Ale to jak one mają w ogóle przetrwać, nie mówiąc o konkurencji z tymi molochami, jak zachowują się w ten sposób? Nie pomagają sobie; tak samo jak drobni sklepikarze, są - jak widać - własnym największym wrogiem. Jest rok 2024 i nikt nie będzie szedł do księgarni, która od progu startuje z pasywną agresją.
Elfin pisze: ↑17-12-2024 22:14:53
Ale ten wpis księgarni to jest głos rozpaczy zadłużonego właściciela, którego praca (i jego pracowników też) nie jest doceniona (tak to odbieram) a nawet nie jest szanowana.
Ale to, przepraszam, klient jest właściwym adresatem? Ta gałąź gospodarki ma poważne problemy, ale ruch w stacjonarnym punkcie to ostatnie, na co by mi przyszło do głowy, aby narzekać. Przyjdzie 10 i 3 coś kupi - i chyba lepiej tak, niż gdyby w tym czasie przyszło 5, a kupiłby 1.
Nie kupuję całego tego lamentu. Moim zdaniem gość jest sfrustrowany, być może nawet ma powody - ale kieruje to w zupełnie niewłaściwą stronę - i może sobie w ten sposób tylko zaszkodzić. Może jestem dziwny, ale wydaje mi się, że nie da się konkurować na rynku, jeżeli w obliczu problemów zadaje się pytanie "Co jest nie tak z moimi klientami, że nie kupują?", a nie "Co jest nie tak z moim modelem, że klienci kupują za mało?" (a już na pewno nie "Co jest nie tak z moimi klientami i jak sprawić, żeby przestali się tutaj pałętać?!").