Właśnie byłem w kinie

Książka, kino, teatr, muzyka, telewizja...
Regulamin forum
Info: tematy możliwe do przeglądania przez gości forum, dostępne indeksowanie dla bootów typu Google.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Achim
Posty: 1462
Rejestracja: 13-07-2019 19:29:55
Lokalizacja: Wrocław

Re: Właśnie byłem w kinie

Post: # 216216Post Achim »

„W strefie ciszy”
Andaluzyjska prowincja . 33 letni gej Antonio przyjeżdża z Madrytu na Wielkanoc do rodziny. Tutaj ważniejsze od akcji fabularnej są emocje, relacje między bohaterami : braćmi bliźniakami, siostrą i rodzeństwem . Tam aż kipi od emocji, urazów i animozji. Młoda reżyserka Sandra Romero jest bardzo blisko z kamerą swoich bohaterów. „ W strefie ciszy” to wiwisekcja stosunków rodzinnych, osadzona na prowincji, skąd lepiej jednak chyba uciec, bo perspektywy to marna praca i narkotyki.
Es gibt ein Leben und ich lebe es . Romy Schneider.
Awatar użytkownika
Achim
Posty: 1462
Rejestracja: 13-07-2019 19:29:55
Lokalizacja: Wrocław

Re: Właśnie byłem w kinie

Post: # 216217Post Achim »

„Sirât”
Kontrowersyjny, mocny, apokaliptyczny, rejvowy, prowokujący i bardzo wieloznaczny. Krytycy przywołują film Olivera Laxe do Mad Maxa, dla mnie skojarzeniem jest „ Pod osłoną nieba” czy historia Hioba.
W warstwie fabularnej to historia Luisa/ fantastyczny Sergi Lopez/ , który wraz z synem Estebanem szuka córki na nielegalnych imprezach rejvowych w Maroku. W tle są zamieszki polityczne, być może wybucha III wojna światowa. „ Sirât” pokazuje alternatywną wspólnotę outsiderów totalnie poza społeczeństwem. Zdjęcia Mauro Herce, fantastyczna muzyka Kangdinga Raya tworzą aurę, klimat, nastrój. Ten film zachwyca wizyjnie, ale jest też przejmującą opowieścią o stracie, końcu pewnej epoki i ustalonego porządku.
Es gibt ein Leben und ich lebe es . Romy Schneider.
Awatar użytkownika
Czartogromski
Posty: 6831
Rejestracja: 22-07-2018 10:10:25
Lokalizacja: Kufszynek
Kontakt:

Re: Właśnie byłem w kinie

Post: # 216219Post Czartogromski »

Achim pisze: 25-07-2025 07:32:22 33 letni gej Antonio przyjeżdża z Madrytu na Wielkanoc do rodziny. [...]
Twego typu sytuacje są dla mnie zwykle zupełnie niezrozumiałe, bo zupełnie nie pojmuję przymusu przybywania do rodziny na jakieś straszne święta :mrgreen: Zazwyczaj wiadomo, co będzie, więc lepiej siedzieć w domu :twisted: :mrgreen:
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 17266
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Właśnie byłem w kinie

Post: # 216222Post Hebius »

Jacek Dehnel na FB pisze:
Raptularzyk Nowohoryzontowy 2025, część VI (podwójna)

23 VII

Orły republiki
reż. Tarik Saleh
Trzecia część „trylogii egipskiej” Saleha – kręconej, z powodów cenzury, nie w Kairze, tylko w Stambule. Słynny gwiazdor egipskiego kina (borykający się z kryzysem wieku średniego) zostaje – prośbą i groźbą – przymuszony do wystąpienia w filmie sławiącym (skądinąd jak najbardziej prawdziwego) prezydenta Al-Sisiego. W ten sposób trafia w kręgi „orłów republiki”, najwyższych funkcjonariuszy reżimu, wspierających dyktatora. Jednak stopniowo okazuje się, że gra toczy się o znacznie wyższe stawki, niż wystąpienie w jakimś propagandowym knocie.
Saleh umie w estetykę noir i umie w imponujące sceny zbiorowe – w „Chłopcu z niebios” był to wizyjny konkurs śpiewu w medresie, tu – parada w akademii wojskowej. Ale jest też niezły w kształtowaniu solidnej fabuły thrillera politycznego. Całkiem rzetelne kino.

