Gejowszczyzna książkowa.

Książka, kino, teatr, muzyka, telewizja...
Regulamin forum
Info: tematy możliwe do przeglądania przez gości forum, dostępne indeksowanie dla bootów typu Google.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
jazzik
Posty: 9388
Rejestracja: 18-07-2018 22:26:03

Re: Gejowszczyzna książkowa.

Post: # 177535Post jazzik »

Walpurg pisze: 25-02-2024 09:04:35 Eeeeeee, mnie się coś w tym podoba. Jestem na tak.
Tak brzmiałyby "Księgi Jakubowe" napisane przez Witkowskiego. :D
"Nie bój się doskonałości. – Nigdy jej nie osiągniesz." Salvador Dali
Awatar użytkownika
Czartogromski
Posty: 6177
Rejestracja: 22-07-2018 10:10:25
Lokalizacja: Kufszynek
Kontakt:

Re: Gejowszczyzna książkowa.

Post: # 177598Post Czartogromski »

Wydawnictwo Karakter pisze:Pytacie, dlaczego powieść MÓJ GIOVANNI Jamesa Baldwina ukaże się w starym przekładzie. Odpowiedź brzmi: bo nie trzeba książki tłumaczyć na nowo, gdy istniejący przekład się broni, a już na pewno nie wtedy, kiedy ma w sobie to coś. Przekład Andrzeja Selerowicza, opublikowany w 1991 roku przez Państwowy Instytut Wydawniczy, niewątpliwie to coś w sobie ma. Na razie przechodzi redakcję.

Dodajmy, że Andrzej Selerowicz był jednym z pierwszych gejowskich aktywistów w Polsce, przetłumaczył kilka ważnych dla tego nurtu, przełamujących tabu książek – nie tylko Baldwina, ale też Vidala i Wilde’a. Potem sam napisał m.in. reportaż „Kryptonim »Hiacynt«”. O MOIM GIOVANNIM mówi, że to obraz jego własnych młodzieńczych rozterek. I że dzięki niemu zrobił swój coming out. Przez trzy lata zabiegał o publikację powieści, szukał wydawcy, potem pomagał mu w zdobyciu praw. Jak głosi redakcyjna stopka, nakład wyniósł 30 300 egzemplarzy*. My na początek wydamy trochę mniej, reszta zależy od tego, czy Wam się spodoba.
Obrazek
* Mój Giovanni / James Baldwin ; przeł.Andrzej Selerowicz. Państwowy Instytut Wydawniczy, 1991.- (Klub Interesującej Książki)
Obrazek
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15051
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Gejowszczyzna książkowa.

Post: # 177606Post Hebius »

Okładka PIW-u zdecydowanie ciekawsza.
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
Awatar użytkownika
Dorian_Gray
Posty: 2029
Rejestracja: 18-07-2018 20:38:15
Lokalizacja: Mazowsze

Re: Gejowszczyzna książkowa.

Post: # 177607Post Dorian_Gray »

Kto robił wtedy (w latach 80tych i 90tych) okładki dla PIW-u?
Mam wrażenie, że pochodziły od jednego ilustratora?
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15051
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Gejowszczyzna książkowa.

Post: # 177608Post Hebius »

Maria Ihnatowicz
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
Awatar użytkownika
OpusDei
Posty: 173
Rejestracja: 22-07-2018 11:52:17
Lokalizacja: Arlen, TX

Re: Gejowszczyzna książkowa.

Post: # 177610Post OpusDei »

Ihnatowicz projektowała okładki książek ze wspomnianej serii Klub Interesującej Książki. W przeciwieństwie do Hebiusa wybitnie ich nie trawię*, rzecz gustu.
Za moją ulubioną Współczesną Prozę Światową (znaną potocznie jako "czarna seria") odpowiadał Waldemar Świerzy. A o innych projektantach z pewnością jest w wydanych niedawno Wy-twórcach książęk, też ze stajni Karakteru.

*okładek, nie książek. Zresztą tych nie czytuję z racji okładek, a jeżeli istnieje taka możliwość, kupuję inne wydania. W końcówce zeszłego roku np. ArtRage wznowił Ścianę Marlen Haushofer. Która ładniejsza?

Obrazek czy Obrazek
That's my purse! I don't know you!
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15051
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Gejowszczyzna książkowa.

