To się czyta
Regulamin forum
Info: tematy możliwe do przeglądania przez gości forum, dostępne indeksowanie dla bootów typu Google.
Info: tematy możliwe do przeglądania przez gości forum, dostępne indeksowanie dla bootów typu Google.
- marcin
- Posty: 15302
- Rejestracja: 25-07-2018 22:48:12
- Lokalizacja: PL
Re: To się czyta
Po prostu czytam zarówno rzeczy ambitniejsze jak i mniej ambitne. I nie wiem po co te złośliwości typu że moje lektury są mierne itp.
Czytanie rzeczy ambitniejszych nie oznacza że nie można czasem sięgnąć po coś mniej ambitnego.
Czytanie rzeczy ambitniejszych nie oznacza że nie można czasem sięgnąć po coś mniej ambitnego.
Jutro będzie nowy, długi dzień. Twój własny, od początku do końca. To przecież bardzo przyjemna myśl.
(Tove Jansson, "Tatuś Muminka i morze")
(Tove Jansson, "Tatuś Muminka i morze")
- marcin
- Posty: 15302
- Rejestracja: 25-07-2018 22:48:12
- Lokalizacja: PL
Re: To się czyta
Czytam Świat Kolei 12/2024 (tak, mam opóźnienie
)
Na okładce EP09 w historycznym malowaniu. Jak byłem dzieckiem, to moja mama robiła kurs specjalizacyjny w Warszawie, i jakiś czas (chyba było to koło dwa miesiące) tam mieszkała. Do domu przyjeżdżała na weekendy i zawsze szliśmy z ojcem w piątek odebrać ją z dworca. Z Warszawy do Katowic na CMK były właśnie te klasycznie malowane lokomotywy. To były oczywiście czasy że nikomu się jeszcze nie śniło o pendolino.


Na okładce EP09 w historycznym malowaniu. Jak byłem dzieckiem, to moja mama robiła kurs specjalizacyjny w Warszawie, i jakiś czas (chyba było to koło dwa miesiące) tam mieszkała. Do domu przyjeżdżała na weekendy i zawsze szliśmy z ojcem w piątek odebrać ją z dworca. Z Warszawy do Katowic na CMK były właśnie te klasycznie malowane lokomotywy. To były oczywiście czasy że nikomu się jeszcze nie śniło o pendolino.

Jutro będzie nowy, długi dzień. Twój własny, od początku do końca. To przecież bardzo przyjemna myśl.
(Tove Jansson, "Tatuś Muminka i morze")
(Tove Jansson, "Tatuś Muminka i morze")
- Czartogromski
- Posty: 6705
- Rejestracja: 22-07-2018 10:10:25
- Lokalizacja: Kufszynek
- Kontakt:
- uzytkownik_konta
- Posty: 6112
- Rejestracja: 18-07-2018 15:54:11
Re: To się czyta
Myślałem, że to szata graficzna stylizowana na lata 90. z okazji okładki. Ale nie - oni taką po prostu mają, jak się okazuje. Słodkie 
A ja poszedłem za ciosem: M. Hłasko, "Palcie ryż każdego dnia", wyd. Estymator, czyt. A. Ferenc, 6 godz. 55 min.

W ok. 1/3 długości uświadomiłem sobie, że kiedyś już to czytałem. W sumie nic dziwnego - w końcu w domu rodzinnym na półce zawsze stał kilkutomowy zbiór tekstów Hłaski z wyd. Czytelnik. Poza wszystkim innym, co by można było na ten temat napisać - co ciekawe, zupełnie nie pamiętałem tej książeczki jako tak bardzo homoerotycznej.

A ja poszedłem za ciosem: M. Hłasko, "Palcie ryż każdego dnia", wyd. Estymator, czyt. A. Ferenc, 6 godz. 55 min.

