Tutaj mam zakup obowiązkowy dla Nathiego!
Koszulka będzie akurat na Paradę Równości, wyobrażam sobie, że Nathiemu będzie w niej prześlicznie W polskim Amazonie za komplet liczą sobie 220 PLN
Puściłem sobie dzisiaj moich VP do sprzątania.
Rany boskie!
Miałem wrażenie, że w kółko słucham tych samych trzech - czterech utworów w remixach na różnych samplach. Tymczasem płyta zawiera 12 pozycji, w tym jeden 7' megamix.
Oni byli może i na swój sposób oryginalni ale najwyraźniej szybko stracili wenę i potem kopiowali już samych siebie.
Odkładam tę płytę na półkę z napisem "never again".
Wytwórnia Antena Krzyku na FB pisze:
Nadszedł ten czas, gdy pytanie „a będzie na winylu?” straciło sens. Nie, nie będzie do czasu normalizacji sytuacji. Dziś, mało tego, że termin realizacji zleceń na winyle jest absurdalny i nie pozwala skoordynować trasy z dniem premiery czy opublikować wszystkich formatów z tą samą datą, to jeszcze tłocznie, nacinacze i cała reszta osób biorących udział w produkcji ma wyjebane. Odrzucamy kolejne testpressy i kolejne są równie złe, bo nikt, po stronie produkcji, ich nie sprawdza. My już i tak za nie zapłaciliśmy, więc po co się starać? Przychodzą nakłady „gotowych” płyt z błędami (fale Dunaju, powietrze zatopione w płytach, pogięte zafoliowane okładki). O wzrastających cenach produkcji nawet nie ma co mówić. Tak się, moi drodzy, nie da. Nie pytajcie więc o kolejne wydawnictwa na winylach, bo zrealizujemy tylko te, które mamy umówione. Do czasu normalizacji sytuacji porzucamy nasz ulubiony nośnik.
A decade on from the release of his mesmerising Recomposed album, trailblazing composer Max Richter returns to the sound world of Vivaldi’s Four Seasons. Recorded with violinist Elena Urioste and the musicians of Chineke! Orchestra, The New Four Seasons sees Richter create a new version of his Recomposed score for period instruments – using gut strings and vintage synthesisers to create a “grittier, more punk rock sound”. The new album will be released on 10 June 2022, preceded by taster tracks including ‘Spring 1’ which is out today. Richter and Chineke! will also perform Recomposed together live for the first time on Thursday 16 June in an exclusive UK summer show Live at Chelsea, with tickets on sale now.
Zrobiłem research vinyli dla siostrzenicy.
Tej Pink nie ma w ofercie empiku. Zamówiłem w rockserwis.pl ale oni mają jakiś dziwny regulamin bo po zaksięgowaniu wpłaty dają sobie 14 dni na poinformowanie czy będą w stanie zrealizować zamówienie.
Ponieważ Pink kosztowała nieco ponad 120 PLN postanowiłem coś "dobrać" w empiku. I tu niespodzianka. Empik łączy płyty w zestawy po trzy i w każdym zestawie ta najtańsza jest za 2 grosze (promocja 3 za 2). Zrobiłem 2 zestawy (Maanam, Kayah & Bregovic, 2 + 1, Klaus Mitffoch, Janerka, Lady Pank) ale ostatecznie nie zamówiłem. Muszę przejrzeć ofertę dokładnie a jest tam ponad 100 stron po 60 płyt na stronie.
Zainspirowany powtórzyłem sobie, oczywiście z CD.
Nadal dobre. Zwłaszcza "Luli lali" - doskonały kontrapunkt muzyki i słowa.
No, można się przyczepić, że dzisiaj fraza "Zlecą się Samsony!" powinna już mieć przypis.
– Uważam CD za najbardziej optymalny nośnik, w zasadzie osiąga się 1:1 tego, co artysta miał technicznie na myśli w przeważającej ilości przypadków – tłumaczył mi wtedy Wojciech Kucharczyk, założyciel wytwórni MikMusik.
Z radością zobaczę, jak efektem kolejek do tłoczni, przedłużania terminów, zwodzenia mniejszych labeli czy dostarczania felernych produktów będzie renesans CD. Nośnika, który ciężko uznać za gorszy, w momencie gdy muzyka pochodzi z identycznego źródła (często cyfrowego), a za to bardziej ekonomicznego, dającego naturalną przestrzeń i na książeczkę z ciekawostkami, i na więcej niż 40-50 minut muzyki – dodaje Barnaba.
To właściwie już się dzieje. W ubiegłym roku w Stanach Zjednoczonych wpływy ze sprzedaży płyt CD wzrosły z 483,2 mln dol. (2020 r.) do 584,2 mln dol. (2021 r.).
Cytat wybrałem tendencyjnie, , ale tekst omawia sprawę płyt winylowych dość wszechstronnie:
Ja nigdy nie miałem na czym odtwarzać CD. Zresztą do teraz nie mam.
Już wolę cyfrową niewidzialną muzę jak CD. Nie widzę nic czym CD jest lepsze od tych wszystkich mp3 czy jakie tam formaty ma muzyka. W dodatku jedyne z czym mi się one kojarzą to rysami.
Ale winyle to jest petarda. Szukanie ich, licytowanie, pchle targi, złoty. Uwielbiam jak na razie byłem na wszystkich jakie tylko znalazłem.
W dodatku limitowane winyle petarda. Dzisiaj walczę o limitowany winyl The Offspring ciekawe czy mi się uda. Jest tylko w sprzedaży tylko dziś.
Już pomijam jak przyjemne jest siedzieć w fotelu i słuchać muzyki z winyla.