Pięć minut z Magdą

Książka, kino, teatr, muzyka, telewizja...
Regulamin forum
Info: tematy możliwe do przeglądania przez gości forum, dostępne indeksowanie dla bootów typu Google.
Awatar użytkownika
marcin
Posty: 13486
Rejestracja: 25-07-2018 22:48:12
Lokalizacja: PL

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 191876Post marcin »

Pewnie że pamiętam, Tytusy to były moje ulubione komiksy
Gdy ludzie spotykają się z górami, dzieją się wielkie rzeczy.
(William Blake)
Awatar użytkownika
bolevitch
Posty: 5489
Rejestracja: 22-07-2018 14:45:00

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 191878Post bolevitch »

winieta, stopka i ogólnie layout nie zmienił się chyba do końca. W sumie idiotyczne, ale jedyną konkretną rzecz, jaką pamiętam, jest rysunek satyryczny odnoszący się do Okrągłego Stołu. Przedstawiał ojca trzymającego pasek i stojacego obok syna z tekstem "Tato, a może odłożysz ten pasek i porozmawiamy przy okrągłym stole". Obok stał taki stoliczek okrągły, salonowy.
Awatar użytkownika
marcin
Posty: 13486
Rejestracja: 25-07-2018 22:48:12
Lokalizacja: PL

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 191879Post marcin »

Zupełnie nie pamiętam
Gdy ludzie spotykają się z górami, dzieją się wielkie rzeczy.
(William Blake)
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15098
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 191882Post Hebius »

Pod koniec istnienia "Świat Młodych" usiłował się zmienić i dostosować do zmian ustrojowych, ale ja już tych numerów nie kojarzę, bo nie miałem z nimi styczności. Brat (młodszy) dopóki chodził do podstawówki chyba kontynuował czytanie, a później gazeta przestała się pojawiać w domu. Czyli to byłby mniej więcej 1988-89 rok (ostatni numer czasopisma ukazał się 7 sierpnia 1993 r.).
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15098
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 192113Post Hebius »

Obrazek
Świat Młodych
nr 3 - wtorek, 7 stycznia 1975 r.

Obrazek
Pięć minut z Magdą

WITAM WAS po raz pierwszy w nowym roku. Ciągle się jeszcze mylę i zamiast 75 piszę 74, ale to jest fakt i chyba niedługo się przyzwyczaję. W końcu data to nie byle jaka, w tym właśnie roku skończę lat 15, co w moim przekonaniu jest pierwszą z poważnych życiowych rocznic. Aż mnie dreszcze przechodzą z wrażenia, będę już wtedy prawie dorosła. Właściwie to już jestem, liczy się przecież rok, o nie miesiąc, nie?!

Z okazji rozpoczęcia nowego roku kalendarzowego odbyła się wczoraj uroczysta zbiórka naszego zastępu. Były świeczki poprzylepiane do poobozowego pieńka, miętówki i nastrojowa rozmowa. Taka w stylu: „rozpoczynamy nowe życie”. Nie pamiętam, która to zaczęła, ale rzecz okazała się zaraźliwa jak nie wiem co, bo nawet niezbyt skłonna do samokrytyki Jagoda zaczęła się wywnętrzać, że to robiła źle, tamto źle, ale teraz, w nowym roku, to na pewno się zmieni.

Zabawna historia! To nie chodzi przecież o to czy Jagoda rzeczywiście przestanie zajmować się plotkami w stopniu takim jak dotychczas i czy ja naprawdę będę wstawała codziennie o 15 minut wcześniej, aby zdążyć się rano pogimnastykować, ale o to, że to bardzo chwytliwe hasło – nowy rok, a więc trzeba coś zmienić. Znam wielu ludzi, którzy mają zwyczaj „zaczynania nowego życia” od nowego miesiąca a nawet nowego tygodnia. Np. mój rodzony tata w każdą niedzielę po południu mówi, że: „jutro przestaję palić”. Tak jakby nie można było tego zrobić w czwartek albo inną środę. Oczywiście są to obiecanki-cacanki, zamierzenia, dobre chęci, bo tata z tygodnia na tydzień pali… coraz więcej. Aż mama się złości.

