Pięć minut z Magdą

Książka, kino, teatr, muzyka, telewizja...
Regulamin forum
Info: tematy możliwe do przeglądania przez gości forum, dostępne indeksowanie dla bootów typu Google.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15995
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(23/1975) Pięć minut z Magdą

Post: # 204083Post Hebius »

Mamy wtorek, czyli pora na kolejny odcinek "Pięciu minut z Magdą".

Obrazek
Świat Młodych
nr 69 – wtorek 10 czerwca 1975 r.

Obrazek

Pięć minut z Magdą

No i mamy wakacje. Po raz pierwszy takie długie. Fajno! Zakończenie roku było uroczyste, wzruszające, a teraz odpoczywam czyli uprawiam LMB — leżenie martwym bykiem. Mam czas. Na obóz jadę w lipcu, na kolonie jestem za stara, a koleżanki też odpoczywają.

W sprawie odpoczywania, to wczoraj wieczorem zagaił tata. Że niby jestem blada i mizerna i że dobrze zrobiło by mi trochę świeżego powietrza jeszcze przed obozem. Przeciwko świeżemu powietrzu nic nie mam, ale przeciwko pomysłowi taty, to co nieco tak. Bo wiecie, na czym on polegał?! Babcia jest w sanatorium w Ciechocinku, więc może i ja bym tam pojechała na jakieś 2 tygodnie. Wszystko fajnie, tylko co to za wakacje z babcią! Ja naprawdę jestem trochę zmęczona! Powiedziałam, że nie, że wolę zostać. Tata orzekł, że jestem niewdzięczna, że kto inny skakałby do góry, że może wyjechać do takiej pięknej miejscowości, a ja grymaszę. Fakt! Trochę powygrymaszałam, ale udało się — zostaję! I nie mam wyrzutów sumienia.

Hanka za to ma wyrzuty sumienia, bo za dwa dni pakuje plecak i wyrusza na obóz wędrowny z zakładu pracy swojej mamy. Wstydzi się strasznie, że jedzie bo wcześniej obiecywałyśmy sobie, że w czerwcu obie zostajemy i coś zorganizujemy na miejscu. A tu raptem jej mama „stanęło na głowie” — samo tak o tym mówi — i ten obóz Hance załatwiła. Hanka łyka łzy i pakuje plecak. Tak naprawdę, to chyba taka strasznie nieszczęśliwa nie jest, obóz jest zaplanowany na piękną trasę, ale rozumiem ją — mnie też by było głupio.

Tadeusz jeszcze jest, ale zaraz po zakończeniu roku w swojej szkole jedzie na wieś. Będzie pomagał wujkowi w gospodarstwie, dla niego wakacje to tylko wieś — zna się na tym, umie pracować w polu, mówi, że to najpiękniejsze lato, jakie sobie można wymarzyć. Nawet zapraszał mnie kiedyś, żebym tam do jego wujka na trochę też przyjechała, ale nie wiem, czy rodzice by mi pozwolili. Może…

Tak sobie odpoczywam i odpoczywam. Zjadłam już dwie torebki krówek, obejrzałam cały rocznik „Kobiety i życia”, czasami zerkam w telewizję i… nie mam na nic czasu. Jestem okropnie tym odpoczywaniem zajęta. I muszę przyznać, że… ogromnie mnie ono męczy.

MAGDA
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15995
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(24/1975) Pięć minut z Magdą

Post: # 204281Post Hebius »

Obrazek

Świat Młodych
nr 72 – wtorek 17 czerwca 1975 r.

Obrazek

Pięć minut z Magdą

OWIEDZIŁAM przedwczoraj moją kuzynkę, Joaśkę. Nauczyła mnie stawiać pasjansa, Świetna rzecz! Tasuje się karty, a potem układa. Wszystko zależy od kolejności. I od szczęścia. Raz się ułożą do końca, raz nie. Wtedy — nie wychodzi. Gdy wychodzi, to znaczy, że dobrze, że ma się fort.

Już drugi dzień siedzą i układam karty na tapczanie. Za każdym razem trzeba sobie coś przepowiedzieć, zadać jakieś pytanie. Wynik pasjansu, to odpowiedź — tak, albo nie. Wczoraj nie szło mi, „pytałam się”, czy przyjdzie po południu Tadeusz. Raz wychodziło na „tak”, raz na „nie”. Można naprawdę w takiej sytuacji „wyjść z siebie”. No bo czego się trzymać? Co jest prawdą? Gdy byłam prawie do połowy podłamana Tadeusz przyszedł. A więc okazało się, że prawdziwe są tylko te pasjanse, które wychodzą!

To było wczoraj. Dzisiaj „pytam się”, czy dostanę bilety na „Joe Kidda”, są straszne kolejki. | znowu odpowiedź wychodzi mi w kratkę. I znowu jestem głupia, nie wiem, czego się trzymać. Właściwie, to powinnam skończyć i iść pod kino, ustawić się w kolejce do przedsprzedaży. Rozsądek podpowiada mi, że jeśli nie zrobię tego natychmiast, to z biletów nici. Ale… ale nie mogę przestać. Bo zabawa wciąga. Po co — myślę sobie — stać w kolejce kiedy mi wyjdzie, że biletów i tak nie dostanę? Więc ciągle sprawdzam, czy warto. A czas mija.

Kilka lat temu mieliśmy takiego sąsiada, o którym mówiono, że jest stuknięty, bo zamiast wziąć się do uczciwej pracy, cały czas wymyślał różne kombinacje totolotkowe. Liczył, że w ten sposób się wzbogaci bez wysiłku. Ale gdzie tam?! Inni pokupowali sobie lodówki, telewizory, niektórzy i samochody, a on ledwo wiązał koniec z końcem. Nie miał czasu na pracę, bo całe dnie obliczał swoje szanse i wypełniał kupony. Chyba i do tej pory też nic większego nie wygrał.

