Edward Pasewicz, autor nagrodzonego Angelusem Pulverkopfa, powraca brawurowo poprowadzoną powieścią inspirowaną prawdziwymi wydarzeniami.
Jaka tajemnica kryje się za zanikami pamięci głównego bohatera, Izaaka Glassmana? Czy opowieść o wielokulturowym międzywojennym Krakowie może stać się kluczem do zrozumienia dzisiejszego konfliktu izraelsko-palestyńskiego?
W Czarnym weselu zaciera się granica między prawdą i fikcją – obok młodych przepełnionych idealizmem żydowskich chłopców na scenie pojawiają się postaci historyczne, z których każda mogłaby zostać bohaterem powieści sensacyjnej. Dzięki Pasewiczowi wraz z tłumem słuchamy przemówień Zeewa Żabotyńskiego, syjonistycznego przywódcy i założyciela Legionu Żydowskiego, obserwujemy przemianę krakowskiego szklarza w bezwzględnego gestapowskiego donosiciela, czytamy słowa rabina, posła i twórcy polskojęzycznego „Nowego Dziennika”, Ozjasza Thona.
Czarne wesele, które stało się jednym z punktów wyjścia dla tej opowieści, odbyło się naprawdę – ceremonia miała zatrzymać hiszpankę dziesiątkującą Kraków w 1918 roku. Zarazy hitleryzmu powstrzymać się nie udało. Po barwnym świecie krakowskiej społeczności żydowskiej, pełnej wewnętrznych podziałów i napięć, mistycyzmu i wiary, ale także uprzedzeń i przesądów, pozostały głównie mury kamienic.
Edward Pasewicz przywraca do życia tamten świat i słowami pozostawia na nim swój odcisk. Tak wyrazisty, że kończymy czytać z myślą: „Ta historia mogła wydarzyć się naprawdę”.
Wielka Litera, Warszawa 2024
str. 432
data wydania: 2024-11-13
rodzaj oprawy: miękka ze skrzydełkami
format: 135 x 205 mm
ISBN 9788383601427
cena sugerowana przez wydawcę 56,99 zł
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
Czarek90 pisze: ↑03-10-2024 18:54:01
Premiera w przyszłym miesiącu: „Dezorientacje. Biografia Marii Konopnickiej”
Magdalena Grzebałkowska
Wydawnictwo Znak
(...)
Polecam Wam bardzo rozmowę z Magdą Grzebałkowską o jej nowej książce.
Polecam całą rozmowę )) Słuchałem z poznawczą przyjemnością i ciekawością.
ALE! Jeśli interesuje Was jedynie kwestia "gejowszczyzny", to wówczas
kliknijcie sobie od momentu: 1:03:40.
Za informacją Elfina w wątku Queerstoria
– by był też mały ślad w Gejowszczyźnie:
„(Nie) jestem gejem”
Reportaże Violetty Nowakowskiej
Wydawnictwo OVO
Opis ze strony wydawnictwa (fragment):
Reportaże, które składają się na publikację Violi Nowakowskiej, to historie o ludziach zwyczajnych, jakich spotykamy każdego dnia.
To portrety różnych osób: młodszych i starszych, urodziwych i przeciętnych, artystów i biznesmenów, nieśmiałych i przebojowych.... Łączy ich jedno: są gejami. W naszym społeczeństwie publiczne przyznanie się do bycia osobą nieheteronormatywną nadal nie dla wszystkich jest rzeczą łatwą. Niektórzy z rozmówców Violi Nowakowskiej nigdy nie zdobyli się na coming out. Jak wyglądało życie geja w czasach „słusznie minionych”, a jak wygląda dziś? Czy teraz osoby homoseksualne mają łatwiej? Niektórzy bohaterowie książki zgodzili się wystąpić pod własnym imieniem i nazwiskiem, ale nie wszyscy – nie wszędzie temat homoseksualizmu (sic!) jest traktowany z równą otwartością. (...) Indywidualne historie, pojedyncze przypadki, na których podstawie można utkać wielowymiarowy obraz „polskiego geja”.
Fragment rozdziału „Lawju Leon”
– Mówił do mnie Si-siu. Nieporadne, najczulsze zdrobnienie od Krzysiu. Ale także: Misiu, Misiulku. Tę regułę polskiej gramatyki rozumiał i korzystał z upodobaniem. Do niemieckich i angielskich słów stosował polskie końcówki według naszej rodzimej zasady tworzenia zdrobnień. Był więc Schatz i Schatzulku. Schatzulku wziął od Leona, który zwracał się do Manfreda Skarbie lub Skarbulku. Obaj mają łatwość tworzenia neologizmów. I fantazję. Kreatywność jest cechą rozciągającą się na różne przestrzenie. Ciągle coś wymyślali. Leon do Manfreda: Fufu. A oprócz tego korzystali obaj z całej masy imion powiązanych z kodem kulturowym. (...)