Zresztą to chyba cecha rodzinna. Mnie też zdarza się odkładać na „od poniedziałku” różne sprawy, które muszę załatwić, a… bardzo mi się tego nie chce. Tak jak gdyby poniedziałek miał sprawić, że staną się one przez to sympatyczniejsze. Z doświadczenia wiem, że nie stają się. Bo dobrze by było, gdyby naprawdę od jakiegoś punktu w kalendarzu można było zacząć faktycznie takie „nowe życie”. Dlatego pewnie i na tej wczorajszej zbiórce tak się nam dobrze gadało i snuło takie ciekawe różne projekty.

Swoją drogą dobrze by było, gdyby udało nam się jednak rzeczywiście zacząć coś od nowa, zupełnie inaczej. Przy okazji takich „początków” każdy przecież ma okazję popatrzeć na siebie troszeczkę inaczej, troszeczkę bardziej krytycznie. A więc no cóż, w końcu to naprawdę nowy rok!

MAGDA
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
Awatar użytkownika
marcin
Posty: 13486
Rejestracja: 25-07-2018 22:48:12
Lokalizacja: PL

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 192289Post marcin »

Mnie się coś kojarzy że Świat Młodych na końcu zmienił format z takiego dużego gazetowego na mniejszy magazynowy, i chyba w pełnym kolorze
Gdy ludzie spotykają się z górami, dzieją się wielkie rzeczy.
(William Blake)
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15098
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 192308Post Hebius »

Tak. Pomijając to o pełnym kolorze, który był w gazecie od dawna.
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15098
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 192849Post Hebius »

Wiem, że czekacie niecierpliwie, a tu brak nowych odcinków
Nadrobimy.

Dziś temat wiecznie żywy i aktualny.
Obrazek
Świat Młodych
nr 6 – wtorek, 14 stycznia 1975 r.

Obrazek
Pięć minut z Magdą

Były przedwczoraj u mojej mamy jakieś jej koleżanki i okropnie narzekały na… dzisiejszą młodzież. Przysłowiowy to niemal temat dyskusji – jak nie ma innego, to o tym można zawsze pogadać. Inspiracją tym razem było to, że jednej z nich jakaś dziewczyna nie ustąpiła miejsca w autobusie.

Z tym ustępowaniem miejsca, to sprawo wcale nie jest taka prosta. Owszem, są takie sytuacje, że nie ma dwóch zdań – wiadomo, trzeba wstać. Ale są i inne. Na przykład niedawno jechałam autobusem, luźno było, ale miejsca siedzące zajęte. Ja też siedziałam. Na jednym przystanku weszła pani, młoda, z 3-4 letnim chłopczykiem. Postawiła go i poszła przecinać bilet. Tymczasem chłopczyk przydreptał do mnie i ja wzięłam go na kolana. Zadowolony był, coś zaczął do mnie mówić. Tymczasem jego mama z przeciętym biletem też do mnie, i żebym wstała, bo ona jest z małym dzieckiem. I to ostro, z pretensją, że „taka młodzież…”. Nie miała żadnych paczek tylko ręczną torebkę, a dziecko, na które się powoływała siedziało (u mnie na kolanach). Zrobiło mi się głupio, wstałam, ale nie sądzę, żeby była to sytuacja z tych jasnych.

