To się czyta

Książka, kino, teatr, muzyka, telewizja...
Regulamin forum
Info: tematy możliwe do przeglądania przez gości forum, dostępne indeksowanie dla bootów typu Google.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Czartogromski
Posty: 6608
Rejestracja: 22-07-2018 10:10:25
Lokalizacja: Kufszynek
Kontakt:

Re: To się czyta

Post: # 207708Post Czartogromski »

uzytkownik_konta pisze: 06-04-2025 13:25:23 Chyba sobie przesłucham. Słuchałeś tego audiobooka? Na Audiotece widzę dwie wersje: jedna w formie słuchowiska, tj. czytana przez parę osób; i jedna czytana przez Julię Rosnowską. Pewnie przesłucham to drugie, bo mam za darmo w swojej subskrypcji.
To słuchowisko
https://audioteka.com/pl/audiobook/wszystko-czerwone/
jako adaptacja powieści jest do kitu. Bo to nie jest audiobook, to jest normalne słuchowisko radiowe. Adaptacja i skrócenie do 1 godziny wymusiły skrócenie wątków i podstawowy element, jakim jest w powieści karykaturalna lawina zabójstw, zniknął. Został pan Muldgaard, ale Gosztyła w tej roli też mi się nie widzi.
Awatar użytkownika
uzytkownik_konta
Posty: 6035
Rejestracja: 18-07-2018 15:54:11

Re: To się czyta

Post: # 207714Post uzytkownik_konta »

O cholera, nie spojrzałem na czas. Rzeczywiście, to jest dość nonsensowne - skrócić prawie 10-krotnie!
Awatar użytkownika
Dorian_Gray
Posty: 2238
Rejestracja: 18-07-2018 20:38:15
Lokalizacja: Mazowsze

Re: To się czyta

Post: # 207716Post Dorian_Gray »

Ziemia. Cztery miliardy lat historii w ośmiu rozdziałach.
Andrew H. Knoll

O geologicznych i biologicznych dziejach Ziemi.
Bardzo ciekawa lektura.
Awatar użytkownika
uzytkownik_konta
Posty: 6035
Rejestracja: 18-07-2018 15:54:11

Re: To się czyta

Post: # 207876Post uzytkownik_konta »

Przesłuchałem: J. Dukaj, "Lód", Wydawnictwo Literackie, czyt. F. Kosior, 52 godz. 7 min. (albo ss. 1054).

Obrazek

Było to drugie podejście. Pierwsze wykonałem w liceum i doszedłem do ok. ⅔. To pewien paradoks, bo pamiętam, że książka ta zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie - a jednak jej nie dokończyłem. Z perspektywy czasu uważam, że było to spowodowane głównie tym, że było to wrażenie raczej estetyczne (zresztą nic dziwnego - gdzie tam 17-letniemu mnie do koncepcji, które są w "Lodzie" prezentowane). Wtedy w modzie były elementy steampunkowe - i mi też się podobały. W momencie, w którym...
Spoiler
...Gierosławski opuszcza miasto - o więc wychodzi ze sfery zurbanizowanej i zindustrializowanej - estetyka, siłą rzeczy, staje się surowsza, mniej ozdobna, a więc i mniej steampunkowa, przybierając raczej pozory stylistyki powieści podróżniczej (choć na krótko).
I właśnie w tym momencie odpadłem. Nawiasem mówiąc, w międzyczasie steampunk obrzydł mnie i wielu innym, stał się dla mnie synonimem kiczu, taniochy i tandety - i z kolei byłem skłonny nawet naginać czy ignorować opisy Dukaja, aby tylko wyobrażać sobie opisywane scenerie i rekwizyty w sposób jak najmniej spójny z tą estetyką.

