tłumacza literatury i kreśli odautorską autotematyczną narrację o swoich doświadczeniach w tej profesji. Każda ze znakomitych trzech tłumaczek warta jest osobnej książki, ich losy, skomplikowane biografie, osadzone w PRL – owskiej rzeczywistości to kwintesencja pogmatwania polskich życiorysów XX. wieku.
Joanna Guze, „ Boy w spódnicy” , rówieśnica Ginczanki i Hanin, odrzuca jak ta ostatnia, swoje dotychczasowe życie i ze Lwowa w 1941 ratuje się przed hitlerowcami ucieczką na wschód. Wraca do powojennej Polski jako jedyna ocalona ze swojej rodziny, w mundurze „ platerówki” i oficera oświatowego I. Armii W.P..O swoich dramatycznych przeżyciach na wschodzie napisała dopiero pod koniec życia. Zaczęła od tłumaczeń z rosyjskiego, ale wysłana po wojnie na stypendium do Paryża zaczyna tłumaczyć z francuskiego, by stać się „ maniaczką Camusa”, bo jak sama pisała „ nie mam innych bogów nad Camusa”. Poza nim przetłumaczyła „ Trzech muszkieterów”, Merimee, Baudelaire, listy van Gogha, zajmowała się także historią sztuki i przez całe życie czytywała „ Próby” Montaigne΄a. Żelazna kurtyna rozdzieliła tłumaczkę z narzeczonym, jej jedyną rodziną była córka, ale ważne miejsce odgrywali w jej życiu przyjaciele z poetką Julią Hartwig na czele. Umiński cytuje zachowane listy swojej bohaterki, które stają się świadectwem Jej czasów, przypomina fakty zapominane, jak spór Miłosza z Sartrem i de Beauvoir o Camusa. Guze, mimo przyjaciół, jawi się jako postać delikatnie osobna, a także jako pionierka samotnej, niezależnej kobiety, która już w latach 50. ubiegłego wieku decyduje się na samotne macierzyństwo i życie na własnych warunkach. Na kartach opowieści o Guze pojawiają się, poza wspomnianym już, Stryjkowski, Herbert, Kott, Hen. W opowieści o tłumaczce Camusa Umiński przypomina też boje z cenzurą czy niebezpieczeństwo pracy tłumacza, bo latach 60. ubiegłego wieku aresztowano polską tłumaczkę za przekład dla Giedroycia.
Z drugą z bohaterek, Anną Przedpełską- Trzeciakowską autor spotyka się osobiście. Uczestniczka Powstania Warszawskiego, czynna w życiu publicznym, sprzeciwia się dziś antyimigranckiej polityce polskiej prawicy „ Byliśmy uchodźcami” mówi dziś o wyjściu ze zniszczonej stolicy po upadku Powstania. Anna Przedpełska- Trzeciakowska, która przybliżyła literaturze polskiej Jane Austen, Doris Lessing, Irwina Shawa czy Williama Faulknera, opowiada Umińskiemu o warsztacie tłumacza literatury „ Wydaje mi się, że od wierności słowom dużo ważniejsza jest wierność obrazowi”, lecz jako osoba, która przeżyła Powstanie zastrzega, że są rzeczy nie do wysłowienia . „ Niewyrażalne- to zużyte określenie nabiera nowej wagi w ustach kogoś, kto przeżył śmierć miasta, a potem spędził życie, obracając w głowie tysiące słów”. Tłumaczka Austen jest świadoma ograniczeń pracy tłumacza” Uważam, że każdy przekład jest klęską. Właściwie chodzi o różnice punktów w tej przegranej, żeby była jak najmniejsza”. Anna Przedpełska- Trzeciakowska zdaje sobie sprawę z ograniczeń w swojej profesji, kiedy niedawno odmówiła tłumaczenia zbioru opowiadań Saundersa uzasadniła to „ Trzeba znać swoje ograniczenia. A ja jestem z innej epok”. Umiński przybliża także działalność społeczną swojej bohaterki, stała na czele Komitetu ds. Pisarzy Uwięzionych przy polskim PEN Clubie, a jako szefowa Klubu Tłumacza przy Związku Literatów Polskich zainicjowała wielojęzyczne seminarium dla adeptów sztuki przekładu, które wychowało wielu wybitnych tłumaczy literackich. . „ Płomień rewolucji” mawiał o Niej Władysław Bartoszewski.
