Właśnie byłem w teatrze
Regulamin forum
Info: tematy możliwe do przeglądania przez gości forum, dostępne indeksowanie dla bootów typu Google.
Info: tematy możliwe do przeglądania przez gości forum, dostępne indeksowanie dla bootów typu Google.
- Hebius
- Posty: 15535
- Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
- Lokalizacja: Kętrzyn
Re: Właśnie byłem w teatrze
Na Dwójce (PR2) była we wtorek ciekawa debata
Debata Dwójki: ile jest Szekspira w Szekspirze - czy potrzebny jest dramaturg w teatrze? [WIEDO]
Można odsłuchać czy obejrzeć na stronie
https://www.polskieradio.pl/8/10640/Art ... trze-wiedo
Jako zagorzały tradycjonalista spijałem jak mód każde słowo z ust Tomasza Mościckiego.
Ale żeby nie było zbyt słodko: dyskusję prowadziła Monika Pilch, równie zdolna w roli moderatorki jak doskonała przy czytaniu wiadomości kulturalnych w przeglądzie prasy zagranicznej.
Za każdym razem, gdy słyszę panią Monikę, myślę z sympatią o redaktorach Karolu Furtaku i Michale Dębskim, że to bardzo dobrze dziennikarze, a z Czartogromskiego jest zwykły hejter.
Debata Dwójki: ile jest Szekspira w Szekspirze - czy potrzebny jest dramaturg w teatrze? [WIEDO]
Można odsłuchać czy obejrzeć na stronie
https://www.polskieradio.pl/8/10640/Art ... trze-wiedo
Jako zagorzały tradycjonalista spijałem jak mód każde słowo z ust Tomasza Mościckiego.
Ale żeby nie było zbyt słodko: dyskusję prowadziła Monika Pilch, równie zdolna w roli moderatorki jak doskonała przy czytaniu wiadomości kulturalnych w przeglądzie prasy zagranicznej.
Za każdym razem, gdy słyszę panią Monikę, myślę z sympatią o redaktorach Karolu Furtaku i Michale Dębskim, że to bardzo dobrze dziennikarze, a z Czartogromskiego jest zwykły hejter.
Kto należy do rasy ludzkiej, ten chodzi do opery.
Świnie i psy nie słuchają opery.
Kto nie chodzi do opery, ten nie jest człowiekiem.
Świnie i psy nie słuchają opery.
Kto nie chodzi do opery, ten nie jest człowiekiem.
- Czartogromski
- Posty: 6436
- Rejestracja: 22-07-2018 10:10:25
- Lokalizacja: Kufszynek
- Kontakt:
Re: Właśnie byłem w teatrze
Poczekaj, aż dostaną przeglądy prasy, to będziesz miał uciechę
- Walpurg
- Posty: 9587
- Rejestracja: 22-07-2018 17:59:15
- Lokalizacja: Śląsk
Re: Właśnie byłem w teatrze
Odys i świnie, czyli spowiedź mitomana
reż. A. Duda-Gracz
Teatr Śląski
Dawno nie widziałem tak dobrego spektaklu. 140 minut bez przerwy nie brzmi dobrze, ale nawet nie wiem, kiedy minęło. Spektakl jest oparty oczywiście w ogólnym zarysie na historii znanej z dzieła Homera, niemniej poza imionami i motywem podróży związki te się kończą. Wędrówka bohatera jest bowiem komentowana przez późniejsze historie: nawiązania do husarii, narodowych powstań, pielgrzymek, polskiej obyczajowości i religijności. Wszystko to jakby uniwersalizuje antyczną historię jako coś, co się nigdy nie kończy, jako archetyp żywy aż do współczesności. Wyjątkowe wrażenie robią sceny z - bodaj ośmioma - papieżami na scenie, zwanych lotofagami (to ci goście z greckiej mitologii, co karmili gości potrawą sprawiającą, że goście zapominali o celu podróży, tylko chcieli pozostać w ich kraju). Jest np. scena audiencji Jego Świątobliwości Lotofaga 264. (papież Franciszek jest 264 papieżem), który nic nie może, o niczym nie wie, niczego nie pamięta. Szalenie antyklerykalna jest wymowa tego fragmentu, liczne nawiązania do homofobii, tolerowania pedofilii, i ogólnie wpieprzania się KK w życie ludzi. No i też ociekający seksem i nagością to spektakl. Przede wszystkim jednak jest piękny wizualnie. Dawno nie widziałem tak fantastycznych obrazów na scenie - reżyserka to córka wielkiego malarza Jerzego Dudy-Gracza. Prosta, biała dekoracja, białe rekwizyty i białe kostiumy aktorów pozwoliły dzięki oświetleniu na stworzenie fascynującego i kolorowego spektaklu.