Tym razem jednak przesłuchałem całość. Po zakończeniu tego przedsięwzięcia - niemałego, bo to jednak ponad 52 godziny - przyszła kolej na dochodzenie o czym to właściwie było. Długo się nad tym zastanawiałem - już w trakcie słuchania pojawiały się koncepcje: industrializacja, mechanizacja, wzrost roli nauki, odejście od tradycyjnego trybu życia? Nafta? Kapitalizm? Komunizm? Energia atomowa? Sztuczna inteligencja? Internet? Pojawił się nawet pomysł, że to po prostu to:
Ballordo pisze: 11-02-2025 15:42:14
uzytkownik_konta pisze: 10-02-2025 23:42:58
Hebius pisze: 09-02-2025 14:21:35
Mam wrażenie, że był krótki moment, kiedy już mieliśmy dostęp do wszystkiego, ale jeszcze żyliśmy tak naprawdę poza internetem. To chyba było lepsze; z pewnością dużo zdrowsze.
W 2000 roku miałem 14 lat, więc dobrze pamiętam te czasy i zgadzam się, że człowiek jakoś tak bardziej w naturalny sposób spędzał czas. Jako introwertyk miałem zawsze swój wewnętrzny, domowy, własnopokojowy świat, w którym czułem się najlepiej (w zasadzie to aż do końca szkoły, również studiując). Całe bogactwo zapisków, własnoręcznie zaprojektowane gry i zabawy, a także hobbystyczne zbiory (komiksy, różnego rodzaju czasopisma tematyczne, kasety magnetofonowe z własnoręcznie nagrywaną muzyką z radia) - to wszystko mam w pamięci i częściowo przechowywane do dziś w worku na strychu u rodziców. Ten świat odszedł w momencie pojawienia się komputera i internetu. Moje życie przeniosło się do sieci i gdybym nie gromadził książek na przestrzeni lat, praktycznie nic analogowego bym dziś nie posiadał. Tak, moje życie było na pewno bogatsze przed erą internetową. Nie mam co do tego cienia wątpliwości.
Otóż nic z tych rzeczy. Po długich poszukiwaniach znalazłem wyjaśnienie bynajmniej nie w artykułach, w których pierwotnie usiłowałem go poszukiwać, lecz tutaj - w zarchiwizowanej audycji z Radia Kraków, w której autor tłumaczy, w jaki sposób stworzył zarys fabuły. To był swoisty eksperyment myślowy, który rozrósł się do takich rozmiarów, gdyż dotyczy spraw złożonych. Tymczasem ja - wnosząc po rozmachu i objętości tekstu - usiłowałem poszukiwać wymowy na miarę "Biblii" - jakiegoś całościowego komentarza autora do stanu i przyszłości świata oraz roli w nim człowieka. W pewnym stopniu popadłem w tym w prostactwo - próbę zdekodowania całości tak, jak gdyby autor przemawiał do czytelnika szyfrem, który trzeba złamać i uzyskać jedyne poprawne rozwiązanie. Pamiętam, że w szkole tak się interpretowało poezję, a mi się kołatało po głowie pytanie "Skoro interpretacja jest tak jednoznaczna, dlaczego nie napisał wprost?". A teraz sam usiłowałem w to wtłoczyć "Lód" i już nawet wydawało mi się, że jestem bliski rozwiązania: to internet i sztuczna inteligencja, ten meteoryt...
Spoiler
...to osobliwość technologiczna (osadzenie powieści w latach 20. to tylko wybór stylistyczny, pozwalający zobiektywizować spojrzenie czytelnika, poprzez odsunięcie go w czasie), a ten moment, kiedy nadchodzi odwilż - i, wraz z nią, załamanie całego zimnego przemysłu, zostawiające po sobie walące się, zapadające się ruiny - to ten moment, w którym będziemy zmuszeni wyrwać wtyczkę, i potem już tylko na kije i kamienie...
Ale dalej mi się nie zgadzało: bo dlaczego ojciec zamarzł? Co go, kurwa, komputer zamroził...? Sam się stał komputerem, robocopem jakimś? Otóż nic z tych rzeczy. Nie składało mi się w logiczną całość, bo się złożyć nie mogło. Dukaj przy okazji ww. eksperymentu realizował też inne wątki - w tym wątek ojca, który jest osobną historią, z osobnym przekazem - lub, może należałoby powiedzieć, osobną analizą z osobnymi wnioskami, żeby znowu nie popadać z szkolne próby interpretacji - zajeżdżającym autobiografią. Ponownie, podchodząc do "Lodu" teologicznie, poszukiwałem sensu ogarniającego, łączącego i tłumaczącego wszystkie wątki poprzez jedną myśl, a nic takiego nie miało tam miejsca. Zresztą właśnie to współwystępowanie wielu wątków, które autor snuje niejako obok siebie - które nie układają się w jeden głębszy sens, lecz są w pewnym stopniu samowystarczalne - to, moim zdaniem, przyczyna dla której niewiele jest w obiegu wyartykułowanych wprost interpretacji tej powieści. Po prostu mało komu udaje się to spiąć w jedną całość - a to dlatego, że sama próba wykonania takiego kroku to błąd. Tym niemniej, pierwszą reakcją w miarę rozsądnego człowieka - o ile nie słyszał wyżej linkowanej wypowiedzi Dukaja - będzie raczej "Jestem na to za głupi", niż "Tutaj nie miało być żadnego ukrytego znaczenia (w końcu gość napisał przeszło 1000 stron - musiał to pisać po coś!)". A on to, oczywiście, napisał po coś, lecz - ponownie - tym czymś nie było przekazanie żadnej quasi-biblijnej prawdy.