W ok. 1/3 długości uświadomiłem sobie, że kiedyś już to czytałem. W sumie nic dziwnego - w końcu w domu rodzinnym na półce zawsze stał kilkutomowy zbiór tekstów Hłaski z wyd. Czytelnik. Poza wszystkim innym, co by można było na ten temat napisać - co ciekawe, zupełnie nie pamiętałem tej książeczki jako tak bardzo homoerotycznej.
- Czartogromski
- Posty: 6705
- Rejestracja: 22-07-2018 10:10:25
- Lokalizacja: Kufszynek
- Kontakt:
Re: To się czyta
No i Jukej mnie zaciekawił - wrzuciłem sobie to na półkę w Legimi.
- Czartogromski
- Posty: 6705
- Rejestracja: 22-07-2018 10:10:25
- Lokalizacja: Kufszynek
- Kontakt:
Re: To się czyta
A tymczasem...:
Joanna Chmielewska: Krokodyl z Kraju Karoliny / czyta Julia Rosnowska. - Wydawnictwo Błysk, 2023 (pierwodruk: Czytelnik, 1969).


Najbardziej konwencjonalny z kryminałów pierwszego okresu twórczości pisarki, no ale po nim nastąpiły takie fajerwerki, jak "Całe zdanie nieboszczyka" i "Wszystko czerwone".
Jednak również tutaj widać podstawowe cechy jej książek: nieprawdopodobieństwo akcji autorka równoważy realizmem szczegółów, często też wzmacniając tym efekt komiczny - tu na przykład drobiazgowy opis, jak w kiełbasie (i jakiej, i dlaczego takiej) wysłać za granicę list.

Joanna Chmielewska: Krokodyl z Kraju Karoliny / czyta Julia Rosnowska. - Wydawnictwo Błysk, 2023 (pierwodruk: Czytelnik, 1969).


Najbardziej konwencjonalny z kryminałów pierwszego okresu twórczości pisarki, no ale po nim nastąpiły takie fajerwerki, jak "Całe zdanie nieboszczyka" i "Wszystko czerwone".
Jednak również tutaj widać podstawowe cechy jej książek: nieprawdopodobieństwo akcji autorka równoważy realizmem szczegółów, często też wzmacniając tym efekt komiczny - tu na przykład drobiazgowy opis, jak w kiełbasie (i jakiej, i dlaczego takiej) wysłać za granicę list.

- uzytkownik_konta
- Posty: 6112
- Rejestracja: 18-07-2018 15:54:11
Re: To się czyta
Próbowałem przesłuchać "Wszystko czerwone", ale strasznie mnie odrzuciło. Pamiętam, że kiedyś już (wiele lat temu) próbowałem czytać "Zapalniczkę" - i też nie dokończyłem. Wiem, że to bardzo kontrowersyjna opinia i bardzo mocno kwestia gustu, ale styl Chmielewskiej dla mnie jest po prostu głupkowaty. Nie jest to "głupkowaty" w stylu grafomanii, lecz "głupkowaty" w sensie denerwującego dowcipkowania. Nie oceniam jej jako pisarki - ale czasami ludzie po prostu mają niezgodność charakterów.
"Palcie ryż..." zawiera też sporo komentarza społecznego, który - gdy Hłasko wkłada go w usta postaci (choć często trudno jest poznać, czy to Hłasko przemawia, czy tylko bohater w imieniu własnym) - miejscami zajeżdża pseudointelektualizmem i przesadnym filozofowaniem. Miejscami zamienia się to w przepaplane dłużyzny. Tym niemniej, warto przez to przebrnąć - w okolicach połowy ta historia zaczyna mocniej wciągać. Przy tym, pomimo tych dłużyzn, Hłasko świetnie buduje klimat czasów i środowiska. Trudno nie odnieść wrażenia, że jego stosunek do kultury amerykańskiej jest taki, jak obu głównych bohaterów do siebie nawzajem (czyż nie o nas wszystkich można to powiedzieć) 
Może z wyprzedzeniem wyjaśnię, że to nie jest żaden homoseksualny romans - przeciwnie, to jest dziwaczna i bardzo autodestrukcyjna historia dla obu panów i dla wciągniętych w to kobiet.Czartogromski pisze: ↑01-05-2025 10:13:41 No i Jukej mnie zaciekawił - wrzuciłem sobie to na półkę w Legimi.
Spoiler
Do konsumpcji nie dochodzi; nie dochodzi nawet do wyznań, ale można odnieść wrażenie, że obaj właśnie tego by chcieli i że gdyby do tego doszło, cała sprawa wyglądałaby zupełnie inaczej. Tymczasem wygląda to tak, jakby obaj nie byli w stanie nawet zrozumieć, że ich obiektem pożądania jest tak naprawdę drugi mężczyzna - przez co szarpią się z tym, czując nienawiść do samych siebie i dziwaczną mieszankę pociągu i nienawiści (zapewne właśnie z powodu tego pociągu) wobec siebie nawzajem - i próbują w celu przezwyciężenia tych uczuć w zasadzie wszystkiego, włącznie ze śmiercią, poza rzeczywistą realizacją żądzy. Nie rozumieją też do końca, dlaczego to właściwie robią. Ciekawe jest też to, że mają relację typu mistrz-uczeń - nie pamiętam, abym wcześniej spotkał się z przedstawieniem przykładu tego rodzaju stosunku jako patologicznego i destrukcyjnego.

