Właśnie byłem w kinie

Książka, kino, teatr, muzyka, telewizja...
Regulamin forum
Info: tematy możliwe do przeglądania przez gości forum, dostępne indeksowanie dla bootów typu Google.
ODPOWIEDZ
izvor
Posty: 19
Rejestracja: 24-07-2024 15:08:26
Lokalizacja: Bielsko-B

Re: Właśnie byłem w kinie

Post: # 216736Post izvor »

"Mizerykordia" w reżyserii Alaina Guiraudie (ten sam reżyser nakręcił np. "Nieznajomego nad jeziorem").
Dla mnie odlot. Film niesamowity w każdym wymiarze. Nie ma się co nastawiać na określony typ, czy gatunek, bo to wybitny przykład międzygatunkowej harmonii, którą trudno opisać i zawrzeć w słowach. To trzeba przeżyć, ale żeby to zaszło, to trzeba obejrzeć, i nie, nie trailer, tylko film. Wciąga niesamowicie w habitat opowieści i uwodzi narracją aż do zapomnienia. To przeżycie, nie film. Chcę jeszcze! Uzależnia niczym orgazm.
Awatar użytkownika
Achim
Posty: 1512
Rejestracja: 13-07-2019 19:29:55
Lokalizacja: Wrocław

Re: Właśnie byłem w kinie

Post: # 216791Post Achim »

„ Bird”
Gdyby potraktować opowieść z filmu Andrei Arnold dosłownie, to mamy tu niezły zestaw patologii społecznej : Bailey, jej przyrodni brat i tata Bug mieszkają nielegalnie w opuszczonym budynku hrabstwa Kent, matka również z kilkorgiem drobiazgu i nowym przemocowym chłopakiem żyje w syfie. Bailey wie, że musi być twarda i liczyć raczej na siebie tudzież na bandę kumpli. Dziewczynka / fantastyczna Nykiya Adams/ jest zbuntowana, wrażliwa i spotyka na swojej drodze Birda/ świetny Franz Rogowski/ . Oboje okazują się sobie potrzebni : ona pomoże mu szukać zaginionej rodziny, on jej w konflikcie rodzinnym. Postać Birda wnosi do ponurego i turpistycznego filmu Arnold element fantazji, nadrealności. Oboje wiele sobie dają : jakąś siłę, moc.
Film ma fantastyczną ścieżkę muzyczną, mimo całej patologii, jaką pokazuje niesie w finale nadzieję, że Bailey jakoś sobie poradzi. Mocne kino.
Es gibt ein Leben und ich lebe es . Romy Schneider.
Awatar użytkownika
Achim
Posty: 1512
Rejestracja: 13-07-2019 19:29:55
Lokalizacja: Wrocław

Re: Właśnie byłem w kinie

Post: # 216977Post Achim »

„ Boska Sarah Bernhardt“
Fantastyczna Sandrine Kiberlain gra Sarah Bernhardt, wielką aktorkę, odważną, niezależną kobietę, ale i „ świętego potwora” . Punktem wyjścia jest pobyt Sarah w szpitalu podczas I Wojny Światowej. Jest już starsza, amputują jej nogę i przy szpitalnym łóżku opowiada synowi swego byłego towarzysza życia reżyserowi Sachy Guitry/ Arthur Mazet/ historię sprzed dwudziestu laty, gdy rozstała się z jego ojcem, aktorem Lucienem/ Laurent Lafitte / . „Boska” to fantastyczne studium osobowości i kontrastów : Sarah potrafi być nieznośna, ale ma odwagę wygłaszania poglądów/ dotyczących na przykład sprawy Dreyfusa czy szerzej antysemityzmu/ . Bohaterka jest apodyktyczna, oddana sztuce, przekonana o własnym geniuszu, ale upokorzona potrafi walczyć o ukochanego. Poza Sarah mamy tu cały panteon kultury ówczesnego Paryża : Muchę, Zolę, Rostanda.
Bernhardt była prekursorką dzisiejszych celebrytów, ale i wyprzedzała swoją epokę jako niezależna kobieta, realizująca się w życiu i sztuce.
Es gibt ein Leben und ich lebe es . Romy Schneider.
Awatar użytkownika
Achim
Posty: 1512
Rejestracja: 13-07-2019 19:29:55
Lokalizacja: Wrocław

Re: Właśnie byłem w kinie

Post: # 216978Post Achim »

żmij pisze: 02-08-2025 20:31:56 Jeśli macie możliwość, to koniecznie idźcie na na "Stan wyjątkowy" Jana Hrebejka!
O tak bardzo polecam ! :brawa:
„ Stan wyjątkowy“
Naprawdę śmieszna czeska komedia, będąca satyrą na współczesne media, dezinformację i manipulację newsami. Poza motywem wojny w jednym z krajów arabskich, jest tu świetny wątek teorii spiskowych. Dla mnie najbardziej śmieszna pozostaje jednak scena „ orgii”.
Es gibt ein Leben und ich lebe es . Romy Schneider.
Awatar użytkownika
Achim
Posty: 1512
Rejestracja: 13-07-2019 19:29:55
Lokalizacja: Wrocław