Na marginesie, polecam wersję czytaną przez Kosiora - jest naprawdę dobra, choć trzeba mieć świadomość, że to dodatkowa warstwa interpretacji - lektor bowiem mocno swoją interpretację narzuca - przez której pryzmat poznaje się powieść. Wydaje mi się jednak, że - po pierwsze - jest to interpretacja trafna i nieprzesadna (choć miejscami się do przesady zbliżająca); a po drugie, podejście takie przy nagraniu tej długości, do tego z rozbudowanymi dialogami i obszernymi wewnętrznymi monologami narratora, jest szczególnie wskazane.
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 16330
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: To się czyta

Post: # 207879Post Hebius »

A nie lepiej samemu powieść przeczytać? Na pewno nie zajmie to aż 52 godzin. My tutaj w ogólnej masie jesteśmy dość starzy, ale przecież jeszcze nie aż tak, żeby wzrok nam całkiem odjęło i każden musiał ślęczeć na książką w okularach i z lupą.
Awatar użytkownika
uzytkownik_konta
Posty: 6035
Rejestracja: 18-07-2018 15:54:11

Re: To się czyta

Post: # 207888Post uzytkownik_konta »

Inne zastosowanie. W domu czytam, ale muszę do tego mieć spokój. Np. w tramwaju może by się dało, ale tylko kiedy jest w miarę pusto i można usiąść, a nie kiedy stoję i mnie wszyscy popychają. Albo przy wykonywaniu monotonnych czynności - przecież nie będę jedną ręką np. zszywał obrusu, a drugą przewracał stron.

Dyskutowanie o tym, czy się powinno słuchać audiobooków czy czytać w formie tekstowej, to tak, jakby dyskutować o tym, czy należy jeść jabłka, czy może jajka sadzone. Otóż zależy od sytuacji.
Awatar użytkownika
Czartogromski
Posty: 6608
Rejestracja: 22-07-2018 10:10:25
Lokalizacja: Kufszynek
Kontakt:

Re: To się czyta

Post: # 207932Post Czartogromski »

Ja się przekonełam do audiobooków dopiero niedawno. Kiedy słuchałem czasem, kiedy było coś czytane przez aktorów, których lubię. Zajmowało to dużo czasu, bo musiałem się rozsiąść w fotelu i wszelka inna aktywność ulegała zawieszeniu.

