Pięć minut z Magdą

Książka, kino, teatr, muzyka, telewizja...
Regulamin forum
Info: tematy możliwe do przeglądania przez gości forum, dostępne indeksowanie dla bootów typu Google.
Awatar użytkownika
marcin
Posty: 12886
Rejestracja: 25-07-2018 22:48:12
Lokalizacja: PL

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 190501Post marcin »

Byłem w Kudowie w Muzeum Zabawek i niestety Świata Młodych nie mieli albo nie widziałem. Ale mieli Świerszczyk i Płomyczek, a to mama też mi kupowała 😄
Gdy ludzie spotykają się z górami, dzieją się wielkie rzeczy.
(William Blake)
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 14569
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(17) Pięć minut z Magdą

Post: # 190667Post Hebius »

I kolejny obrazek z historii PRL-u, z przypomnieniem elementów, które już znikły z przestrzenni publicznej: kioski RUCH-u i papierosy Marlboro jako synonim luksusu.

Obrazek
Świat Młodych
nr 100 wtorek, 19 listopada 1974 r

Obrazek
Pięć minut z Magdą

W szkole burza. W takim porządnym znaczeniu tego słowa. Dwóch chłopców z VII zostało zatrzymanych przez milicję. Okradli w nocy kiosk „Ruchu”. Podobno nie pierwszy raz, z tym, że poprzednie „wyprawy” jakoś im się upiekły. Teraz wpadli na całego.

Znam ich. Byliśmy razem na obozie harcerskim. Fajni koledzy – weseli, pomysłowi, odważni… Hm… odważni?!

Wszyscy w szkole dużo gadają na ten temat. Trochę ze zgorszeniem, z oburzeniem, a trochę z… podziwem. Właśnie dla tej odwagi. Jagoda powiedziała, że ona by się bała. Pewnie, że by się bała, znany tchórz, jak ktoś idzie z większym psem to… ona na wszelki wypadek przechodzi na drugą stronę ulicy. Cała szkoła z niej się śmieje. Z tych chłopaków nikt się nie śmieje. Niektórzy czują się nieco nieswojo, korzystali – choć nieświadomie – z niektórych ich łupów. Teraz to i ja wiem, skąd mieli papierosy „Marlboro”. Częstowali nimi na prawo i na lewo, byli tacy, co chętnie brali. Ci, dla których największą frajdą w życiu była duża przerwa spędzana w kłębach dymu w toalecie.

Zastanawiam się w dalszym ciągu na tą odwagą. Jagoda chyba trochę się zagalopował. Czyżby tylko wrodzone tchórzostwo było powodem, że nie okradała dotychczas kiosków? Wątpię. I dziwię się, dlaczego ich tak podziwia. Może dlatego, że sama jest nudna i o tym dobrze wie, może dlatego, że to nie o niej wszyscy dookoła mówią?l…

Ja nie wiem, co myśleć. Bo z jednej strony sympatyczne chłopaki, a z drugiej — po prostu złodzieje. Ciekawe, od kiedy zajmowali się tym złodziejskim procederem. Czy jeszcze przed wakacjami, przed obozem, czy dopiero później?! Chciałabym wiedzieć, bo polubiłam ich właśnie na obozie. Może to i nie ma wielkiego znaczenia, ale… czułabym się jakoś spokojniej gdybym wiedziało, że wtedy to jeszcze nie.

Mirek i Wiesiek byli bardzo popularni w całej szkole. Nie ja jedna ich lubiłam. Mieli masę dobrych kolegów i w klasach młodszych i w klasach starszych. Dlatego ta cała sprawa tak bardzo wszystkich wzburzyła, To nie jest przyjemne, gdy nagle dowiadujesz się, że człowiek, którego znasz, lubisz, cenisz jest… zły.