- jazzik
- Posty: 10082
- Rejestracja: 18-07-2018 22:26:03
Re: To się czyta

Sławomir Sochaj, Niedopolska.
(Zdjęcie z netu

W sumie kupiłam po rekomendacji kanału YouTube, który śledzę, ale jest to pozycja dużo slabsza niż Poniemieckie, czy Odrzania.
Dowiedziałam się z niej o historii
fałszywego austriackiego konsula.
"Nie bój się doskonałości. – Nigdy jej nie osiągniesz." Salvador Dali
- uzytkownik_konta
- Posty: 6112
- Rejestracja: 18-07-2018 15:54:11
Re: To się czyta
To zapewne już wiesz - a jeśli nie, to podpowiadam - że są na ten temat dwa znane filmy. Jeden dokumentalny z 1970 r., a drugi fabularny z 1989 r.
- Czartogromski
- Posty: 6705
- Rejestracja: 22-07-2018 10:10:25
- Lokalizacja: Kufszynek
- Kontakt:
Re: To się czyta
Becky Albertalli & Adam Silvera: A jeśli to my / przekład Agnieszka Brodzik.- We Need Ya, 2019.

Young Adult, ale bardzo młodzieżowe*. Książkę polubiłem dzięki jej swoistej intertekstualności – w pewnym stopniu pewnie niezamierzonej przez autorów, ale czytelnikowi wolno mieć różne skojarzenia.
Mnie się spodobało, że na przykładzie tej książki można porównać współczesną literaturę młodzieżową z klasyką (u nas może to być np. Musierowicz, której oni oczywiście nie znają, ale chodzi mi o wyrazisty przykład). W literaturze tej miłość nastolatków była zwykle czymś w rodzaju przyjaźni-ale-bardziej, kwestie erotyczne nie istniały. Bo nie wypada, bo fizjologia, bo nieprzyzwoite, bo moralność, bo dzieci nie zrozumieją.
A tu, w jednej z ładniejszych scen powieści, bohater-narrator w trakcie pierwszego pocałunku relacjonuje:
*Young Adult to bardziej komercyjna nalepka niż jakiś spójny nurt. To z jednej strony słowotoki z Wattpada, z drugiej powieści pisane przez fachowych pisarzy. Mogą to być romanse (mocno) erotyczne albo komedie (bardzo) romantyczne. Wspólny jest tylko potencjalny odbiorca i (zazwyczaj) wiek bohaterów.
Nie bardzo widzę odbiorców tego tekstu na forum, bo to jednak w 100% powieść młodzieżowa.
(A Hebius zakupionej książki do dzisiaj chyba nie przeczytał, bo się nastawił na jakiegoś „Geja w Nowym Jorku”).