Teraz widzę, że audiobook to doskonały sposób na grube księgi, które zwykle spadają na koniec kolejki pod naporem cienkich nowości. Tak wreszcie niedawno poznałem w całości i jednym kawałku "Księgi Jakubowe" (audiobook świetny). Chociaż książkę do kompletu też sobide wypożyczyłem i niektóre rzecz sprawdzałem na papierze.

Od jakiegoś czasu w drodze do pracy i na codziennym spacerze zaliczam ok. godzinę słuchania książki i w sumie czyni to 1-2 książki miesięcznie dodatkowo, których inaczej bym nie poznał.

Dukaja do odsłuchania mam od jakiegoś czasu zakolejkowanego na Legimi.
Awatar użytkownika
marcin
Posty: 14833
Rejestracja: 25-07-2018 22:48:12
Lokalizacja: PL

Re: To się czyta

Post: # 207933Post marcin »

Ja myślę że doskonałym sposobem na grube księgi jest Kindle :)
Zwłaszcza gdy ktoś dużo podróżuje.
Jutro będzie nowy, długi dzień. Twój własny, od początku do końca. To przecież bardzo przyjemna myśl.
(Tove Jansson, "Tatuś Muminka i morze")
Awatar użytkownika
Czartogromski
Posty: 6608
Rejestracja: 22-07-2018 10:10:25
Lokalizacja: Kufszynek
Kontakt:

Re: To się czyta

Post: # 207934Post Czartogromski »

Do czasu, aż nie wykasują ci jakiejś grubej księgi :twisted: Kindle w obecnej postaci jest wynalazkiem jak z Orwella. :evil:

:mrgreen:

W grubych księgach chodzi o to, że czyta się je długo, a tu tyle cienkich nowości się tłoczy. Opcja z audiobookiem doskonale rozwiązuje problem. :)
Awatar użytkownika
marcin
Posty: 14833
Rejestracja: 25-07-2018 22:48:12
Lokalizacja: PL

Re: To się czyta

Post: # 207936Post marcin »

Mnie już wykasowali kiedyś coś przy okazji aktualizacji systemu.
No ale w czym problem? Zakupione ebooki mam też przecież na kompie, no to przerzuciłem z powrotem na kindla :)
Jutro będzie nowy, długi dzień. Twój własny, od początku do końca. To przecież bardzo przyjemna myśl.
(Tove Jansson, "Tatuś Muminka i morze")
Awatar użytkownika
uzytkownik_konta
Posty: 6035
Rejestracja: 18-07-2018 15:54:11

Re: To się czyta

Post: # 207948Post uzytkownik_konta »

Robiąc na złość Hebiusowi i korzystając z okazji, którą otaczający świat sam podsuwa...
TVN24 pisze:Policja zatrzymała "Profesora" skazanego za przestępstwa narkotykowe

Świętokrzyska policja zatrzymała Ryszarda J., chemika z Kielc znanego jako "Profesor", skazanego w marcu 2025 roku na pięć lat więzienia za wprowadzenie na rynek blisko 140 tysięcy tabletek ecstasy. Mężczyzna unikał odbycia kary za przestępstwa sprzed 25 lat.


Funkcjonariusze rozpoznali Ryszarda J., gdy jechał pożyczonym samochodem i zatrzymali go na jednym ze skrzyżowań w Skarżysku-Kamiennej – przekazał we wtorek asp. Maciej Ślusarczyk z Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach. (...)

Złapany po 25 latach
Sprawa dotyczy wydarzeń sprzed 25 lat. W 2000 r. na europejski rynek trafiło blisko 140 tys. tabletek ecstasy. Jak ustaliła prokuratura, tabletki trafiły głównie do Austrii i Danii. Zleceniodawcami byli gangsterzy powiązani z mafią pruszkowską. Jeden z nich wskazał Ryszarda J. jako osobę odpowiedzialną za produkcję lub dostarczenie substancji.
W 2000 r. współpracujące z austriacką policją służby kontrolowały szlaki przemytu. Jeden z bossów w rozmowach telefonicznych z innymi przestępcami posługiwał się pseudonimami "Profesor", "Riccardo", "Uczony". (...)
Ryszard J., niegdyś pracownik Instytutu Chemii kieleckiej WSP, przekonywał, że w całym procederze był jedynie analitykiem. Do winy nigdy się nie przyznał.
Proces toczył się latami. "Los postępowania był skomplikowany. Materiał dowodowy liczył ponad 100 tomów. Sąd miał nad czym pracować" - zaznaczył prokurator Rurarz.

