marcin pisze: ↑25-01-2020 15:44:09
To poczytaj sobie ogłoszenia parafialne
Ale jak się posłucha, to ludzie nazwiska odmieniają, a czasami tworzą naprawdę wyrafinowane formy pochodne. Moje ulubione zasłyszane w Kufszynku:
[Powiedziałam] Wiecorcynie (Wieczorcynie) - od nazwiska Wieczorkowa, czyli Wieczorek.
Zazdroszczę Ja się chyba nie doczekam tego tomu w swojej bibliotece i nawet nie dopytuję, kiedy będą mieli, bo pewnie znów bym usłyszał (jak w przypadku "Porwania w Tiuturlistanie") "Jak pan koniecznie chce przeczytać, to trzeba sobie kupić".
marcin pisze: ↑25-01-2020 15:44:09
To poczytaj sobie ogłoszenia parafialne
Ale jak się posłucha, to ludzie nazwiska odmieniają, a czasami tworzą naprawdę wyrafinowane formy pochodne. Moje ulubione zasłyszane w Kufszynku:
[Powiedziałam] Wiecorcynie (Wieczorcynie) - od nazwiska Wieczorkowa, czyli Wieczorek.
Kłopot zaczyna się, gdy nazwisko trzeba napisać.
A tak, było o tym kłopocie z zapisywaniem ostatnio u Mariusza Szczygła.
M.Szczygieł na FB pisze:Kupowałem czasopisma. Sprzedawca, młody, powiedział, że jeśli chcę fakturę, prosi o dane. Podaję adres firmy: Gałczyńskiego....
„Przepraszam, kogo?” - pyta.
„Gałczyńskiego”.
„Jak to się pisze?”.
„Tak jak się mówi”.
„Aaaa”.
„Konstanty Ildefons Gałczyński”.
„Oj, proszę nie komplikować”.
„Poeta to był”.
„Trudny poeta”.
„Trudny???”.
„No ten Icośtam, to trudno się wymawia”.
„Yyyy”.
„Może pan spojrzeć na dane?”.
Spoglądam, a tam „Gauczyńskiego”.
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
Mirosław Tryczyk, Drzazga
Kłamstwa silniejsze niż śmierć
Przy czytaniu o Szczuczynie (to co pisał Gross o Jedwabnem wydało mi się bardziej lightowe) przypomniało mi się, że mam tam rodzinę - ale tak daleką (od córki po ciotecznym bracie dziadka), że nawet nazwiska nie znam, a imiona zapomniałem.
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
Niesamowite. Dawno temu czytałem to w tłum. Łozińskiego i setnie się wynudziłem. A teraz jestem oczarowany - mimo, że przecież wiem, jak historia się potoczy i jak się skończy.
Gdy ludzie spotykają się z górami, dzieją się wielkie rzeczy.
(William Blake)
Ja na pewno tego nie czytałem, bo ogólnie Niziurskiego czytałem mało, tylko to, co było w mojej wiejskiej bibliotece publicznej.
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?