Przyznam, że nie znam zbyt dokładnie libretta Sersesa.
Tak prawdę powiedziawszy wcale go nie znam.
Pewnie słyszałem kiedyś streszczenie.
Ale kto by zapamiętał streszczenie barokowej opery po jednym razie? Na to nawet dziesięciu powtórzeń za mało!
Będę więc pisał tak, jak widziałem i zrozumiałem.
https://www.youtube.com/watch?v=iKPm45FWflk
W niewielkim, zapyziałym skateparku przejrzała młodzież oddaje się namiętnościom jazdy na deskorolkach, rowerkach, hulajnogach i niezobowiązującym obłapiankom. Dziewczyny lepią się do chłopców, chłopcy może nie są nadmiernie zainteresowani paniami, ale nie bronią też jakoś szczególnie swojej cnoty. Chociaż już od pierwszej sceny nie ulega wątpliwości, że najważniejszy jest dla nich sport i sprzęt, którego używają. Dowiadujemy się o tym z namiętnej arii, którą Serse (Jake Arditti) odśpiewał do wyjątkowo ukochanej i wypieszczonej deskorolki. Tak, nie ulega wątpliwości, że chłopak jeśli się masturbuje po nocach, to z myślą właśnie o tej desce na kółkach. My (widzowie) to wiemy i wie to przysłuchująca się z boku ruda Romilda, dziewczyna Sersesa, na której twarzy kpiący uśmiech walczy z pożądaniem. "Klej się do deski, klej frajerze - myśli najwyraźniej - Ale na koniec to ja będę twoją deskorolką, to mnie i tylko mnie będziesz posuwał".
Gdy do parku wjeżdża na rowerku śliczniutki chłoptaś Arsamene (JJO) w towarzystwie dilera narkotyków ruda postanawia działać i sprowokować dwa koguty do pojedynku o jej kuperek. Zaczyna flirt z młodym Grekiem, by rozbudzić zazdrość Sersesa, podkręcaną dodatkowo przez narodowościowe animozje. Serses jest Turkiem i wydaje się uważać za pana skateparku.
Obaj młodzi są jak najbardziej skorzy do sportowej rywalizacji. Serse pręży klatę, wyraźnie podniecony (w białych dresach mało co się ukryje przed okiem bacznego widza) myślą o pojedynku i późniejszej nagrodzie (Romilda tak mocno podkreśla walory swojego tyłka, że w grę wchodzi najpewniej seks analny), Arsamene popisuje się zwinnością i gibkością. Tylko jest problem, bo pierwszy to fan deskorolki, a drugi rowerka. A przecież się nie da prowadzić sportowej rywalizacji na różnym sprzęcie.
Serse idzie do domu zastanowić się, jak rozwiązać ten problem, a tymczasem w parku zjawia się Atalanta, cizia ubrana na różowo i bez gustu, która najwyraźniej uważa się za dziewczynę Arsamene. Grek dał się już jednak omotać rudej Romildzie i ma chęć na skopanie tyłka zarozumiałemu Turasowi, więc po chwili wahania spławia różową.
- Jestem zainteresowany tylko rowerami i nie mam czasu na baby - mówi. - Zresztą wolę rudę. Różowa próbuje go jeszcze przekonywać w rzewnej arii, ale nie potrafi nic wskórać i zrozpaczona może tylko obserwować, jak Arsamene obwozi się z Romildą na rowerku. A w tle diluje diler, korzystający z nieobecności Sersesa, który - wynikałoby - jest wrogiem narkotyków. Albo ma własnych dostawców, a ten od Greka to konkurencja. Ale to się może jeszcze wyjaśni w dalszej akcji.
A tymczasem wraca nasz główny bohater, który przemyślał sprawę rywalizacji i doszedł do wniosku, że może jednak szkoda fatygi i proponuje Romildzie małżeństwo. Tak z rozsądku chyba. Jednak dla niej to mało. Tak, chciałaby ślubu, ale chce też być ważniejsza od deskorolki. "
- Rywalizujcie panowie, rywalizujcie - zachęca obu rywali.
- Dobra, to na gołe klaty! - zgadza się Serses. - Zrobimy sobie pojedynek atletyczny!
Obwieszcza decyzję i od razu ściąga kurteczkę, obnażając się do pasa. Ta kurteczka w sumie i przedtem mało co zakrywała, bo była na gołą skórę i mocno rozchełstana.
- No ja nie wiem... - waha się Arsamene rozpinając koszulę pod bluzą.
A my (widzowie) musimy się dziwić - skąd to wahanie? Bo nawet przez ten krótki moment, gdy pokazuje ciało, widać, że bladawiec, ale bardzo ładnie zbudowany. Sersesa musiałby chyba ściągnąć spodnie, by mu dorównać!
Arsamene zaczyna nabierać przekonania, że Romilda nawet bez pojedynku będzie jego.
- Wal się frajerze - mówi do Sersesa i idzie do domu, bo się wieczór zrobił i nadeszła pora kolacji.
Serse i Romilda zostają sami w skateparku, a ja sobie tutaj robię przerwę w oglądaniu inscenizacji.