To nie jest "Zmierzch".
Nawet o tym artykuły piszą

Anne Rice and her homoerotic vampires left an immortal mark on gay culture
Ale to ty używasz tego słowa w taki, a nie inny sposób.
Znajdź gdzie ja tak pisałem, bo na razie to twój problem
Przecież ja też używam słowa baba, jak którejś baby nie lubię lub mnie wkurzyła albo przymiotnika babski na określenie tandetnych czytadeł albo komedii romantycznych.
Źródło: Culture.plKobietę niekoniecznie zamężną i raczej nie pierwszej młodości nazywano babą. Słowo to kojarzy się z reguły negatywnie: stara baba, wredna, tłusta, nie mówiąc już o babsku i babsztylu. A mężczyzna, który płacze lub zachowuje się jak baba?
...bo:
Natomiast co do tego:uzytkownik_konta pisze: ↑28-11-2023 15:41:09Oczywiście zakładam, że mowa jest o pozycjach, które od samego początku powstawały pod kątem kobiet. Bo może się też zdarzyć, że jakaś książka jest przez media postrzegana jako "dla kobiet", ale ani twórcy nie mieli takiego zamysłu, ani nie jest tak w istocie, bo mężczyźni też chętnie ją czytają. Albo dzieło bez określonego z góry targetu dopiero po premierze staje się szczególnie popularne w jednej grupie, bo szczególnie dobrze wpisuje się w jej doświadczenia, oczekiwania, aspiracje itp.
...otóż poniekąd owszem. Ja np. nie mogę czytać tych typowo pedalskich, bo - jak gdzieś tutaj kiedyś wspominałem - jest to dla mnie strasznie monotematyczne. Najczęściej są to zwykłe tzw. romansidła z dodatkowym motywem prześladowania, braku akceptacji itd. Że tego rodzina nie akceptuje, a tamtego się znajomi wyrzekają. Ile można. A niestety jest to ogromna większość współczesnej literatury tego typu.