Post: # 177611Post Hebius »

Nie wiem, na słabość do Ihnatowicz być może wpływ ma Włodzimierz Terechowicz, którego okładki do Muminków ukształtowały w dużym stopniu mój okładkowy gust.

Obrazek
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15051
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Gejowszczyzna książkowa.

Post: # 177627Post Hebius »

Selja Ahava, Zanim mój mąż zniknie
tłum. Justyna Polanowska, Aleksandra Wróblewska

Obrazek

Grupa Wydawnicza Relacja
Data premiery: 2024-02-22
str. 208
cena sugerowana przez wydawcę 44,90 zł
Napisała powieść o udanym małżeństwie. Aż do słów: "Zawsze chciałem być kobietą". Też to usłyszała
WYWIAD Michał Nogaś
27.02.2024


Nigdy nie możemy być siebie do końca pewni. I nigdy, jakkolwiek mocno byśmy ufali i kochali, nie możemy być pewni tej drugiej osoby. Rozmowa z Selją Ahavą, fińską pisarką, autorką powieści "Zanim mój mąż zniknie"

W opublikowanej oryginalnie w 2017 roku powieści „Zanim mój mąż zniknie" Selja Ahava, jedna z najważniejszych współczesnych pisarek fińskich, oddaje głos kobiecie, której życie w sposób zupełnie nieoczekiwany wywraca się do góry nogami. To moment przełomowy – od teraz będzie już tylko to, co „przed", i to, co „po".

„Mój mąż bierze oddech. Tak jak robi się to, gdy zamierza się powiedzieć coś, co zmieni wszystko. Powietrze unosi się w piersi, zatrzymuje się na chwilę, po czym ulatuje gwałtownie na zewnątrz. I mój mąż mówi:

– Tak właściwie to zawsze chciałem być kobietą.
Tak mówi mój mąż, czterdzieści lat za późno".

Ahava łączy tę opowieść z historią Krzysztofa Kolumba, podróżnika i odkrywcy, który fałszował mapy i przekłamywał fakty, by osiągnąć w życiu zamierzony cel. Pyta o granice, które jest w stanie przekroczyć człowiek pragnący żyć na własnych warunkach, i o to, czy takie postępowanie zawsze musi iść w parze z cierpieniem innych. A może nie ma innej drogi?

. . .

Michał Nogaś: Co sprawiło, że postanowiłaś napisać powieść o kobiecie, której mąż pewnego dnia wypowiada zdanie: „Zawsze chciałem być kobietą"?

Selja Ahava: – Wzięłam to z życia, rzeczywistość nie dała mi wyboru. Opowieść o kobiecie i mężczyźnie, o udanym małżeństwie, które nagle przestało funkcjonować na ustalonych wcześniej warunkach, to moja osobista historia. Dziewięć lat temu usłyszałam takie słowa od byłego męża. Powieść nie jest, chcę to wyraźnie podkreślić, dokładnym odwzorowaniem tego, co nas spotkało, ale umieściłam w niej wiele scen, które naprawdę się wydarzyły.

Gdybyś chciał mnie spytać, czy…

...było to bardzo bolesne?
– Jestem pisarką, więc jedną z form radzenia sobie z tą sytuacją stało się dla mnie notowanie tego, co mi się przydarza i jak mój organizm reaguje na kolejne wydarzenia. Szukałam sensu w zapisywaniu poszczególnych scen z naszego – wówczas wciąż jeszcze małżeńskiego – życia, z wyzwań, przed którymi oboje musieliśmy stanąć. Nie umiem wskazać momentu, w którym to, co w formie skrótowej umieszczałam na wielu luźnych kartkach, zaczęło przybierać formę literacką, zmieniać się w powieść, której, rzecz jasna, nigdy nie miałam w planach.