Myślę, że to bardzo trudno być uprzejmym zachowując jednocześnie godność osobistą. Bo uprzejmość uprzejmością, ale gdybym na przykład na przystanku chciała przepuszczać przed sobą wszystkich, co są ode mnie starsi i wszystkich, co są ode mnie młodsi, to obawiam się, że wsiadałabym do autobusu dopiero po kilku godzinach. Ponieważ zaś nie miewam kilku godzin do stracenia to niemal zawsze oberwie mi się jakaś nagana typu: „taka młoda a się pcha”. Oczywiście ten, co to mówi też się pcha i z dziką rozkoszą by mnie wypchnął. Czy to dowód mojego złego wychowania, że się nie daję?!

Albo w sklepach. W soboty chodzę do babci i robię jej zakupy. Stoję więc potulnie w kolejkach podczas gdy panie w wieku mojej babci podchodzą bez przerwy bez kolejki na to konto, że… są stare. Nasza sąsiadka np. zawsze wysyła po zakupy swoją mamę staruszkę właśnie po to, żeby było szybciej. Bo jak staruszka to bez kolejki. Powiedziałam babci kiedyś, że to moje kupowanie nie ma wielkiego sensu, ale babcia na mnie nakrzyczała. Właśnie w takim stylu, że: „dzisiejsza młodzież”, że jestem leniwa, że mi się nic nie chce.

Nie jestem leniwa, nie sądzę też żebym była ordynarna, albo złośliwa. Uważam jednak, że to nieszczególna pozycja, taka na „spalonym”. Czy to moja wina, że mam 15 lat?!

MAGDA
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
Awatar użytkownika
marcin
Posty: 13486
Rejestracja: 25-07-2018 22:48:12
Lokalizacja: PL

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 192947Post marcin »

Dziś owa Magda już zapewne jest staruszką więc już nie ma tego problemu :P
Gdy ludzie spotykają się z górami, dzieją się wielkie rzeczy.
(William Blake)
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15098
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 192975Post Hebius »

Magda urodziła się 15 lipca 1960 roku - nie wiem, czy wg obecnych standard łapie się na staruszkę.
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15098
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 195248Post Hebius »

Piszecie i piszecie te maile, zapełniając mi skrzynkę i domagając się nowych odcinków "Pięciu minut z Magdą", więc pod wpływem presji ulegam i wracam do przedruków.

Obrazek
Świat Młodych
nr 9 - wtorek, 21 stycznia 1975 r.

Obrazek

Pięć minut z Magdą

Cieszę się ogromnie. Perspektywa dwutygodniowych ferii, a właściwie prawdziwych zimowych wakacji jest godziwym powodem do takiej radości, nie?! Dobrze, że pomysł ten powstał jeszcze w momencie mojego uczniowskiego żywota. bo gdyby wymyślono takie wakacje dopiero za lat np dziesięć, to… tylko bym zazdrościła. A tak mogę się cieszyć.

Wybaczcie, że ja tak ciągle o tym cieszeniu się, ale naprawdę jestem przejęta faktem tych dwóch tygodni wolnego. Tym bardziej, że nasi nauczyciele też okazali się na poziomie – żadnych dodatkowych zadań domowych!

Nigdzie co prawda na ten okres nie wyjeżdżam, ale zapowiada się, że spędzę ten czas zupełnie fajnie. szkoda trochę, że nie wszystkie z moich koleżanek będą w tym czasie… tak swobodne. tak się złożyło, że nasza paczka podzieliła się jakby na dwie grupy. Pierwsza z nich to grupa naukowa – dziewczyny zaplanowały sobie generalne kucie i powtarzanie różnych materiałów. W wakacje?!! Co śmieszniejsze, to do tej grupy należą osoby, o których można powiedzieć, że są dobrymi uczennicami, a nawet w niektórych przypadkach – bardzo dobrymi. Pewnie chcą być jeszcze lepsze. Ale czy można być lepszymi niż bardzo dobrymi?!