"Genialny chemik" bossem narkobiznesu
(...) "Ryszard J. sprytnie wykorzystywał luki prawne, błędy organów ścigania" - powiedział Grzegorz Walczak, dziennikarz "Gazety Wyborczej" i autor książki "Profesor. Jak genialny chemik z Kielc został bossem narkobiznesu".
"Nie złapano go na gorącym uczynku, dlatego przekonywał, że tabletki nie były jego produkcji, a on mógł co najwyżej robić analizy chemiczne, tworzyć półprodukty, które na ów czas nie były zakazywane przez polskie prawo. (...)
Zwrócił uwagę, że była to jedna z największych afer narkotykowych, dziś już niemal zapomniana.
"Tabletki ecstasy przypisywane 'Profesorowi' zawierały niezwykle groźną pochodną amfetaminy, PMA, która na przełomie XX i XXI w. była przyczyną śmierci ponad 20 osób w Europie. Zleceniodawcy interesu pokazywali 'Profesorowi' wycinki z gazet, w których była mowa o zgonach. On jednak miał wypierać się tego, że to jego towar zbiera takie żniwa" - dodał.
W 2023 r. Sąd Rejonowy w Kielcach skazał Ryszarda J. na pięć lat więzienia i 15 tys. zł grzywny. Obrońca złożył apelację, ale kielecki sąd okręgowy ją oddalił. W marcu 2025 r. zapadł prawomocny wyrok.

Osądzony po 25 latach
(...) 73-letni Ryszard J. był już wcześniej wielokrotnie skazywany za działalność związaną z produkcją narkotyków. (...) Jego działalność łączyła go z mafią pruszkowską, gangiem "Ala Capone" znad Dunajca oraz z kilkoma niezależnymi grupami przestępczymi zajmującymi się produkcją narkotyków syntetycznych.
...proponuję bardzo ciekawą, wciągającą książkę na ten temat, którą ja przesłuchałem w formie audiobooka (wymienioną w artykule powyżej; uwaga - powyższy tekst wyczyściłem ze wzmianek o co ciekawszych zwrotach w sprawie i proponuję nie czytać pełnej wersji, jeśli ktoś zamierza zapoznać się z książką): G. Walczak, "Profesor. Jak genialny chemik z Kielc stał się bossem narkobiznesu", Sine Qua Non 2023, czyt. J. Zadura, 14 godz. 7 min (albo ss. 432).

Obrazek
Awatar użytkownika
uzytkownik_konta
Posty: 6035
Rejestracja: 18-07-2018 15:54:11

Re: To się czyta

Post: # 208183Post uzytkownik_konta »

A. Ivasiuc, "Westybul", PIW 1970, ss. 272.

Obrazek

Jest to w zasadzie powieść epistolarna, lecz... jest bardzo mało epistolarna jak na ten typ prozy. Listów jest w niej bowiem tylko cztery - mają więc po kilkadziesiąt stron - i nadano im formę długich monologów. Są to zresztą teksty, które narrator pisze do szuflady, od początku postanowiwszy, że nigdy ich nie wyśle. Jedyną cechą, która wskazuje, że w istocie są one listami, jest zdarzający się raz na wiele stron zwrot do adresatki "na »Ty«". Ucieszyło mnie to, gdyż generalnie nie lubię powieści epistolarnych; uważam, że jest to zwykle tania i niepraktyczna forma. Obawiałem się zresztą, że nie da się tego czytać, gdyż blurb informuje nas głównie o tym, że tematyką tekstów jest zakochanie 50-letniego naukowca-wykładowcy w o wiele młodszej studentce, i że "stanowią [te listy] formę samoobrony przeciwko spóźnionej miłości". Moja obawa dotyczyła więc głównie tego, że będziemy tutaj mieli do czynienia z "Cierpieniami starego Wertera". Szczęśliwie, jak to zwykle bywa, blurb ma niewiele wspólnego z meritum tekstu. Zakochania jako takiego dotyczy w zasadzie tylko początek książki; następnie narrator odpływa od tego pretekstu coraz dalej - pod koniec ma się wrażenie, że i sama studentka już go obchodzi dużo mniej, niż gdy pisał pierwszy list.