Jednak w tamtym czasie, zanim jeszcze usłyszałam zdanie, które wszystko zmieniło, myślałam o innej książce. Chciałam, by jej akcja toczyła się w odległej przeszłości, chodził mi po głowie pomysł uczynienia jednym z głównych bohaterów Krzysztofa Kolumba, człowieka, który wierzył i przekonywał innych, że dotarł do Indii. Mylił się, zapewne do końca swoich dni nie zdając sobie z tego sprawy, ale jednocześnie wprowadzał przez to w błąd każdą napotkaną osobę z królem i królową Hiszpanii włącznie. Dotarło do mnie, że nagle znalazłam się w podobnej sytuacji – gdy mój były mąż dokonał coming outu jako osoba transpłciowa, poczułam, że życie ze mnie zakpiło, że przez wiele lat oboje nie żyliśmy naprawdę. O co zresztą, by to dobitnie wybrzmiało, nie miałam i nie mam pretensji do człowieka, z którym spędziłam wiele wspaniałych chwil…

Powieść wyrastająca z osobistych doświadczeń zaczęła więc pisać się sama.

Jakie myśli towarzyszyły ci dziewięć lat temu, w pierwszych dniach po wypowiedzeniu przez twojego męża zdania, które przywołujesz w książce?
– W zasadzie wszystko, na czym zbudowane było moje ówczesne życie, legło w gruzach. Nagle najtrudniejsze okazało się znalezienie odpowiedzi na najbardziej banalne pytania. Kim jest kobieta, a kim mężczyzna? Kim był mój partner, gdy się poznaliśmy, kim był w trakcie naszego małżeństwa? Czy mnie okłamywał, czy chciał mnie chronić, a może sam przez długi czas nie mógł się pogodzić z tym, co czuł, i dlatego nie chciał mnie ranić? Co jest prawdą, a co oszustwem? Mój organizm – tak patrzę na to z dzisiejszej perspektywy – bronił się przed tym, co nieuchronne, na każdym możliwym poziomie, często również przez pojawianie się w mojej głowie myśli irracjonalnych.

Pierwsze dni były dla nas obojga piekłem. Straciłam grunt pod nogami i szybko dotarło do mnie, że ucieczka w literaturę, szukanie metafor, porównań, nadawanie znaczeń rzeczom najprostszym może się okazać jedynym ratunkiem.

Dość szybko podjęłam decyzję, że „Zanim mój mąż zniknie" nie będzie powieścią symetryczną. Postanowiłam – za co ponoszę pełną odpowiedzialność – przedstawić w niej punkt widzenia jednej osoby, narratorki, która doświadcza tego, co przydarzyło się mnie. Czytelnik nie znajdzie tu więc opowieści mężczyzny, który wypowiada zdanie: „Tak właściwie to zawsze chciałem być kobietą". Nie dowie się też, co dokładnie ma na myśli, gdy mówi: „Pomyślałem, że jeszcze jest przede mną trochę życia. Że są też stare kobiety". Zrozumie natomiast, w jaki sposób jego żona, która w pierwszej reakcji przytula go i mówi: „Jesteś odważny", zaczęła zmieniać swój punkt widzenia na całą sprawę i jak wiele kosztowało ją oswojenie się ze zmianą.

Nie potrafiłabym w sposób uczciwy przedstawić myśli, zachowań, obaw osoby transpłciowej. Nie jest to moje doświadczenie i nigdy nie zamierzałam go przywłaszczyć. Moja bohaterka ma kontrolę nad opowieścią, do niej należą słowa.

I jeszcze jedna ważna kwestia – w książce bohaterowie nie mają dzieci.

To inaczej niż w twoim życiu?
– My mamy. Nie czułam się jednak w żadnej mierze na siłach opowiadać o tej sprawie z perspektywy kogoś, kogo wspólnie powołaliśmy do życia. Zwyczajnie nie mam do tego prawa.

Pamiętam, choć minęła już prawie dekada, że tamte pierwsze dni pozwoliły mi przetrwać łapczywe chwytanie się detali i zapisywanie ich. Rozmawialiśmy w kuchni, a w zasadzie bardzo często po prostu się kłóciliśmy, po czym ja natychmiast siadałam przy biurku i notowałam to, co się wydarzyło. Te sceny, zmienione, przebudowane, trafiły później do powieści, pozwoliły mi uwiarygodnić całą opisaną historię. Dziś, patrząc na to jako pisarka, jestem mimo wszystko wdzięczna życiu, że dało mi tak wiele „materiału" za darmo…

Bardzo zależało mi na tym – i sądzę, że to się udało – by pokazać kolejne etapy, przez które przechodzi wzorowana na mnie bohaterka. Słyszy to zdanie wyrok i co się z nią dzieje? Najpierw, poruszona i przerażona jednocześnie, przytula męża i podziwia jego odwagę. Ale później jest już zdana przede wszystkim na to, co podpowiada jej mózg.