reż. A. Duda-Gracz
Teatr Śląski
Dawno nie widziałem tak dobrego spektaklu. 140 minut bez przerwy nie brzmi dobrze, ale nawet nie wiem, kiedy minęło. Spektakl jest oparty oczywiście w ogólnym zarysie na historii znanej z dzieła Homera, niemniej poza imionami i motywem podróży związki te się kończą. Wędrówka bohatera jest bowiem komentowana przez późniejsze historie: nawiązania do husarii, narodowych powstań, pielgrzymek, polskiej obyczajowości i religijności. Wszystko to jakby uniwersalizuje antyczną historię jako coś, co się nigdy nie kończy, jako archetyp żywy aż do współczesności. Wyjątkowe wrażenie robią sceny z - bodaj ośmioma - papieżami na scenie, zwanych lotofagami (to ci goście z greckiej mitologii, co karmili gości potrawą sprawiającą, że goście zapominali o celu podróży, tylko chcieli pozostać w ich kraju). Jest np. scena audiencji Jego Świątobliwości Lotofaga 264. (papież Franciszek jest 264 papieżem), który nic nie może, o niczym nie wie, niczego nie pamięta. Szalenie antyklerykalna jest wymowa tego fragmentu, liczne nawiązania do homofobii, tolerowania pedofilii, i ogólnie wpieprzania się KK w życie ludzi. No i też ociekający seksem i nagością to spektakl. Przede wszystkim jednak jest piękny wizualnie. Dawno nie widziałem tak fantastycznych obrazów na scenie - reżyserka to córka wielkiego malarza Jerzego Dudy-Gracza. Prosta, biała dekoracja, białe rekwizyty i białe kostiumy aktorów pozwoliły dzięki oświetleniu na stworzenie fascynującego i kolorowego spektaklu.
- Hebius
- Posty: 15535
- Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
- Lokalizacja: Kętrzyn
Re: Właśnie byłem w teatrze
Prowadzę właśnie całkiem absurdalną dyskusje o teatrze gdzie indziej ale przy okazji zauważyłem coś ciekawego, czego sobie do tej pory nie uświadamiałem i na co zwróciłem uwagę przy tym wpisie Walpurga.
Może to dlatego, że moje doświadczenia teatralne są tak wątłe? I dlaczego nie mam zaufania do wielkich nazwisk - typu Klata, Strzępka, Warlikowski - tzn, bez problemu bym obejrzę coś co reżyserują, ale raczej w nastawieniu że będę oglądał ich dzieło - czyli gdybym szedł na hamleta, to nie Hamleta Szekspira ale na Hamleta Klaty etc.
Czy to coś niewłaściwego, że mam takie nastawienie?
Przecież jak się patrzy na plakaty teatralne, to na nich bardzo często nazwiska reżysera w ogóle nie ma. Czy w związku z tym moje oczekiwanie, że reżyser jest sługą w służbie twórcy, są wygórowane i w ogóle niedopuszczalne?
Polecam stronę - można zobaczyć na niej wiele ciekawych plakatów
https://galeriaplakatu.com.pl
Jeden wrzucę tutaj bo bardzo mi przypadł do gustu
Nie mam bladego pojęcia, kto reżyserował sztuki, które oglądałem na żywo czy nawet w telewizji tę ostatnią widzianą wg prozy Dehnela. Dla mnie liczy się przede wszystkim dramatopisarz, albo materiał wyjściowy jak przy przywołanym Dehnelu.
