ciekawe co autor miał na myśli... odruchowo pomyślałem o punkcie usługowym, ale to by było niedorzeczne, więc zapewne chodzi o osobne pomieszczenie w jednorodzinnym domkunoszenia bielizny do pralni,
Pięć minut z Magdą
Regulamin forum
Info: tematy możliwe do przeglądania przez gości forum, dostępne indeksowanie dla bootów typu Google.
Info: tematy możliwe do przeglądania przez gości forum, dostępne indeksowanie dla bootów typu Google.
- bolevitch
- Posty: 5456
- Rejestracja: 22-07-2018 14:45:00
Re: Pięć minut z Magdą
- marcin
- Posty: 13434
- Rejestracja: 25-07-2018 22:48:12
- Lokalizacja: PL
Re: Pięć minut z Magdą
Podziwiam że chce ci się to tak rozkmniniać
Gdy ludzie spotykają się z górami, dzieją się wielkie rzeczy.
(William Blake)
(William Blake)
- Hebius
- Posty: 15053
- Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
- Lokalizacja: Kętrzyn
Re: Pięć minut z Magdą
Magda mieszkała raczej w bloku. Nie wiem, jak to wyglądało w Warszawie, ale w moim - zbudowanym w latach 60. w piwnicy była pralnia, specjalne pomieszczenie z węglową kuchnią, na której można było zagrzać wodę, czy wygotować bieliznę oraz betonowymi (lastrik)... hmmm... pojemnikami, w których można było prać.
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
- Hebius
- Posty: 15053
- Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
- Lokalizacja: Kętrzyn
Re: Pięć minut z Magdą
Sąsiedzi niestety strasznie zagracili pomieszczenie, więc nie wiem, czy z tych zdjęć się zorientujecie, jak ta prania wyglądała w czasach świetności. Pralnia nie funkcjonuje już od dziesięcioleci jako pralnia, ale nadal jest z prawie pełnym wyposażeniem, bo były pilniejsze wydatki i wspólnota nie zdążyła przerobić jej na klasyczną wózkownię/rowerownię.
Na drzwiach wejściowych zachował się jeszcze REGULAMIN, z którego właśnie doczytałem, że te betonowe (lastriko) to wanny.
Regulamin można powiększyć.
Widok ogólny.
Pomieszczenie ma około 20 metrów kwadratowych.
Kuchnia węglowa i stół z blatem obitym blachą ocynkowaną - można rzucić zabrudzoną sztukę odzieży i wygodnie szorować.
Kuchnia jak widać nie ma płyty, tylko wmurowany kocioł - do grzania wody, czy gotowania bielizny.
Wanien nie udało mi się dobrze uchwycić. Są trzy obok siebie. Jedna płytka, z lewej pod rowerami.
I dwie głębokie.
Na wyposażeniu była jeszcze taka niska drewniana ławka.
Na drzwiach wejściowych zachował się jeszcze REGULAMIN, z którego właśnie doczytałem, że te betonowe (lastriko) to wanny.
Regulamin można powiększyć.
Widok ogólny.
Pomieszczenie ma około 20 metrów kwadratowych.
Kuchnia węglowa i stół z blatem obitym blachą ocynkowaną - można rzucić zabrudzoną sztukę odzieży i wygodnie szorować.
Kuchnia jak widać nie ma płyty, tylko wmurowany kocioł - do grzania wody, czy gotowania bielizny.
Wanien nie udało mi się dobrze uchwycić. Są trzy obok siebie. Jedna płytka, z lewej pod rowerami.
I dwie głębokie.
Na wyposażeniu była jeszcze taka niska drewniana ławka.
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
- uzytkownik_konta
- Posty: 5390
- Rejestracja: 18-07-2018 15:54:11
Re: Pięć minut z Magdą
Najbardziej mi to przypomina średniowieczną chrzcielnicę.
- bolevitch
- Posty: 5456
- Rejestracja: 22-07-2018 14:45:00
Re: Pięć minut z Magdą
moim bloku, oddanym chyba w 1981 czy 82 bylo w piwnicy osobne pomieszczenie z przeznaczeniem na suszarnię i ono tak funkcjonuje do tej pory, oraz pomieszczenie, które z założenia miało być pralnią, ale od razu stało się graciarnią, Założenia Le Corbusiera zapewne szczytne i logiczne, bo łazienki mają tam wielkość 1,5x1,5 m, ale nie chce mi się wierzyć, że gdziekolwiek taka wspólna pralnia została uruchomiona. Każdy wciskał do tej łazieneczki franię, a później ustawiał w kuchni automat.
Skąd pewność, że Magda mieszka w bloku? Jej ojciec to przecież ktoś ważny w przedsiębiorstwie prowadzącym wymianę z krajami kapitalistycznymi
- Nathi
- Posty: 15634
- Rejestracja: 14-04-2019 19:03:47
- Lokalizacja: PL/FR
Re: Pięć minut z Magdą
Ten bajzel to i tak lepiej u mnie w prali schodzili się okoliczni narkomani i ćpali.
Anektowali klucze niczym Rosjanie Krym i nikt nie mógł się dostać.