Nasza grupa – Hanka, Jagoda, Elżbieta i ja – ma plany wręcz przeciwne. Postanowiłyśmy chodzić na łyżwy – jeśli pani aura na to pozwoli – na długie spacero-wycieczki, do kina, będziemy szydełkowały peleryny w kwiatki, piekły kruche ciastka, słuchały płyt, czytały książki (ale takie spoza lektury obowiązkowej!) i w ogóle po prostu się byczyły. tak jakby wcale nie było szkoły, naszej ósmej klasy i różnych związanych z tym większych i mniejszych kłopotów.

Elżbieta wyraziła się uczenie, że w ten sposób „damy odpoczynek naszym nadwyrężonym szkolną nauką umysłom”. Przedstawicielki grupy pierwszej uznały to za coś w rodzaju programu samobójczego. Bożena pokiwała z politowaniem głową, Aśka wyraziła wątpliwości, czy aby na pewno wyjdzie nam takie marnotrawstwo czasu na zdrowie i… nie próbowały nawet nikogo na siłę przekonywać. Uznały, że jest z nami tak źle, że już żadne lekarstwo nie pomoże. Hanka to nawet zaczęła się łamać co nieco, bo jej dusza prymusa przelicza czasami godziny ślizgawki na stracone piątki, ale w końcu wykazała spory hart decydując się na rezygnację z kucia. tak więc powstało coś jakby współzawodnictwo pomiędzy zwolenniczkami różnych metod wykorzystania tych wakacji. Za dwa tygodnie okaże się, czyja metoda była lepsza.

MAGDA
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15098
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 195486Post Hebius »

Dziś większość młodych ludzi pewnie ani nie napisze, ani nie otrzyma żadnego listu.

Obrazek

Świat Młodych
nr 12 - wtorek, 28 stycznia 1975 r.

Obrazek

Pięć minut z Magdą

HANKA przyszła pożyczyć ode mnie wczoraj 30 złotych. Byłam zaintrygowana skąd u gospodarnej zazwyczaj Hanki takie niedobory budżetowe. Okazało się, że brakuje jej na znaczki pocztowe.

Przewidywałam taką sytuację od dawna. Hanka koresponduje bowiem jeśli nie z tysiącem to z równie niemal szaloną liczbą różnych koleżanek i kolegów z zagranicy. Zresztą nie tylko ona. W naszej klasie od lat już prawie wszyscy z kimś korespondują, ale kilka miesięcy temu hobby to przybrało rozmiar epidemii. Jest taka grupa, która niemal codziennie się licytuje: „ja mam już 10 korespondentów, ja mam już 18, ja 24…”. Hanka należy do ścisłej czołówki. Założyła nawet specjalny zeszyt, w którym prowadzi dokładną ewidencję: otrzymanych listów, tych, na które sama odpisała, zapisuje komu wysłała już swoje zdjęcie, komu należy je wysłać, komu wysłała jaką widokówkę, jakie znaczki. Przy takiej ilości tych ludzi, którzy do niej piszą i którym ona odpisuje, rozbudowana buchalteria jest niezbędna. Inaczej ktoś jeden dostałby trzy identyczne widokówki, a ktoś inny trzy identyczne zdjęcia Hanki. Spamiętać tego bowiem nie sposób.

Hanka pisze bardzo dużo. Jest szalenie porządna i każdemu wysyła odpowiedź najpóźniej w 10 dni po otrzymaniu listu. Oni też piszą często, ale mimo tego o żadnej z tych dziewcząt ani chłopców nie potrafi nic powiedzieć. Jak mylą jej się imiona z nazwiskami i nazwami miast? Zastanawiałam się już nieraz po co to wszystko. Czyżby Hance imponowała ilość tych zagranicznych znajomości? Nie chce mi się wierzyć. Raczej myślę, że sprawia jej przyjemność imponowania innym w klasie.

W ogóle to jest trochę nieuczciwa historia. Każdy z tych jej korespondentów myśli bowiem, że Hanka to jego koleżanka, jego przyjaciółka, jego znajoma. Gdyby ktoś z nich zobaczył tę „fabryczkę”, to by się pewnie obraził.