Może to dlatego, że moje doświadczenia teatralne są tak wątłe? I dlaczego nie mam zaufania do wielkich nazwisk - typu Klata, Strzępka, Warlikowski - tzn, bez problemu bym obejrzę coś co reżyserują, ale raczej w nastawieniu że będę oglądał ich dzieło - czyli gdybym szedł na hamleta, to nie Hamleta Szekspira ale na Hamleta Klaty etc.
Czy to coś niewłaściwego, że mam takie nastawienie?
Przecież jak się patrzy na plakaty teatralne, to na nich bardzo często nazwiska reżysera w ogóle nie ma. Czy w związku z tym moje oczekiwanie, że reżyser jest sługą w służbie twórcy, są wygórowane i w ogóle niedopuszczalne?
Polecam stronę - można zobaczyć na niej wiele ciekawych plakatów
https://galeriaplakatu.com.pl
Jeden wrzucę tutaj bo bardzo mi przypadł do gustu
Śmierć białej pończochy, plakat teatralny, Wiesław Wałkuski
Kto należy do rasy ludzkiej, ten chodzi do opery.
Świnie i psy nie słuchają opery.
Kto nie chodzi do opery, ten nie jest człowiekiem.
Świnie i psy nie słuchają opery.
Kto nie chodzi do opery, ten nie jest człowiekiem.
- Walpurg
- Posty: 9587
- Rejestracja: 22-07-2018 17:59:15
- Lokalizacja: Śląsk
Re: Właśnie byłem w teatrze
To zależy.
Zapewne 90% teatrów wystawia "Hamleta" Shakespeare`a, wiernie i po bożemu. I wtedy nazwisko reżysera się właściwie nie liczy. Ale spektakl też nie. I zazwyczaj szkoda czasu. Moim zdaniem to po prostu "teatr lektur szkolnych". Nie ma z tego żadnych innych korzyści niż to, że młodzież, która i tak by nie przeczytała, będzie się jakoś tam orientować w treści klasyki. Owszem, można to robić też bardzo dobrze i tę absolutną wierność uczynić atutem. Tak jest np. ze spektaklami National Theatre w Londynie, tymi emitowanymi w kinach. Spektakle wierne oryginalnemu dziełu, niekontrowersyjne, porządne. Nasz Teatr Narodowy pod wodzą Englerta też byłby bliski temu. No jakoś ok.
Pytanie jednak, czy teatr ma być tylko wierną inscenizacją tekstów literackich czy spektakl jest raczej autonomicznym dziełem sztuki? Wtedy tekst jest tylko punktem wyjścia, pretekstem do stworzenia nowej jakości estetycznej i intelektualnej. Czasami się to udaje (niemal zawsze u Klaty czy Warlikowskiego, w Dziadach czy Łaskawych u Kleczewskiej, też u Strzępki - wpadka w Dramatycznym nie przekreśla jej znakomitej twórczości), czasem nie. Kleczewska w tych słynnych Dziadach z Krakowa w roli Konrada czy więźniów obsadziła kobiety. I w tym konkretnym momencie, gdy PiS pałował kobiety na protestach, okazało się, że Dziady nie są tylko historyczną ramotką, ale zawierają jakiś uniwersalny przekaz, wciąż aktualny.
To jest trochę podobnie jak z interpretacją literatury. Można mieć do tekstu podejście filologa, czyli dążyć do maksymalnie wiernego odczytania intencji autorskiej ("co autor chciał powiedzieć"), albo podejście filozofa, dla którego tekst jest tylko pretekstem do tego, by zacząć jakaś swoją opowieść.
Zapewne 90% teatrów wystawia "Hamleta" Shakespeare`a, wiernie i po bożemu. I wtedy nazwisko reżysera się właściwie nie liczy. Ale spektakl też nie. I zazwyczaj szkoda czasu. Moim zdaniem to po prostu "teatr lektur szkolnych". Nie ma z tego żadnych innych korzyści niż to, że młodzież, która i tak by nie przeczytała, będzie się jakoś tam orientować w treści klasyki. Owszem, można to robić też bardzo dobrze i tę absolutną wierność uczynić atutem. Tak jest np. ze spektaklami National Theatre w Londynie, tymi emitowanymi w kinach. Spektakle wierne oryginalnemu dziełu, niekontrowersyjne, porządne. Nasz Teatr Narodowy pod wodzą Englerta też byłby bliski temu. No jakoś ok.
