Pięć minut z Magdą

Książka, kino, teatr, muzyka, telewizja...
Regulamin forum
Info: tematy możliwe do przeglądania przez gości forum, dostępne indeksowanie dla bootów typu Google.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Michał
Posty: 1043
Rejestracja: 06-11-2023 13:40:07
Lokalizacja: Miasto

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 202072Post Michał »

Może to prawdziwe osoby będące inspiracją dla tego, kto to pisał.
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15992
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 202075Post Hebius »

Nie można tego wykluczyć. Potwierdzić chyba też się nie uda. Tekst był drukowany jedynie w Świecie Młodych, nie doczekały się wydania książkowego i nikogo już nie obchodzą.
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15992
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(14/1975) Pięć minut z Magdą

Post: # 202225Post Hebius »

Obrazek

Świat Młodych
nr 42 wtorek 8 kwietnia 1975 r.

Obrazek

Pięć minut z Magdą

Czuję się mocno zażenowana. To przez babcię. Bardzo ją lubię. Naprawdę. Mimo tego, że ma do mnie często różne dziwne pretensje. W porządku, babcia się przed pierwszą wojną urodziła, ja 15 lat temu. Nie powiem, denerwują mnie czasem te uwagi, ale mówi się – trudno. Co innego jednak w rodzinnym gronie, a co innego publicznie. Głupio mi jest, że tak się stało. Każdemu byłoby chyba na moim miejscu głupio, nie?!

I tak dobrze, że przynajmniej jedną cechę pasującą do mnie w jej mniemaniu na dziewczynę babcia znalazła. To szydełkowanie. Zresztą z tym to cała komedia! Gdy byłam mała, babcia usiłowała mnie nauczyć robót na drutach, szydełkiem, haftowania… Nie dawałam się. A potem… bach! Nadeszła taka moda, umiejętność ta stała się koniecznością i tak jakoś, zresztą zupełnie szybko, nauczyłam się. Gdyby nie moda, pewnie nie umiałabym do dzisiaj i babcia uznałaby mnie za kompletne „zero”.

Z tym pieczeniem tortów to też przesada. Kiedyś upiekłam tort, który bardzo wszystkim smakował. Uważam więc że umiem. Ale przecież nie będę piekła tortu każdego dnia gdy wpadają do mnie Hanka z Jagodą. Zbankrutowałabym i czasowo i finansowo, a moim koleżankom przybyłoby w szybkim tempie po parę kilogramów. Wiec co za sens/! Nie rozumiem, że babcia tego nie rozumie!

Najbardziej rozczuliła mnie część „muzyczna”. Babcia jest kochana skoro spodobał jej się Tadeusz, ale… Ale naprawdę trudno mi jest opanować się przed wybuchem śmiechu, gdy wyobrażam sobie ten obrazek – Tadeusz popija naparzoną przeze mnie herbatkę, a ja przygrywam na pianinie. Babcia co prawda nie napisała p tym, ale na pewno widzi w tym „żywym obrazie” i rolę dla siebie – np. w fotelu z mruczącym kotem na kolanach. Przecież to takie retro, że bardziej już nie można! Ja wcale nie jestem do tego stopnia awangardowa, żebym coś podobnego była w stanie odegrać. Tadeusz też nie. Zresztą nie grozi to nam, nie umiem grać na pianinie. I stąd kolejne babcine ubolewanie. A mnie niestety „słoń na ucho nadepnął” i żeby nie wiem co – grania nie będzie.

A w ogóle, to muszę babci zasunąć najpiękniejszy bukiecik fiołków, jaki się tylko da. Wybaczam kompletną moją publiczną kompromitację i… zapraszam jutro Tadeusza do siebie do domu. Będą herbatniki posmarowane dżemem, jakieś fajne mocne nagranie, dyskusja o fizyce i herbata. O zaparzenie herbaty poproszę babcię. Boję się, że mnie by się nie udało.

MAGDA
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15992
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(15/1975) Pięć minut z Magdą

Post: # 202428Post Hebius »

W dzisiejszym odcinku jest miejscami jak w barokowej operze.

Obrazek
Świat Młodych
nr 45 – wtorek 15 kwietnia 1975 r.