Rzeczywistym tematem książki jest więc dylemat odnoszący się do podstawowych wyborów życiowych głównego bohatera - a centrum uwagi narratora stanowi kwestia przemocy. Pod wpływem traumatycznych doświadczeń - m.in. wojny i totalitaryzmu - w okolicach końca II wojny światowej przyjął on ostatecznie dwa założenia:
  • że odmawia udziału w przemocy; chce zrobić wszystko, aby jak najbardziej się od niej oddalić;
  • znane nam społeczeństwa immanentnie uciekają się do przemocy.
Prowadzi to do oczywistych wniosków, tj. że trudno byłoby pogodzić udział w życiu społecznym z pacyfizmem. Przy czym do kwestii tych podchodzi wręcz obsesyjnie; Ivasiuc - obok tego, że sam był lekarzem - nie bez powodu nadał narratorowi taki właśnie zawód, uzasadniając nim siłę poczynionych przez niego założeń. Ta obsesja prowadzi głównego bohatera na emigrację wewnętrzną - przestaje w zasadzie praktykować medycynę i zabiera się za pracę naukową; zamyka się w laboratorium po to, aby żyć niemal jak pustelnik. Zakochanie w studentce, która tym spsoobem wdziera się do pustelni, sprawia jednak, że w wieku 50 lat musi zadać sobie pytanie, czy przez tę decyzję nie zmarnował ogromnej części swojego życia.
Spoiler
Pisze na ostatnich stronach: "Przemoc oczywiście istnieje, ale nie tylko ona. Nie trzeba się było lękać. Nie mogła mi wyrządzić więcej zła niż dobrowolne zamknięcie" - i zaczyna poszukiwać sposobu, aby tę swoją pustelnię zburzyć; wyrąbać w ścianie jakieś wyjście.
To piękna powieść psychologiczna. Myślę, że będzie szczególnie wartościowa właśnie dla ludzi, którzy są dużo młodsi od narratora i, w przeciwieństwie do niego, mogą uniknąć sytuacji, w której w wieku 50 lat będą musieli zadać sobie pytanie "Czy przez ostatnie dziesięciolecia postępowałem niewłaściwie; czy błędnie wykastrowałem olbrzymią część swojego życia z tego, co wartościowe". Powracając do tekstu na okładce, myślę że trafnie "Krytyka uznała »Westybul« za jedną z najciekawszych pozycji wydanych po wojnie". Książki, które poruszają tematy błahe, proste czy lekkie - mają oczywiście swoje (ważne!) miejsce w życiu, ale jeśli ktoś odczuwa nimi przesyt, powinien sięgnąć m.in. po tę pozycję.
Awatar użytkownika
Czartogromski
Posty: 6608
Rejestracja: 22-07-2018 10:10:25
Lokalizacja: Kufszynek
Kontakt:

Re: To się czyta

Post: # 208194Post Czartogromski »

Czasy takie, że książka z taką okładką nie ma większych szans u czytelników w bibliotekach.
(Inna rzecz, że ja sam bardzo nie lubię okładek tej serii z tego okresu).
Awatar użytkownika
uzytkownik_konta
Posty: 6035
Rejestracja: 18-07-2018 15:54:11

Re: To się czyta

Post: # 208210Post uzytkownik_konta »