Przypomniał mi się w tej chwili ten sąsiad, bo tak sobie myślę, czy przypadkiem nie postępuję zupełnie identycznie. Oj, uśmiałyby się dziewczyny, że zamiast stać na początku kolejki przed kinem, klęczę no tapczanie i układom karty. Wiem, że to bez sensu, ale… ciekawe. I zaczyna mi wychodzić. Prawie wszystkie odpowiedzi są teraz na tok. Fajnie!

Ale czy to znaczy, że dostanę jeszcze bilety?! Zrobiło się strasznie późno!

MAGDA
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15995
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(25/1975) Pięć minut z Magdą

Post: # 204409Post Hebius »

Obrazek

Świat Młodych
nr 75 – wtorek 24 czerwca 1975 r.

Obrazek

Pięć minut z Magdą

Będzie dzisiaj „noc świętojańska”. Właściwie to nic nie znaczy, ale zawsze mam 24 czerwca takie trochę dziwaczne uczucie, bo o nuż wydarzy się coś super. Jak byłam mała, to babcia opowiadała mi, że u nich na wsi w tę noc ludzie chodzili do lasu w… poszukiwaniu kwiatu paproci. Babcia też kiedyś raz się wybrała i… nic nie znalazła. Pewnie, że nie znalazła, bo przecież wiadomo, że paprocie kwiatów nie moją. Ale z drugiej strony, to jest podniecające — w poszukiwaniu szczęścia iść w nocy do ciemnego lasu. Brrr!

Może się źle wyraziłam, może to nie jest podniecające tylko po prostu wzruszające. Mnie w każdym razie się podoba ten zwyczaj. Pewnie zresztą teraz nikt tego nie robi, pozostały bajki, legendy, właśnie takie opowiadania babć…

Bo ja zresztą wiem, czy nikt tego teraz nie robi?! Może nie dosłownie, ale są inne sposoby i inne przedmioty, które ten legendarny kwiat paproci zastąpiły.

Hanka np. ma takiego małego pluszowego miśka, którego zabiera ze sobą, gdy coś ważnego się dzieje, gdy ma przed sobą coś trudnego, gdy się czegoś obawia. Twierdzi, że misiek przynosi jej szczęście. Czuje się pewniej w jego towarzystwie. Gdy kiedyś na jedną z klasówek — bo na każdej klasówce, jak osiem lot w jednaj ławce siedziałyśmy, misiek był usadowiony na honorowym miejscu, w dziurze po kałamarzu — zapomniała go zabrać, to faktycznie dostała dwóję.

Ja też mam taki swój „kwiat paproci” — taką wąziutką srebrną bransoletkę, mają je i inni. Chyba coś w tym jest. Oczywiście nie wierzę w żadne zabobony, ale mnie samej zdarzyło się wracać kiedyś biegiem do domu, po zapomnianą bransoletką, całe cztery przystanki. Zziajałam się, spóźniłam na umówione spotkanie, ale tak naprawdę i szczerze, to nie wyobrażam sobie, że mogłabym się nie wrócić

To chyba jest właśnie coś podobnego do tych świętojańskich wędrówek po lesie w poszukiwaniu kwiatu, którego nie ma. Z tym, że ja bransoletkę wzięłam, a ci którzy kwiatu szukali nie znaleźli go. I dlatego tak bardzo mnie to wzrusza. Żal mi, najzwyczajniej w świecie, tych poszukiwaczy, którzy gonili, gonili i złapali… wielkie nic. Nasze miśki, bransoletki „szczęśliwe” pierścionki i inne maskotki są o wiele bardziej realne. Ale już nie takie bajkowe. Szkoda…

Magda
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15995
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(26/1975) Pięć minut z Magdą

Post: # 204515Post Hebius »

Obrazek
Świat Młodych
nr 78 – wtorek 1 lipca 1975 r.

Obrazek
Pięć minut z Magdą

Całe nasze osiedle szumi. Jedna dziewczynka, taka Kaśka z V klasy, wpadła wczoraj pod samochód. Właściwie to nikt nie wie, jak to dokładnie było. Chyba Kaśka po prostu zagapiła się, bo wparowało na jezdnię przy czerwonym świetle. Potem to już jak to zwykle bywa — pisk hamulców, brzęk szkła i w końcu sygnał karetki pogotowia. Kaśka jest cala połamana. Najgorsze to nogi; nie wiadomo, czy po leczeniu będzie wszystko w porządku. Straszne! Kaśka jeździła na łyżwach. Nie tak jak wszyscy, na szkolnym lodowisku, ale w klubie. Uprawiała jazdę figurową. Nie znam Kaśki dokładniej, ale słyszałam, że w swojej kategorii odnosiła jakieś sukcesy, nawet podobno była utalentowana, marzyła jej się kariera Christiny Errath. Nie wiem, na ile marzenia Kaśki były realne, ale to przecież nie o to chodzi. Jestem cała pod wrażeniem tego wypadku, jak wszyscy zresztą. Naprawdę, nikt nie potrafi o niczym innym mówić, o niczym innym myśleć.

Zastanawiam się, jak mogła się tak koszmarnie zagapić, nie zauważyć, co robi. Pewnie, każdemu się zdarza, to normalne i zwyczajne, ale człowieka trąca dopiero wtedy, gdy skutki są poważne. Jak skutków poważnych nie ma, to machamy ręką. Mówimy — „ludzka rzecz”, „nic takiego”, „każdy ma prawo” lub coś w tym rodzaju. I wszystko jest w porządku.