Trzeba było pisać pisma do spółdzielni, że tam ćpają i po iluś tam pismach przyszli i wywarzyli drzwi żeby zmienić zamki.
Więc burdel jest dużo lepszy.
Anektowali klucze niczym Rosjanie Krym i nikt nie mógł się dostać.
Trzeba było pisać pisma do spółdzielni, że tam ćpają i po iluś tam pismach przyszli i wywarzyli drzwi żeby zmienić zamki.
Więc burdel jest dużo lepszy.
- Hebius
- Posty: 15053
- Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
- Lokalizacja: Kętrzyn
Re: Pięć minut z Magdą
Mieszkam w zapewne o wiele mniejszym bloku. To jest pralnia na 12 rodzin (tyle, ile mieszkań w klatce schodowej - każda klatka w bloku miała swoją pralnię).
@bolevitch
Pewności nie mam, ale takie jakoś odniosłem wrażenie z lektury. Jej rodzina musiała mieć raczej dość przeciętny status materialny, bo Magda nie odstawała od swoich koleżanek. Dziecko zamożnych rodziców miałoby inny statut w klasie. Coś tak jak ta jej koleżanka, która popularność zdobyła dzięki wakacjom w Anglii.
@bolevitch
Pewności nie mam, ale takie jakoś odniosłem wrażenie z lektury. Jej rodzina musiała mieć raczej dość przeciętny status materialny, bo Magda nie odstawała od swoich koleżanek. Dziecko zamożnych rodziców miałoby inny statut w klasie. Coś tak jak ta jej koleżanka, która popularność zdobyła dzięki wakacjom w Anglii.
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
- bolevitch
- Posty: 5456
- Rejestracja: 22-07-2018 14:45:00
Re: Pięć minut z Magdą
to raczej poszlaki... miałem w podstawówce kolegów mieszkających w domach jednorodzinnych, jeden był synem nauczycielki, drugi bibliotekarki, co najmniej jeden z ojców pracujący fizycznie, bo w piekarni. Nie odstawali statusem. Ale jeśli masz rację, to pani czy panu redaktorowi piszącemu te felietony przytrafił się błąd w narracji
- Hebius
- Posty: 15053
- Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
- Lokalizacja: Kętrzyn
Pięć minut z Magdą
Tym razem Magda ma do rozstrzygnięcia interesujący dylemat moralny.
Świat Młodych
nr 27 - wtorek 4 marca 1975 r.
Pięć minut z Magdą
STOPIEŃ ze sprawowania jest teraz bardzo skomplikowany i dla ułatwienia funkcjonuje u nas zwyczaj obniżania go w zależności od załapanych uwag. Trzy uwagi równają się jednemu punktowi, a jeden punkt… to zresztą też wcale nie jest najprostsze, ale w każdym razie jak ktoś ma dużo uwag to i stopień ze sprawowania niższy. Dla większości specjalnego znaczenia to nie ma, bo uwagi związane są z takimi bardziej poważnymi „przestępstwami”, które nie są popełniane przez wszystkich na co dzień. Ale jest paru takich, którzy i uwag, i punktów kolekcjonują sporo. Wśród tych rozrabiaków typowych jest jedna ofiara… rodzonego pecha, Arek.
Tym razem posprzeczał się o coś z Bogdanem. Nie była to żadna bójka ani bijatyka, ot, takie towarzyskie nieporozumienie. Tak nieszczęśliwie zamachnął się na Bogdana, że strącił mu z nosa okulary, które uległy rozbiciu. Przypadkowość tej kraksy była dla wszystkich jasna, nawet dla poszkodowanego Bogdana. W tym momencie weszła do klasy nasza wychowawczyni. „Kto to zrobił?” „Kto stłukł Bogdanowi okulary?” Arek zmartwiał. Nie dlatego, że okulary ileś tam kosztują, ale od razu przeliczył odłamki szkła na uwagi i punkty, których i bez tego miał sporo.
Wychowawczyni domagała się, aby winowajca przyznał się. Myśmy stali bez słowa, Bogdan też. I wtedy odezwała się Agata, najcichsza i najspokojniejsza dziewczyna w klasie. Że to ona, niechcący. Rozumiem ją. Chciała ratować Arka z tarapatów. To było bardzo ładne, chociaż poświęcenie ze strony Agaty niezbyt wielkie, bo nie ryzykowała niczym. Jej nikt nie mógł posądzić o złe wobec Bogdana zamiary. Na tym skończyła się dramatu część pierwsza.
Część drugą rozpętało… sumienie Arka. Ofiara jedna, nie wytrzymał i poszedł po paru dniach do wychowawczyni przyznać się, że to on, że to było w czasie bójki. Jego szlachetność odbiła się na Agacie, bo wyszło na jaw, że wtedy skłamała. Agata zarobiła więc swoją pierwszą w życiu uwagę. Arek też zarobił, tyle że nie pierwszą ani chyba nie ostatnią.
Myślę, że Agata miała bardzo szlachetne zamiary, ale Arek czuł się nieswojo, że dziewczyna bierze na siebie jego winę. To, że się w końcu przełamał i przyznał, dobrze świadczy o jego poczuciu odpowiedzialności, ale trudno, żeby tym, co się potem stało, była zachwycona Agata.
