Wypisy z lektur
Regulamin forum
Info: tematy możliwe do przeglądania przez gości forum, dostępne indeksowanie dla bootów typu Google.
Info: tematy możliwe do przeglądania przez gości forum, dostępne indeksowanie dla bootów typu Google.
- Ballordo
- Posty: 1000
- Rejestracja: 15-02-2021 17:45:20
- Lokalizacja: kraina lodu
Re: Wypisy z lektur
Dlatego mam problem z powieściami - niby pokazują one jakieś mechanizmy, ale to tylko subiektywna interpretacja autora, z którą można się zgodzić lub nie.
Co innego, gdyby o tych mechanizmach napisał jakiś antropolog z dorobkiem, albo inny naukowiec. Co nie znaczy, że im wierzę bezkrytycznie.
Co innego, gdyby o tych mechanizmach napisał jakiś antropolog z dorobkiem, albo inny naukowiec. Co nie znaczy, że im wierzę bezkrytycznie.
- marcin
- Posty: 15586
- Rejestracja: 25-07-2018 22:48:12
- Lokalizacja: PL
Re: Wypisy z lektur
No ale powieść nie jest przecież rozprawą naukową, więc oczywiste że to wizja autora a niekoniecznie prawda naukowa 

Jutro będzie nowy, długi dzień. Twój własny, od początku do końca. To przecież bardzo przyjemna myśl.
(Tove Jansson, "Tatuś Muminka i morze")
(Tove Jansson, "Tatuś Muminka i morze")
- Hebius
- Posty: 17082
- Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
- Lokalizacja: Kętrzyn
Re: Wypisy z lektur
Podzielę się wami, bo to ładne jest, a wręcz cudownie ładne
:

- SMUTNE I OPUSTOSZAŁE MIASTO
3 czerwca 1791.
W stolicy
Kraju źrenicy,
W Krakowie,
Każden to wie -
Są dla młodzi seminaria,
Błogosław im - Jezus Maria!
Tam młodziki,
Migdaliki,
Jak rydzyki,
Cne kleryki,
Nim je śmierć
W życia ćwierć
Porwie w lot
Jak mysz - kot,
Nauk słuchają natchnionych mężów,
By mieć od grzesznych pokus powężów.
Ksiądz je Baka
Uczy ptaka
Mieć w uwięzi
Choć ci rzęzi:
"Piczka-ć - mówi - nie tonsurka
Ani też bobrowa skórka,
To jest dziurka,
Co ją córka
Ewy każda ma dla zguby,
Ginie przez nią naród luby.
Przez nią wiele
Śpi w popiele
Mężów godnych
I urodnych.
Już gniją -
Nie żyją.
Jedno kiep
Na ten lep
Prze luby
Dla zguby
Widzi cyc -
Wnet by - hyc!
Nie za cycą się, ptaszku, oglądaj,
Ale zbawienia swojego wyglądaj!
Piczy - też
Się strzeż.
Boć w Rynku,
Mój synku,
Kat odejmie z dzwonki trzonek.
Możeć to ostatni dzwonek
Na sprawę,
Poprawę:
Czerw śmierci
Mózg wierci.
Darmo krzycz:
Śmierć - picz,
Jej nie ujdziesz,
W dół pójdziesz!"
W takim młódź ostrzega słowie
Baka ksiądz w mieście Krakowie.
Anonimowy autor - naśladowca ks. Baki, piszący pod pseudonimem Żak krakowski, Księdza Baki ku cnocie nauki, ok. 1791.

- Hebius
- Posty: 17082
- Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
- Lokalizacja: Kętrzyn
Re: Wypisy z lektur
Współczesny dramat polski
Jakub Tabaczek, Stulejka
Jakub Tabaczek, Stulejka
Intelektualista: Jej cipka wyglądała jak malutki nietoperz. Miała długie, mięsiste wargi sromowe w kolorze burgundowym. Kobiety z wydatnymi wargami sromowymi są w łóżku fenomenalne, nieokiełznane, a te o cipkach płaskich, strukturalnie wyheblowanych – uległe i jak z drewna. Wiem to z doświadczenia i czasem przedstawiam kobietom jako naukowo dowiedzioną teorię. Jeśli chcesz, mówię, zbadam cię, nic mi nie musisz pokazywać, wystarczy, że dotknę i już będę wiedział. Damscy ludzie są ciekawscy, rozchylają nogi, a ja wsuwam moją diagnostyczną dłoń między ich uda i zachowując pełną powagę, obracam w palcach wargi sromowe. No nieźle, mówię, naprawdę super, a czy miałabyś coś przeciwko temu, żebym, dla zupełnej pewności, zbadał palcem środkowym reaktywność twojej pochwy?
A więc ona miała cipkę, która wyglądała jak malutki nietoperz. Kiedy przyciskałem go językiem i zaczynałem poruszać nim na boki, bezradnie trzepotał skrzydełkami, które plaskały o moją brodę. Czasem przyklejały mi się do skóry jak ubranie na deszczu. Lubiłem rozszerzać tę jej szparkę palcami, takim ruchem, jakim się na telefonie pozwiększa obraz. Im bliżej środka, tym bardziej była krwistoczerwona, karminowa, a potem już tylko czarna, nieprzenikniona. Czeluść rozwierała się i zamykała, rozwierała i zamykała. Jak jamochłon. Jak paszcza, która domaga się ofiary. Szczególnie lubiłem ten pulsacyjny ruch, kiedy znajdowałem się w środku.
– Ma pani śliczną cipkę – mówiłem jej czasem, kiedy robiłem jej intelektualną minetę, czyli bawiłem się jej szparką, jednocześnie prowadząc dialog. – Mógłbym wleźć w nią cały, okopać się tam i już nigdy nie wychodzić.