Początkowo dochodzi do wniosku, że bez względu na wszystko wytrwają w małżeństwie. Owszem, mąż rozpocznie proces tranzycji, stanie się tym, kim od zawsze chciał być, lecz nie wpłynie to na relację między nimi i na życie rodziny. Gdy on zaczyna się zmieniać, nadal mieszkają razem. Widzi, że na twarzy męża pojawia się makijaż, czasem próbuje założyć jej spódnicę, więcej – wspólnie chodzą na zakupy i w sekcji damskiej sklepów z odzieżą ona doradza mu, w czym będzie dobrze wyglądał, a czego nigdy nie powinien na siebie zakładać. To ważny moment, do mojej bohaterki zaczyna docierać, że nie jest w stanie wytłumaczyć, wyjaśnić sobie wszystkiego. Pojawiają się wątpliwości i niepewność, rodzą się pytania, które zaważą na dalszej relacji. Zaczyna do niej docierać, że wspólne życie nie będzie już możliwe i że będzie musiała przejść żałobę po nim. Bo co, jeśli przez lata tkwiła w związku z kimś, kto – uważnie ją obserwując – wykorzystał każdy dzień, by przygotować się do roli kobiety, do stania się nią? A może od samego początku związała się z kobietą, ale nie potrafiła tego zauważyć?

Bardzo zależało mi na tym, by do czytelnika dotarło, z jak wieloma złożonymi kwestiami musi się zmierzyć narratorka mojej powieści. To są nakładające się na siebie, czasem pasujące niczym puzzle, a kiedy indziej całkowicie wykluczające się obrazy. Jak z mapami, które tworzył Kolumb – czasem rzetelnie odwzorowywał rzeczywistość, jednak zdecydowanie częściej ją fałszował, by nie wypaść z roli i osiągnąć to, co zamierzył.

W naszej rozmowie przeplata się to, co naprawdę wydarzyło się w twoim życiu, z tym, co stało się doświadczeniem narratorki powieści „Zanim mój mąż zniknie". Jeśli więc mogę, chciałbym zapytać, co dla ciebie w całym tym procesie było najtrudniejsze.
– W zasadzie pytasz o to, czego nie mogłam znieść, prawda? Najtrudniej było mi się odnaleźć we własnej tożsamości. Bo przecież wyznanie mojego męża i to, że się zdecydował na tranzycję, nie oznaczały jedynie, że musiałam zmienić postrzeganie jego osoby. Ja sama na pewien czas utraciłam wiarę w siebie, w to, co świadczyło o mojej kobiecości. Dotykamy tu sfery najbardziej intymnej – myślę, że nie wszystko muszę wypowiedzieć, byś zrozumiał, co mam na myśli. Tyle było przecież między mną a nim cudownych chwil opartych na doświadczaniu cielesności. Pytałam siebie: „I co ja mam teraz z tym zrobić? Zapomnieć? Odrzucić? Uwierzyć, że to się nigdy nie wydarzyło?".


Gdy się pojawiły odpowiedzi na te pytania – a nie był to krótki proces – zrozumiałam, że nigdy nie możemy być siebie do końca pewni. I nigdy, jakkolwiek mocno byśmy ufali i kochali, nie możemy być pewni tej drugiej osoby.

Naturalną reakcją jest złość, ale gdy minie, trzeba się zmierzyć z tym, co jest zupełnie od nas niezależne. Czy mam być do końca życia przepełniona pretensją o to, że mój były mąż dopiero w wieku 40 lat doszedł do wniosku, że nie może już dalej ukrywać przed sobą i całym światem, kim jest? Czy mam się wściekać, że tak wspaniale spełniał się w roli ojca, opiekuna, osoby, która dbała o wiele spraw, które tradycyjnie w społeczeństwie przypisane są mężczyznom? Był w tym naprawdę doskonały i dopiero po jakimś czasie dotarło do mnie, jak bardzo musiał się męczyć, że cierpiał, że toczył walkę o przetrwanie.