To zresztą wcale nie jest takie proste, Czy dlatego że dwa czy trzy razy postąpili nie tak jak trzeba, to już się nie liczy to co było przedtem? Trudno jednak byłoby usprawiedliwiać przestępstwo dlatego, że człowiek, który je popełnił był sympatyczny. Co wtedy z tym samym przestępstwem popełnionym przez człowieka mniej miłego? Czy jest gorsze? Przestępstwo jest przestępstwem. Przykro mi.

MAGDA
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 14569
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 190699Post Hebius »

Ten tekst się akurat chyba całkiem zdezaktualizował.
Wydaje mi się, że budowanie różnic społecznych opartych na wykształceniu i zamożności ma się obecnie bardzo dobrze i zasadniczo nikt nie widzi w tym niczego niestosownego.

Obrazek
Świat Młodych
nr 103 wtorek, 26 listopada 1974 r.

Obrazek
Pięć minut z Magdą

POCIESZAŁYŚMY wczoraj z Hanką spłakaną Iśkę. Lubię bardzo Iśkę — miła, koleżeńska, wesoła. Wczoraj do wesołości było jej daleko. Chyba nawet nie szukała u nos pomocy ani rody, chciała się po prostu wyżalić. Na swoich rodziców. Ich też znam, zawsze bardzo ich lubiłam. Teraz już nie lubię.

lśka ma kolegę, właściwie sympatię nawet. Jest od nas troszeczkę starszy, chodzi do I czy II klasy zawodówki. Poszło właśnie o tę… zawodówkę. Rodzice Iśki stwierdzili, że uczeń „takiej szkoły” nie jest dla niej odpowiednim towarzystwem. Zresztą szkołę może by i ostatecznie przeboleli, tak mówi lśka, ale tego, że jego ojciec jest kierowcą ciężarówki, a mama sprzedawczynią, to już ścierpieć nie mogli. Powiedzieli, że chłopiec z „takiej rodziny” na pewno zostanie tylko „jakimś robotnikiem” a ono, lśka, skończy przecież studio wyższe. I kategorycznie zabronili się jej z nim spotykać. O tym, że lśka go po prostu bardzo lubi, że chłopak jest fajny i sympatyczny, w ogóle nie chcieli słuchać.

Teraz nie odzywają się do niej, moją żal o „taki gust”, ale nieodzywanie się nie ma nic wspólnego ze swobodą — jak była u mnie, to dwa razy dzwonili i sprawdzali czy aby nie poszła gdzie indziej.

To sprawdzanie telefoniczne było zresztą z ich strony absolutnie głupie. lśka mogła przecież u mnie spotkać się z tym kolegą. Widocznie no to nie wpadli. Ja też zresztą wpadłam na to dopiero dzisiaj, mogłam przecież lśce takie rozwiązanie zaproponować chociaż… pewnie by nie skorzystało. Jej przecież nie o to chodzi, aby robić coś ukradkiem, ale o to, żeby mieć prawo lubić tego, kogo lubi i kto na to lubienie naprawdę zasługuje.

O mezaliansach czytywałam w różnych starych romansidłach. Nie sądziłam jednak, że można do czegoś takiego podchodzić naprawdę poważnie.

Myślę, że rodzice potraktowali lśkę nieludzko. I tego chłopca, i jego rodziców. Zdarza się w szkole, wśród uczniów, że nie jest lubiany ten, kto pochodzi z biedniejszej rodziny. To jest oburzające i takiemu „zadzieraczowi nosa” zwykle reszta kłosy szybko ten nos przytrze, mały głuptas ma no co zasłużył. Ale jeśli jest to zdanie ludzi dorosłych?! l Iśka nie ma praktycznie żadnych szans na to, że się ułoży. Nie jest w stanie przekonać rodziców, że nie mają racji. Mówi, że zastanawiała się już nad czymś radykalniejszym, nad ucieczką, ale doszła do wniosku, że położą to na karb „złego towarzystwa”. Pozostał jej tylko płacz.

Koszmar! I to ma być XX wiek?!