Pytanie jednak, czy teatr ma być tylko wierną inscenizacją tekstów literackich czy spektakl jest raczej autonomicznym dziełem sztuki? Wtedy tekst jest tylko punktem wyjścia, pretekstem do stworzenia nowej jakości estetycznej i intelektualnej. Czasami się to udaje (niemal zawsze u Klaty czy Warlikowskiego, w Dziadach czy Łaskawych u Kleczewskiej, też u Strzępki - wpadka w Dramatycznym nie przekreśla jej znakomitej twórczości), czasem nie. Kleczewska w tych słynnych Dziadach z Krakowa w roli Konrada czy więźniów obsadziła kobiety. I w tym konkretnym momencie, gdy PiS pałował kobiety na protestach, okazało się, że Dziady nie są tylko historyczną ramotką, ale zawierają jakiś uniwersalny przekaz, wciąż aktualny.
To jest trochę podobnie jak z interpretacją literatury. Można mieć do tekstu podejście filologa, czyli dążyć do maksymalnie wiernego odczytania intencji autorskiej ("co autor chciał powiedzieć"), albo podejście filozofa, dla którego tekst jest tylko pretekstem do tego, by zacząć jakaś swoją opowieść.
- Hebius
- Posty: 15535
- Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
- Lokalizacja: Kętrzyn
Re: Właśnie byłem w teatrze
No i OK, ja to rozumiem. Tylko jeśli ktoś sprzedaje dzieło tak jak tym plakatem wyżej: Marian Pankowski, Śmierć białej pończochy - to chyba mogę oczekiwać, że to myśl Pankowskiego jest w tym przedstawieniu najważniejsza, a nie wizja reżysera, który się uważa za boga a ta słabizna Pankowskiego, którą się zajmuje to tylko glina, z której on bóg, stworzy prawdziwe dzieło?
Jak się jest lepszym, mądrzejszym od Szekspira to po co w ogóle brać tego - piszemy coś własnego. Albo robimy Hamleta Kowalskiego - z dopiskiem małymi drukiem wg Szekspira - i wtedy też jest OK - ludzie idą na Kowalskiego i zachwycają się Kowalskim.
Co do interpretacji literatury - od razu mi się przypomina wypadek z planetnikami odczytanymi jako krawczykowie od płaszczy i wierszem Leśmiana, przez co mam wrażenie, że głównym motorem takiej filozoficznej, nowoczesnej i dla niektórych zachwycającej interpretacji jest zwykłe nieuctwo i brak wiedzy. Ale co kto lubi.
Jak się jest lepszym, mądrzejszym od Szekspira to po co w ogóle brać tego - piszemy coś własnego. Albo robimy Hamleta Kowalskiego - z dopiskiem małymi drukiem wg Szekspira - i wtedy też jest OK - ludzie idą na Kowalskiego i zachwycają się Kowalskim.
Co do interpretacji literatury - od razu mi się przypomina wypadek z planetnikami odczytanymi jako krawczykowie od płaszczy i wierszem Leśmiana, przez co mam wrażenie, że głównym motorem takiej filozoficznej, nowoczesnej i dla niektórych zachwycającej interpretacji jest zwykłe nieuctwo i brak wiedzy. Ale co kto lubi.
Kto należy do rasy ludzkiej, ten chodzi do opery.
Świnie i psy nie słuchają opery.
Kto nie chodzi do opery, ten nie jest człowiekiem.
Świnie i psy nie słuchają opery.
Kto nie chodzi do opery, ten nie jest człowiekiem.
