Dzisiaj wśród autorów wyłącznie krakowscy profesorzy, w tym dwaj niestety nieżyjący.
-
Jacek Baluch, Powiedz coś po czesku! - znany bohemista, niegdyś ambasador RP w Czechach, jeden z największych po Szymborskiej twórców limeryków w Krakowie, i zmarły niedawno profesor UJ w formie haseł opowiada o języku czeskim, o tym, dlaczego nas śmieszy, jak go wymawiać, jakie pułapki czekają na nas, gdy myślimy, że rozumiemy jakieś słowo a ono znaczy coś zupełnie innego. Fajna lekka forma choć podbudowana wyjaśnieniami językoznawczymi i dająca sporo wiedzy o Czechach i Czechach (ha, ha, o państwie i ludziach). Obowiązkowa lektura dla czechofilów!
-
Paweł Dybel, Nieświadome na scenie. Witkacy i psychoanaliza - trochę bałem się i miałem opory przed kupieniem tej książki, bo czytałem już książkę tego autora i była nie do przejścia, w sensie strasznie zmanierowanego języka. Tym razem jest ok, język zrozumiały i treść ekscytująca.
-
Henryk Markiewicz, Pisma ostatnie - zapowiedź książki i spis treści znalazłem bodaj w niedzielę, gdy zmarła Maria Janion, a tam m. in. tytuł "Amica Janion, amica Szczuka, sed..."
(to oczywiście odwołanie do słynnego zdania Arystotelesa: Amicus Plato, sed magis amica veritas - Platon przyjacielem, ale większą przyjaciółką jest mi prawda) - było dla mnie oczywiste, że to jakiś rozrachunek z dwoma tomami wywiadu rzeki Kazimiery Szczuki z prof. Janion
(książką skandalicznie złą! - recenzowałem ją dla Homików i ówczesny naczelny poprosił mnie o wycięcie kilku akapitów, żeby nie dobijać tej pozycji zupełnie). No i nie pomyliłem się. Markiewicz na 7 stronach wytyka błędy faktograficzne obu paniom

Wspominam o tym, bo to jest coś, co w Markiewiczu do końca zachwycało. Gdy inni robili dobre miny, on zawsze potrafił wykazać w tekście błędy, niekonsekwencje i braki warsztatu czy niedostatki logiki. Podczas gdy zmorą humanistyki są recenzje pisane "po sympatii", Markiewicz potrafił publicznie sprowadzić do parteru nawet swoich dawnych studentów a dzisiaj profesorów na UJ: tak było, gdy w Tekstach Drugich wprost napisał, że nowy poemat Miłosza jest zupełnie niezrozumiały a tłumaczenia młodszych kolegów nie bronią się, albo gdy lansowaną kolejnymi tomami tzw. kulturową teorię literatury uznał za bełkot. No i ten gruby tom to właśnie takie polemiki, ostre, ale zawsze podparte solidnymi argumentami i niewyobrażalną erudycją autora.
No i kilka pocztówek oraz zakładek - stały prezent od Universitas.