MAGDA
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 14569
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(19) Pięć minut z Magdą

Post: # 190794Post Hebius »

Obrazek
Świat Młodych
nr 106 wtorek, 3 grudnia 1974 r.

Obrazek

Pięć minut z Magdą

W sobotę urządzałyśmy Andrzejki. Nic specjalnego nie przyszło nam do głowy. Zwyczajnie — roztopiona stearyna do miski z wodą i wędrówka lewych butów w stronę drzwi. Na kogo wypadnie, ten... Powtarzałyśmy to kilka razy i za każdym zadawałyśmy inne pytanie. Mnie wyszło, że dostanę czwórkę z jakiejś klasówki, która będzie w tym tygodniu, a Iwonie, że z tej samej klasówki dostanie dwóję. I Iwona okropnie się zdenerwowała, najnormalniej w świecie.. zaczęła płakać.

Może faktycznie pytanie nie było najmądrzejsze, ale w końcu to zabawo. A ona wzięło wszystko na poważnie. Co najlepsze, to od wczoraj nie przychodzi w ogóle do szkoły. Ciekawe, czy nie będzie chodziła do końca tygodnia? Na wszelki wypadek... Przy takiej metodzie rzeczywiście gotowa jest podłapać jakąś dwóję i wszystko będzie na Andrzejki.

Rozśmieszyło mnie to, ale Hanka twierdzi, że nie powinnam się śmiać, bo... wróżba rzecz święto. Ciekawe?! Przypomina mi to moją babcię, która mimo sędziwego wieku łapie się zawsze za guzik, gdy zobaczy kominiarza. Czynność to nieszkodliwa, na szczęście kominiarzy widuje się niewielu i trwałości guzików w niczym nie zagraża, ale w sumie nie wierzę, żeby babcia wierzyła w to, że kominiarz i guzik przynoszą szczęście. Zawsze sądziłam, że po prostu przyzwyczaiła się do tego i to taki tylko odruch. Muszę się jej spytać przy najbliższej okazji.

Gdy się tak nad tym zastanawiam, to doszłam do wniosku, że tych różnych zabobonów jest wcale niemało. Sama kiedyś bałam się czarnego kota, a jak tata zbił w domu lustro, to mama miała zły humor przez dobre parę dni. Dziwne to, jedni lądują no Księżycu, a inni ustawiają łóżka w ten sposób, aby po przebudzeniu nie wystawiać najpierw lewej nogi. Gdybym miał taką okazję, to chętnie spytałabym się jakiegoś kosmonauty, czy też omija z daleko czarne koty? Tylko jaką miałabym minę, gdyby mi odpowiedział, że tak?!

Może rzeczywiście przesadzam i po prostu brak mi wyobraźni. W końcu niech sobie Iwona nie chodzi do szkoły, a babcia szarpie się za guziki, luster też tłuc nie należy, bo potem trudno jest kupić nowe w takim samym kształcie. Nie lubię tylko, jak ktoś psuje wszystkim zabawę. Iwona to zrobiła. Był bardzo fajny nastrój, ale gdy zaczęła płakać, to nie miałyśmy już ochoty na nic więcej i rozeszłyśmy się do domów, choć było jeszcze bardzo wcześnie. l dziewczyny jej współczują. Że taka biedna, że taki pech... To też mnie trochę wnerwia. Pójdę chyba na spacer. Jutro co prawda klasówka z chemii, ale powtarzać nie muszę, bo czwórkę mam i tak zapewnioną.

MAGDA
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 14569
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(20) Pięć minut z Magdą

Post: # 191124Post Hebius »

Obrazek
Świat Młodych
nr 109 wtorek, 10 grudnia 1974 r.

Obrazek

Pięć minut z Magdą

Kilka dni temu byliśmy całą klasą w kinie. Jeszcze dzisiaj głupio mi się robi, jak sobie o tym pomyślę.