Powiedziałam to wszystko Hance. I ona się obraziła. Na mnie. Nie chciała nawet wziąć tych trzech dych, powiedziała, że poradzi sobie inaczej. Niech sobie radzi! Mnie wcale nie chodziło o pieniądze, chociaż to też jest dowód na to, że wzięła na siebie zobowiązanie ponad swoje siły. Prawda, ćwiczy się w ten sposób w językach obcych, ale to przecież nie jedyna sprawa, która jest najważniejsza. Ilość… Coś za dużo o tej ilości rozmyślam. Czyżby to rzeczywiście było tak bardzo zaraźliwe?!

MAGDA
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
Awatar użytkownika
bolevitch
Posty: 5489
Rejestracja: 22-07-2018 14:45:00

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 195492Post bolevitch »

mój ojciec uprawiał takie hobby na początku l. 90. Wymieniał listy z mieszkańcem USA ( odnaleźli się nawet na fb kilka lat temu) i Kuwejtu. Nie mam pojęcia, skąd miał te adresy (katalogi klubu Pen Pal czy coś podobnego, ale jak do tego dotarł?). Pomagałem mu tłumaczyć treść. Ten pan z ameryki nawet do nas zadzwonił raz, w środku nocy, ale oczywiście tata nie zrozumiał ani słowa...
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15098
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 195500Post Hebius »

Ja pisałem tylko z Polakami.
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
Awatar użytkownika
bolevitch
Posty: 5489
Rejestracja: 22-07-2018 14:45:00

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 195501Post bolevitch »

pamiętam, że wymianę listów z Kuwejtczykiem (?) przerwała wojna, ale potem się odezwał. A Amerykaninowi pisaliśmy o tym, że rozpoczynam studia, więc to trwało jeszcze w drugiej połowie l. 90tych
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15098
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Pięć minut z Magdą

Post: # 195700Post Hebius »

Obrazek

Świat Młodych
nr 15 - wtorek, 4 lutego 1975 r.

Obrazek

Pięć minut z Magdą

Bomba! Rodzice Jagody pozwolili jej na… oficjalne palenie w domu papierosów. Niektóre dziewczyny z naszej klasy podpalały sobie gdzieś po katach, jagoda też. Ponieważ zaś czasem robiła to na klatce schodowej swojego domu, więc jakaś sąsiadka przyuważyła ją i poinformowała jej opiekę domową. U innych to po takiej wiadomości powstałby pewnie sądny dzień, rodzice Jagody wpadli jednak na coś zupełnie innego.

Jagoda dostała popielniczkę i rzeźbione zakopiańskie pudełko, do którego jej tata powkładał różne gatunki papierosów. To wszystko stoi na biurku i musi tam stać, Jagodzie nie wolno nic schować, ani odstawić na bok. No, oczywiście może z tego dowolnie korzystać.

Muszę przyznać, że pomysł to był iście perfidny. Jagoda mówi, iż wolałaby, żeby jej po prostu uszu natarli, albo skrzyczeli zwyczajnie po ludzku. Wierzę, to musi być rzeczywiście kretyńska sytuacja gdy rodzony ojciec podaje jej ogni i patrzy jak biedna jagoda krztusi się dymem.

Gdyby takie coś spotkało mnie… Też kiedyś próbowałam parę razy papierosa zapalić - szczypał mnie w gardło i język, wcale nie smakował i bez przerwy gasł. Oczywiście, inna sprawa gdy dzieje się to gdzieś cichcem, a inna gdy tak oficjalnie, za urzędowym przyzwoleniem własnych przodków. Jeśli tajemnica, to od razu i przyjemność a tak, we własnym domu?! Wyobrażam sobie, jak rodzice Jagody z niej kpią, gdy ona się tak męczy. I jak ona musi się czuć. Koszmarek!