Young Adult, ale bardzo młodzieżowe*. Książkę polubiłem dzięki jej swoistej intertekstualności – w pewnym stopniu pewnie niezamierzonej przez autorów, ale czytelnikowi wolno mieć różne skojarzenia.
Mnie się spodobało, że na przykładzie tej książki można porównać współczesną literaturę młodzieżową z klasyką (u nas może to być np. Musierowicz, której oni oczywiście nie znają, ale chodzi mi o wyrazisty przykład). W literaturze tej miłość nastolatków była zwykle czymś w rodzaju przyjaźni-ale-bardziej, kwestie erotyczne nie istniały. Bo nie wypada, bo fizjologia, bo nieprzyzwoite, bo moralność, bo dzieci nie zrozumieją.
A tu, w jednej z ładniejszych scen powieści, bohater-narrator w trakcie pierwszego pocałunku relacjonuje:
Dominują trochę żartobliwe nawiązania do klasycznych komedii romantycznych (takie znaleziono– zgubiono-znaleziono), są nawet do Kopciuszka. Autorzy wprowadzając sielską atmosferę, mają możliwość, by w pewnym momencie zaskoczyć – czytelnika i bohaterów – opisem zdarzenia homofobicznego, które chociaż w sumie błahe, na takim tle może zostać zauważone i zapamiętane.„[...] jego usta ucierają się o moje i WOW, nie wiem, czy wypada mieć wzwód w takiej chwili, ale... och”.
*Young Adult to bardziej komercyjna nalepka niż jakiś spójny nurt. To z jednej strony słowotoki z Wattpada, z drugiej powieści pisane przez fachowych pisarzy. Mogą to być romanse (mocno) erotyczne albo komedie (bardzo) romantyczne. Wspólny jest tylko potencjalny odbiorca i (zazwyczaj) wiek bohaterów.
Nie bardzo widzę odbiorców tego tekstu na forum, bo to jednak w 100% powieść młodzieżowa.
(A Hebius zakupionej książki do dzisiaj chyba nie przeczytał, bo się nastawił na jakiegoś „Geja w Nowym Jorku”).
Ostatnio zmieniony 04-05-2025 17:17:40 przez Czartogromski, łącznie zmieniany 1 raz.
- Hebius
- Posty: 16788
- Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
- Lokalizacja: Kętrzyn
Re: To się czyta
W sumie nie wiem, dlaczego tego jeszcze nie przeczytałem
Prawdopodobnie głowny powód to fakt, że kupiłem i mam, więc mogę przeczytać w każdym momencie i nic mnie nie pogania, nie motywuje (jak się dzieje z książkami wypożyczonymi z biblioteki), bym czytał właśnie teraz. A Becky Albertalli akurat bardzo cenię za "Simona oraz inni homo sapiens", którego jakoś zdarzyło mi się przeczytać od razu po zakupie (może akurat wtedy był remont w zamkowej bibliotece?).