Kontinental’25
reż. Radu Jude
Historia portretująca transylwański Kluż: była wykładowczyni prawa, pochodząca z miejscowej mniejszości węgierskiej, jest teraz komorniczką. Kiedy dochodzi do tragedii, zaczyna się obwiniać o śmierć eksmitowanego staruszka. I tak się obwinia, obwinia, jeździ po mieście, opowiada koleżankom, opowiada byłemu studentowi, opowiada księdzu; rucha się i spowiada, między tym są migawki z widoczkami miasta. Czemu to służy – cholera wie, po takim świetnym reżyserze bym się jednak spodziewał trzy razy lepszej rzeczy. Strata czasu.

Sceny nocne
reż. Marcio Reolon, Filipe Matzembacher
O, słodki jeżu z malinami, cóż to jest za koszmarna szmira! Idiotyczna scenariuszowo, z fatalnymi scenami, ścieżką dźwiękową, która jest parodią ścieżki dźwiękowej!
W teatrze tańca rywalizują ze sobą dwaj aktorzy: biały heteryk Fabio i czarny gej Mathias; tymczasem w mieście ma być kręcony serial i obaj mają nadzieję na rolę. Ponadto Mathias spotyka się na seks z pewnym bardzo skrytym mężczyzną, który…
SPOJLERY
…który jest kandydatem na burmistrza. W związku z tym człowiek, który od lat nie poszedł do klubu gejowskiego, będzie się bez żadnego obcyngalania ruchał na parkingu, na który wychodzą okna czterech bloków. Jest tu zły w formie szpiega z Krainy Deszczowców, są powłóczyste spojrzenia przekraczające granicę komizmu, są tu nastrojowe smyczki przy jebaninie, przy czym Pietia słusznie stwierdził, że to wygląda jak kino gejowskie kręcone przez heteryków. W pierwszej scenie seksu na pewno – ze względu na kąt ciała i układ kończyn –dochodzi do stosunku seksualnego z pępkiem. „Dramatyczne” sceny budziły ataki śmiechu na widowni.
Reżyserzy mają na koncie film „Hard Paint”, który miał jakiś pomysł, choć nie było tam wiele poza scenami seksu ładnych chłopców. Liczyłem, że może trochę się rozwinęli, przeciwnie, głęboko się zwinęli. Na razie najgorszy knot festiwalu.

Wrócicie do siebie
reż. Jonás Trueba
Para filmowców, którzy właśnie kończą montować kolejny film (zapewne film, który oglądamy), postanawia się rozstać po czternastu latach zwiazku i z tej okazji urządzić przyjęcie dla wszystkich przyjaciół.
W ogóle mam problem z książkami o życiu pisarzy, z filmami o życiach filmowców – choć Trueba, który jest synem reżysera i producentki oraz bratankiem reżysera pewnie uważa to za przezroczyste, bo „życie tak wygląda”. No, może niekoniecznie.
Nie jest to szczególnie złe ani dobre – ale materiału tu jest na dwudziestominutowy krótki metraż. I może się podpierają Kierkegaardem, może są tu nawiązania filmowe, ale jest to zwyczajnie nudne jak flaki z olejem. Niepozbawiony wdzięku pomysł zmienia się w bolesną piłę, bo przecież od samego początku wiemy, że jednak się kochają i się nie rozstaną, ale dochodzimy do tego przez blisko dwie godziny. It could have been an email.