Najbardziej tajemnicza postać do trzecia bohaterka książki Maria Skibniewska. Ona jedyna z trzech bohaterek łączyła przez całe życie tłumaczenia literackie z pracą etatową : była kierowniczką redakcji romańskiej w „ Czytelniku”. Ponad trzydzieści lat po Jej śmierci coraz trudniej o relacje świadków, tym bardziej ,że „ była szczytowo kameralną osobą” i „ swoje życie zatrzymywała dla siebie „. Przedwojenna dama, aresztowana pod zarzutem szpiegostwa w końcówce lat 40. ubiegłego wieku, „ przeżyła niesamowity przeskok/…/ znalazła sobie fantastyczną ścieżkę, żeby uciec w inny świat/…/ w sytuacjach dramatycznych jedną z najlepszych ucieczek jest ucieczka w pracę”. Umiński zestawia fragmenty tłumaczeń Skibniewskiej z wątkami Jej biografii, ale też tworzy opowieść o percepcji w Polsce dzieł Tolkiena, których Skibniewska była pierwszą tłumaczką i której przekład do dziś pozostaje kanoniczny.
Poprzez opowieść o trzech tłumaczkach Umiński przybliża także rynek wydawniczy poprzedniej epoki, kiedy znaczące wydawnictwa walczyły o zagraniczne nowości i wszechobecną cenzurę.
Czwartym bohaterem jest sam Autor, Jego początki i doświadczenia w tym zawodzie, Jego pasje czytelnicze z przepięknym opisem inicjacji jako odbiorcy literatury „ słuchanie książek czytanych na głos to jedna z najlepszych rzeczy, jakie mogą się człowiekowi przytrafić w dzieciństwie. Dzięki głośnej lekturze dziecko ma szansę odkryć pierwotną radość słów i poczuć, że język, ta zabawka stwarza możliwości nieporównanie większe niż najbardziej odjechany zestaw Lego”.
Rzadko pamiętamy o pracy tłumaczek i tłumaczy literatury i wielka chwała Krzysztofowi Umińskiemu za tę fantastyczną pozycję, od której lektury nie można się oderwać. Są przecież w literaturze polskiej pozycje, kiedy tłumaczenie bywa uznawane za lepsze od oryginału, czego najlepszym przykładem jest „ Kubuś Puchatek” Ireny Tuwim, która zmieniła płeć bohatera opowiadań angielskiego autora, gdzie niedźwiadek nosił imię „ Winnifredy” . Kolejna tłumaczka przetłumaczyła to imię jako „ Fredzię Phi- Phi” , lecz to spolszczenie Ireny Tuwim weszło do klasyki.
Sprawa tłumaczeń pozycji z kanonu literatury wróciła niedawno za sprawą nowego/ 2022/ przekładu Anny Bańkowskiej, w którym Ania z Zielonego Wzgórza stała się Anne z Zielonych Szczytów… .
Es gibt ein Leben und ich lebe es . Romy Schneider.
- jazzik
- Posty: 9382
- Rejestracja: 18-07-2018 22:26:03
Re: To się czyta
Panel z Tokarczuk na festiwalu Góry Literatury można obejrzeć tutaj.
Powiedziała prawdę - nie każdy musi czytać jakiekolwiek książki - odezwały się nożyce, które potwierdziły jej słowa, odczytując je klasowo (strzechy vs. pałace) oraz łącząc hejterów z niższymi klasami społecznymi, co jest przecież oczywistą naoczną obserwacją.
Powiedziała prawdę - nie każdy musi czytać jakiekolwiek książki - odezwały się nożyce, które potwierdziły jej słowa, odczytując je klasowo (strzechy vs. pałace) oraz łącząc hejterów z niższymi klasami społecznymi, co jest przecież oczywistą naoczną obserwacją.