- Walpurg
- Posty: 9587
- Rejestracja: 22-07-2018 17:59:15
- Lokalizacja: Śląsk
Re: Właśnie byłem w teatrze
Zgadzam się, że trzeba się zdecydować, czy to "moje" dzieło, czy Szekspira. A jeśli moje, to wypada napisać prawdę, że to tylko "na motywach Szekspira" czy inspirowane itp. Kiedyś np. Jerzy Grzegorzewski wystawił autorski spektakl inspirowany Dziadami i nazwał to "Dziady. Dwanaście improwizacji". I tak się powinno. Choć oczywiście granice między autorem tekstu a reżyserem spektaklu jest niewyraźna. Bach czy Mozart też niby zostawili jednoznaczne nuty a jednak słuchamy nagrań orkiestr pod różnymi dyrygentami i Karajan czy Gardiner nie wypuszczają nagrań takich samych.
- Hebius
- Posty: 15535
- Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
- Lokalizacja: Kętrzyn
Re: Właśnie byłem w teatrze
No właśnie - w muzyce jest jednak zasadniczo tak, że to kompozytor jest na pierwszym miejscu - zwłaszcza ostatnio, gdy wykonawstwo historycznie poinformowane nabrało dużej siły.
Tego Bacha się nagrywa po pińcet razy i jeśli są jakieś spory, to wynikają z tego że wykonawcy mają inną wizje jak to mogło brzmieć za życia kompozytora, w zamyśle kompozytora.
Partytura zawiera jakiś zapis, ale zostawia też dużo miejsca dla inwencji wykonawców. W dramacie też nie wszystko jest opisane aż tak detalicznie, by reżyser nie miał żadnego pola do manewru i sobie nie poradził z wystawieniem Szekspira bez dopisania, że kiedyś tam we wczesnej młodości Lady Magbet została zgwałcona przez króla Dunkana,
Tego Bacha się nagrywa po pińcet razy i jeśli są jakieś spory, to wynikają z tego że wykonawcy mają inną wizje jak to mogło brzmieć za życia kompozytora, w zamyśle kompozytora.
Partytura zawiera jakiś zapis, ale zostawia też dużo miejsca dla inwencji wykonawców. W dramacie też nie wszystko jest opisane aż tak detalicznie, by reżyser nie miał żadnego pola do manewru i sobie nie poradził z wystawieniem Szekspira bez dopisania, że kiedyś tam we wczesnej młodości Lady Magbet została zgwałcona przez króla Dunkana,
Kto należy do rasy ludzkiej, ten chodzi do opery.
Świnie i psy nie słuchają opery.
Kto nie chodzi do opery, ten nie jest człowiekiem.
Świnie i psy nie słuchają opery.
Kto nie chodzi do opery, ten nie jest człowiekiem.
- Czartogromski
- Posty: 6436
- Rejestracja: 22-07-2018 10:10:25
- Lokalizacja: Kufszynek
- Kontakt:
Re: Właśnie byłem w teatrze
Jako przyczynek do dyskusji fragment posłowia Juliusza Kydryńskiego do jego tłumaczenia "Hamleta" w tzw. wersji "bad Quarto"*.
*Czyli, najprościej mówiąc, wydania "pirackiego" tekstu spisanego z widowni.
**William Shakespeare: Hamlet : (Quarto 1603) / przeł. i posłowiem opatrzył Juliusz Kydryński.
*Czyli, najprościej mówiąc, wydania "pirackiego" tekstu spisanego z widowni.
**William Shakespeare: Hamlet : (Quarto 1603) / przeł. i posłowiem opatrzył Juliusz Kydryński.
- Hebius
- Posty: 15535
- Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
- Lokalizacja: Kętrzyn
Re: Właśnie byłem w teatrze
Jednym słowem nawet bazując na tym, co już jest zaopatrzone w etykietkę Szekspir reżyser ma bardzo szerokie pole do działania.
Kto należy do rasy ludzkiej, ten chodzi do opery.
Świnie i psy nie słuchają opery.
Kto nie chodzi do opery, ten nie jest człowiekiem.
Świnie i psy nie słuchają opery.
Kto nie chodzi do opery, ten nie jest człowiekiem.