Co oznaczają zdania: „Milczałem, tak wiele lat milczałem. Ale pomyślałem, że jeszcze jest przede mną trochę życia"? Czy to zapis wyzwolenia, upadku czy tragedii? Odrzucam myślenie w takich kategoriach, dla mnie to zapis odwagi. Wie, że zmarnował znaczną część życia i że – zapewne nieświadomie – wplątał w to najbliższych. Jednak wie też, że może zacząć od nowa, że przynajmniej przez jakiś czas będzie w pełni sobą.

Nie byłabym w stanie powiedzieć, że czułam się okłamywana przez mojego byłego męża. Wierzę, że zawsze był ze mną szczery na tyle, na ile mógł. Czy mógł poradzić sobie z tym inaczej, skoro w jego domu, w środowisku, w którym się wychowywał, nigdy nie rozmawiano o osobach trans, nie zauważano ich istnienia?

Kiedy powieść ukazała się w Finlandii, dostałam bardzo dużo listów od kobiet, które znalazły się w podobnej do mojej sytuacji, ale wiele lat wcześniej. Dziś są już w podeszłym wieku, od lat zdają się pogodzone z losem. Język, którym pisały do mnie, jednoznacznie wskazywał, że nigdy nie miały możliwości pogadać szczerze o własnych doświadczeniach z kimś zaufanym. Nie potrafiły o tym pisać. Żyły w ukryciu, samotne, bez pomocy psychologicznej. Jedna z nich nazwała to wprost: „Chciałam mu pomóc, lecz rodzina powiedziała, żebym uciekała jak najdalej. Że z takim człowiekiem nie należy mieć jakiegokolwiek kontaktu". Czy można to nazwać inaczej niż okrucieństwem społecznym?

Bohaterowie twojej powieści rozstają się, ona nie jest już w stanie mieszkać pod jednym dachem z byłym mężem, który przechodzi proces tranzycji. Nie jest w stanie dłużej dzielić z nim – z nią – intymności. Byłe życie się rozpada, poza wspólnymi znajomymi nic ich nie łączy. A w twoim przypadku?
– Poznałam wiele par, które mają za sobą podobne doświadczenia, zrozumiałam, że nie jestem sama. Rozmowy, bolesne i szczere, dały mi siłę. Życie przyniosło nowe wyzwania, zatarło złość i ewentualny żal.

To, że obie jesteśmy rodzicami, sprawia, że pozostajemy w stałym kontakcie. Razem chodzimy na wywiadówki, dzielimy się opieką nad naszymi dziećmi. Mieszkają trochę u mnie, trochę u niej. Wszystko ułożyło się lepiej, niż myślałam.

Jeśli po tym wszystkim, co nas spotkało, mogę być z czegoś prawdziwie dumna, to ze sposobu, w jaki w całej tej sytuacji odnalazły się nasze dzieci. Niesamowite jest obserwować na przykład, w jaki sposób o naszej sytuacji rodzinnej rozmawiają ze swoimi przyjaciółmi oraz z jakim wsparciem się spotykają. Nigdy nie zapomnę rozmowy, która odbyła się w moim domu. Siedzieli we czworo – nasze dzieci i rodzeństwo, z którym pozostają w bardzo bliskiej relacji. Oglądali coś w telewizji, jedli kanapki i dziewczynka, starsza z nich, zapytała w pewnym momencie moją córkę: „Czyli twój tata jest teraz kobietą, tak?". Jej młodszy brat zaczął się śmiać, nie mógł – co całkowicie zrozumiałe, było to przecież zaskakujące – zrozumieć, jak to w ogóle możliwe. Usłyszał wtedy od siostry komunikat: „Nie ma się z czego śmiać. Tak się czasami zdarza. Bierzesz pigułki i po wszystkim".

To było wspaniałe, widziałam, jak z twarzy mojej córki znika lęk. Zrozumiałam, że już nic nam, całej czwórce – mnie, byłemu mężowi, który jest kobietą, i naszym dzieciom – nie zagraża. Przetrwaliśmy.

Selja Ahava – fińska pisarka i scenarzystka. Ma na swoim koncie m.in. Europejską Nagrodę Literacką
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
Awatar użytkownika
jazzik
Posty: 9388
Rejestracja: 18-07-2018 22:26:03

Re: Gejowszczyzna książkowa.

