Achim tradycyjnie zajął się literaturą wyższą, mogę więc ja wrócić do Young Adult
Maja Kołodziejczyk: Wszystkie twoje winy. - Wydawnictwo Ale! (czyli Agora), 2024.
Ciąg dalszy wspominanej tu powieści „
Wszystkie twoje ślady”. USA, połowa lat 80. XX w. W tle potencjalna homofobia i epidemia AIDS, które są elementem akcji, ale bezpośrednio bohaterów (Adam i Vincent) nie dotykają. Autorka zgrabnie kontynuuje romansowe wątki, pojawia się i rozwija romans rodzeństwa głównych bohaterów, więc powieściowych atrakcji sporo. Ciekawe, oczywiście na miarę młodzieżowej konwencji, może być śledzenie, jak ukrywany związek Adama i Vincenta wygląda z ich punktu widzenia, a jak i co dostrzega ich otoczenie.
Książka na pewno lepsza od okładki, ale....
***
Na przykładzie tej lektury zwróciłbym uwagę na słowa inwazyjne (podobne do roślin inwazyjnych), które same w sobie nie są złe, ale chętnie nadużywane zagłuszają inne wyrazy. Tutaj jest to przymiotnik „komfortowy”.* Do niedawna w polszczyźnie słowo to dotyczyło głównie przedmiotów, komfortowy mógł być np. fotel. Wiele przedmiotów komfortowych mogło dać komuś komfortowe warunki przebywania wśród nich.
Pod wpływem szarlatanów od rozwoju osobistego** i innych coachów komfortowość stała się osobiście doświadczanym stanem człowieka – na czele z panoszącą się wszędzie strefą komfortu i wychodzeniem z niej. Niechby to było, można od czasu do czasu czuć się komfortowo/niekomfortowo, ale jeśli zastępuje to inne przymiotniki, to już nie jest dobrze.
W powieści daje to taki skutek, że np. ładna scena o uczuciowym / erotycznym zbliżeniu może być drętwo zakończona w stylu poradnika rozwoju osobistego – czymś w rodzaju „bliskość ich relacji sprawiła, że poczuł się komfortowo” (przykład wymyślony).
*Słowo inwazyjne nie musi być zapożyczone. Rodzimym przykładem jest przymiotnik „ciężki” używany zamiast „trudny”, „niełatwy” itp.
**No i angielszczyzny, w której mamy czasownik „to comfort”.