Jagoda i tak jest twarda, wytrzymała już cztery dni, ale chyba dalej nie pociągnie. Są tacy, co jej tej sytuacji zazdroszczą, ale jagoda mówi na to z rezygnacją, że nie ma czego. Pewnie, że nie ma czego!

Swoją drogą to śmieszne. pewne rzeczy sprawiają nam satysfakcję i przyjemność tylko wtedy gdy są zakazane, wtedy zaś gdy wolno, to już się nie ma na nie ochoty. Gdy byłam np. w młodszych klasach to gdy tylko dorwałam się do maminego lakieru do paznokci, natychmiast robiłam sobie piękny malunek na pazurach. Mama nie pozwalała, tata krzyczał. Zawsze z góry wiedziałam, że będzie o to awantura, ale ile razy mogłam, to malowałam. W tym roku dostałam na gwiazdkę własny lakier. Znaczy się - już mogę, już wolno mi i … ani razu z tego dotychczas nie skorzystałam.

Prawie zawsze tak jest, że chcemy być „na odwrót”. Mimo, że wiemy z doświadczenia, iż nie wychodzi to na ogół na dobre. Coś w tym więc musi być. Co?! Ech, może rzeczywiście pomalować sobie paznokcie?! Na różowo.

MAGDA
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15098
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(6/1975) Pięć minut z Magdą

Post: # 196178Post Hebius »

Obrazek
Świat Młodych
nr 18 – wtorek 11 lutego 1975 r.

Obrazek

Pięć minut z Magdą

Rozpoczął się drugi powakacyjny tydzień. Muszę przyznać, że miałam rację iż takie dwa tygodnie laby, to niezła inicjatywa. Z zupełnie inną ochotą siada teraz człowiek do lekcji. I głowa nie ta, i humor jakby lepszy. Ci, co wykorzystywali wakacje na dodatkowe wkuwanie, wyszli na tym nieco gorzej, mniej im głowy odetchnęły, ale ostatecznie każdy robi co chce. Wolno mu.

Naszej paczce udało się prawie wszystko, co sobie zaplanowaliśmy. nawet pogoda w drugim tygodniu wakacji zaczęła też stwarzać pozory zimowej. Nie mówię już o szydełkowych pelerynach – Elżbieta, najlepsza w tej dziedzinie, swoją w ogóle skończyła, a nasze – Hanki, Jagody i moja – są dobrze zaawansowane.

Wszystkie ranki spędzałyśmy śledząc przygody Fizi Pończoszanki, czyli Pippi. Uśmiejecie się pewnie, że takie stare dziewczyny, prawie licealistki, a tu taki dziecinny film. Ale co tam, możecie się śmiać – Fizia jest naprawdę urocza!

Jestem wdzięczna naszej telewizji, że nam zafundziła na wakacje ten serial. Co prawda, to osobiście wolałabym całodzienny maraton złożony ze wszystkich odcinków po kolei, ale rozumiem, że w następne dni nie byłoby co wyświetlać, bo takich filmów nie ma zbyt wiele. A gdyby nawet były, to kosztowałoby to zbyt drogo. Chociaż… jeśli chodzi i koszty, to telewizja mogła sobie trochę oszczędzić rezygnując z pierwszej części „Teleferii”. Oglądałyśmy je kilka razy w całości, a potem to już tylko końcówki, żeby nie przegapić filmu.

Zachodzę w głowę po co robi się taki program. Rozrywkowy!? Nie wiem, kto się tym rozerwał. Chyba, że ze śmiechu… nad naiwnością realizatorów, którzy wyobrażają sobie, że można kogoś jeszcze wprowadzić w stan entuzjazmu pytaniem „co to jest fatamorgana?” czy „co to jest okręt pustyni?”. Być może, że „Teleferie” przeznaczone są dla dzieci młodszych niż my, ale wątpię, czy nawet ktoś kto ma lat 12 zachwyci się tym, że gromada jakichś obcych dzieci najpierw nieudolnie udaje, że szuka po zakamarkach górskiego schroniska listu z takim pytaniem, a potem, w celu uzyskania na nie odpowiedzi „wywołuje” niejakiego „Mola Książkowego”, czyli ucharakteryzowanego na naukowca młodego człowieka w okularach.