- Czartogromski
- Posty: 6705
- Rejestracja: 22-07-2018 10:10:25
- Lokalizacja: Kufszynek
- Kontakt:
Re: To się czyta
To może jeszcze dodam, że happy end w książce jest nieoczywisty - nieoczywisty z punktu widzenia wcześniejszych nawiązań i inspiracji komediowo romantycznych (nieoczywiście realistyczny?).
- Achim
- Posty: 1425
- Rejestracja: 13-07-2019 19:29:55
- Lokalizacja: Wrocław
Re: To się czyta
„ Teatr Rodzina patologiczna“
Bardzo czekałem na tę książkę i ciszę się że się wreszcie ukazała, choć w dość okrojonej formie. Pozycja Igi Dzieciuchowicz wciąga, bo czuć w niej osobiste zaangażowanie i pasję dla tematu.
Autorka bardzo szeroko przypatruje się tematowi patologii polskiego życia teatralnego, ukazując ją poprzez kontekst międzynarodowy, jak i historyczny/ rozdziały o Kantorze i Grotowskim/. Przede wszystkim Dzieciuchowicz w swojej pracy przypatruje się tu i teraz, choć jasne jest, że trwa proces dynamicznych zmian, a i materiału starczyłoby pewnie Autorce na kilka kolejnych tomów. W książce, w różnych kontekstach, pojawiają się wielkie postaci polskiego teatru : Komorowska, Seniuk, Lupa, Szczepkowska, Globisz, Poniedziałek, Segda i wielu, wielu innych, choć nie o personalia tu chodzi.
Iga Dzieciuchowicz obserwuje temat wieloaspektowo : od głośnych, medialnych i znanych już historii/ m. in. w krakowskim Teatrze Bagatela/, po codzienność polskich teatrów i uczelni teatralnych, ruch amatorski i przygotowanie przyszłych adeptów aktorstwa. Jest wstrząsająca historia dziewczynki, którą aktor ma przygotować do egzaminu na studia aktorskie, są opisy fuksówki, są mankamenty edukacji w szkołach teatralnych, gdzie jak wspomina krakowski aktor i pedagog tamtejszej AST Szymon Czacki „ Profesorowie byli bez żadnego przygotowania pedagogicznego, uczyli tego, co sami umieli. A powinni mieć skończone jakieś kursy psychologiczne, być wyposażeni w narzędzia”. Autorka opisuje żmudny i trwający właśnie proces zmian w uczelniach artystycznych, ale jest świadoma, co podkreśla Anna Paliga, twarz zmian w polskim teatrze, że „ tak ogromne strukturalne zmiany potrzebują czasu i namysłu/…/ i są trudnym, dynamicznym procesem”. Polski system edukacji teatralnej, co formułuje Lupa, „ opiera się na podległości wobec autorytetu pedagogów, na systemie kar i ocen” i przypomina” profesorowie w szkole nadal nie mają przygotowania pedagogicznego”. W swojej książce Dzieciuchowicz przygląda się też zgrzebnej rzeczywistości w polskich teatrach, gdzie większość twórców pracuje na umowę o dzieło bez ubezpieczenia zdrowotnego, ekipy techniczne nie są szanowane przez twórców, „alkohol jest na porządku dziennym”,” depresja jest czymś normalnym”, krytycy zarabiają grosze, ale jak mówi prezes ZZAP Maksymilian Rogacki” kochamy to, co robimy, i to jest nasze przekleństwo” i pracują tu ludzie, „ którzy mają świadomość tego, że ich zarobki nie są duże, ale nie zamieniliby tej pracy na żadną inną”. W głośnej sprawie krakowskiego teatru część molestowanych pracownic pochodziła właśnie z sekcji promocji i administracji, a tekst Darii Sobik „ Zmęczone” tematyzuje mobbing w administracyjnych strukturach teatralnych.
Nie sposób traktować nie umieścić Dzieciuchowicz na szerszym tle społecznym, o czym mówi aktywistka Alina Czyżewska ” Ten system trwa, ponieważ takie mamy społeczeństwo i takie normy społeczne/…/ Nie szanujemy się, nie reagujemy, bo nie wiemy jak, nie znamy innych wzorców zachowań”. Podobną diagnozę stawia Jacek Poniedziałek „ myśmy się wychowali w innym świecie, on cały był jedną wielką przemocą, nasiąknęliśmy tym”.
Zmiany zaczęły się od nowego pokolenia i to jest wypływająca z książki Dzieciuchowicz nadzieja. Aktor i pedagog Maciej Konopiński mówi „ nagle do szkół przyszło pokolenie, które nie jest tak zakłamane, lojalne, bardziej dba o siebie i swoje zdrowie psychiczne, ma alternatywę w postaci uczelni na przykład w Londynie „. Teatrolog prof. Kosiński mówi wprost, że „ postulaty młodego pokolenia zwiastują zmierzch teatru reżyserów”. Ta sprawa ma też swoje drugie oblicze i jako osoba prowadząca zajęcia teatralne z fantastyczną młodzieżą muszę też przytoczyć opinię Doroty Segdy „ to że młodzież się zmieniła, jest oczywiste/…/ teraz młodzież jest uczona od małego, że ma swoje prawa i że pewnych rzeczy się nie robi. To z jednej strony jest wspaniałe, ale z drugiej powoduje duże wydelikacenie/…/ I prawdę mówiąc, ja im bardzo współczuję, bo oni są zwykle wspaniali, ale strasznie nieprzygotowani na takie zwykłe życie, które nie stało się delikatniejsze, tylko wręcz przeciwnie – ekstremalnie trudne”.
Inną zasługą książki Dzieciuchowicz są postulaty zmian ustawowych, prawnych, legislacyjnych. Padają one z ust wielu rozmówców.
To ważna i potrzebna książka i dobrze byłoby, gdyby stała się podstawą do jakiejś dyskusji, debaty o procesie zmian, który teraz się dokonuje.
Bardzo czekałem na tę książkę i ciszę się że się wreszcie ukazała, choć w dość okrojonej formie. Pozycja Igi Dzieciuchowicz wciąga, bo czuć w niej osobiste zaangażowanie i pasję dla tematu.