Obrazek

Pięć minut z Magdą

I było tak, jak zaplanowałam. No, może niezupełnie, bo babcia się jednak złamała i nie dopuściła do poczęstowania Tadeusza herbatnikami z dżemem – sama upiekła kruche ciasteczka. W każdym razie przedwczorajsze popołudnie mogę zaliczyć do bardziej udanych w mym życiu. Rodzice chwilę z Tadkiem pogadali, a potem cudownie spłynęli do drugiego pokoju, babcia trochę w związku z tymi ciasteczkami ponarzekała, ale w ogóle była urocza, no a nam się bardzo fajnie gawędziło. Między innymi i o fizyce!

Jestem… No, chyba po prostu szczęśliwa, chociaż niespecjalnie lubię używać tego przymiotnika. Ale tak jest. Cieszę się przy okazji ogromnie z tego, że nie znaliśmy się z Tadeuszem od szczeniaka. To szalenie ułatwia nam kontakty, rozmowy, w ogóle tak jest lepiej. Może to i brzmi trochę nielogicznie, ale wydaje mi się, że sprawa bynajmniej nie jest tej logiki pozbawiona.

W naszej klasie od niemal prehistorycznych czasów istniała taka sześcioosobowa paczka – 3 dziewczyny i 3 chłopaków. Jeszcze zupełnie niedawno temu ogromnie im zazdrościłam, wydawało mi się, że to takie fajne. Znali się jak „łyse konie”. Razem jeździli na różne wykopki za miasto, razem łazili do kina, razem bawili się na prywatkach, w ogóle – raj, a nie życie. Tak było do zupełnie niedawna, ale teraz…

Nie pamiętam, kiedy zaczęły się pierwsze zgryzy, o ile się nie mylę, to gdzieś późną jesienią, gdy Teresa z Michałem wyłamali się z „szóstki” i zaczęli ze sobą chodzić. Ale tego jeszcze nikt nie uznał za objaw groźny. Cała reszta „szóstki” niemal patronowała temu związkowi i wszyscy się cieszyli. Gorzej zaczęło być, gdy za Teresą zaczął się oglądać Andrzej. Potem Andrzej „wpadł w oko” Marzenie, którą z kolei usiłował poderwać dla siebie Marek, za którym biegała Jolka. W międzyczasie Teresie znudził się Michał i zainteresowała się Krzyśkiem, który zaczął przed nią uciekać jak przed pożarem, a z kolei porzucony przez Teresę Michał zajął się jakąś dziewczyną spoza „szóstki”. Wtedy wszyscy się oburzyli: „My się przyjaźnimy w sześcioro, a ty chodzisz z jakąś obcą dziewczyną!”. Michał się obraził i z paczki wystąpił. Było to jakiś miesiąc temu, przed feriami. W tej chwili galimatias jest tak ogromy, że nikt się w niczym połapać nie może. W każdym razie paczki prawie nie ma, a za to jest sporo „złamanych serc”. A znali się od szczeniaka, przyjaźnili się jak nikt z nikim, nie mieli przed sobą żadnych tajemnic.

Czy jest w tym logika?! Może i nie ma, ale wolę, że my z Tadkiem nie mamy takiej wspólnej przeszłości.

Magda
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15992
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 202486Post Hebius »

Widzę, że temat cieszy się nadzwyczajnym zainteresowaniem* wrzucę więc informacyjnie, że dla porządku (i hostingu grafik) trzymam wszystkie opublikowane odcinki na osobnej stronie.

Obrazek
Pięć minut z Magdą („Świat Młodych” 1974) (29 odcinków + 2 teksty dodatkowe)
https://archiwizacjax.wordpress.com/2024/08/29/0001/

Obrazek
Pięć minut z Magdą („Świat Młodych” 1975) (odcinki w trakcie przedruku - 15/52)
https://archiwizacjax.wordpress.com/2024/10/05/0006/


________
* Wyjątkowo jestem teraz całkiem serio. Notuję sobie niektóre statystyki - dla potrzeb kalendarium i ze zwyczajnej ciekawości. "Pięć minut z Magdą" po opublikowaniu poprzedniego odcinka zaliczyło blisko sto wejść (odsłon), co jak na dziewczyńską lekturę sprzed pół wieku jest zadziwiające. Aż tak was to interesuje, czy powodem jest zwykła posucha innych kulturalnych treści na forum?
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15992
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(16/1975) Pięć minut z Magdą

Post: # 202619Post Hebius »

Tak, Darki to podłe chłopaki są :D

Obrazek
Świat Młodych
nr 48 – wtorek 22 kwietnia 1975 r.