Re: Właśnie byłem w kinie

Post: # 217090Post Achim »

Ten seans zawdzięczam poleceniu Mariusza Szczygła na Fb i już wiem, na czyich rekomendacjach mogę polegać.
„ Pewnego razu w Paryżu“
Gdyby próbować określić film Cédrica Klapischa krótko, to byłby to urokliwy , optymistyczny z dużą dozą francuskiego wdzięku.
Opowieść rozgrywa się w dwóch płaszczyznach czasowych i oba wątki bardzo precyzyjnie i logicznie się wiążą. W warstwie pierwszej historycznej dwudziestoletnia Adèle Meunier (Suzanne Lindon) po śmierci babki wyrusza ze wsi w Normandii by odnaleźć w Paryżu matkę. Będzie to dla niej podróż inicjacyjna pod każdym względem.
Współcześnie potomkowie Adele czyli czworo kuzynów muszą stawić czoła spadkowi po niej i odkryć zagadki jej przeszłości. Poza historią rodzinną mamy tu mały wykład z historii sztuki, mamy na ekranie postaci Sarah Bernhardt, Wiktora Hugo, a przede wszystkim prekursora impresjonizmu Moneta. A to wszystko podane z taką francuską lekkością i urokiem.
Es gibt ein Leben und ich lebe es . Romy Schneider.
Awatar użytkownika
Achim
Posty: 1512
Rejestracja: 13-07-2019 19:29:55
Lokalizacja: Wrocław

Re: Właśnie byłem w kinie

Post: # 217300Post Achim »

„ Operacja Maldoror“
Bardzo mocne kino sensacyjne, lecz także fantastyczny portret policjanta w obsesyjnej pogoni za prawdą i sprawiedliwością za wszelką cenę. Lata dziewięćdziesiąte, Belgią wstrząsa seria porwań kilkunastoletnich dziewczynek, skonfliktowane policje nie współpracują ze sobą. Pośrodku tego jest młody, idealistyczny, bezkompromisowy policjant z żandarmerii Paul Chartier/ Anthony Bajon/ . Film ma nastrój, klimat, doskonałą ścieżkę muzyczną.
Es gibt ein Leben und ich lebe es . Romy Schneider.
Awatar użytkownika
Achim
Posty: 1512
Rejestracja: 13-07-2019 19:29:55
Lokalizacja: Wrocław

Re: Właśnie byłem w kinie

Post: # 217659Post Achim »

" Państwo Rose" to prawdziwa jazda bez trzymanki na temat związków. Reinterpretacja filmu z 1989 roku pt. Wojna państwa Rose, opartego na powieści Warrena Adlera. Ivy (Olivia Colman) i Theo (Benedict Cumberbatch/ najpierw się w sobie zakochują w Londynie, potem wyjeżdżają do Stanów robić kariery, a potem wszystko się sypie. Film jest śmieszny, brawurowy, aktorzy fantastyczni, jest mnóstwo celnych, gorzkich obserwacji.
Es gibt ein Leben und ich lebe es . Romy Schneider.
Awatar użytkownika
Achim
Posty: 1512
Rejestracja: 13-07-2019 19:29:55
Lokalizacja: Wrocław

Re: Właśnie byłem w kinie

Post: # 217701Post Achim »

„ Diamenty“
Mój partner mówi, że Ferzan Özpetek się starzeje, bo zamiast o gejach, robi filmy o kobietach. Ten film, rozgrywający się w pracowni kostiumograficznej, to hymn pochwalny na rzecz kobiecości, kobiecej solidarności, siostrzeństwa. Bohaterkom nie jest łatwo, bo mamy tu i niskie płace i brutalność mężczyzn i traumy rodzinne, ale razem pokonają wszystko.
Film ma dwie płaszczyzny czasowe : tę współczesną, kiedy Ferzan Özpetek spotyka się ze swoimi aktorkami i omawia z nim film i ich role i tę sprzed lat, kiedy sam był dzieckiem i nauczył się podziwiać i szanować kobiety. W obu kobiety pomagają sobie, we współczesnej jedna z aktorek odmawia roli, by zająć się chorą przyjaciółką.
Tylko razem, we współpracy, bohaterki mogą stworzyć dzieło, niezwykłą suknię, którą nosi na ekranie Kasia Smutniak. „ Diamenty” to film zachwycający wizyjnie, fantastyczne stroje, włoskie uczty. Mężczyźni/ bardzo apetyczni/ są zredukowani do roli obiektów seksualnych, są przemocowi bądź nieobecni. Wydarzenie polityczne są w tle, liczy się tylko kobieca ekspresja.
Myślę, że film bardzo spodoba się Walpurgowi, bo On lubi takie włoskie klimaty.
Es gibt ein Leben und ich lebe es . Romy Schneider.
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 17896
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Właśnie byłem w kinie

Post: # 217703Post Hebius »