Autorka bardzo szeroko przypatruje się tematowi patologii polskiego życia teatralnego, ukazując ją poprzez kontekst międzynarodowy, jak i historyczny/ rozdziały o Kantorze i Grotowskim/. Przede wszystkim Dzieciuchowicz w swojej pracy przypatruje się tu i teraz, choć jasne jest, że trwa proces dynamicznych zmian, a i materiału starczyłoby pewnie Autorce na kilka kolejnych tomów. W książce, w różnych kontekstach, pojawiają się wielkie postaci polskiego teatru : Komorowska, Seniuk, Lupa, Szczepkowska, Globisz, Poniedziałek, Segda i wielu, wielu innych, choć nie o personalia tu chodzi.
Iga Dzieciuchowicz obserwuje temat wieloaspektowo : od głośnych, medialnych i znanych już historii/ m. in. w krakowskim Teatrze Bagatela/, po codzienność polskich teatrów i uczelni teatralnych, ruch amatorski i przygotowanie przyszłych adeptów aktorstwa. Jest wstrząsająca historia dziewczynki, którą aktor ma przygotować do egzaminu na studia aktorskie, są opisy fuksówki, są mankamenty edukacji w szkołach teatralnych, gdzie jak wspomina krakowski aktor i pedagog tamtejszej AST Szymon Czacki „ Profesorowie byli bez żadnego przygotowania pedagogicznego, uczyli tego, co sami umieli. A powinni mieć skończone jakieś kursy psychologiczne, być wyposażeni w narzędzia”. Autorka opisuje żmudny i trwający właśnie proces zmian w uczelniach artystycznych, ale jest świadoma, co podkreśla Anna Paliga, twarz zmian w polskim teatrze, że „ tak ogromne strukturalne zmiany potrzebują czasu i namysłu/…/ i są trudnym, dynamicznym procesem”. Polski system edukacji teatralnej, co formułuje Lupa, „ opiera się na podległości wobec autorytetu pedagogów, na systemie kar i ocen” i przypomina” profesorowie w szkole nadal nie mają przygotowania pedagogicznego”. W swojej książce Dzieciuchowicz przygląda się też zgrzebnej rzeczywistości w polskich teatrach, gdzie większość twórców pracuje na umowę o dzieło bez ubezpieczenia zdrowotnego, ekipy techniczne nie są szanowane przez twórców, „alkohol jest na porządku dziennym”,” depresja jest czymś normalnym”, krytycy zarabiają grosze, ale jak mówi prezes ZZAP Maksymilian Rogacki” kochamy to, co robimy, i to jest nasze przekleństwo” i pracują tu ludzie, „ którzy mają świadomość tego, że ich zarobki nie są duże, ale nie zamieniliby tej pracy na żadną inną”. W głośnej sprawie krakowskiego teatru część molestowanych pracownic pochodziła właśnie z sekcji promocji i administracji, a tekst Darii Sobik „ Zmęczone” tematyzuje mobbing w administracyjnych strukturach teatralnych.
Nie sposób traktować nie umieścić Dzieciuchowicz na szerszym tle społecznym, o czym mówi aktywistka Alina Czyżewska ” Ten system trwa, ponieważ takie mamy społeczeństwo i takie normy społeczne/…/ Nie szanujemy się, nie reagujemy, bo nie wiemy jak, nie znamy innych wzorców zachowań”. Podobną diagnozę stawia Jacek Poniedziałek „ myśmy się wychowali w innym świecie, on cały był jedną wielką przemocą, nasiąknęliśmy tym”.
Zmiany zaczęły się od nowego pokolenia i to jest wypływająca z książki Dzieciuchowicz nadzieja. Aktor i pedagog Maciej Konopiński mówi „ nagle do szkół przyszło pokolenie, które nie jest tak zakłamane, lojalne, bardziej dba o siebie i swoje zdrowie psychiczne, ma alternatywę w postaci uczelni na przykład w Londynie „. Teatrolog prof. Kosiński mówi wprost, że „ postulaty młodego pokolenia zwiastują zmierzch teatru reżyserów”. Ta sprawa ma też swoje drugie oblicze i jako osoba prowadząca zajęcia teatralne z fantastyczną młodzieżą muszę też przytoczyć opinię Doroty Segdy „ to że młodzież się zmieniła, jest oczywiste/…/ teraz młodzież jest uczona od małego, że ma swoje prawa i że pewnych rzeczy się nie robi. To z jednej strony jest wspaniałe, ale z drugiej powoduje duże wydelikacenie/…/ I prawdę mówiąc, ja im bardzo współczuję, bo oni są zwykle wspaniali, ale strasznie nieprzygotowani na takie zwykłe życie, które nie stało się delikatniejsze, tylko wręcz przeciwnie – ekstremalnie trudne”.
Inną zasługą książki Dzieciuchowicz są postulaty zmian ustawowych, prawnych, legislacyjnych. Padają one z ust wielu rozmówców.
To ważna i potrzebna książka i dobrze byłoby, gdyby stała się podstawą do jakiejś dyskusji, debaty o procesie zmian, który teraz się dokonuje.
Es gibt ein Leben und ich lebe es . Romy Schneider.
- jazzik
- Posty: 10082
- Rejestracja: 18-07-2018 22:26:03
Re: To się czyta
Achim, a jak wygląda to okrojenie? Bo czytałem, że tam są zamazane fragmenty tekstu i zastanawiam się, czy to prawda?
O tym dokumencie nie wiedziałam - dziękuję.uzytkownik_konta pisze: ↑02-05-2025 18:23:28 To zapewne już wiesz - a jeśli nie, to podpowiadam - że są na ten temat dwa znane filmy. Jeden dokumentalny z 1970 r., a drugi fabularny z 1989 r.
"Nie bój się doskonałości. – Nigdy jej nie osiągniesz." Salvador Dali
- Achim
- Posty: 1425
- Rejestracja: 13-07-2019 19:29:55
- Lokalizacja: Wrocław
Re: To się czyta
Są zamazane fragmenty i wycięte dwa rozdziały
Es gibt ein Leben und ich lebe es . Romy Schneider.
- jazzik
- Posty: 10082
- Rejestracja: 18-07-2018 22:26:03
Re: To się czyta
Dziękuję za odpowiedź.
Mam tę książkę na liście zakupowej.