Obrazek

Pięć minut z Magdą

Byliśmy w sobotę na prywatce u Wojtka, takiej wcześniejszej imieninowej. Wojtek ma doskonałe taśmy, ale było tak jakoś niezbyt fajnie. Wszyscy jesteśmy trochę podenerwowani. Bo to z jednej strony każdy się trochę cieszy, że już z podstawówką koniec, a z drugiej – trochę się boi, jak to będzie dalej. Oczywiście, do strachu nie honor się przyznać, ale właśnie stąd te nerwy

No i zamiast tańczyć zaczęliśmy wtedy gadać, kto gdzie idzie. Znaczy się, do jakiej szkoły. Ci, co do ogólniaka to mają na razie spokój – chyba, że się nie dostaną, ale reszta zgryz ma niewąski. W końcu przecież żarty żartami, ale decyzja to nie na rok czy na dwa. A wybrać jakoś trzeba. Czytałam kiedyś artykuł o dziewczynie, która musiała iść do szkoły gastronomicznej, bo była to jedyna szkoła w najbliższej okolicy. Wtedy, jak to czytałam, to myślałam sobie, że dziewczyna jest nieszczęśliwa i że w ogóle to jest okropne tak musieć. Teraz jednak zaczynam myśleć, że w gruncie rzeczy miała ona… dobrze. Nawet jakby się później okazało, że ten zawód jej nie odpowiada, to nie ona sama byłaby winna – wygodniej w końcu przeklinać los niż własną głupotę. No i nikt się z niej nie śmiał.

Bo u nas to się śmieją. Z Urszuli, która wybiera się do szkoły gastronomicznej, z Joanny, która idzie do handlowej i z Maćka, który złożył papiery do hutniczej. „Coś ty, Aśka – mówią – będziesz cały dzień tyrała za ladą, nie lepiej iść do Liceum Ekonomicznego, potem jest czysta praca, w biurze!”. W tym określeniu „czysta praca”, to przoduje niejaki Darek, który zamierza zostać słynnym adwokatem. Kpi w żywe oczy z Aśki, Ulki, z Maćka i bez przerwy coś im na ten temat dogaduje. Na tej prywatce u Wojtka też tak szemrał, że aż Maciek… zaczął się tłumaczyć, dlaczego chce zostać hutnikiem.

Też coś! Tłumaczyć się przed takim Darkiem tylko dlatego, że będzie adwokatem. Słynnym! Jeżeli w ogóle będzie. A jeśli nawet, to co z tego?! I co to w ogóle za podział – lepszy zawód, gorszy zawód, czysty, brudny… Brudny, to dla mnie taki chłopak, który nie myje uszu. O, coś jak Darek, który z wodą i mydłem bywa

Na szczęście Darek jest tylko jeden i ma nielicznych zwolenników. W końcu zawsze ktoś go utemperuje i nosa jakoś przytrze, ale mimo tego jest jakoś nie tak. Nastrój panuje taki bardziej podminowany. I nie wiem, czy się go uda rozbroić.

MAGDA
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15992
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(17/1975) Pięć minut z Magdą

Post: # 202910Post Hebius »

Obrazek
Świat Młodych
nr 51 – wtorek 29 kwietnia 1975 r.

Obrazek

Pięć minut Magdy

POJUTRZE święto. Lubię 1 Maja. Gdybym nie mogła iść tego dnia na pochód, byłabym nieszczęśliwa. Wcale nie przesadzam. W naszej drużynie ten dzień to inauguracja sezonu letniego. Dla mnie zresztą data ta od najwcześniejszego dzieciństwa kojarzy się z inauguracją sezonu lodowego. Bo to było tak: nigdy w kwietniu – choćby nie wiem jak było ciepło – rodzice nie kupili mi lodów. „Za zimno, to jeszcze nie lato, zachorujesz na anginę, co za pomysł!” – mówili. Za to 1 Maja, na pochodzie, choćby nie wiem jak było zimno, to lody dostawałam. I potem było już wiadomo – sezon lodowy rozpoczęty, można lizać bez względu na pogodę! Pewnie dlatego tak lubię ten dzień i pewnie dlatego do końca życia będzie mi się kojarzył z czymś przyjemnym. Wiadomo, lody to dla każdego frajda, nie?!