Zaczęło się od tego, że poprzedniego dnia Wojtek zaczął zbierać od nas po 2 zł. „Na rzodkiewki" — mówił. Wszyscy się strasznie śmieli, ale każdy dwójkę dal. Wojtek jest słynny z tego, że ma różne świetne pomysły, więc czuliśmy w tym jakąś zabawę. I rzeczywiście, gdy spotkaliśmy się przed kinem Wojtek wystąpił z wiklinowym koszykiem rzodkiewek i w... chustce w kwiaty na głowie. Wyglądał jak najprawdziwsza przekupka z bazaru, więc zaczęliśmy się pokładać ze śmiechu. Dobry humor nie opuścił nas do końca seansu. Niestety!

Już w czasie kroniki zaczęły się jakieś szurania i stękania, a potem w czasie seansu filmowego Wojtek z Maćkiem zaczęli na całego... produkcję sałatki. Kroili scyzorykiem każdą rzodkiewkę na małe plasterki, natkę też siekali na kawałeczki i mieszaninę tę układali na serwetkach zrobionych z jakiegoś zeszytu. „Porcje" zaczęły wędrować przez cały rząd. jacyś ludzie z tyłu sykali, ale kto by się przejmował - jedliśmy przecież sałatkę i tylko to było ważne. Z tym jedzeniem to też niezupełnie tak, bo było ciemno i trudno było wybrać natkę, więc po prostu wypluwaliśmy ją. Zdarzało się, że sąsiadowi na kolana. Konsekwencją tego były różne piski. Na to z tyłu syki i uwagi. Żebyśmy się uspokoili. To jeszcze bardziej pobudzało nas do śmiechu. W połowie filmu dosłownie rechotaliśmy.

Nie wiem dlaczego, ale jakoś ogromnie wszystko nas bawiło. Dzisiaj jest mi strasznie wstyd. Nie tylko zresztą mnie, inni też mówili, że to było jakoś nie tak. Właściwie nikt nam nic nie zrobił, nasza wychowawczyni, która też tam była, nie powiedziała ani jednego słowa. To jeszcze gorzej, w sumie wolałabym, żeby dała nam solidną reprymendę niż takie udawanie, że wszystko w porządku, kiedy wiadomo, że wcale nie.

Najgorsze to to, że taka afera zdarzyła się naszej klasie nie po raz pierwszy. W zeszłym roku podczas wycieczki rozrabialiśmy w schronisku w Krakowie tak, że jacyś przechodnie z ulicy zwracali nam uwagę.

Może nie powinniśmy nigdzie wybierać się taką kupą? Każdy z nas pojedynczo jest przecież porządny i kulturalny, ale kiedy zbierzemy się razem, to wstępuje w nas jakiś diabeł i czasami nie ma na niego naprawdę żadnej siły. Potem nam jest łyso. I co z tego?!

MAGDA
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
Awatar użytkownika
bolevitch
Posty: 5212
Rejestracja: 22-07-2018 14:45:00

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 191167Post bolevitch »

Redakcja, konsultanci z Ministerstwa Edukacji i cenzorzy z ul. Mysiej faktycznie wierzyli, że w ten sposób wpłyną na postawy obywatelskie młodzieży, stworzą nowe pokolenie "realnych socjalistów" ?
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 14569
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 191176Post Hebius »

Może i był jakiś plan kształtowania nowego obywatela, ale PRL to jednak nie KRLD (Korea Północna). Teksty "Pięć minut z Magdą" mogły niemieć żadnych dalekosiężnych założeń.
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 14569
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(21) Pięć minut z Magdą

Post: # 191194Post Hebius »

Chociaż w sumie sam już nie wiem co myśleć. Trafiają się Magdzie odcinki bardzo dydaktyczne :D
Obrazek
Świat Młodych
nr 112 wtorek, 17 grudnia 1974 r.