Pozornie w porządku. Bo tak naprawdę, to chyba nie wolno… machać ręką. Albo więcej — nie wolno sobie folgować. Albo jeszcze inaczej – nie wolno być nieodpowiedzialnym. Bo jest to pewien rodzaj braku odpowiedzialności. Sama się łapię na tym, że czasami nie chce mi się myśleć o następstwach tego, co robią lub tego, czego nie robię. Jeszcze w ciągu roku szkolnego to pół biedy. Dopinguje mnie do tego myślenia cała masa różnych rzeczy, które są obowiązkowe — np. szkoła, plan zajęć, jakiś regulamin domowy. W czasie wakacji następuje rozluźnienie, nie ma już tego „bicza”, który by człowieka w jakichś ryzach trzymał. Po prostu wakacje.

Jesteśmy w czasie wakacji częściej sami, nikt nas nie pilnuje, nie poucza. To fajnie, że jesteśmy zdani na siebie, tylko, że okazuje się, iż jest to… bardziej męczące od tego „normalnego” prowadzenia za rączkę. A od rzeczy męczących chciałoby się uciec. Niestety, to jest właśnie błąd.

Nie myślcie, że jestem cyniczna. Żal mi Kaśki ogromnie, ale żałuję równocześnie tego, że aż musiał zdarzyć się wypadek, aby otworzyły mi się oczy na to, że wakacje i luz, to wcale nie luz dla szarych komórek. W końcu je mamy! A jak mamy, to nie po to, aby sobie zapleśniały…

MAGDA
Awatar użytkownika
uzytkownik_konta
Posty: 5828
Rejestracja: 18-07-2018 15:54:11

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 204529Post uzytkownik_konta »

Jakie starcze pieprzenie.
  1. Po pierwsze, co jest w sumie warte pochwały - autorzy chcieli podnieść świadomość zagrożeń wśród młodzieży. To jest OK.
  2. Po drugie jednak, z fragmentu "Pozornie w porządku. Bo tak naprawdę, to chyba nie wolno… machać ręką. Albo więcej — nie wolno sobie folgować. Albo jeszcze inaczej – nie wolno być nieodpowiedzialnym. Bo jest to pewien rodzaj braku odpowiedzialności. Sama się łapię na tym, że czasami nie chce mi się myśleć o następstwach tego, co robią lub tego, czego nie robię." przebija tradycyjne, starcze przekonanie, że dziecko lub nastolatek musi być idealny; nie ma prawa do błędów; nie może sobie folgować; jak sobie folguje, trzeba napierdalać kablem od prodiża, bo wpadnie pod samochód (kiedyś nam podziękuje). Autorzy sami mówią sobie "»ludzka rzecz«, »nic takiego«, »każdy ma prawo« lub coś w tym rodzaju" - jak każdy! - po czym lecą do maszyny do pisania, kłaść młodym ludziom do głów, że "nie wolno sobie folgować". Teraz - skoro mają już ok. 100 lat - pewnie pierwsi wbijają się na autostradę pod prąd swoimi fiatami palio bez stopu.
  3. Po trzecie, następnie przechodzą do "Jesteśmy w czasie wakacji częściej sami, nikt nas nie pilnuje, nie poucza. To fajnie, że jesteśmy zdani na siebie, tylko, że okazuje się, iż jest to… bardziej męczące od tego »normalnego« prowadzenia za rączkę.". Tak, tak, znamy to - Widzisz, synku, tatuś jest zmęczony - ma bardzo ciężko w życiu, bo musi się martwić fakturami za gaz, kartkami na mięso i tym, że mamusia uciekła z badylarzem, a szef krzywo patrzy na wynoszenie z zakładu baniek pełnych wachy. Młodzi to mają dobrze - wy jeszcze nie znacie prawdziwego życia, was się ciągle prowadzi za rączkę; nawet nie czujecie, jaki to jest wielki ciężar, taka odpowiedzialność za siebie! Więc teraz cichutko, bo tatuś musi się uspokoić swoimi codziennymi 14 piwami.
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15995
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 204561Post Hebius »

Ciekawa reakcja. Ja odebrałem to jakie zwykłe "Dziecko, zastanów się nad tym, co robisz. Ryzykowne zachowania niosą z sobą przykre konsekwencje".
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15995
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 204627Post Hebius »

W nowym odcinku niestety nadal pierdoły, lęk przed odpowiedzialnością, którą niesie sprawowanie władzy. Amerykańskie dzieci już wtedy uczyły się tego na komiksach ze Spider-Manem („Z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność”).
=======
Obrazek
Świat Młodych
nr 81 – wtorek 8 lipca 1975 r.

Obrazek

Pięć minut z Magdą

JUTRO wyjeżdżam na obóz. To już po raz trzeci. Pierwszy raz po szóstej klasie, w zeszłym roku i teraz. Teraz to ja jestem stara wyga. I gwóźdź potrafię wbić, i deskę przypiłować, i wiem ile soli się sypie do gara z zupą na 100 osób, i w ogóle. Za pierwszym razem, wstyd wspominać, byłam gapa ostatnia. Pojęcie przechodzi, jaki człowiek był nieudaczny!

Mimo jednak już opanowania oborowych umiejętności mam lekkiego pietra. Ni mniej ni więcej tylko będę w tym roku na obozie zastępową. Zastępową takich właśnie „zielonek” po piątej i szóstej klasie. Oczywiście, z jednej strony cieszę się. Każdy jest zadowolony, gdy uznaje się jego zasługi i gdy w dowód ich uznania dostaje do ręki władzę. Ale z drugiej strony, to właśnie ta władza mnie przeraża.