Teraz to już trochę coś innego. Różne „Bambina” i „Calypsa” są w sklepach przez całą zimę, no, a jak są, to się je i je, w związku z tym inauguracja sezonu dotyczy innej sprawy. Zaczęło się to w VI klasie, gdy po raz pierwszy nasz zastęp dostąpił zaszczytu wymarszu wraz z całą drużyną na pochód. Zaś jako że harcerze idą u nas w pochodzie na początku, to wszystko wcześnie się skończyło i tak nam się jakoś wcale nie chciało iść do domu. Ktoś rzucił pomysł, żeby się wybrać za miasto. Fajnie było – wygłupialiśmy się, ganialiśmy jak opętani, szkoda tylko, że nie było nic do jedzenia. Następnym razem, czyli w ubiegłym roku, przygotowaliśmy się do tej wyprawy wcześniej. W szkole był przygotowany sprzęt biwakowy i jakieś mniej świąteczne ciuchy, zaraz po pochodzie ruszyliśmy po to do szkoły i na biwak. W tym roku też się do biwaku już od paru tygodni szykujemy. Mamy nawet umówiony nocleg na sianie, bo nasza klasa idzie w piątek dopiero na 3 lekcję, więc będziemy mogli zostać tam na noc. To prawie jak obóz letni będzie, prawdziwa inauguracja sezonu wycieczkowo-biwakowo-wakacyjnego. I dlatego tak się cieszę, że to już pojutrze.

Mój tata, to się wykrzywia na mnie z tego powodu. Mówi, że mnie tylko przyjemności w głowie, a 1 Maja to przecież manifestacja i poważna sprawa. Bo ja wiem. Może dla niego faktycznie to tak jest i dla babci, która wspomina przedwojenne czasy, jak to wtedy 1 Maja bywało, i dla dziadka, i dla wszystkich innych starszych ludzi. Ale ja jakoś nie mogę, staram się, ale nie potrafię tak myśleć, dla mnie to naprawdę tylko przyjemność, takie prawdziwe radosne święto. Czy to źle?! Czy naprawdę to znaczy, że jestem osobnikiem absolutnie bezideowym?!

MAGDA
Awatar użytkownika
uzytkownik_konta
Posty: 5827
Rejestracja: 18-07-2018 15:54:11

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 202913Post uzytkownik_konta »

Podpisano: Helena Wolińska.
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15992
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 202914Post Hebius »

1 Maja ci się nie podoba?
Rodzice bardzo dobrze wychowywali Magdę, wyrabiając w niej pozytywne skojarzenia związane ze świętem pracy. 22 lipca też był takim pogodnym świętem festynowym, kojarzonym z zabawą i kiermaszami książki.
A jak się teraz wychowuje nasze dzieci, jakie te warszawskie mają skojarzenia z głównym naszym świętem państwowym - 11 listopada? Że będzie sobie można ryja podrzeć i racami porzucać dla rozrywki?
Awatar użytkownika
uzytkownik_konta
Posty: 5827
Rejestracja: 18-07-2018 15:54:11

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 202919Post uzytkownik_konta »

Tak, tak, dziadek i babcia opowiadali, jak to przed wojną bywało, a teraz Polska Ludowa™ przyniosła taki spokój, pokój, dobrobyt i wspaniałość, że 1 maja - zamiast rzucać cegłami i lec od kul sanacyjnej policji - dzieci radośnie zajadają się lodami i pląsają po leśnych polanach, i nawet mogą na noc zostać, gdyż Ojczyzna Ludowa™ ułożyła plan dopiero na 3. lekcję. Oczywiście to wszystko tylko do 1, ew. 2 maja, bo 3 od podobnych pląsów można dostać całkowicie samoistnego pęknięcia wątroby.

A ten ojczulek, co to upomina, że 1 maja to poważna sprawa, też przecież wie, na jakim świecie żyje, i zapewne jest w ORMO.
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15992
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(18/1975) Pięć minut z Magdą

Post: # 203150Post Hebius »

Obrazek
Świat Młodych
nr 54 – wtorek 6 maja 1975 r.

Obrazek

Pięć minut z Magdą

Za kilka dni kolejna wola sobota. Akurat ta jest trochę inna od poprzednich, świąteczna, ale te które były dotychczas pozostawiły we mnie takiej bardziej… różne wspomnienia.