Obrazek
Pięć minut z Magdą

Instytucja, w której pracuje mój rodzic prowadzi jakąś międzynarodową współpracę i od czasu do czasu zjawiają się w niej cudzoziemscy goście. Jeden z nich ostatnio przytargał ze sobą 15-letnią córkę. Ponieważ w czasie ważnych narad nie ma miejsca na taką dziewczynę, więc miałam ją przez kilka dni „na głowie" ja. Cóż, tata prosił. Zresztą wcale nie żałuję, bo Paulette była bardzo miła. Rozmawiałyśmy ze sobą kulawą angielszczyzną, to znaczy kulawa była jedynie z mojej strony, bo paryska koleżanka władała nią - ku mojemu ogromnemu wstydowi — absolutnie biegle.

Gdy dziewczyny w klasie się o niej dowiedziały, to nie dały mi żyć tylko, że chcą ją koniecznie zobaczyć i już. Odbyło się więc u mnie coś w rodzaju prywatki.

Przewidziawszy z góry kłopoty językowe przyszykowałam kilka słowników — są u nas w klasie tacy, co uczą się francuskiego, angielskiego lub niemieckiego (Paulette po niemiecku też umiała), ale uczyć się, a umieć to spora różnica, doświadczyłam tego przecież już na własnej skórze. Moja zdolność przewidywań długodystansowych odmówiła mi jednak pomocy w innym momencie — ciuchowym.

Paulette, jak na przysłowiową paryżankę przystało, ubierała się szałowo. Tego wieczoru miała na sobie kloszowaną spódnicę do kolan, koszulową bluzkę w serduszka i dwukolorowy „bliźniak”, taki z kamizelką. Dziewczyny, z Jagodą na czele, nie wytrzymały. „U nas takich rzeczy nie można kupić, takiego fasonu w żadnym sklepie nie widziałam, jakie zestawienie kolorów, bomba, wiadomo — Paryż..." I tak dalej w tym stylu. Biedna Paulette, szarpana przez kilka rąk, zupełnie nie rozumiała o co chodzi.

Ja już wiedziałam, że te wszystkie rzeczy są zrobione przez nią własnoręcznie. Opowiadała, że od kilku lat szyje sobie sama prawie wszystko — oprócz płaszczy czy kurtek, a szydełkiem i drutami włada też doskonale. Koleżanki, gdy zaczęłyśmy im pochodzenie super-ciuchów wyjaśniać, dziwiły się: „szyć samej w Paryżu, gdzie można kupić gotowe piękne rzeczy?” Z kolei dziwiła się Paulette: „Czy wasi rodzice mają tyle pieniędzy? Przecież to taniej, zamiast jednej gotowej, spódnicy mogę mieć trzy”.

Prywatka skończyła się tym, że każda z dziewczyn odmaszerowała do domu z papierowym wykrojem jakiegoś ciucha. Czy z nich skorzystają to inna sprawa, ale myślę, że ta przypadkowa wizyta „prawdziwej paryżanki* była dla nas trochę pouczająca. Hanka np. kończy już plecy szałowego swetra, wieść głosi, że Bożena na kursach niemieckiego przestała... rozwiązywać krzyżówki, a ja zabieram się od jutra za swój angielski.

MAGDA

Nie wiem jak wygląda
dwukolorowy „bliźniak”, taki z kamizelką
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
Awatar użytkownika
bolevitch
Posty: 5212
Rejestracja: 22-07-2018 14:45:00

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 191285Post bolevitch »

coś w rodzaju sweterka?

