Ku własnemu zaskoczeniu wciągnęło mnie E.M. Forster, Maurycy
Przy okazji okazało się, że jednak pamiętałem z poprzedniej lektury powieści mniej, niż mi się zdawało.
Czytam Kosmos Sagana
Dobrze się czyta, choć Błękitna kropka tegoż autora była lepsza (a może bardziej mi się podobało, bo tam było mnóstwo zdjęć, a tu malutko)
Jutro będzie nowy, długi dzień. Twój własny, od początku do końca. To przecież bardzo przyjemna myśl.
(Tove Jansson, "Tatuś Muminka i morze")
W kętrzyńskich bibliotekach maja tylko Kontakt. Może. Bo niestety elektroniczny katalog, z którego korzystają, jest wiarygodny jedynie w kwestii nieposiadanych pozycji.
Mój znajomy, na marginesie lektury angielskich Muminków, zastanawia się, czy Muminki miały bieżącą wodę.
W angielskiej "Zimie" stworek z krzaczastymi brwiami mieszka pod zlewem. W polskiej wersji Radamsa mieszka pod kuchenną szafką. Ja osobiście nie przypominam sobie, żeby Tata Muminka miał jakieś kłopoty z hydroforem, więc....?
Interesujące zagadnienie
Na planie domu (tom w Dolinie Muminków) na parterze obok kuchni jest duża łazienka. I wydaje mi się, że w tym modelu domu Muminków zrobionym przez Tove jest zlew pod oknem w kuchni.
Ja tak szczerze powiedziawszy nie przepadam za jego sposobem pisania. Za każdym razem, gdy sięgam po którąś z jego powieści mam nadzieje, że wreszcie wszystko zrozumiem i się zachwycę stylem Forstera tak, jak mnie zachwycają jego fabuły.
Właśnie doczytałem: Marcin Szczygielski: Weronika i zombie
Czyli "Kłamczucha" 40 lat później. Książka Musierowicz jest zbyt znana, by podobieństwo było przypadkowe, zwłaszcza że tu i ówdzie można znaleźć odniesienia (nie nazwę tego aluzjami, bo chyba nie o to autorowi chodziło). W każdym razie książka o kilka długości lepsza do tego, co dzisiaj pisze Szacowna Klasyczka. I, co ważne, dziejąca się w realnym świecie, a nie w odgrodzonej od prawdziwego świata Dolinie Borejków. Miłe, że Szczygielski sam zaprojektował okładkę i wyklejki, szkoda, że nie poważył się na jakieś ilustracje.
Ja bym chciał, żeby były Raczkowskiego
Ale z drugiej strony to niekoniecznie honor znaleźć się w tej książce, w której niektórym kazusom towarzyszą przykładowe ilustracje.
A przy okazji: lektura jednego z fragmentów sprawiła mi pewną przyjemność Bohaterowi fragmentu pewnie też, bo to jednak spore osiągnięcie być podręcznikowym przykładem plagiatora w podręczniku dla studentów
W koncu mialem troche czasu i lyknalem "poklatkowa rewolucje". Ksiazka autora "slepowidzenia", wiec oczekiwania mialem spore i zostalem zaspokojony Jedna tylko niescislosc: podobno misja nie ma wyznaczonego konca, poki nie dostana rozkazu z Ziemi. W takim razie po co eliminowac ludzi? Skoro nie ma punktu koncowego, nie mozna tez okreslic ze na takim czy innym etapie, ilus tam powinno odpasc. Wrecz odwrotnie: w takich przypadkach, im wiecej ludzi na pokladzie, tym wieksze szanse, ze misja faktycznie bedzie nieskonczona, bo nigdy nie zabraknie zalogi.
Pod konarami kasztana,
Pan zablokował mnie,
a ja Pana.
Eeee... To słabo (albo może to ja jestem słaby?). A ja znalazłem dla siebie coś całkowicie odkrywczego. Tyle razy czytałem Dolinę Muminków w listopadzie, a nigdy do głowy mi nie przyszło, że wuj Truj umarł
I teraz wrócą Muminki do domu i znajda chatę wysprzątaną na błysk... i rozkładające się zwłoki w szafie