Dotychczas, to ja byłam szaraczkiem i władza była nade mną. Pewnie, nie było się potulną i ciemną masą — i pomysły się miało własne, i zdanie też własne — ale w ostatecznym rozrachunku to ta władza czyli zastępowa musiała się nagimnastykować, żeby wszystko grało. Było tak jakoś… bezpiecznie. Nawet najbardziej idiotyczny pomysł nie był ryzykowny, jakby co, to zastępowa była ta mądra, która potrafiła zastopować.

Oczywiście, teraz też nie będę zupełnie sama, jest przecież oboźny, komendant, instruktorzy komendy, ale w ostatecznym rozrachunku na co dzień i na okrągło to z zastępem będę ja. Nie znaczy to, że tak absolutnie tego nie chcę. Jakbym zupełnie nie chciała, to bym przecież powiedziała w odpowiednim momencie, że nie i cześć. Wręcz przeciwnie, chce spróbować, jak mi to wyjdzie. Chciałabym, żeby jak najlepiej, ale czym bliżej do wyjazdu, tym bardziej zaczynam się denerwować.

Bo po pierwsze, to te dziewczyny znają się ze sobą raczej średnio, są z różnych klas. Ja też ich nie znam tak zupełnie dobrze. Co więc zrobić, aby zastęp się ze sobą dobrze zgrał? A po drugie, to wszystkie jadą na obóz po raz pierwszy i z góry przewiduję masę kłopotów, które z kolei znam doskonale, bo były wcale nie tak dawno i moim udziałem. Ale ja miałam wtedy bardzo fajną mądrą zastępową, która potrafiła nas z nich wyciągnąć. Czy ja potrafię być teraz tak fajna i mądra jak ona?

Dotychczas wydawało mi się, że być szefem, to sama radość. Chyba nie najlepiej mi się wydawało…

Magda
Awatar użytkownika
uzytkownik_konta
Posty: 5828
Rejestracja: 18-07-2018 15:54:11

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 204632Post uzytkownik_konta »

Uu, a tutaj już grubo pojechali. Tow. Edward musi się nagimnastykować, żeby wszystko grało, ale dzielnie niesie ten ciężar na swoich barkach. Powinniśmy być mu wdzięczni, bo daje nam bezpieczeństwo; powstrzyma nawet "najbardziej idiotyczny pomysł" - dzięki temu pomysły takie nie są ryzykowne. A bóg... Znaczy, Rada Państwa świadkiem, że niemało u nas takich, co to nie chcą być "ciemną masą" - "i pomysły mają własne, i zdanie też własne" - np. żeby w Konstytucji nie było o przyjaźni z ZSRR - i potem różne idiotyzmy z tego wynikają. Całe szczęście, że mamy bardzo fajnego, mądrego zastępowego, która potrafi nas z nich wyciągnąć. Czy ty potrafisz być teraz tak fajny i mądry, jak on (donieś na sąsiada do SB)?
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15995
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 204679Post Hebius »

Tutaj to już pojechałeś.
Ale nieważne, mamy czwartek, nowy numer "Świata Młodych" w kiosku i kolejny odcinek rozważań Magdy w przedruku:
=======
Obrazek
Świat Młodych
nr 84 – wtorek 15 lipca 1975 r.

Obrazek

Pięć minut z Magdą

Mój obozowy zastąp przyjął nazwę „Jezioranki”. To od jeziora, nad którym rozbiliśmy namioty, Fajne jest naszą jezioro. I fajny jest nasz zastąp. Moje przedwyjazdowe obawy na szczęście były z lekka wyolbrzymione.

Ale tylko z lekka. Bo chociaż i zgrałyśmy się wszystkie jeszcze w pociągu, i zaprzyjaźniłyśmy, to jest parą spraw, które w dalszym ciągu sen mi z oczu spędzają. Przyznam się, że nie wszystko rozumiem. Np. nie rozumiem, jak można dojść do wieku dwunastu lat i nie potrafić zeszyć siennika. Albo jak można nie mieć najmniejszego nawet pojęcia o obieraniu kartofli. Albo o… praniu.

Z tym praniem to była kosmiczna heca i cały zastęp pokładał się przez dobre kilkanaście minut ze śmiechu. Jego powodem była Ela, która doszła przedwczoraj do, słusznego skądinąd, wniosku, że należałoby wyprać parę par skarpet. Wzięła więc pod jedną pachą owe skarpetki, pod drugą pachę „Ixi”, w które zaopatrzyła ją na wyjazd mama i zeszła nad jezioro. Stanęła sobie na pomoście i… nasypała trochę „lxi” do wody. Autentycznie! Niestety, rozpłynęło się. Nasypała więc jeszcze trochę. Znowu to samo. Potem jeszcze nasypała, i jeszcze, a nic się cały czas nie chciało przy tym praniu mydlić. Paczka „Ixi” wzbogaciła najniekorzystniej wody jeziora, a skarpetki pozostały niewyprane.

Jak sobie człowiek coś zaplanuje i wykonanie mu nie wychodzi, to nie miewa najświetniejszago humoru. Ela więc też nie miała. W tym właśnie momencie zastała ją pozostała część zastępu. „Słuchaj, a dlaczego nie wzięłaś miski?!” – spytała jej się któraś. A na to Ela poważnie — „Wiesz, to genialny pomysł! Ale niestety… skończyło mi się już „Ixi”.

Brzmi to może jak kawal, ale kawałem nie jest. W takich momentach naprawdę głupieję i zupełnie nie wiem co robić. Nawet myślałam trochę, że dziewczyny się po prostu wygłupiają, ale nie. One naprawdę nie mają pojęcia o tysiącu rzeczy.