- Achim
- Posty: 1382
- Rejestracja: 13-07-2019 19:29:55
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Właśnie byłem w teatrze
„ POV : Masz 12 lat i prze**** „
Teatr im. Jana Kochanowskiego w Opolu
Spektakl jest częścią „ Fake&Hate. Opolskie bez przemocy” . To ważny i potrzebny tekst Mariusza Gołosza i reżyserka Marta Streker wraz ze świetnymi opolskimi aktorami wycisnęła z niego maksimum treści i emocji. Bohaterem jest nastoletni Arek/ Aleksander Gałązka z AST w Krakowie/ . Chłopak jest ofiarą przemocy rówieśniczej, nie znajduje wsparcia w szkole, a w dodatku towarzyszy mu postać zwana Uporczywa Myśl w Głowie. To bardzo aktualny dziś tekst, bo dużo mówi się o kryzysach psychicznych nastolatków. Cieszy mnie, że na widowni było bardzo dużo młodzieży szkolnej/ koniec podstawówki/ z rodzicami i że spektakl wprowadzany był przez pedagożkę teatralną.
Spektakl grany jest na Małej Scenie, gdzie aktorzy są na wyciągnięcie ręki i pojawiają się wśród publiczności. To wzmaga efekt, że ten problem nas dotyczy i porusza.
Teatr im. Jana Kochanowskiego w Opolu
Spektakl jest częścią „ Fake&Hate. Opolskie bez przemocy” . To ważny i potrzebny tekst Mariusza Gołosza i reżyserka Marta Streker wraz ze świetnymi opolskimi aktorami wycisnęła z niego maksimum treści i emocji. Bohaterem jest nastoletni Arek/ Aleksander Gałązka z AST w Krakowie/ . Chłopak jest ofiarą przemocy rówieśniczej, nie znajduje wsparcia w szkole, a w dodatku towarzyszy mu postać zwana Uporczywa Myśl w Głowie. To bardzo aktualny dziś tekst, bo dużo mówi się o kryzysach psychicznych nastolatków. Cieszy mnie, że na widowni było bardzo dużo młodzieży szkolnej/ koniec podstawówki/ z rodzicami i że spektakl wprowadzany był przez pedagożkę teatralną.
Spektakl grany jest na Małej Scenie, gdzie aktorzy są na wyciągnięcie ręki i pojawiają się wśród publiczności. To wzmaga efekt, że ten problem nas dotyczy i porusza.
Es gibt ein Leben und ich lebe es . Romy Schneider.
- Achim
- Posty: 1382
- Rejestracja: 13-07-2019 19:29:55
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Właśnie byłem w teatrze
„Czekając na barbarzyńców”
Wrocławski Teatr Współczesny
Marek Fiedor dokonał pierwszej w Polsce adaptacji teatralnej prozy noblisty Johna Maxwella Coetzeego. Metaforyczna i uniwersalna opowieść o tym, jak każda władza wymyśla sobie wroga, by trzymać ludzi w posłuszeństwie przedstawiona została w niewielkiej przestrzeni Sceny na Strychu . Autor adaptacji, reżyser i scenograf Marek Fiedor stworzył, za pomocą umownej i ascetycznej scenografii, przestrzeń nieomal sakralną. Przemoc jest tu wszechmocna, ale pokazana werbalnie. Janusz Stolarski, grający gościnnie postać Sędziego, wspomagany przez zespół WTW, gra Hioba, męczennika, ofiarę, ale i przecież wcześniej funkcjonariusza reżimu.
Wrocławski Teatr Współczesny
Marek Fiedor dokonał pierwszej w Polsce adaptacji teatralnej prozy noblisty Johna Maxwella Coetzeego. Metaforyczna i uniwersalna opowieść o tym, jak każda władza wymyśla sobie wroga, by trzymać ludzi w posłuszeństwie przedstawiona została w niewielkiej przestrzeni Sceny na Strychu . Autor adaptacji, reżyser i scenograf Marek Fiedor stworzył, za pomocą umownej i ascetycznej scenografii, przestrzeń nieomal sakralną. Przemoc jest tu wszechmocna, ale pokazana werbalnie. Janusz Stolarski, grający gościnnie postać Sędziego, wspomagany przez zespół WTW, gra Hioba, męczennika, ofiarę, ale i przecież wcześniej funkcjonariusza reżimu.
Es gibt ein Leben und ich lebe es . Romy Schneider.