Więc czyżby w ogóle nie warto było być szlachetnym? Fakty świadczą że niby nie, ale to chyba coś się w tym wszystkim pokićkało. Nie wiem, śmieszna historia, nie?!
MAGDA
Świat Młodych
nr 27 - wtorek 4 marca 1975 r.
Pięć minut z Magdą
STOPIEŃ ze sprawowania jest teraz bardzo skomplikowany i dla ułatwienia funkcjonuje u nas zwyczaj obniżania go w zależności od załapanych uwag. Trzy uwagi równają się jednemu punktowi, a jeden punkt… to zresztą też wcale nie jest najprostsze, ale w każdym razie jak ktoś ma dużo uwag to i stopień ze sprawowania niższy. Dla większości specjalnego znaczenia to nie ma, bo uwagi związane są z takimi bardziej poważnymi „przestępstwami”, które nie są popełniane przez wszystkich na co dzień. Ale jest paru takich, którzy i uwag, i punktów kolekcjonują sporo. Wśród tych rozrabiaków typowych jest jedna ofiara… rodzonego pecha, Arek.
Tym razem posprzeczał się o coś z Bogdanem. Nie była to żadna bójka ani bijatyka, ot, takie towarzyskie nieporozumienie. Tak nieszczęśliwie zamachnął się na Bogdana, że strącił mu z nosa okulary, które uległy rozbiciu. Przypadkowość tej kraksy była dla wszystkich jasna, nawet dla poszkodowanego Bogdana. W tym momencie weszła do klasy nasza wychowawczyni. „Kto to zrobił?” „Kto stłukł Bogdanowi okulary?” Arek zmartwiał. Nie dlatego, że okulary ileś tam kosztują, ale od razu przeliczył odłamki szkła na uwagi i punkty, których i bez tego miał sporo.
Wychowawczyni domagała się, aby winowajca przyznał się. Myśmy stali bez słowa, Bogdan też. I wtedy odezwała się Agata, najcichsza i najspokojniejsza dziewczyna w klasie. Że to ona, niechcący. Rozumiem ją. Chciała ratować Arka z tarapatów. To było bardzo ładne, chociaż poświęcenie ze strony Agaty niezbyt wielkie, bo nie ryzykowała niczym. Jej nikt nie mógł posądzić o złe wobec Bogdana zamiary. Na tym skończyła się dramatu część pierwsza.
Część drugą rozpętało… sumienie Arka. Ofiara jedna, nie wytrzymał i poszedł po paru dniach do wychowawczyni przyznać się, że to on, że to było w czasie bójki. Jego szlachetność odbiła się na Agacie, bo wyszło na jaw, że wtedy skłamała. Agata zarobiła więc swoją pierwszą w życiu uwagę. Arek też zarobił, tyle że nie pierwszą ani chyba nie ostatnią.
Myślę, że Agata miała bardzo szlachetne zamiary, ale Arek czuł się nieswojo, że dziewczyna bierze na siebie jego winę. To, że się w końcu przełamał i przyznał, dobrze świadczy o jego poczuciu odpowiedzialności, ale trudno, żeby tym, co się potem stało, była zachwycona Agata.
Więc czyżby w ogóle nie warto było być szlachetnym? Fakty świadczą że niby nie, ale to chyba coś się w tym wszystkim pokićkało. Nie wiem, śmieszna historia, nie?!
MAGDA
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
- bolevitch
- Posty: 5456
- Rejestracja: 22-07-2018 14:45:00
Re: Pięć minut z Magdą
zdarzyło mi się coś takiego w siódmej albo ósmej klasie. Strąciłem jednemu z bliższych kolegów okulary właśnie w trakcie ni to kłótni ni to wygłupów, sam już nie wiem. Jedno szkło pękło. Siedział na jednej czy dwu ostatnich lekcjach z tym rozbitym szkłem, ale nie poskarżył się nauczycielom. Po szkole dałem mu pieniądze za szkło, tyle ile chciał.
w czasie ostatniej wizyty u mamy, sam już nie wiem czemu, zgadaliśmy się nt. pomieszczeń w piwnicy i powiedziała, że przez jakiś czas po zasiedleniu jedna rodzina faktycznie prała w blokowej pralni używając Frani
- Elfin
- Posty: 1188
- Rejestracja: 27-02-2024 00:43:29
- Lokalizacja: Polska
Re: Pięć minut z Magdą
Dzisiaj mógłby być problem i mogłoby zaboleć takie zwracania kasy. Szkła korekcyjne to czasem 3-4 tys, oprawki za 2 to też nie niewiadomo co, a już nie daj boshe komuś zgnieść/zmiażdyć czy strącić telefon (iPhone 16pro 512GB to jakieś 6,5 tys.), albo maca (8 koła). Dlatego warto mieć ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej w życiu prywatnym. To kosztuje jakieś totalne grosze, serio, więc ja mam ubezpieczenie na 2 mln, tak na wszelki wypadek.