Post: # 177642Post jazzik »

Brzmi ciekawie.
"Nie bój się doskonałości. – Nigdy jej nie osiągniesz." Salvador Dali
Awatar użytkownika
marcin
Posty: 13430
Rejestracja: 25-07-2018 22:48:12
Lokalizacja: PL

Re: Gejowszczyzna książkowa.

Post: # 177761Post marcin »

Wszystko brzmi ciekawie ale życia nie starczy więc trzeba być selektywnym :P
Gdy ludzie spotykają się z górami, dzieją się wielkie rzeczy.
(William Blake)
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15051
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Gejowszczyzna książkowa.

Post: # 177967Post Hebius »

Lê Hoàng Bảo Anh pisze:Szymon Nożownik był synem pomywaczki i nieznanego ojca, bękartem, bandytą, łotrem, banitą, sympatycznym syfilitykiem, epileptykiem i złodziejem, który urwał się ze stryczka, gdyż już była wyznaczona za jego głowę cena. Jego znakiem rozpoznawczym był brak jednego ucha. Urodził się dwadzieścia pięć lat temu w głębi stepu, przy karczmie, gdzie właśnie pomywaczką była owa jego matka. To nie był dobry nocleg, ale podróżni nie mieli innego wyjścia jak tylko się tam zatrzymać. Musieli zmienić konie i dać wytchnienia im i sobie po dwudziestoczterogodzinnej podróży po okrutnym stepie. Mały Szymon dorastał więc z innymi chłopcami ze stepu, kręcił się, znał go doskonale i kochał. Księżyc zachodził za step jak słońce za morze, choć Szymon nigdy nie widział morza. Zachodził całkowicie poziomo, jak łódka. Ludzie spoza stepu nie wyżyliby w nim, tymczasem ludzie stepu wiedzą, które z roślin można jeść, co i gdzie upolować. Step czasem jest spokojny jak ocean, a czasem trawy nagle układają się w fale, fale narastają, niektóre ostre trawy biją ludzi po łydkach jak bicze, step się gotuje, niespokojne świstaki wystawiają głowy i patrzą, co się dzieje. Ludzie spoza stepu nie widzą żadnych zwierząt, tylko trawę i trawę, ewentualnie bodiaki, po horyzont. Tymczasem step bynajmniej nie jest pusty. Tyle tam zwierząt! Wilki stepowe, lisy, świstaki, przepiękne dzikie konie, których nie da się ani złapać, ani oswoić, sama istota wolności. I on sam chciał być wolny, tymczasem beczka owa, w której tkwił już od tak dawna. wydawała mu się najdokładniejszym owej wolności przeciwieństwem.

Michał Witkowski
Powieść staropolska

Aby czytać w odcinkach powieść staropolską, zgłoś się na messengerze
Lê Hoàng Bảo Anh, bo na dodatek Witkowski zaczął się bawić na Facebooku, że mu konto shakowała jakaś Wietnamka :D
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15051
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Gejowszczyzna książkowa.

Post: # 178203Post Hebius »

Obrazek
„Kwiatokosy” Marcina Szczygielskiego w Jedynce Dzieciom

Już dziś wieczorem!

To gratka dla fanów Autora i okazja do poznania ekscentrycznych czarnowidzów z warszawskich Siekierek dla tych, którzy jeszcze nie znają nowej serii Marcina Szczygielskiego pt. „Dom Rodomiłów”. „Kwiatokosy” to jej pierwszy tom. W lutym do księgarń trafił tom drugi „Szkieletnicy”, a tom trzeci „Makabrama” ukaże się we wrześniu. Serię publikuje wydawnictwo Bajka.

Rodomiłowie są całkiem liczną rodziną, bo składającą się z 11 i pół członków, w tym ponad stuletniej pracioci Tomiry, opętanej cioci Heli, taty uwięzionego w lusterku i Hani, która marzy o wiekowaniu potworów…

Jeśli macie ochotę bliżej poznać Rodomiłów, słuchajcie Jedynki Dzieciom o 19.05 w Programie 1 Polskiego Radia. Od poniedziałku do piątku przez 2 tygodnie (4-15 marca) fragmenty książki Marcina Szczygielskiego będzie czytać aktorka Teatru Polskiego w Warszawie, Lidia Sadowa. Początek już dziś!