24 VII

Sny o miłości
reż. Dag Johan Haugerud
“Seks – Sny – Miłość”, tak właściwie nazywa się trylogia Haugeruda, polscy dystrybutorzy postanowili zmienić nazwę części ostatniej na „Sny o miłości”, co wydaje się niemądre, skoro miłość była tytułem części poprzedniej. No ale.
Uczennica liceum w Oslo prowadzi pamiętnik, w którym opisuje swoją fascynację nauczycielką; miesza się w nim nastoletnia, momentami dziecięca naiwność i niepewność, z całkiem dojrzałymi sądami o świecie. W pewnym momencie dziewczyna decyduje się pokazać tekst babci, poetce, potem matce.
Haugerud jest nie tylko filmowcem, ale przede wszystkim pisarzem – i to widać, bo jego filmy mają zawsze bardzo mocną stronę dialogową. „Sny” wbrew pozorom wcale nie są o samym zakochaniu, ale o tym, jak się ono rozchodzi społecznie, co oznacza dla nas, wewnątrz, a co w zetknięciu z innymi osobami, począwszy od obiektu tej miłości, przez bliskich, instytucje, odbiorców dzieła, i tak dalej. Wciąż uważam „Seks” za najlepszą z trzech części cyklu, ale i tu reżyser/scenarzysta nie zawodzi. Czułe, zabawne, roztropne.

Dwaj prokuratorzy
reż. Siergiej Łoznica
Rok 1937, szczyt stalinowskich czystek, w prowincjonalnym Briańsku do młodego prokuratora cudem dociera wiadomość zza murów więzienia: dawny prokurator, oskarżony o zmyślone zbrodnie kontrrewolucyjne, torturowany, bity, błaga o interwencję liścikiem pisanym własną krwią na skrawku papieru. Żółtodziób Korniew postanawia wbrew wszystkiemu ratować niewinnie oskarżonego człowieka.
W swojej adaptacji opowiadania Georgija Demidowa, naukowca i więźnia łagrów, Łoznica fenomenalnie pokazuje koszmar systemu – choć nie ma tu żadnych scen bicia, wyrywania paznokci, czy strzelania w tył głowy, a tylko zaplute podwórka, ohydne korytarze, obrzydliwe mordy (reżyser od lat nie mieszka i nie może pracować w Rosji, film kręcono na Łotwie, gdzie zachowało się trochę zdegenerowanej postsowieckiej przestrzeni). Ale równie dobrze pokazuje skalę samooszukiwania się starych i młodych, pokolenia przedrewolucyjnych komunistów i nowego narybku, stworzonego już przez totalitarny system. I jedni, i drudzy myślą i mówią sloganami.
Nie ma tu jednej zbędnej sceny, podskórne napięcie trwa od początku do końca; nawet banalne spotkanie na schodach, sposób, w jaki strażnik podaje więźniowi zapałki, anegdota opowiadana w pociągu są osobną całostką, w której odbija się całe sowieckie zdegenerowanie, naiwność, podłość. Znakomita rzecz.

Wróbel w kominie
reż. Ramon Zürcher
Podobna sytuacja wyjściowa, jak w „Suchym utonięciu”: lato, dwie siostry z mężami, dom po rodzicach. Reżyser bierze na tapet stary typ opowieści o rodzinie pełnej ukrytych traum i sekretów, które wychodzą na jaw przy okazji wspólnego spotkania przy jakiejś uroczystej okazji. Tyle, że u Zürchera jest to głupawe. Traumy nie składają się w żadne spójne opowieści, nie wiadomo, czemu poszczególne postaci mają takie a nie inne motywacje. Całość jest pretensjonalna, działająca na sugestii jakiegoś wielkiego napięcia, podczas gdy nic z tego nie działa. Seria kapiszonów strzelających jak popadnie. Szwajcarów stać na wyrzucanie kasy na takie filmy najwyraźniej.

To był zwykły przypadek
reż. Dżafar Panahi
Złota Palma w Cannes. Czy zasłużona? Mam wątpliwości. Alej jest to pierwszy po wielu latach film Panahiego, nakręcony w Iranie i przemycony na Zachód, rozumiem więc, że mogły tu zagrać czynniki pozafilmowe.
Człowiek niegdyś więziony i torturowany przez reżim, przypadkowo natyka się po latach na swojego prześladowcę, okrutnego pułkownika Eqbala, zwanego Kuternogą. Ale czy to ten sam człowiek, czy doszło do pomyłki? Zaczyna poszukiwać innych więźniów, żeby ustalić prawdę.
Nie do końca kupuję ten film; rozumiem otwarcie, rozumiem zakończenie, rozumiem nawet – niekiedy farsowe – etapy pośrednie, ale widziałem już znacznie lepsze irańskie filmy o kwestiach winy i odpowiedzialności.