W ogóle to myślę, że cała ta rzecz urządzona jest trochę niesprawiedliwie. No bo tak – rodzice mają wolne, a my zasuwamy do procy. W końcu szkoła, to nasza praca, nie?! Na początku, to miało być tak, że w te wolne soboty lekcje będą nieco inne – same śpiewy, wuefy, rysunki… Żeby, jak kto nie przyjdzie, nic nie stracił. Ale też nie bardzo było wiadomo, którzy to moją być ci ktosie, co mogą nie przychodzić. Wolno wszystkim? Chyba wolno. Więc skąd to przekonanie, że będą tacy, co przyjdą. Przecież nowel ci, których rodzice w wolne soboty pracują mogą sobie sami ułożyć program bardziej interesujący od „nieobowiązkowego” śpiewu i wuefu. Nie lubię lipy, a z góry było wiadomo, że wygląda to lipnie.

I faktycznie. W naszej klasie na przykład zostały w te wolne soboty zorganizowane dodatkowe lekcje powtórkowe z najważniejszych przedmiotów. Pomysł nawet niegłupi, bo takie coś jest potrzebne, a jak wiadomo normalnie w czasu zazwyczaj brakuje. Tylko jedno pytanie: co mają zrobić ci, których turystycznie nastawieni rodzice naprawdę zaplanowali sobie wyciągnięcie potomka na dwudniową eskapadę? Bo jeśli chodzi o stratę, to tok obiektywnie patrząc, jest ona większa niż gdyby udać się na wagary jakiegokolwiek innego dnia. Na szczęście mało kto z nas jest taki drobiazgowy – „kujony” zgrzytają zębami, ale chodzą a reszto jak kiedy — raz chodzi, raz wolną sobotę robi sobie naprawdę wolną. A tak naprawdę, to głównie robi się bałagan.

Ja to bym chciała, żeby wolna sobota była wolna dla wszystkich. Bałagan to zrobiłby się jeszcze większy niż teraz. Hanka mówi — ona chce zostać nauczycielką — że wtedy, to i w piątki już połowa uczniów, by nie przychodziła, a w poniedziałki jeszcze by jej nie było. Tej połowy. Zostałby więc wtorek, środa, czwartek… Trzy dni!

Brzmi to interesująco, a byłoby zupełnie fascynujące, gdyby nie lekka wewnętrzna wątpliwość, że wtedy każdego z tych dni mielibyśmy podwójną ilość lekcji. Za tamte trzy. Ostatecznie przez osiem lat wryło mi się w komórki mózgowe, że program musi być zrealizowany, każdy nauczyciel to powtarza po wiele razy. O rety! 12 lekcji, to byłoby od ósmej rano do siódmej wieczorem! Koszmar! To już chyba lepsze są te teraźniejsze niesprawiedliwe soboty! Jak mogłam narzekać?!

MAGDA
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15992
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(19/1975) Pięć minut z Magdą

Post: # 203459Post Hebius »

Obrazek
Świat Młodych
nr 57 – wtorek 13 maja 1975 r.

Obrazek

Pięć minut z Magdą

Spotkałam dzisiaj na ulicy Romka, który chodził z nami do ubiegłego roku, a później wyprowadził się. Ponieważ ani on się nie spieszył, ani ja, więc pogadaliśmy sobie co nieco. Opowiedział mi m. in. dramatyczno-komiczną historię której mimo woli stał się niedawno osią.

W ogóle, to wszystko razem brzmi tak nieprawdopodobnie, że gdyby nie fakt, iż opowie dział mi o tym Romek, człowiek, którego cechą charakterystyczną jest patologiczny niemal brak fantazji, pewnie bym potraktowała to za wymysł. Romek ma hobby. Niegroźne, rozwiązuje krzyżówki i nagminnie wysyła rozwiązania do wszystkich gazet i czasopism, które je drukują. Czasami otrzymuje nawet jakieś nagrody. Dwa, trzy miesiące temu również miał szczęście i wylosował książkę. Czasopismo od tej nagrodzonej krzyżówki wydrukowało listę nagrodzonych — taką nie tylko z nazwisk, ale i z adresów. No więc był tam wydrukowany i adres domowy Romka. Od tego się zaczęło!