Więcej o serii „Dom Rodomiłów” na stronie wydawnictwa Bajka: www.bajkizbajki.pl
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15051
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Gejowszczyzna książkowa.

Post: # 179273Post Hebius »

Jeśli ktoś się jeszcze nie zdecydował na zakup nowej książki Żurawieckiego polecam uwadzę recenzję Tomasza Pasternaka Przybysz z operowego kosmosu, polski Liberace czy czupurny ptak? „Primadonna”, biograficzny reportaż Bartosza Żurawieckiego o Bogusławie Kaczyńskim

Chociaż cała wymowę tekstu zdradza ją wstęp:
W marketingowych zapowiedziach ta pozycja zapowiadana była jako demitologizacja i obalenie „spiżowego pomnika” Bogusława Kaczyńskiego, także przez ujawnienie skrywanych przez niego tajemnic. Tymczasem książka Bartosza Żurawieckiego jest rzetelnie napisaną biografią. Autor wrażliwie, choć ambiwalentnie traktuje swojego bohatera, pisze o nim z czułością i klasą.
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
Awatar użytkownika
Walpurg
Posty: 9539
Rejestracja: 22-07-2018 17:59:15
Lokalizacja: Śląsk

Re: Gejowszczyzna książkowa.

Post: # 179332Post Walpurg »

Wywiad z Żurawieckim na temat książki a raczej samego Kaczyńskiego (cały bez pay walla).

Chyba dam szansę tej książce.

https://weekend.gazeta.pl/weekend/7,177 ... ostal.html
Awatar użytkownika
marcin
Posty: 13430
Rejestracja: 25-07-2018 22:48:12
Lokalizacja: PL

Re: Gejowszczyzna książkowa.

Post: # 179333Post marcin »

Zakończyłem "Kolczaste łzy"

Druga połowa nieco lepsza, ale wynika to nie z tego, że była jakoś obiektywnie lepsza, tylko przyzwyczaiłem się już do tego grafomańskiego stylu a la Paweł Nowak.

W sumie bardzo zgadzam się z jedną z recenzji z lubimyczytac, wklejam jej fragment, z którym zgadzam się szczególnie:
S.A. Cosby miał znakomity pomysł wyjściowy, jednak trudno nazwać „Kolczaste łzy” niezłym kawałkiem prozy. Pisarzowi zabrakło umiejętności literackich. Zresztą w ogóle trudno go nazwać pisarzem. To raczej storyteller, człowiek świetny w wymyślaniu i rozwijaniu historii. Gdyby robił w przemyśle filmowym – tam, gdzie pomysły takich ludzi zapisują zawodowi scenarzyści – mógłby już latać prywatnym odrzutowcem. Niestety, zabrał się też za samodzielne pisanie. A robi to na poziomie podjaranego licealisty. Jego język jest infantylny i egzaltowany, w tekście nie ma melodii i rytmu. Widać do doskonale w tłumaczeniu. Jan Kraśko jest absolutny gigantem trudnej sztuki translatorskiej, jednak poległ na literach Cosby’ego. Znając jego klasę podejrzewam, że robił co mógł, albo jeszcze więcej, by nadać tej prozie znamion tekstu literackiego, więc mogą sobie wyobrazić, jak wygląda oryginał.
Na dodatek Cosby nie radzi sobie z łączeniem przegiętego naturalizmu pulpowego noir z elementami progresywnymi. Fragmenty powieści dotyczące problematyki LGBT i sytuacji mniejszości szeleszczą papierem. Czyta się je jak wklejone do tekstu manifesty lub wypracowania szkolnych prymusów. Brzmią po prostu sztucznie. Sprawiają wrażenie wklejonych na siłę.
Na szczęście autor doskonale rozumie pulpowe schematy. A są one tak nośne, że początkowo sprawiająca problemy lektura „Kolczastych łez” staje się coraz bardziej płynna. Historia jest tak mocna, że nawet mimo swoich nieprawdopodobieństw niesie nas z coraz większą prędkością. Nie psuje jej, a wręcz przeciwnie – podkręca, przesadnie ckliwy finał.
Gdy ludzie spotykają się z górami, dzieją się wielkie rzeczy.
(William Blake)
Awatar użytkownika
Achim
Posty: 1363
Rejestracja: 13-07-2019 19:29:55
Lokalizacja: Wrocław

Re: Gejowszczyzna książkowa.