Osiem pocztówek z Utopii
reż. Radu Jude, Christian Ferencz-Flatz
Film – samograj, nieco ponad godzina złożonych do kupy reklam z rumuńskiej telewizji od lat 90. aż do lat nastych XXI wieku, w których odbijają się marzenia Rumunów, ich przesądy, oczekiwania wobec życia, normy społeczne, mitologie. Dałoby się oczywiście zrobić taki film w każdym z postkomunistycznych krajów.
Nazwanie tego „esejem” jest mocno na wyrost: reżyserzy po prostu zredagowali ten dziki las, dzieląc go na osiem rozdziałów (plus epilog), nakreślających pewne pola znaczeniowe. A to po prostu sprawnie ułożony, zabawny centon, w którym do pewnego stopnia i my możemy się odnaleźć.
https://www.facebook.com/jacek.dehnel/p ... %2CO%2CP-R
Obrazek
Awatar użytkownika
Achim
Posty: 1462
Rejestracja: 13-07-2019 19:29:55
Lokalizacja: Wrocław

Re: Właśnie byłem w kinie

Post: # 216225Post Achim »

Czartogromski pisze: 25-07-2025 09:01:39
Achim pisze: 25-07-2025 07:32:22 33 letni gej Antonio przyjeżdża z Madrytu na Wielkanoc do rodziny. [...]
Twego typu sytuacje są dla mnie zwykle zupełnie niezrozumiałe, bo zupełnie nie pojmuję przymusu przybywania do rodziny na jakieś straszne święta :mrgreen: Zazwyczaj wiadomo, co będzie, więc lepiej siedzieć w domu :twisted: :mrgreen:
Semana Santa czyli Wielki Tydzień to na hiszpańskiej prowincji ważne wydarzenie, a bohater bierze udział w procesji. Gejostwo bohatera nie stanowi zresztą dla rodziny żadnego problemu. Tam są inne dramaty....
Es gibt ein Leben und ich lebe es . Romy Schneider.
Awatar użytkownika
Achim
Posty: 1462
Rejestracja: 13-07-2019 19:29:55
Lokalizacja: Wrocław

Re: Właśnie byłem w kinie

Post: # 216226Post Achim »

„ Kontinental 25”
Radu Jude niestrudzenie tropi patologie życia w postkomunie. Tym razem tematem głównym, także wizualnie, jest patodeweloperka i skomplikowane antagonizmy węgiersko- rumuńskie. Bohaterką bowiem jest pochodząca z Węgier komorniczka Orsolya / Eszter Tompa/, a akcja rozgrywa się w transylwańskim Klużu, gdzie relacje węgiersko- rumuńskie nigdy do łatwych nie należały. Orsolya obwinia się o samobójstwo pijaczka, którego eksmisję z piwnicy przeprowadzała. Bohaterka spotyka się z przyjaciółką, mamą, węgierską nacjonalistką, księdzem, byłym studentem. Równocześnie drugim bohaterem filmu jest Kluż, chaotycznie rozbudowujący się i jego architektoniczne” potworki”.
Ten film jest momentami bardzo śmieszny, ale w wymowie gorzki i ironiczny. Na Gogolem widzowie mogą powtórzyć „ Z czego się śmiejecie ? Sami z siebie się śmiejecie ! „| Radu Jude pokazuje tu wszystkie patologie naszej części Europy : nacjonalizm, ksenofobię, rasizm.
Es gibt ein Leben und ich lebe es . Romy Schneider.
Awatar użytkownika
Achim
Posty: 1462
Rejestracja: 13-07-2019 19:29:55
Lokalizacja: Wrocław

Re: Właśnie byłem w kinie

Post: # 216228Post Achim »

