Jajo, czyli 'Pisklę: Joanny Rajkowskiej na placu pięciu rogów Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.pl
Mnie nie przeszkadza sztuka, której nie rozumiem. To jajko jest zabawne i fajnie wygląda w tym miejscu, więc mogłoby tam leżeć nawet bez tablicy informacyjnej. Wystarczą mi same walory wizualne, co jest chyba całkowicie staroświeckim podejściem do sztuki.Wyborcza pisze: Gdy w połowie maja przed Domem Braci Jabłkowskich pojawiło się długo oczekiwane "jajo", czyli rzeźba "Pisklę" autorstwa Joanny Rajkowskiej, nie było wiadomo, jak obiekt zostanie przyjęty przez mieszkańców i turystów.
"Pisklę" na "placu pięciu rogów" święci triumfy
Okazał się strzałem w dziesiątkę. Niebieska instalacja wizualnie dopełnia pusty dotychczas "plac pięciu rogów" i jest jedną z najczęściej fotografowanych atrakcji w mieście. W dodatku atrakcją interaktywną, bo po przyłożeniu ucha do powierzchni "jaja" ze środka można dosłyszeć dźwięki wykluwającego się drozda śpiewaka. Szczególnie w weekendy do gipsowej ścianki głowy przykładają dziesiątki ludzi
- W środku jest tzw. wzbudnik, który przetwarza falę dźwiękową na materialną, przez to skorupa staje się membraną. Jeśli się do "jaja" przytulić, można będzie usłyszeć i poczuć bicie serca pisklęcia. Bije trzy razy szybciej niż serce człowieka. A także walenie dziobem w skorupkę i pierwsze próby wokalne - opowiadała Joanna Rajkowska, zaznaczając, że "Pisklę" ma uwrażliwiać przechodniów na nieludzkie byty oraz jednocześnie być nawiązaniem do znajdującej się nieopodal w czasach stanisławowskich areny walk dzikich zwierząt "szczwalnia", w której zamęczono dziesiątki istot.
"Obiekt surrealny" zaczyna się psuć
Problem w tym, że cała ta wielowątkowa ideologia jest właściwie niedostępna, bo obok rzeźby brak jakiejkolwiek tabliczki. - To planeta? Albo może jakiś księżyc? - słyszę rozmowę dwojga przechodniów. - To jest jajo dinozaura, dlatego takie duże - mówi do córki ojciec. - To jest jajo smoka, reklama filmu - oświadcza ktoś inny. Ludzie opukują owal, słuchają. Jednak większość odchodzi, nie mając pojęcia, co właściwie zobaczyła.
- Ta rzeźba to test wrażliwości warszawiaków, stroiciel tej wrażliwości. Obiekt surrealny, tak jak "Palma" na rondzie De Gaulle'a. Umieszcza nas w innej czasoprzestrzeni - tłumaczyła Rajkowska.
Po niemal dwóch miesiącach od oddania jajo zaczyna się zacinać. (...) Jak tłumaczy Jakub Dybalski, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich, trudno powiedzieć, czemu instalacja nie wydawała dźwięków, bo gdy on sam osobiście sprawdził jej działanie, wszystko było w jak najlepszym porządku. Przypuszcza, że powodem może być np. przegrzewanie się instalacji dźwiękowych w środku. - Gdy rzeźba się nagrzeje, włącza się system chłodzenia. Dźwięki włączają się z powrotem, gdy temperatura się wyrówna. Być może to był ten przypadek - mówi Dybalski. W funkcjonowaniu zaprojektowanej przez Rajkowską instalacji nie pomagają więc letnie upały.