przyznaję, że nie czytam wszystkiego, co tu przepisujesz, ale dla mnie każdy powyższy "felieton" jest dydaktyczny. Trochę mi to przypomina takie cienkie książeczki formatu A6, które w szkolnej bibliotece były trzymane w drewnianej skrzynce. Każda byla mini opowiadaniem czy reportażem mającym uwrazliwić młodego czlowieka na jakąś kwestię społeczą, np. obecnośc osób niewidomych, motywować do dalszej edukacji (zaskoczony uczeń zawodówki widzi, że inni chodzą na kursy wieczorowe, chcą skończyć technikum czy nawet być inżynierami), zwrócić uwagę na konieczność pracy w niepopularnych, ale niezbędnych zawodach, np. obsługa miejskiej kanalizacji. Te książeczki były chyba z l. 60., Pani Magdalena żyje w warunkach już rosnącej świadomość i u władz i u obywateli, że ekipa Gierka średnio wywiązuje się z obietnic. Za chwilę Czerwiec 76, potem Wojtyła papieżem, festiwal Solidarności. Jaruzelski aresztuje Gierka. Zabiją Popiełuszkę, okrągły stół (w okolicach którego zacząłem czytatać ŚM, bo był tam komiks, czy powieść w odcinkach, którą wycinałem i wklejałem do zeszytu, ale jaka?,) i tak dalej...
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 14569
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(22)Pięć minut z Magdą

Post: # 191491Post Hebius »

Zbliżamy się do końca 1974 roku. Rocznik "Świata Młodych", z którego korzystam, jest niekompletny, więc pewnie kilka odcinków opuściłem, ale myślę, że nie będzie tego więcej niż pięć.

Obrazek
Świat Młodych
nr 115/116 święta 24-26 grudnia 1974 r.

Obrazek

Pięć minut z Magdą

ŚWIĘTA zawsze nastrajają mnie w taki głupawy sposób. Nie wiem, może to choinka, może ten cudny śnieg, który według kalendarza miał być, a go nie ma, może te różne legendy o zwierzętach, które mówią ludzkim głosem ... W każdym razie ja też staję się taka jakby „duchowo galaretowata" l zaczynam robić ogromny rachunek sumienia. Chciałabym być dobra, uczynna, uprzejma, sympatyczna ... W zasadzie to jest taki mój ideał, ale nigdy nie potrafię w tej roli zbyt długo wytrzymać. Od czasu do czasu… wstępuje we mnie jakiś diabeł

Myślę, że każdy się z takim czymś spotkał. Jednego dnia jadąc autobusem rozdajesz uśmiechy na prawo i na lewo, przecinasz staruszkom bilety w kasowniku, pomagasz matkom z dziećmi przy wysiadaniu - słowem, jesteś anioł w postaci dziewczyny. Drugim zaś razem siedzisz przy oknie, wyglądasz namiętnie przez szybę, aby nie widzieć karcących spojrzeń (bo przecież powinnaś ustąpić miejsca) i myślisz sobie: „No i co? Niedoczekanie! Nie wstanę tylko dlatego, że ktoś jest przypadkiem o parę lat ode mnie starszy! Czy to moja wina, że urodziłam się tak późno?!”. I to, i to - ta sama osoba, ja.

Albo w domu. Jednego dnia: „Proszę, słucham, dziękuję, doskonale, cudownie, mamuśku, tatuśku…”, a drugiego „odczep się, a co was to obchodzi, nie, wrr…”. Zresztą nie tylko w domu. Hanko to nieraz wytrzymać ze mną potrafi. I na odwrót, ona sama też raz dziewczyna - anioł, a drugi raz dziewczyna - diabeł. Najgorzej, jak takie „diabelskie dni" wypadną u nos jednocześnie. No, wtedy to gotowe jesteśmy się pozagryzać!

No i w jaki sposób to teraz podsumować, jak ocenić?! Nie wiem, co się bardziej liczy - czy to, jaka chciałabym być, czy to, jaka jestem naprawdę? Ja mam naprawdę bardzo dobre chęci, po takich „diabelskich napadach” ogromnie się wstydzę, ale nie mogę się opanować, aby od czasu do czasu się im nie poddać. Nie wiem, czy to jest kwestia przekory, czy fatalnego (ale to musiałoby być dziedziczne!) charakteru, czy po prostu nie sposób jest być bez przerwy takim miłym, takim dobrym, takim uroczym, takim bez ani jednej skazy…?