„ Rzeczy niezbędne „
Doceniam szlachetność tematu, niejednoznaczność tego filmu i fakt, że wszystko pozostaje w sferze domysłów i niedopowiedzeń. Ale trochę się to wszystko nie skleja. Na początku filmu w Hamburgu bohaterka korespondentka wojenna o polskich korzeniach Ada/ pierwsza „polska” rola Dagmara Domińczyk/ mówi, że jest w zaawansowanej ciąży/ ósmy miesiąc/ i to ogranicza jej mobilność. Chwilę potem bohaterka wsiada ochoczo w auto, by z rzekomą przyjaciółką z dzieciństwa, której nie pamięta, Roksaną/ szarża aktorska współscenarzystki Katarzyny Warnke/ , pojechać do Polski, by rozwikłać zagadkę z dzieciństwa Roksany.
Małgorzata Hajewska- Krzysztofik jako Matka robi, co może, ale i tak w pamięci pozostanie mi scena, kiedy po seksie z Bronkiem/ fascynujący Karol Pocheć wart odkrycia przez kino/ Roksana na golasa śpiewa i tańczy „ Bronek nie daruję Ci tej nocy………”
Es gibt ein Leben und ich lebe es . Romy Schneider.
Awatar użytkownika
Achim
Posty: 1462
Rejestracja: 13-07-2019 19:29:55
Lokalizacja: Wrocław

Re: Właśnie byłem w kinie

Post: # 216243Post Achim »

" Wieża z lodu" Uwielbiam Marion Cotillard, ale jak ma coś do zagrania. W tym niezwykle wysmakowanym plastycznie i zachwycającym wizyjnie filmie Lucile Hadzihalilovic opowieść o Królowej Śniegu, realizowana na planie filmowym współgra z narracją o fascynacji i manipulacji, które rozgrywają się między gwiazdą, nieznośną diwą/ Cotillard/ , a młodą statystką, uciekinierką z domu dziecka.
Es gibt ein Leben und ich lebe es . Romy Schneider.
Awatar użytkownika
Achim
Posty: 1462
Rejestracja: 13-07-2019 19:29:55
Lokalizacja: Wrocław

Re: Właśnie byłem w kinie

Post: # 216269Post Achim »

„ Niewygodna prawda „
Mike Leigh portretuje Pansy / fantastyczna rola Marianne Jean-Baptiste/. To niepracująca żona w średniej wieku z klasy średniej. Mąż ma firmę hydrauliczną. Pansy jest głęboko nieszczęśliwa, obrażona na cały świat i daje wszystkim to odczuć. Nie tylko najbliższej rodzinie, lecz także lekarzom, klientom w sklepie, ludziom na ulicy. Reżyser nie odpowiada na pytanie, co kryje się za tak wielką frustracją. W scenie na cmentarzu, przy grobie matki Pansy otwiera się przy siostrze Chantal/ Michele Austin/ . Ma żal do matki, że jako dziecko musiała zajmować się domem i młodszą siostrą. Pansy to święty potwór : wzbudza żal, współczucie, lecz jej wybuchy agresji mają także dla widza zabarwienie komiczne.
Ten film to studium zaburzonej osobowości, lecz także świetny portret, obarczonej Pansy rodziny. Poznajemy jej członków w pracy, podczas imprezy rodzinnej. Mocny film.
Es gibt ein Leben und ich lebe es . Romy Schneider.
Awatar użytkownika
Achim
Posty: 1462
Rejestracja: 13-07-2019 19:29:55
Lokalizacja: Wrocław

Re: Właśnie byłem w kinie

Post: # 216271Post Achim »

„ Moi synowie „
Bardzo mocny, ważny i aktualny film. Opowiada bowiem o prawicowej radykalizacji młodzieży i jakie są jej konsekwencje. Tutaj mamy małą, rodzinną skalę : prowincjonalna Lotaryngia elektryk na kolei Pierre/ fantastyczny Vincent Lindon, od którego oczu nie można oderwać/, wychowuje po śmierci żony samotnie dwóch synów : starszy Fus / Benjamin Voisin/ nie może sobie znaleźć miejsca. Przerwał szkołę, kariera piłkarza też jakoś się kończy. Co skłania go do przystania do prawicowych grupek, dlaczego są dla niego atrakcyjne, czy dom rodzinny zawinił, czy jest w stanie coś zrobić. To nie są łatwe pytania. Film Delphine i Muriel Coulin nie udziela łatwych odpowiedzi. Rodzina Pierre a pokazana jest jako ciepła, empatyczna, między ojcem i chłopcami jest silna, emocjonalna więź. Drugi, młodszy syn Luis/ Stefan Crepon/ to świetny uczeń, dostaje się na Sorbonę. Pierre wie, że musi go ochronić.
„ Moi synowie” nie są filmową publicystyką. To film pełen uczuć, emocji. Najważniejsze są relacje, bliskość między bohaterami i jaki wpływ może mieć na nie prawicowa ideologia.
Es gibt ein Leben und ich lebe es . Romy Schneider.
Awatar użytkownika
Achim
Posty: 1462
Rejestracja: 13-07-2019 19:29:55
Lokalizacja: Wrocław