A tak w ogóle, to one same nie są temu winne (no. może troszeczkę!). Zwyczajnie — w domu nie muszą robić, więc nie miały okazji się nauczyć. Uczą się tutaj, ale jest to taka nauka z przeszkodami. Ciągle zdarza się jakaś heco, jak z tym praniem. Są niecierpliwa, chciałyby wszystko same, niestety — bez treningu trudno jest pokonywać przeszkody!

MAGDA
Awatar użytkownika
uzytkownik_konta
Posty: 5828
Rejestracja: 18-07-2018 15:54:11

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 204747Post uzytkownik_konta »

Hebius pisze: 20-02-2025 23:00:33 Tutaj to już pojechałeś.
Absolutnie. A co ty myślisz, że ani tak dla zabawy albo z dobrej woli to wydawali? Autorzy sami mogli nie zdawać sobie sprawy z tego, że komunistyczna indoktrynacja miała wpływ na ich wzorce myślenia. Dlatego zdradzieckość i przewrotność komunizmu jest niezmierzona. Indoktrynacja nie obejmowała tylko tego, że Marks wielkim uczonym był, ale też ogólne wzorce myślenia o sobie, życiu i społeczeństwie. W tym także myślenie o tym, że władza powinna być sprawowana przez jednostkę, która swoimi przymiotami i ciężką pracą wyrosła ponad ciemną masę - i że jej powołaniem jest chronić tę ciemną masę samą przed sobą, nawet wbrew chęciom czy poglądom tejże masy. Głęboko antydemokratyczne. Dlatego możemy się śmiać z siermięgi komunistycznej propagandy, ale należy pamiętać, że ma też swoją zupełnie nieśmieszną stronę, bo zatruwa ludziom mózgi jak rak; tak, że na koniec sami nie wiedzą, czy to jeszcze ich myśli, czy coś, co im zaszczepiono sztucznie. W tym sensie te opowiastki o Magdzie są w gruncie rzeczy dość przerażające i miejscami dość obrzydliwe. Czy to jest zresztą przypadek, że takie wątki się tam powtarzają? Nawet w ostatnim, powyższym, musieli coś dodać o tym, że "Jednostka - zerem, jednostka - bzdurą, sama - nie ruszy pięciocalowej kłody".
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15995
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 204783Post Hebius »

:D :D :D
Byłoby przerażające gdyby się okazało, że ty to tak na serio.
Awatar użytkownika
uzytkownik_konta
Posty: 5828
Rejestracja: 18-07-2018 15:54:11

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 204797Post uzytkownik_konta »

Obrazek
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15995
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(29/1975) Pięć minut z Magdą

Post: # 204845Post Hebius »

Obrazek

Świat Młodych
nr 87 – wtorek 22 lipca 1975 r.

Obrazek

Pięć minut z Magdą

Przedwczoraj był na obozie tak zwany dzień odwiedzin. Uff! Nareszcie jest po. Wszyscy są kompletnie wykończeni i wszyscy — poczynając od komendanta o kończąc na najmłodszym naszym uczestniku, 10-letnim Maćku — mają dosyć.

Pierwsi rodzice zjechali w sobotę po południu. Najpierw był jeden samochód, potem dwa, trzy… do wieczornego apelu zebrało się ich osiem. I osiem małych namiocików. Rozbili sobie taki biwaczek. Gustowny nawet, chociaż akurat na trasie, którą trzeci podobóz wędruje do mycia. Za chińskiego boga nie chcieli się przenieść, chociaż chłopcy proponowali pomóc w tych przenosinach. Ostatecznie pal sześć, dwa dni nie wieczność, trzeci podobóz może sobie pochodzić naokoło. Wieczorem było ognisko, część rodziców przyszła na nie i byli fajni, druga część powiedziała, że nie i zabrała z ogniska swoje dzieci. Dzieci nie bardzo chciały, zwłaszcza te, które miały jakieś role do odegrania w programie artystycznym. Ale to było nic, pestka po prostu.

Drugiego dnia od samego rana zaczęły samochody nadjeżdżać tasiemcowo. Do 10 rano było ich 54, na całym zgrupowaniu jest 247 uczestników. Plus kadra. Rodzice kadry też przyjeżdżali. O 10,15 nasz komendant się załamał. Jego rodzice przywieźli ze sobą… obie jego babcie.

Bliskie załamania było wtedy zresztą absolutnie wszystko. No szczęście pogoda dopisała więc i program dnia był luźny. Nad brzegiem jeziora i po lesie snuły się tłumy ludzi, pełno było skorupek od jajkach, dookoła pomostu pływały pestki od czereśni. O 20,23 (dokładniusieńko) odjechał ostatni samochód, o 20.24 oboźny połknął szósty tego dnia prostak od bólu głowy.

Ja nie jestem wyzbyto uczuć rodzicielskich i swoich staruszków bardzo kocham. Nawet tęsknię za nimi jak jestem jakiś czas poza domem. I oni za mną tęsknią. I fajnie, myślę że tak właśnie powinno być. Tym niemniej dumna jestem, że moi rodzice okazują się w takich sytuacjach ludźmi na poziomie. Nie przyjeżdżają.

Bo nie powinni. To już nie chodzi — myślę — o tę dezorganizację wszystkiego i bałagan, ale i to, że przecież nie wszyscy przyjeżdżają. Ci więc, do których przyjeżdżają — czują się głupio, ci, do których nie przyjeżdżają — zazdroszczą tamtym. Ot, chociażby tych samochodów — na nasz obóz trudno jest dojechać inaczej. I po co to wszystko?! Niedługo przecież i tak wracamy.

MAGDA
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15995
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(30/1975) Pięć minut z Magdą

Post: # 205013Post Hebius »

Obrazek

Świat Młodych
nr 90 – wtorek 29 lipca 1975 r.