Powiem więcej - nawet po przeczytaniu nie mam pojęcia, co to w zasadzie ma być. Las? Lasy pełnią istotną rolę w tej książce, jako miejsca akcji. Zresztą, równie dobrze może to być ogień (że wojna?). Ale tytułowy westybul też nie zostaje w treści chyba nawet nazwany; jedynie można się domyślić, że jak główny bohater widzi tę studentkę idącą po schodach, gdzieś w okolicach wejścia do budynku, to akurat pewnie są w westybulu. Ale w zasadzie nie jest to nam powiedziane wprost; zresztą nie ma powodu, aby akurat ta lokacja była tak istotna, by znalazła się w tytule. Można więc powiedzieć, że okładka powtarza zamysł, który stał za tytułem, tzn. jest trochę z dupy i nie wiadomo o co chodzi :lol:
Awatar użytkownika
Czartogromski
Posty: 6608
Rejestracja: 22-07-2018 10:10:25
Lokalizacja: Kufszynek
Kontakt:

Re: To się czyta

Post: # 208267Post Czartogromski »

James Baldwin: Na spotkanie człowiekowi / przełożył Michał Kłobukowski. - Karakter, 2024. - Oryg.: Going to Meet the Man, 1948-1965.

Obrazek

Po 60 latach nadal mocne, nie jest to lektura do poduszki. Nowe tłumaczenie opatrzono posłowiem Agnieszki Graff, która proponuje, aby czytać te opowiadania jako „świeckie kazania Baldwina kaznodziei albo inaczej – jako polityczne wypowiedzi Baldwina aktywisty”. Temat oczywisty: rasizm ("przemoc, seksualność, rasa") w Ameryce połowy XX w.
Na tym forum trzeba zwrócić uwagę na opowiadanie „Potomek”, które Graff streszcza tak: „Dwaj biali mężczyźni nie są w stanie wyrazić łączącego ich pożądania, przez co ginie dziecko jednego z nich.”

Opowiadania ukazały się u nas już w roku 1971 pod tytułem „Na spotkanie człowieka. Opowiadania” i z taką okładką na pewno chętnie przeczyta je Jukej.
Obrazek
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 16330
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: To się czyta

Post: # 208613Post Hebius »

Obrazek
Leopold Tyrmand, Filip (wydanie filmowe; tekst wg wydania odcenzurowanego)

Ledwo zacząłem ale już mogę napisać, że bardzo mi się podoba. Takie zwierzęco zmysłowe to i mocno homoerotyczne.
Awatar użytkownika
Walpurg
Posty: 9920
Rejestracja: 22-07-2018 17:59:15
Lokalizacja: Śląsk

Re: To się czyta

Post: # 208615Post Walpurg »

Ale co to znaczy "wydanie filmowe"?

Z okazji filmu czy to zmodyfikowany scenariusz?
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 16330
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: To się czyta

Post: # 208619Post Hebius »

Wydanie filmowe, czyli z okładką filmową (co widać zresztą) i dodatkowo z licznymi pełnostronnicowymi kadrami (a raczej fotosami robionymi w trakcie kręcenia zdjęć) z filmu zamiast ilustracji.
Czyli już sobie nie musisz wyobrażać, leniwy czytelniku, jak wyglądali bohaterowie.
Awatar użytkownika
Dorian_Gray
Posty: 2238
Rejestracja: 18-07-2018 20:38:15
Lokalizacja: Mazowsze

Re: To się czyta

Post: # 208623Post Dorian_Gray »

Sławek Gortych
Schronisko, które przestało istnieć

coś dla miłośników gór i kryminałów ...
Awatar użytkownika
Walpurg
Posty: 9920
Rejestracja: 22-07-2018 17:59:15
Lokalizacja: Śląsk

Re: To się czyta

Post: # 208624Post Walpurg »

Kulm ma akurat taką twarz, że faktycznie nie da się go odzobaczyć i nawet gdybym to czytał za 50 lat, będę widział go jako Filipa.
ODPOWIEDZ