Re: Właśnie byłem w kinie

Post: # 216330Post Achim »

„ Dzień Petera Hujara „
Ira Sachs rekonstruuje autentyczną rozmowę, którą w 1974 roku odbyła pisarka Linda Rosenkrantz/ Rebecca Hall/ z fotografikiem Peterem Hujarem/ Ben Whishaw/. Rozmowa miała dotyczyć codzienności artystów i wejść do książki, niedawno znaleziono jej zapis. Film jest bardzo statyczny : dwie osoby rozmawiają w nowojorskim apartamencie, ale przynosi barwny obraz bohemy tamtego czasu. W rozmowie przewijają się Susan Sontag, William S. Burroughs, Allen Ginsberg.
Es gibt ein Leben und ich lebe es . Romy Schneider.
Awatar użytkownika
Achim
Posty: 1462
Rejestracja: 13-07-2019 19:29:55
Lokalizacja: Wrocław

Re: Właśnie byłem w kinie

Post: # 216337Post Achim »

„ Romeria”
Carla Simon potrafi po mistrzowsku łączyć piękno wizyjne, nastrojowość, klimat, aurę z drażliwą problematyką społeczną. Nie inaczej jest tym razem. Marina/ Llucia Garcia/ ma rozpocząć studia filmowe. Aby uzyskać stypendium potrzebuje notarialnego zaświadczenia o swoim biologicznym, zmarłym przed laty ojcu. Dziewczyna wyrusza więc do Vigo, skąd pochodził jej ojciec i poznaje jego rodzinę, a przy okazji odkrywa bolesną prawdę o swoich zmarłych na AIDS rodzicach. Marina, czytając pamiętnik zmarłej matki, i poznając dziadków, wujostwo i kuzynostwo, dojrzewa, staje się twarda. Wie, że pamięć o rodzicach jest częścią jej tożsamości. To błyskotliwy portret rodziny we wnętrzu, gdzie wiele zamiatane jest pod dywan i przemilczane.
„ Romeria” zachwyca wizyjnie, to film zmysłowy. Rzeczywistość miesza się tu ze wspomnieniem, przeszłość z teraźniejszością. Piękny film.
Es gibt ein Leben und ich lebe es . Romy Schneider.
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 17266
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Właśnie byłem w kinie

Post: # 216362Post Hebius »

Czyli jednak trafiło się trochę festiwalowych filmów, na których byliście i ty i Dehnel.
Obrazek
Awatar użytkownika
mike
Posty: 10733
Rejestracja: 26-05-2019 23:22:28
Lokalizacja: outer space

Re: Właśnie byłem w kinie

Post: # 216364Post mike »

No ciekawe ile z tego trafi do neta dla szerszej publiczności, choć podejrzewam, że typowo część tytułów m pewnie można było obejrzeć w sieci grubo wcześniej niż na festiwalu :>
Ostatnio zmieniony 27-07-2025 23:50:38 przez mike, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Achim
Posty: 1462
Rejestracja: 13-07-2019 19:29:55
Lokalizacja: Wrocław

Re: Właśnie byłem w kinie

Post: # 216369Post Achim »

Hebius pisze: 27-07-2025 22:41:26 Czyli jednak trafiło się trochę festiwalowych filmów, na których byliście i ty i Dehnel.
Tak, a na tym samym seansie byliśmy na Trzech miłościach i Moich synach.
Es gibt ein Leben und ich lebe es . Romy Schneider.
ODPOWIEDZ