Kilka dni temu słuchałem wywiadu z Ferzanem na Dwójce (PR2). Opowiadał trochę o tym filmie i że bardzo sobie ceni poezję Wisławy Szymborskiej, która, gdy się o tym dowiedziała, podarowała mu przez znajomego dziennikarza tomki wierszy z dedykacją.
Obrazek
Awatar użytkownika
Achim
Posty: 1512
Rejestracja: 13-07-2019 19:29:55
Lokalizacja: Wrocław

Re: Właśnie byłem w kinie

Post: # 218493Post Achim »

" Teściowie 3" Mój Chłop, który wyciągnął mnie do kina, uważa,że to najsłabsza część trylogii. Dla mnie ok, lekka rozrywka.
Natomiast była z nami na seansie grupa emerytek, które komentowały akcję. Miałem ochotę zajebać ja klapkiem w łeb po kolei. Na mojej liście życzeń dochodzą seanse bez starych, głośnych bab.
Es gibt ein Leben und ich lebe es . Romy Schneider.
Awatar użytkownika
marcin
Posty: 16156
Rejestracja: 25-07-2018 22:48:12
Lokalizacja: PL

Re: Właśnie byłem w kinie

Post: # 218494Post marcin »

A to jak siedziałeś obok to nie mogłeś poprosić o ciszę?
Jutro będzie nowy, długi dzień. Twój własny, od początku do końca. To przecież bardzo przyjemna myśl.
(Tove Jansson, "Tatuś Muminka i morze")
Awatar użytkownika
Achim
Posty: 1512
Rejestracja: 13-07-2019 19:29:55
Lokalizacja: Wrocław

Re: Właśnie byłem w kinie

Post: # 218500Post Achim »

Skutkowało jedynie na chwilę....
Es gibt ein Leben und ich lebe es . Romy Schneider.
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 17896
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Właśnie byłem w kinie

Post: # 219198Post Hebius »

Obiecali darmowy popcorn. I pamiątkowy bilet kolekcjonerski. To wiadomo, że się nie potrafiłem oprzeć i poleciałem do swojego kina (w ostatnim dniu działalności przed kolejną modernizacja, która ma dostosować wnętrze sali widowiskowej do światowych standardów) na najnowsze arcydzieło polskiej kinematografii (Nobel! nic tylko Nobel w 2026 roku!), czyli film Michała Kwiecińskiego
Chopin, Chopin!

Obrazek

Bez wątpienia jest to świetne kostiumowe widowisko. I wciągająca opowieść o gruźlicy, na którą zachorował pewien bardzo popularny paryski kompozytor, którego wołali Chopin. Na ile jest to opowieść o znanym polskim kompozytorze Fryderyku Chopinie czort jeden wie. Bardzo słabo znam biografię Chopina, wiec nie potrafię ocenić co jest faktem, prawdopodobieństwem, a co zwykłym zmyśleniem, wizją twórców. Po lekturze "Filipa" Tyrmanda wiem, że Michał Kwieciński potrafi wziąć z pierwowzoru sam szkielet i zbudować na nim co tylko zechce. Więc być może ten nasz "Chopin, Chopin!" jest tak samo biograficzny, jak był biograficzny "Amadeusz" Formana, dzięki któremu wszyscy wiemy, że zazdrosny o talent Mozarta Salieri otruł tego biednego wiedeńskiego imbecyla. Czego się dowiedziałem dzięki Michałowi Kwiecińskiemu i obecności na tym seansie? Już od pierwszego krwawego charchnięcia flegmą na ścianę, że gruźlica to była okropna, nieestetyczna choroba. Że Frycek, zanim sam wreszcie zszedł, wpędził do grobu najlepszego przyjaciela (Jan Matuszyński) oraz ukochanego, niezwykle utalentowanego ucznia (Carl Filtsch), w którym widział swojego następcę. I że na pewno nie był pedałem, o czym szczerze zapewniał matkę i ja mu wierzę. A! I że Deflina Potocka to bladź, która bez wahania pali niewydane kompozycje Chopina (a Fontanie drgnęła ręka i by nie spalił!).

Ale tak ogólnie jestem zadowolony, że się zdecydowałem na ten seans, zamiast czekać aż film pojawi się w telewizji. "Chopin, Chopin! to widowisko, które syci oko, cieszy ucho i wzrusza, i dobrze to się ogląda na dużym ekranie wśród innych ludzi, wystarczy poddać się rwanej opowieści i nie myśleć.

Na szczęście większość dialogów jest w językach obcych, z napisami, więc tylko w jednym miejscu nie zrozumiałem, o czym było mowa. Ale akurat w tej scenie Chopin (Eryk Kulm świetny!) już umierał, więc można mu wybaczyć, że nie był dość wyraźny.

A! Jest jeszcze wisienka na torcie (bo ja za urodą Kulma to tak nie bardzo, doceniam przede wszystkim jego talent aktorski): Victor Meutelet jako Franciszek Liszt.
Obrazek
Obrazek
ODPOWIEDZ