Obrazek

Pięć minut z Magdą

Jeszcze dwa dni i wracamy do domu. Szybko, Nawet się człowiek obejrzeć za siebie nie dał rady.

Myślę, że w sumie obóz był udany. Pewnie, wszyscy wszystkim zachwyceni nie są, ale to tak jest — jednemu to się bardziej podoba, drugiemu tamto. Grunt, żeby każdy znalazł coś dla siebie, coś co go zachwyci, co będzie długo wspominał.

Nie zgadzam się w tych poglądach z naszym druhem komendantem. On uważa, że nie mam racji. Że albo wszystko jest cudowne, albo wszystko do chrzanu. Skądinąd to bardzo fajny gość. Chciałby, żeby wszystko było cudowne. Wychodził wprost ze skóry, żeby wszyscy tak uważali. Gotów był nie spać dwie noce i wymyślać taki program ogniska, o którym by wszyscy jak jeden mąż powiedzieli, że cudo. I nigdy tego nie osiągnął. Teraz uważa, że poniósł generalną klęskę.

Żal mi go. Niby dorosły facet (jest studentem czwartego roku prawa) a taki… dziecinny. Nawet rozmawialiśmy na ten temat przedwczoraj. On uważa, z kolei, że ja jestem dziecinna, bo… nie stawiam sobie wielkich celów i zadowalam się małymi osiągnięciami. Czy ja wiem?.. Pewnie, młodsza o te parę lat jestem i tak naprawdę to nic wielkiego w życiu nie osiągnęłam, ale przykro mi trochę było. I jeszcze trochę tak… zabawnie. No bo tak — ja żałuję jego, a on mnie.

Może rzeczywiście mam za małe ambicje, ale czy to tak źle, że jestem zadowolona? I moje dziewczyny te „zielonki” są zadowolone. Powiedziały, że teraz to na każde wakacje będą jeździły na obóz, że nie wyobrażają sobie, żeby mogło być inaczej. A przecież było parę spraw, które nie wzbudzały ich zachwytu. I zupa mleczna na śniadanie, i gimnastyka poranna, i niektóre sprawności, które zdobywały. … Kręciły nosami, krzywiły się, jęczały, a teraz mówią, że to wszystko mięta. Więc chyba nie jest tak źle?!

Ja sama w końcu parę razy byłam wściekła nieziemsko i marzyłam wtedy tylko o tym, żeby już wracać, a teraz jak sobie pomyślę, że mogłabym tu wcale nie być, to chociaż w wyobraźni się to dzieje, a nie naprawdę — żal mi strasznie.

I jak ktoś mnie się spyta jaki był ten obóz, to zupełnie szczerze powiem, że kapitalny. A jeśli się spyta, co mi się nie podobało, to zupełnie szczerze wyliczę. I uważam, że wcale jedno drugiemu nie przeszkadza. Naprawdę!

MAGDA
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15995
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(31/1975) Pięć minut z Magdą

Post: # 205166Post Hebius »

Obrazek

Świat Młodych
nr 93 – wtorek 5 sierpnia 1975 r.

Obrazek

Pięć minut z Magdą

Utworzyła się taka przerwa wakacyjna. Dziewczyny wracają na parę dni do domu, żeby za chwilę dalej pojechać. Na razie jesteśmy. Jest Hanka, jest Jagoda, jest Bożena, jestem ja. Cieszymy się sobą, opowiadamy gdzie która była.

Zaczęła Bożena, która wróciła z rajdu rowerowego. Było podobno nieziemsko fajnie, a jak tylko wróciła, to od razu weszła do wanny i… zmieniała sześć razy wodę. Taka była brudna!

Jagoda nie chcąc pozostać w tyle uraczyła nas z kolei opowieścią, ile to razy myła po powrocie od babci ze wsi włosy i furt nie mogła ich domyć.

Potem ja opowiadałam, że jak zanurzyłam do wody swoje dżinsy, które miałam na obozie, to jeszcze zanim dodałam proszku, woda była już czarna.

Tylko Hanka nie miała się czym pochwalić. Wróciła z rodzinnych wczasów czyściutka i domyta jak prosiaczek. Coś tam mówiła, że fajnie było, że poznała jakiegoś miłego chłopaka, ale żadna z nas nie słuchała. Wydało nam się, że jak ktoś wraca do domu czysty, to znaczy, że wakacje miał mało ciekawe.

Dopiero teraz zwróciłam uwagę na absurd tego rozumowania. Też sobie wymyśliłyśmy! Mierzyć emocje ilością brudu za paznokciami! A jednak tak się mierzy. To taki fason, że niby dziki człowiek jestem, wolny jak wiatr, robię co chcę i nie robię, czego nie chcę. Czyli… nie myję się, nie piorę skarpetek i w ogóle zapominam jak wygląda ta ohydna zdobycz cywilizacji pod tytułem mydło.

Ciekawe, dlaczego właśnie taki styl wszystkim imponuje? No bo imponuje. Biedna Hanka, która nie może się pochwalić, jaka to ona nie wróciła do domu brudna, zupełnie się nie liczy. Choćby na księżycu wakacje spędziła!

To taki sport się zrobił. Kto będzie brudniejszy. U nas na obozie od czasu do czasu pani higienistka sprawdzała po ciszy nocnej, czy mamy czyste nogi. Tak jakoś wypadało, ze zawsze z góry o tym sprawdzaniu wiedzieliśmy. I… No właśnie, rozsądek podpowiadałby najprostsze rozwiązanie – aby uniknąć wpadki, trzeba umyć nogi. Ale nic z tych rzeczy! Wszyscy wysilali się na pomysł, co zrobić, aby panią higienistkę ocyganić, aby się na brudzie nie poznała.