"Nie bój się doskonałości. – Nigdy jej nie osiągniesz." Salvador Dali
- OpusDei
- Posty: 173
- Rejestracja: 22-07-2018 11:52:17
- Lokalizacja: Arlen, TX
Re: To się czyta
"Na kolana chamy, śpiewa Lucjan Pavarotti"— Nigdy nie oczekiwałam, że wszyscy mają czytać i że moje książki mają iść pod strzechy. Wcale nie chcę, żeby szły pod strzechy. Literatura nie jest dla idiotów. Żeby czytać książki trzeba mieć jakąś kompetencję, pewną wrażliwość, pewne rozeznanie w kulturze. (...) Piszę swoje książki dla ludzi inteligentnych, którzy myślą, którzy czują, którzy mają jakąś wrażliwość. Uważam, że moi czytelnicy są do mnie podobni, piszę do swoich krajanów — komentowała.
That's my purse! I don't know you!
- Hebius
- Posty: 15047
- Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
- Lokalizacja: Kętrzyn
Re: To się czyta
OpusDei@
A co? Stawiasz na równi Pavarottiego i Zenka?
A co? Stawiasz na równi Pavarottiego i Zenka?
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
- Walpurg
- Posty: 9539
- Rejestracja: 22-07-2018 17:59:15
- Lokalizacja: Śląsk
Re: To się czyta
A kto to jest ta Maja Staśko?
I jeszcze pani z Razem. Ech...
Tokarczuk ma oczywiście rację. Szkoda, że na jej słowach jakieś nonejmy chcą się lansować.
I jeszcze pani z Razem. Ech...
Tokarczuk ma oczywiście rację. Szkoda, że na jej słowach jakieś nonejmy chcą się lansować.
- jazzik
- Posty: 9382
- Rejestracja: 18-07-2018 22:26:03
Re: To się czyta
Co chcesz od razemków - uwielbiam te ich klasowe wtręty do wszystkiego.
Natomiast pani Paczuska z TVP niech idzie tłumaczyć co to pogarda swojemu szefowi, znanemu ze słów, że "ciemny lud to kupi".
Natomiast pani Paczuska z TVP niech idzie tłumaczyć co to pogarda swojemu szefowi, znanemu ze słów, że "ciemny lud to kupi".
"Nie bój się doskonałości. – Nigdy jej nie osiągniesz." Salvador Dali
- Hebius
- Posty: 15047
- Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
- Lokalizacja: Kętrzyn
Re: To się czyta
W ciągu ostatnich 12 miesięcy żadnej książki (zarówno drukowanej, jak i w wersji elektronicznej), nie przeczytało 56 proc. Polaków – wynika z danych Krajowego Instytutu Mediów, pochodzących z Badania Założycielskiego. Co najmniej jedną książkę przeczytało 44 proc. badanych.
Spośród osób, które przeczytały przynajmniej jedną książkę, 1-2 książki przeczytało 16,4 proc. Polaków, od 3 do 4 książek – 10 proc., a pięć i więcej książek - 17,5 proc. badanych.
Czytaj więcej na: https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/i ... ala-zadnej
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
- Achim
- Posty: 1362
- Rejestracja: 13-07-2019 19:29:55
- Lokalizacja: Wrocław
Re: To się czyta
To smutne, ale koresponduje jakoś z tą "kontrowersyjną" dla wielu wypowiedzią Olgi Tokarczuk. Literatura, ale dotyczy to też teatru, staje się rozrywką coraz bardziej elitarną i tak też jest postrzegana . A w Polsce słowo elita ma fatalne konotacje.
Es gibt ein Leben und ich lebe es . Romy Schneider.
- Walpurg
- Posty: 9539
- Rejestracja: 22-07-2018 17:59:15
- Lokalizacja: Śląsk
Re: To się czyta
A ja je lubię. Dla mnie to wartość. Bo do tak rozumianej elity można wejść. Każdy może do niej wejść. A jak nie chce, niech nie płacze, że nie należy do niej. Sam wybrał, że nie chcę korzystać z tego, co jest wytworem ludzkiego geniuszu.
- Achim
- Posty: 1362
- Rejestracja: 13-07-2019 19:29:55
- Lokalizacja: Wrocław
Re: To się czyta
Tylko trzeba tę drogę/możliwość pokazać jako wartość, a nie obśmiewać, czy wyszydzać, jak po wypowiedzi Tokarczuk.
Es gibt ein Leben und ich lebe es . Romy Schneider.