Mam tę książkę na liście zakupowej.
"Nie bój się doskonałości. – Nigdy jej nie osiągniesz." Salvador Dali
- Hebius
- Posty: 16788
- Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
- Lokalizacja: Kętrzyn
Re: To się czyta
Gdzieś widziałem na zdjęciach, jak wygląda to ocenzurowane wydanie i się zastanawiałem, kto będzie kupował książkę z zaczernionymi miejscami 




- jazzik
- Posty: 10082
- Rejestracja: 18-07-2018 22:26:03
Re: To się czyta
Gdzieś już o tym dyskutowaliśmy. Świadectwo epoki, że w Polsce XXI w. można sądowo wymóc cenzurę.
"Nie bój się doskonałości. – Nigdy jej nie osiągniesz." Salvador Dali
- Czartogromski
- Posty: 6705
- Rejestracja: 22-07-2018 10:10:25
- Lokalizacja: Kufszynek
- Kontakt:
Re: To się czyta
Marek Hłasko: Palcie ryż każdego dnia. - 1968, 1983, 2024uzytkownik_konta pisze: ↑01-05-2025 16:41:42 [...]Może z wyprzedzeniem wyjaśnię, że to nie jest żaden homoseksualny romans - przeciwnie, to jest dziwaczna i bardzo autodestrukcyjna historia dla obu panów i dla wciągniętych w to kobiet.Czartogromski pisze: ↑01-05-2025 10:13:41 No i Jukej mnie zaciekawił - wrzuciłem sobie to na półkę w Legimi."Palcie ryż..." zawiera też sporo komentarza społecznego, który - gdy Hłasko wkłada go w usta postaci (choć często trudno jest poznać, czy to Hłasko przemawia, czy tylko bohater w imieniu własnym) - miejscami zajeżdża pseudointelektualizmem i przesadnym filozofowaniem. Miejscami zamienia się to w przepaplane dłużyzny. Tym niemniej, warto przez to przebrnąć - w okolicach połowy ta historia zaczyna mocniej wciągać. Przy tym, pomimo tych dłużyzn, Hłasko świetnie buduje klimat czasów i środowiska. Trudno nie odnieść wrażenia, że jego stosunek do kultury amerykańskiej jest taki, jak obu głównych bohaterów do siebie nawzajem (czyż nie o nas wszystkich można to powiedzieć)Spoiler
Do konsumpcji nie dochodzi; nie dochodzi nawet do wyznań, ale można odnieść wrażenie, że obaj właśnie tego by chcieli i że gdyby do tego doszło, cała sprawa wyglądałaby zupełnie inaczej. Tymczasem wygląda to tak, jakby obaj nie byli w stanie nawet zrozumieć, że ich obiektem pożądania jest tak naprawdę drugi mężczyzna - przez co szarpią się z tym, czując nienawiść do samych siebie i dziwaczną mieszankę pociągu i nienawiści (zapewne właśnie z powodu tego pociągu) wobec siebie nawzajem - i próbują w celu przezwyciężenia tych uczuć w zasadzie wszystkiego, włącznie ze śmiercią, poza rzeczywistą realizacją żądzy. Nie rozumieją też do końca, dlaczego to właściwie robią. Ciekawe jest też to, że mają relację typu mistrz-uczeń - nie pamiętam, abym wcześniej spotkał się z przedstawieniem przykładu tego rodzaju stosunku jako patologicznego i destrukcyjnego.![]()