Na trzeci dzień listonosz przyniósł mu trzy listy, na czwarty — 15, na piąty — 47, a potem to już nie wiem, bo Romek nie liczył. I tak ledwie czasu mu starczało na czytanie, a z matematyką za- wsze był na bakier. Twierdzi, że lektura to była (i jest) zupełnie szalona. Wszystkie listy były od dziewcząt, najstarsza (z tych, co się tak dokładnie przedstawiały, bo były i anonimki) miała lat 18, najmłodsza — 11. Wszystkie… zakochały się w Romku i wszystkie proponowały mu korespondencyjną przyjaźń, wymianę zdjęć z dedykacjami i temu podobne głupstwa. Romek, gdy mi to opowiadał, był dumny jak paw. Ze swojego powodzenia!

Faktycznie, ilościowo to powodzenie ma teraz szalone, ale jakościowo?! Nie rozumiem, jak może się lak głupio cieszyć. Przecież te dziewczyny to chyba się wszystkie wygłupiają, a on wierzy, że można się w chłopaku zakochać na odległość, nie widząc go w życiu na oczy i wiedząc o nim tylko jedno — że prawidłowo rozwiązał krzyżówkę i że ma trochę szczęścia (nagród jest zawsze mało!). Co prawda, to i dziewczyny nie bardzo rozumiem. Na co liczyły? Chyba na nic, no, a jak się na nic nie liczy, to szkoda forsy na znaczek pocztowy. W każdym razie mnie by było żal. Na razie żal mi Romka. Biedaczyna! Spotkało go przypadkiem coś tak zupełnie nieoczekiwanego, że… zgłupiał kompletnie. A kiedyś nie był wcale taki głupi. Czyżby nadmiar pozornych sukcesów tak właśnie wpływał na człowieka?! Muszę się nad tym poważniej i głębiej zastanowić, zaczynam się obawiać i o swoje komórki mózgowe — przedwczoraj bowiem udało mi się zupełnie przypadkiem rozwiązać bardzo trudne zadanie z chemii.

Magda
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15992
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(20/1975) Pięć minut z Magdą

Post: # 203735Post Hebius »

Obrazek
Świat Młodych
nr 60 – wtorek 20 maja 1975 r.

Obrazek

Pięć minut z Magdą

Całą aferę rozpętała Jagoda. Ni mniej ni więcej tylko postanowiła sprezentować swojej mamie na Dzień Matki… małego pieska. Nawet ma już kandydata na ten upominek, jednemu chłopakowi, który był z nami w ubiegłym roku na obozie harcerskim urodziły się szczeniaki. Śliczne, fakt! Nawet nie szkodzi, że odrobinę „niedorasowane”. Takie puszyste, okrąglutkie, łaciate. Sikają co trzy minuty i robią malutkie kałuże. Byłyśmy tam z Jagodą i wpadłyśmy w autentyczny zachwyt. Problem polega na tym, że mama Jagody to chyba w zachwyt nie wpadnie.

Jagoda morzy o psie od wieków. I nic. Nie chcą jej kupić. Teraz jest okazja, więc sobie wymyśliła, że dobrze wychowany człowiek nie wygrymasza nad prezentem, który od kogoś otrzymał. Demokratyczny savoir-vivre wymaga, żeby wydawać okrzyki zachwytu nad każdym upominkiem, nawet jeśli niezbyt jest on gustowny. Obawiam się jednak, że mama Jagody nie będzie na tyle „dobrze wychowana”. Bożena powiedziało, że ze strony Jagody byłby to po prostu podstęp i zwyczajna nieuczciwość. No, i od tego rozpoczęła się cała afera. Ja teraz aferą nazywam taką bardziej ożywioną dyskusję, podoba mi się to słowo.

Pies psem, w końcu Jagoda to sobie i tak po swojemu rozegra, i swoje za pomysł oberwie, ale cala sprawa jest szersza. Dzień Matki, to święto nie byle jakie, i okazało się, że większość z nas zastanawia się jakby je niebanalnie uczcić. Kwiaty? To za proste! Laurka? To dobre dla maluchów! Więc co? Pies?!

My tak na temat tego psa chichotałyśmy, ale jak doszło co do czego, to Hanka zwierzyła się, że ma już dawno zakupione dla swej mamy 3 motki puszystej włóczki. Dowcip polega na tym, że na drutach lubi robić Hanka, a nie jej mama. Bożena ma zamiar kupić swojej mamie jakąś przebojową płytę — tylko, że płyty zbiera Bożena, a nie jej mama. Ja chciałam podarować swojej mamie kolorowe flamastry. Wydawało mi się, że to pomysł super — teraz zaczynam mieć wątpliwości. Na razie jeszcze niewielkie, ale rosną mi z godziny na godzinę.