Post: # 179349Post Achim »

Ojoj, a ja to kupiłem Mojemu Chłopu na rocznicę pożycia jako prezent.
Es gibt ein Leben und ich lebe es . Romy Schneider.
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15051
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Gejowszczyzna książkowa.

Post: # 179351Post Hebius »

Może taki drobiazg nie będzie powodem do rozwodu :D
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15051
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Gejowszczyzna książkowa.

Post: # 179691Post Hebius »

W sobotniej Czytelni (PR2) były na warsztacie Kolczaste łzy S.A. Cosby'ego (tł. Jan Kraśko). Dopiero dzisiaj nadrobiłem i odsłuchałem odcinek.

Małgorzata Szymankiewicz (prowadząca) i Magdalena Mikołajczuk z Piotrem Koftą (goście)

https://www.polskieradio.pl/8/2827/Arty ... ade-in-usa

Magdalena Mikołajczuk: wciągająca, znakomita powieść gatunkowa z dydaktycznym smrodkiem
Piotr Kofta: bardzo amerykańska, umoralniająca historia, którą świetnie się czyta, dobra rozrywka z morałem
W podsumowaniu: żadna wielka literatura, ale polecić można.
Żadnych uwag do warstwy literackiej, językowej.
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
Awatar użytkownika
marcin
Posty: 13430
Rejestracja: 25-07-2018 22:48:12
Lokalizacja: PL

Re: Gejowszczyzna książkowa.

Post: # 179696Post marcin »

Najwyraźniej mam bardziej wyrobione ucho literackie niż powyżsi państwo
Gdy ludzie spotykają się z górami, dzieją się wielkie rzeczy.
(William Blake)
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 15051
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Gejowszczyzna książkowa.

Post: # 179777Post Hebius »

ZAPOWIEDŹ biografia
Jonathan Ned Katz, Odważne życie Eve Adams w niebezpiecznych czasach
przekład Agnieszka Szling

Obrazek
⭐ Jej nazwiskiem opatrzono ulicę Paryża w 18. Dzielnicy. Nowy Jork troszczy się o zachowanie pamięci o jej osobie. Kim była 𝗘𝘃𝗲 𝗔𝗱𝗮𝗺𝘀, uważana za ikonę LGBTQia+?

🌻 „Odważne życie Eve Adams” to pierwsza biografia Eve Adams, urodzonej jako Chawa Złoczewer w żydowskiej rodzinie w Polsce. Premiera książki już 10 kwietnia!

🎫 Adams wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych w 1912 roku, gdzie przyjęła nowe nazwisko, przyjaźniła się z anarchistami, sprzedawała radykalne czasopisma i prowadziła przyjazne lesbijkom oraz gejom bary. Następnie, w 1925 roku, zaryzykowała wszystko, aby napisać i opublikować książkę zatytułowaną Lesbijska miłość. Odważny aktywizm Adams doprowadził do jej inwigilacji i aresztowania. Kobieta została skazana za publikację nieprzyzwoitej książki i próbę uprawiania seksu z policjantką, która zastawiła na nią pułapkę. Eve trafiła do więzienia, została deportowana do Europy, a na koniec zginęła z rąk nazistów w Auschwitz.

💭 „Być może zabrzmi to radykalnie, ale nietuzinkowa biografia Adams należy do najważniejszych epizodów w queerowej historii Europy Środkowo-Wschodniej”
JOANNA OSTROWSKA ✍

💭 „Żyła zawsze po swojemu, poza społeczną normą, poza okrutnym prawem. Imponująca historia Eve Adams brzmi jak wymysł bujnej wyobraźni, a jednak zdarzyła się naprawdę”
GRZEGORZ PIĄTEK ✍

💭 „Historię Eve Adams czyta się z zapartym tchem. Trochę jakby była fikcją. A jednak się wydarzyła i to wcale nie tak dawno. Zachwyca upór głównej bohaterki, która za wszelką cenę chce być sobą i walczy o to, co dla niej ważne"
MIRIAM (MARIA) SYNGER ✍
Wydawnictwo W.A.B. Warszawa 2024
str. 384

Data premiery: 2024-04-10
Okładka twarda

cena sugerowana przez wydawcę 59,99 zł
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
ODPOWIEDZ