Na dobrą sprawę to nie znam nikogo, kto byłby taki absolutnie tip-top w każdej sytuacji. Mniej więcej wszyscy są podobni, raz tacy, raz tacy - trochę tak jak ja. Więc może niepotrzebnie robię ten rachunek sumienia i niepotrzebnie się martwię?!

MAGDA
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
Awatar użytkownika
bolevitch
Posty: 5212
Rejestracja: 22-07-2018 14:45:00

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 191518Post bolevitch »

to w sumie móglby być felieton teraźniejszego x. Bonieckiego w Tygodniku Powszechnym (kilkanaście lat temu jeszcze by nie przeszedł)
Awatar użytkownika
marcin
Posty: 12886
Rejestracja: 25-07-2018 22:48:12
Lokalizacja: PL

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 191539Post marcin »

Przyznam szczerze, że nie do końca rozumiem sens tego tematu. Hebius wkleja, dyskusji żadnej nie ma (bo i o czym tu dyskutować?)
Chyba jedyny powód że Hebius lubi takie sentymentalne wykopki z przeszłości.
Gdy ludzie spotykają się z górami, dzieją się wielkie rzeczy.
(William Blake)
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 14569
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 191554Post Hebius »

Takie odkrycie po tylu latach na forum? Przecież większość, jeśli nie wszystkie z zakładanych przeze mnie tematów, są takie, jak ten. Piszę, czy cytuje - jak tu, te teksty Magdy - to, co mnie interesuje i się w ogóle nie zastanawiam, czy wyniknie z tego jakaś dyskusja. Ktoś przeczyta, zareaguje - fajnie. Nie zareaguje - no to nie zareaguje - nie napisze, że chuj mu w dupę, bo nie zasłużył. Czasem tylko sprawdzam statystykę odsłon tematu. Tutaj jest w tej chwili 1537 wejść przy 51 postach, więc wygląda na to, że ktoś to jednak czyta* i tyle mi wystarczy.

___
* Może nie tak chętnie, jak teksty Brzezińskiej, które wrzucam czasem do Wiadomości mniej lub bardziej historyczne (5 postów - 533 odsłony) ale też autorka Pięciu minut z Magdą nie ma takiego pióra i nie pisze o tak ciekawych sprawach jak Brzezińska.

Odpowiedź w wersji skondensowanej: Spierdalaj. Nikt cię nie namawia, żebyś tu zaglądał i cokolwiek czytał.
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 14569
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(23) Pięć minut z Magdą

Post: # 191807Post Hebius »

Obrazek
Świat Młodych
nr 118 wtorek, 31 grudnia 1974 r.

Obrazek

Pięć minut z Magdą

Ostatnie godziny starego roku. Jest mi smutno, zawsze mi żal czegoś, co mija. Rok temu byłam na zimowisku w górach. Fajnie było! Tańczyliśmy do upadłego, punktualnie o 12,00 w nocy była choinka w lesie, wróciliśmy z pochodniami ze śpiewem…

Dziś wieczorem spotykamy się u Hanki. Rodzice pozwolili nam pozostać do północy, zaraz potem mamy wracać. Dobre i to, chociaż nie bardzo rozumiem dlaczego nie możemy pobawić się dłużej, w końcu raz w roku jest Sylwester! Na zimowisku tańczyliśmy tak długo, na ile sił starczyło. Ani nikt z nas garbu nie dostał, ani nikt na gruźlicę się nie rozchorował, ani nikt się nie zdeprawował… Ale tak ma być i już!

To śmieszne, bo moi rodzice, i Hanki, i Jagody, i innych koleżanek i kolegów, wybierają się na całonocne zabawy. Wrócą na pewno o świcie i potem będą cały dzień odsypiali ten bal. Co by im szkodziło, żebyśmy i my jutro odsypiali?!