Tym bardziej, że jestem po tej naszej dyskusji. Czy prezent powinien się podobać ofiarodawcy czy otrzymującemu? Nie wiem, zdania były podzielone. Właściwie to jest bezsensowne, aby tylko ofiarodawcy, najważniejszy jest solenizant. Z drugiej strony nie jest najprzyjemniej dawać coś, co mnie samej się nie podoba. Najlepiej by było, gdyby oba warunki były spełnione. Ale jak to zrobić, aby mama Jagody zachwyciła się malutkim sikającym co trzy minuty pieskiem?

MAGDA
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15992
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(21/1975) Pięć minut z Magdą

Post: # 203800Post Hebius »

Obrazek

Świat Młodych
nr 63 – wtorek 27 maja 1975 r.

Obrazek

Pięć minut z Magdą

Jestem w rozterce. Zbliża się Międzynarodowy Dzień Dziecka, a wraz z nim pewna żenująca sprawa – czy powinnam traktować go jako swoje święto czy nie. Kilka lat temu jeszcze nie miałam wątpliwości i było bardzo fajnie. Prezenty, różne smakołyki, świąteczna wyprawa do teatru. Kłopoty zaczęły się w VI klasie, gdy pochwaliłam się Jagodzie otrzymaną z tej okazji bluzką, a ona na to wydęła wargi – „też coś, to ty jesteś jeszcze taki dzieciak?!”. Zrobiło mi się niesamowicie głupio. Wcale nie dlatego, że Jagoda jest jakąś wyrocznią, ale w tym wypadku to trochę racji miała.

W zeszłym roku swoją „nieprzynależność” do tego święta demonstrowało w naszej klasie już parę osób. Tak zupełnie, to to nie było z ich strony uczciwe, bo prezenty rodzinne skwapliwie przyjęli, ale na zewnątrz opowiadali, że ich to nie dotyczy, a upominki były z zupełnie innej okazji.

Myślę, że rzecz nie w upominkach, ale w tym, czy my jeszcze jesteśmy dziećmi czy już nie. Przecież faktem jest, że ten cały Dzień Dziecka, to jest przeznaczony dla maluchów, a my maluchami to na pewno nie jesteśmy. Dorośli z nas też nie są, ale czy dzieci?! Pewnie, dla rodziców to dziećmi będziemy zawsze i na to nic się nie poradzi. Babcia mówi zawsze do mojego taty – „synku”. W związku z tym „synkiem”, to ilekroć byłam w podróży i na dworcu widziałam napis: „Poczekalnia dla matek z dziećmi”, zawsze zastanawiałam się, czy jak babcia będzie kiedyś jechała z tatusiem, to będą sobie w tej właśnie poczekalni odpoczywali. I zawsze rozśmieszało mnie to, że tam to pewnie dzieciom nie wolno palić, więc biedny tatuś nie będzie mógł wytrzymać. Ale babcia nie obchodzi tatusiowego Dnia Dziecka, wszyscy natomiast w rodzinie obchodzą… mój. Przyznam się, że podglądnęłam u mamy w szafie spodnie z błękitnego teksasu. Chyba nie dla siebie je kupiła. I właśnie w tym momencie zrobiło mi się tak jakoś łyso.

Bo nie chciałabym, żeby wszyscy podkreślali naokoło moją dziecięcość. Ale nie wiem, jak przeciwko temu zadziałać. Tadeusz śmiał się z tych moich kłopotów. Mówi, że to przecież fajnie mieć jeszcze jedno święto. Zgadzam się z nim, ale tylko teoretycznie, praktycznie moja dusza się przeciwko temu buntuje. I wstyd mi, że w tym dniu będę zrównana z najmarniejszym przedszkolakiem. I wydaje mi się nawet, że to w stosunku do takiego przedszkolaka trochę nieuczciwe, tak jakbym zabierała mu coś z tego jego święta. I dlatego jestem w rozterce. W końcu o spodniach z błękitnego teksasu marzyłam od dawna.

Magda
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15992
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(22/1975) Pięć minut z Magdą

Post: # 203955Post Hebius »

Obrazek
Świat Młodych
nr 66 – wtorek 3 czerwca 1975 r

Obrazek

Pięć minut z Magdą

Jeszcze tylko kilka dni i cześć. Powiemy sobie do widzenia i się rozejdziemy, każdy w swoją stronę. Będzie jeszcze zabawa pożegnalna, ale to niewiele znaczy. Nasza „ósma be” przestanie istnieć. Oczywiście, będziemy się widywać, mieszkamy przecież wszyscy w pobliżu, niektórzy spotkają się we wrześniu w tych samych szkołach, może nawet w tych samych klasach, ale to już nie będzie to sam.