Duże zaskoczenie. Wydawało mi się, że zaliczyłem (prawie) całego Hłaskę przy okazji tych paskudnych, Czytelnikowskich "Utworów wybranych", ale chyba zaliczałem zbyt pobieżnie

Dziwna relacja głównych bohaterów bardzo skojarzyła mi się z "Potomkiem" Jamesa Baldwina (z tomu "Człowiekowi na spotkanie"), gdzie "dwaj biali mężczyźni nie są w stanie wyrazić łączącego ich pożądania". Powieść Hłaski daje dzisiaj pole do różnorodnych dociekań na temat tego, co łączyło bohaterów. Może Hłasko inspirował się znaną mu relacją i opisał więcej, niż zamierzał? W każdym razie na pewno nie jest to, jak chce Wikipedia, "klasyczny trójkąt miłosny", bo taki opis bardzo zawęża pole interpretacji.
Przeczytajcie, moim zdaniem nawet nie trzeba brnąć, wciąga, zwłaszcza gdy się nastawić na rozsupływanie relacji Ryana i Andersona.
***
Powieść trafiła do liczniejszego grona czytelników w Polsce dopiero w 1983 r. w paskudnym wydaniu PIW-u. Zaraz potem w dużym nakładzie w równie paskudnych "Utworach wybranych". Dziw, że komuś się chciało sięgnąć po takie coś



- Hebius
- Posty: 16788
- Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
- Lokalizacja: Kętrzyn
Re: To się czyta
Nie neguję faktu, że wydanie mogło być paskudne, bo w tamtych latach mało co paskudne nie było, ale sama okładka jest całkiem niezła.