Czy to źle?! Bo ja wiem… Faktycznie, z tym ocyganianiem, to niezupełnie w porządku, ale tak w ogóle… Chyba po prostu śmiesznie. Bo co ma wspólnego brud z udanymi wakacjami?!

MAGDA
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15995
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(32/1975) Pięć minut z Magdą

Post: # 205268Post Hebius »

Obrazek

Świat Młodych
nr 96 – wtorek 12 sierpnia 1975 r.

Obrazek

Pięć minut z Magdą

Jestem na wsi u rodziny Tadeusza. Tata się w końcu złamał i zgodził. Odwiózł mnie tu nawet osobiście, żeby nabyć pewności absolutnej, że jestem gościem pożądanym i kłopotu nie sprawiam. Pewność tą nabył. No bo co za różnica, jedna mniej, jedna więcej. Różnych miejskich kuzynów i kuzynek zjechało się na wywczasy ośmioro. Najmłodszy ma lat sześć, najstarsza (śpimy razem na werandzie) — szesnaście. Tadeusza nie policzyłam. On się nie wywczasowywuje, przyjechał tu pomagać wujostwu. I rzeczywiście pracuje. Razem z dwójką tutejszych nastolatków, 13-1etnimi bliźniaczkami, Basią i Kasią. Reszta, czyli rodziny odgałęzienie miejskie, formalnie się byczy.

Pierwszego ranka obudziłam się bardzo wcześnie, przez okno zobaczyłam, że Kasia coś taszczy do obory i chciałam wyjść jej pomóc. Zgasiła mnie moja współlokatorka, Krystyna. „Czyś ty z byka spadła, chcesz sobie ręce zniszczyć” — odezwała się spod kołdry. Zrobiłam na to jakiś gest oznaczający, że nie zależy mi, wtedy wyciągnęła spod kołdry swoje dłonie ze ślicznymi, długimi i na różowo polakierowanymi paznokciami. Nic nie powiedziała. I ja też nic nie powiedziałam. Krystyna ma w sobie coś takiego, że człowieka formalnie zatyka i nie śmie się jej sprzeciwić. Jak mi podała pilnik, to co miałam zrobić – piłowałam pracowicie swoje powyłamywane na obozie pazury. Na śniadaniu było mi głupio. Tadeusz, Kasia i Basia już tyle godzin pracowali, a my — jak na wczasach, zeszliśmy do stołówki. Baśka jeszcze talerze z jajecznicą nam podawała.

Potem Tadeusz spytał, czy nie pojechałabym z nim i z wujkiem zwozić siano. Odpowiedziałam, że tak, że chętnie. Gdy pobiegłam na werandą po chustkę, Krysia syknęła — „Ach to tak, to ty się w nim kochasz, a myślałam, że pójdziesz ze mną nad rzekę”. I znowu poddałam się Krystynie. Za chińskiego boga nie chciałam jej dać powodów do takiego sądu, zamiast na zwózkę siana poszłam opalać się nad rzekę.

Dzisiaj jest trzeci dzień. Zżarłam przed chwilą przyniesiony mi przez Kasię talerzyk jagód. Czuję się jak ostatnia świnia. Tym gorzej, że nikt nie ma do mnie żadnych pretensji, nikt się nie dziwi. To normalne, od lat panuje tu podział na tych z miasta i na tych ze wsi. I jest jeszcze Tadeusz. I jestem jeszcze ja. Najgłupsza z głupich gęsi. Wiem to i nic nie mogę poradzić. Czuję bezwład. A może po prostu jest mi tak wygodnie?!

MAGDA

________
Taaa... nikt nic nie miał przeciwko mieszczuchom-darmozjadom... Akurat! Moja babka jeszcze po siedemdziesięciu lat pamiętała kuzynowi dziadka, że przyjechał paniczyk po maturze do ciotki (dla babki - teściowa) w odwiedziny i płyt słuchał w sadzie, a cała rodzina w tym czasie zapieprzała przy sianokosach.
Jak miałem poznać gościa, to właśnie taką opowieścią zostałem poczęstowany na początku celem przybliżenia osoby nieznanego członka rodziny.

Tadeusz powinien Madzię kopnąć w dupę.
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15995
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(33/1975) Pięć minut z Magdą

Post: # 205517Post Hebius »

Obrazek
Świat Młodych
nr 99 – wtorek 19 sierpnia 1975 r.

Obrazek

Pięć minut z Magdą

Jestem już w domu. Dziesięć dni na tzw. obsprawienie mnie. Przeżytek, ale ani mama, ani babcia, nie wyobrażają sobie, że mogłoby być inaczej.

Jutro zaczynają budę moje obozowe „zielonki”, pójdą im pomachać, a przy okazji zerknę sobie na starą szkołę. To mi doda trochę otuchy.

O rany, jakiego ja mam pietra! Hanka to jest spokojna. Podziwiam ją i nienawidzę jej jednocześnie. Za ten spokój właśnie, za to, że się nie denerwuje, jak to będzie, że jest taka pewna swojej wartości, iż bać się nie musi. Ja konam ze strachu. Wcale nie chodzi mi ani o lekcje ani o nauczycieli. Myślę o nowych koleżankach i kolegach. Jacy będą, jak mnie przyjmą? Tata, gdy zwierzyłam mu się ze swoich obaw, po prostu mnie wyśmiał. Mówi, że wszyscy są nowi, że wszyscy są w tej samej sytuacji, że każdy, cała nasza nowa klasa, startują od tego samego punktu czyli od zera. I że w związku z tym tylko ode mnie samej zależy, jak mi się w tej nowej klasie stosunki ułożą. No właśnie, taka bagatelka — wszystko zależy ode mnie! Przecież ja się głównie boję tego, że sama coś schrzanię.