Ostatecznie jednak, to tylko taka luźna wspominka. Wakacje były na medal, a do oglądania „Teleferii” nikt nikogo w końcu nie zmuszał.

MAGDA

----------------------------------
Obrazek
Pippi Langstrumpf. 1969
Widziałem ten szwedzki serial, ale myślę, ze jeszcze nie w tym czasie co Magda, tylko przy kolejnej telewizyjnej emisji - w letnie wakacje raczej, bo tak mi się kojarzą.
Tommy był jedną z moich pierwszych chłopięcych fascynacji.
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
Awatar użytkownika
bolevitch
Posty: 5489
Rejestracja: 22-07-2018 14:45:00

Re: Pięć minut z Magdą

Post: # 196209Post bolevitch »

w l. 80tych mogła być juź kolejna ekranizacja? nie rozpoznaję tych twarzy, ale może przez to, że serial do mnie nie trafił, bardziej chyba podobał się mojej mamie
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15098
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(7/1975) Pięć minut z Magdą

Post: # 196455Post Hebius »

Obrazek
Świat Młodych
nr 21 - wtorek 18 lutego 1975 r.

Obrazek

Pięć minut z Magdą

HANKA Z JAGODĄ postawiły mi kilka dni temu zarzut, że… je zdradzam. Chodziło o Tadeusza.

Kiedyś poświęcałam swój wolny czas w całości przyjaciółkom, ale kiedyś nie znałam Tadeusza, nie było naszych wspólnych spacerów, rozmów. Jeszcze pół roku temu jeśli szłam do kina, to albo z Hanką lub Jagodą, albo z rodzicami. teraz na ogół chodzę do kina z Tadeuszem. I wolę z nim niż z Jagodą, naprawdę!

Przykro mi jednak było z powodu tej zdrady. Hanka powiedziała, że nigdy nie przypuszczała iż tak brutalnie zerwę naszą wieloletnią przyjaźń dla jakiegoś chłopaka. Tym to się już mocno oburzyłam – wcale nie jakiś tam, tylko Tadeusz. A poza tym, to nie ja zrywam naszą przyjaźń, to Hanka zamierza coś pokręcić.

Nie wiem dlaczego to robi. Nie potrafię wybrać między nią a Tadkiem. I wcale nie chcę. Wątpię zresztą czy jest to z mojej strony objaw tzw. „popiego oka i wilczego gardła”, że chcę mieć jednocześnie i chłopaka, i przyjaciółki. Czy to naprawdę jedno drugiemu przeszkadza?!

Podejrzewam trochę, że Hanka… mi po prostu zazdrości. Jagoda też. Jestem w stanie to zrozumieć, bo drugiego takiego jak Tadeusz to w promieniu 100 kilometrów nie ma, ale czy naprawdę w imię przyjaźni z nimi powinnam zrezygnować z Tadeusza?! Ta ich wymówka mniej więcej właśnie tak zabrzmiała. I co ja mam zrobić?!

Zawsze byłam dumna z naszej z Hanką przyjaźni. Bo to była właściwie przyjaźń moja z Hanką, Jagoda „dobiła” do nas znacznie później. Fajnie nam było razem. Nawet jak czasami darłyśmy ze sobą koty, nigdy nie było to nic poważnego, jeśliby co – jedna za drugą w przysłowiowy ogień by skoczyła. I teraz to się… mści. No tak, bo gdybyśmy nie były tak mocno związane, to po prostu powiedziałabym Hance, że cześć, że wybrałam Tadeusza i niech się ode mnie z łaski swojej odczepi. Ale ja nie mogę tak powiedzieć. W końcu, bądź co bądź, nie można przez nie tak dawno jeszcze zupełnie obcego chłopaka tracić takiej przyjaciółki. Hanka to wie. I liczy na to. Z drugiej jednak strony ja nie chcę rezygnować ze znajomości z tym chłopcem. Nawet jeśliby mniej mi na nim zależało, to co bym mu powiedziała? – że Hanka jest zazdrosna?! Bzdura!