Krótko bo krótko, ale zawsze pozostaje perspektywa kilkugodzinnej zabawy. Zaraz zacznę zajmować się swą balową szatą. Nie wiem czy założyć czarne spodnie i haftowaną rumuńską bluzkę, czy tę samą bluzkę do czerwonej spódniczki. Spódniczka jest długa i aksamitna. Jej uszycie to mój największy tegoroczny sukces! Zawdzięczam go swojej babci, która z wiekiem robi się osobą coraz rozsądniejszą i na tegoroczną gwiazdkę zamiast książek, które od dawno już miałam, podarowała mi prezent gotówkowy. Jak ja kiedyś będę miała wnuczkę to też przy takich okazjach będę dawała jej pieniądze, dziewczyna sama lepiej wie, co najbardziej by chciała.

Chyba jednak zdecyduję się na tę spódnicę? Koleżanki też przyjdą raczej w długich spódnicach. Wizyta Paulette przyniosła jednak pewne skutki natury praktycznej, bo prawie każda z nas coś sobie od tamtej pory sama zrobiła.

Jeszcze tylko moment zastanowienia się, co z włosami, pucowanie do glansu pantofelków i mogę znowu zająć się rozmyślaniami.

O starym roku oczywiście. Chyba najważniejszym wydarzeniem było poznanie przeze mnie Tadeusza. Cieszę się, że i ja mam wreszcie swego chłopca i że na tę prywatkę Hanka nie musi „organizować” dla mnie swego brata ciotecznego. Ale to nie tylko o tę prywatkę chodzi, w ogóle fajnie. Jak będzie mróz to będziemy razem chodzili na ślizgawkę, jak będzie śnieg to będziemy robili wycieczki narciarskie… Nie mogę się doczekać nowego roku!

MAGDA

______________

Przy okazji dowiedzieliśmy się o czym był jeden odcinek, do którego nie miałem dostępu. Duża strata, bo byłoby ciekawie przeczytać, jak Magda poznała swojego Tadeusza. Może jeszcze kiedyś się uda.
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
Awatar użytkownika
marcin
Posty: 12886
Rejestracja: 25-07-2018 22:48:12
Lokalizacja: PL

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 191834Post marcin »

A ty to Hebiusie masz w formie gazetowej i przepisujesz ręcznie?
Gdy ludzie spotykają się z górami, dzieją się wielkie rzeczy.
(William Blake)
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 14569
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 191855Post Hebius »

Nie. Korzystam z pdf-ów. Większość numerów jest na tyle dobrze zeskanowana, że da się wyciągnąć z nich tekst bez konieczności przepisywania.
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
Awatar użytkownika
marcin
Posty: 12886
Rejestracja: 25-07-2018 22:48:12
Lokalizacja: PL

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 191858Post marcin »

W sumie to ciekawe bo mi mama kupowała Świat Młodych i lubiłem to czytać. Ale zupełnie nie pamiętam o czym były tam artykuły. Jakieś komiksy też chyba były?
Gdy ludzie spotykają się z górami, dzieją się wielkie rzeczy.
(William Blake)
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 14569
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 191865Post Hebius »

Ostatnia strona (ósma) to był komiks i od połowy lat 70. pewnie większość kupowała gazetę dla komiksu właśnie.
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
Awatar użytkownika
marcin
Posty: 12886
Rejestracja: 25-07-2018 22:48:12
Lokalizacja: PL

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 191870Post marcin »

A co to było? Tytus?
Gdy ludzie spotykają się z górami, dzieją się wielkie rzeczy.
(William Blake)
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 14569
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 191873Post Hebius »

Różnie. W listopadzie 1974 zaczął się akurat nowy Tytus, którego pewnie dobrze kojarzysz, jeśli czytałeś Tytusy..
Świat Młodych nr 100 wtorek 1974-11-19 - str. 8:
Obrazek
(można kliknąć i powiększyć do czytelnych rozmiarów)
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
ODPOWIEDZ