Żal mi. W gruncie rzeczy nasza klasa była fajna. Co prawda nieraz się kłóciliśmy, a parę lat temu to i do rękoczynów dochodziło, były różne grupy i grupki, które wzajemnie niezbyt się kochały, ale tak w sumie, to nikt z nas do innej klasy by chyba chodzić nie chciał. Pewnie jestem w tym momencie trochę sentymentalna i doszukuję się na silę jakichś głębokich powodów, podejrzewam, że największą rolę grało w tym wszystkim zwyczajne przyzwyczajenie. Ale czy przyzwyczajenie należy lekceważyć?!

Bo to się wszystko dzieje tak nagle. Niby było wiadomo, że już niedługo, że do czerwca tylko, ale ten czerwiec przyleciał tak szybko, że mnie trochę zaskoczył. Chyba zresztą nie tylko mnie. Hanka mówi, że też się tak jakoś głupio czuje, a Jagoda, która wszem wobec głosiła od wieków, że ona to ma wszystko gdzieś i przejmować się czymkolwiek nie ma zamiaru, kupiła sobie pamiętnik i daje go każdemu z naszej klasy do wpisania się. I zdjęcie chce, żeby wkleić. Takich pamiętników kursuje w tej chwil po klasie kilkanaście, dziewczyny wypisują w nich długie epistoły, chłopcy krygują się, że niby nie, że niby po co, ale w końcu też piszą.

Jestem przekonana, że tak naprawdę, to każdy z nas ma silnego pietra. Głośno nikt się do tego nie przyzna, ale bać to się boi. Tutaj wiadomo było, kto jest kto, co powie, co zrobi, na co można liczyć. A teraz zaczyna się niewiadoma. I to jest denerwujące.

Jeszcze miesiąc temu strasznie się cieszyłam, ze już koniec z podstawówką, a teraz to tak sobie w głębi ducha myślę, że wcale nieźle by było, gdyby tak… cofnąć kalendarz do tyłu, i żeby mieć przed sobą jeszcze jeden rok – żebyśmy teraz nie kończyli ósmą, ale zdawali do ósmej. Na szczęście to są marzenia, które nie mają żadnej szansy spełnienia się. Trudno, trzeba przeskoczyć! Bo przecież ciągle są jakieś sytuacje, które budzą w decydującej chwili obawy. Gdyby można je było faktycznie odsunąć, to wszystko by stało w miejscu. To nie ja wymyśliłam. Tak jest. I chociaż niezbyt mnie to w tej chwili pociesza, nie, nie mogę się uczyć. Najwyżej założę sobie taki pamiętnik jak Jagody, jeszcze zdążę.

MAGDA
Awatar użytkownika
bolevitch
Posty: 5889
Rejestracja: 22-07-2018 14:45:00

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 203972Post bolevitch »

pamiętniki były jeszcze pod koniec l. 80.
Awatar użytkownika
marcin
Posty: 14446
Rejestracja: 25-07-2018 22:48:12
Lokalizacja: PL

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 203974Post marcin »

Tak, na pewno ja sam jeszcze miałem w podstawówce, tyle że nie nazywaliśmy to pamiętnikiem tylko złotymi myślami, jeśli dobrze pamiętam.
I słynne było "wpiszesz mi się"?
Jutro będzie nowy, długi dzień. Twój własny, od początku do końca. To przecież bardzo przyjemna myśl.
(Tove Jansson, "Tatuś Muminka i morze")
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15992
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 203979Post Hebius »

Ja nie miałem. Ale sceny porównywalne (emocjonalnie chyba wręcz identyczne) jak u Magdy pamiętam z zakończenia zasadniczej służby wojskowej - z tym, że dla odchodzących do cywila po półtorarocznej żołnierce rolę pamiętnika pełniła chusta :D
Awatar użytkownika
bolevitch
Posty: 5889
Rejestracja: 22-07-2018 14:45:00

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 203980Post bolevitch »

a czemu Ty właściwie nie poszedłeś na studia?
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15992
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 203982Post Hebius »

Bo byłem zbyt tępy.
ODPOWIEDZ