Głupio z tym wszystkim wyszło, ale nie poczuwam się do żadnej winy. najlepiej by było gdyby Hanka poznała jutro jakiegoś sympatycznego chłopca, wtedy by mnie zrozumiała!

MAGDA
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15098
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

(8/1975) Pięć minut z Magdą

Post: # 196629Post Hebius »

Obrazek
Świat Młodych
nr 24 – wtorek 25 lutego 1975 r.

Obrazek

Pięć minut z Magdą

Hanka już się na mnie odobraziła. Powodem tego przełomu był jej młodszy brat, Grzesiek, piątoklasista, który tak jej dopiekł, że musiała się przed kimś wygadać.

Grzesiek we wczesnym dzieciństwie był osobnikiem bardzo chorowitym, sporo leżał w szpitalu i spędził chyba z rok w jakimś sanatorium. To sanatorium okazało się niezłym wynalazkiem, bo od tamtej pory Grześkowe dolegliwości przeszły do dalekiej prehistorii. Ale cóż znaczy przyzwyczajenie! Rodzina Hanki w dalszym ciągu traktuje go jak istotę tak wątłą, że nie nadającą się do żadnego wysiłku fizycznego. w związku z tym wszystkie domowe obowiązki należące zazwyczaj do nieletnich mieszkańców, spadają u nich na Hankę. Gdyby Grzesiek był rzeczywiście chory, to Hanka robiłaby wszystko bez szemrania, ale skoro nic mu nie jest, uważa, że powinni się tymi obowiązkami podzielić.

I ma rację. Ja nie mam żadnego rodzeństwa więc siłą rzeczy wszystkie kubły ze śmieciami wynoszę osobiście. Gdybym miała jedną siostrę, to na mnie przypadałby co drugi kubeł, gdyby było nas w domu troje, to co trzeci kubeł… Chyba to jest logiczne, nie?! I nie tylko rzecz śmieci dotyczy, ale i zakupów, i noszenia bielizny do pralni, i co tam jeszcze wypada do zrobienia. tak na dobrą sprawę, to siostra albo brat bardzo by mi się przydali! W każdym razie dotychczas byłam tego zdania. Gdy sobie jednak pomyślę, że miałabym mieć za brata takiego Grzesia, to wolę już tak jak jest. Przynajmniej wiem, że robię za siebie, a nie za jakiegoś super-lenia.

Hanki kłopot jest zresztą szerszy. Gdyby Grzesiek był zwyczajnym super-leniem, to wszystko byłoby proste. Niestety, za Grzesiem stoi prawo. I rodzice Hanki, i babcia, która z nimi mieszka, uważają bowiem, że Grzesiek nie powinien w domu nic robić. Biedaczek, tak się zmęczy uganianiem z kolegami za piłką, że potem rączka by mu odpadła. A Hankę diabli biorą! I nawet dołożyć mu nie może, bo dopiero wtedy zrobiłaby się afera nie z tej planety. Że biednego, chorego, malutkiego braciszka skrzywdziła.

Ten Grzesiek to jest tak w ogóle zupełnie miły i dorzeczny szczeniak. Hanka kiedyś go po prostu uwielbiała, ale teraz prawie nienawidzi i zgrzyta na jego widok zębami. A on się z niej normalnie śmieje. I zażera się smakołykami, które „biedactwu” coraz to mama, babcia lub tata pod nos podtyka.

MAGDA
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
ODPOWIEDZ