Będziemy w tej klasie we trzy — Hanka, Jagoda i ja. Z Hanką nie ma co o tym dyskutować, Jagoda natomiast przeżywa nie mniejsze katusze niż ja. Nie dalej jak wczoraj wystąpiła z rewelacyjnym pomysłem. Że będzie od samego początku udawała kompletną idiotkę, głupszą niż jest w rzeczywistości. Niech się do tego wszyscy przyzwyczajają, potem zorientują się, że się mylili, poczują wobec niej wyrzuty sumienia, że źle ją i niesprawiedliwie oceniali, więc będą jej tę „krzywdę” chcieli wynagrodzić. No i w ten sposób ona, Jagoda, zdobędzie w nowej klasie mocną pozycję. Przyszła z pytaniem o opinię, co sądzę o tym pomyśle.

Hm, nie mogłam odpowiedzieć szczerze. Bo pomysł to może i niegłupi, ale nie wyobrażam sobie, jak można udawać gorszą idiotkę niż Jagoda jest w rzeczywistości. A może ukraść jej ten pomysł? Hej, Magda, dostajesz formalnego Bolka i Lolka, a skąd pewność, że jesteś od Jagody mądrzejsza? Ona w końcu coś wymyśliła, a ty…

No nie wiem. A może tata rzeczywiście ma rację? Może nie trzeba nic udawać, na nikogo się zgrywać, może wystarczy zupełnie normalnie być sobą? Tak jak ma to zrobić zamiar Hanka? Przecież Hanka jest mądra, wie, co robi. Więc?

Jeślibym niczego nie udawała i była spokojna, to może naprawdę nie zrażę do siebie od początku wszystkich?! Znalazłam nawet jedną dodatnią stronę – w tej nowej klasie nikt nie będzie już nazywał mnie Dusią.

MAGDA
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15995
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(34/1975) Pięć minut z Magdą

Post: # 205604Post Hebius »

Obrazek

Świat Młodych
nr 102 – wtorek 26 sierpnia 1975 r.

Obrazek

Pięć minut z Magdą

Śmiesznie. Jedni chodzą już do szkoły, inni jeszcze nie. Właściwie nie wiadomo — wakacje czy nie wakacje. Ja to mam jeszcze nieźle, ale Hanka, która ma brata szóstoklasistę, jest budzona codziennie za piętnaście siódma rano i dopiero jak już się podniesie, to ktoś z domowników odkrywczo wykrzykuje: „Ojej, zupełnie zapomniałem (łam), że ty jeszcze nie chodzisz do szkoły, mogłabyś sobie przecież jeszcze pospać”. Hanka jest bardzo dobrze wychowana, więc tylko w głębi duszy zgrzyta sobie zębami, a i to lekko. Ja na jej miejscu już bym pewnie wyskoczyła sama z siebie!

Powiedziałam jej o tym, ale ona zupełnie się nie przejęła. „Nie szkodzi” — mówi — „zdarza się”, „ostatecznie każdy się może pomylić”, „w końcu powoli przyzwyczajam się do wczesnego wstawania” itd.

Z tym przyzwyczajaniem się to prawda i rzecz w sumie niezła, bo człowiek się przez lato rozleniwił i kłopoty mogą później być, ale nie o to chodzi, tylko o sam fakt. Jak kiedyś tata prosił mamę, że- by obudziła go o piątej rano, a mama się pomyliła i obudziła go o czwartej, to był wściekle o to zły jeszcze przez parę dni. I nikt mu się nie dziwił. W końcu normalne, że się jest złym, gdy można by sobie jeszcze pospać, a tu nadaremnie cię budzą. Gdyby Hanka się tak pomyliła i obudziła o godzinę za wcześnie któregoś ze swych rodziców, to też by byli źli. Sama mi to szczerze przyznała.

I dlatego się jej dziwię. Uważam, że człowiek ma i swój honor, i swoje prawa. A te prawa powinny być równe. Hanka jest w moim przekonaniu za potulna.

Nie zrozumcie mnie opacznie! Nie nawołuję tutaj ani do awantur, ani do demonstracji. Myślę po prostu o odrobinie stanowczości w obranie samego siebie. Bo to nie tylko o za wczesne budzenie chodzi, ale i o wiele innych spraw. Dlaczego np. dzieci nie czytują korespondencji swych rodziców, a niektórzy rodzice to robią?! Jedna z moich koleżanek jest z tego powodu okropnie nieszczęśliwa i pokrzywdzona, a równocześnie tak „grzeczna’, że jak dostanie list i sama go wyjmie ze skrzynki, to zanim otworzy leci do mamy, żeby go przejrzała. I mama przegląda tzn. czyta. Sama bym to na jej miejscu pewnie zrobiła, gdyby mi ktoś list pod nos pchał. Tylko jak można być takim cielęciem!?

Doszłam do wniosku, że nastolatki dzielą się na dwie grupy: na „typy bezczelne” i na „cielęta”. Takich normalnych, średnich, prawie się nie spotyka. Ja „cielęciem” nie jestem, więc… I też źle! Jak by z tego można było wybrnąć?…

MAGDA
Awatar użytkownika
bolevitch
Posty: 5889
Rejestracja: 22-07-2018 14:45:00

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 205703Post bolevitch »

o co chodzi z tym, że jedni już mają lekcje a inne klasy nie?
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15995
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 205717Post Hebius »

Szkoła podstawowa widocznie zaczęła w 1975 rok szkolny wcześniej niż szkoły średnie. Bo Magda miała iść do pierwszej klasy ogólniaka.
ODPOWIEDZ