- Hebius
- Posty: 17082
- Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
- Lokalizacja: Kętrzyn
Re: Wypisy z lektur
Po wykonaniu zaplanowanej liczny ćwiczeń biorę gorący prysznic, myję ciało przyniesionym mydłem, a włosy szamponem. Staram się utrzymać w jak największej czystości członek z niedawno odsłoniętym żołędziem. Myję się starannie do czysta: pachy, jądra i odbytnicę. Ważę się, stojąc nagi przed lustrem, sprawdzam twardość mięśni.
Haruki Murakami, Kafka nad morzem, prz. Anna Zielińska-Elliott (Warszawski Wydawnictwo Literackie MUZA SA, wyd. III Warszawa 2024), s.76-77
Haruki Murakami, Kafka nad morzem, prz. Anna Zielińska-Elliott (Warszawski Wydawnictwo Literackie MUZA SA, wyd. III Warszawa 2024), s.76-77

- Walpurg
- Posty: 10162
- Rejestracja: 22-07-2018 17:59:15
- Lokalizacja: Śląsk
Re: Wypisy z lektur
Odbytnicę się myje? Do czysta jeszcze?
- Czartogromski
- Posty: 6791
- Rejestracja: 22-07-2018 10:10:25
- Lokalizacja: Kufszynek
- Kontakt:
Re: Wypisy z lektur
Cytat pozostawia wiele niedopowiedzeń. Np. czy ważenie miało na celu określenie ubytku spermy?



- Hebius
- Posty: 17082
- Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
- Lokalizacja: Kętrzyn
Re: Wypisy z lektur
Nie. Młody człowiek* ważył się w ramach dbania o kondycję fizyczną (kontrolował wagę).
___
* Lokalną siłownie odwiedził dzień po piętnastych urodzinach. No tak, nie wspomniałem o jego nastoletnim wieku, więc może dlatego wam umknęło to, co mnie najbardziej zastanowiło w tym cytacie, a mianowicie "członek z niedawno odsłoniętym żołędziem". Dlaczego żołądź mu się niedawno odsłonił? Z powodu ogólnego rozwoju w ramach dojrzewania i zwiększenia długości penisa, za którym nie poszedł rozrost napletka**, czy może z racji przykrego zabiegu obrzezania? Mam nadzieję że na dalszych stronach powieści poznam odpowiedź na to intrygujące pytanie.
** Przy okazji skonstatowałem, że nie pamiętam, jak to było u mnie, bym zauważał w okresie dorastania jak mi się zmienia, wydłuża ten organ. Może dlatego, że akurat tu wzrost był minimalny?
___
* Lokalną siłownie odwiedził dzień po piętnastych urodzinach. No tak, nie wspomniałem o jego nastoletnim wieku, więc może dlatego wam umknęło to, co mnie najbardziej zastanowiło w tym cytacie, a mianowicie "członek z niedawno odsłoniętym żołędziem". Dlaczego żołądź mu się niedawno odsłonił? Z powodu ogólnego rozwoju w ramach dojrzewania i zwiększenia długości penisa, za którym nie poszedł rozrost napletka**, czy może z racji przykrego zabiegu obrzezania? Mam nadzieję że na dalszych stronach powieści poznam odpowiedź na to intrygujące pytanie.
** Przy okazji skonstatowałem, że nie pamiętam, jak to było u mnie, bym zauważał w okresie dorastania jak mi się zmienia, wydłuża ten organ. Może dlatego, że akurat tu wzrost był minimalny?

- Hebius
- Posty: 17082
- Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
- Lokalizacja: Kętrzyn
Re: Wypisy z lektur
Dla porządku dodam tylko, w cytowanym fragmencie występuje wiatrak koźlak, czyli taka chatka na kurzej łapie, pod którą od spodu można spokojnie wejść.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Koźlak_(wiatrak)
Janusz Przymanowski, Pościg za horyzontem:
Młynarczuki czekają przy schodach, ciągną mnie pod wiatrak i każą przyłożyć ucho do tramu. Rzeczywiście warto – skute obręczami belki przenoszą zgrzyty, skrzypy, łomoty i postukiwania, chrzęsty i jęki. Każdy dźwięk można wyłowić pojedynczo, ale kiedy słuchać ich razem, to się splatają w połyskliwy, drgający warkocz.
- Gra? - pyta najstarszy Piegus.
- Jak żywy.
- Dasz swego noża na pikuty?
- Dam.
- To jeszcze ciekawsze zobaczysz.
Prowadzi w górę po głazach, aż do desek i pokazuje żebym patrzył przez dziurę. W dziwacznym skrócie od dołu widać baby wiążące worki z mąką, chłopów wlokących je do windy, czasem but, albo bosą stopę tuż przy oku, a wszystko owiane niespokojnym pyłem, złotym w przenikającym szpary słońcu. Złażę i znowu przykładam ucho do tramu. Wiatrakom muzyka przeszła na wyższe tony, poweselała, śmiga aż świszczy.
- Nie chcesz patrzeć? - pyta Piegus z błyszczącymi oczami i przesuwa językiem po spierzchniętych wargach.
- Wolę słuchać.
- Nie widziałeś, że bez majtków chodzą? - Jest wyraźnie zawiedziony moim brakiem zainteresowania. Drapie się za uchem i nagle komenderuje: - Pokazujta ptaszki. Wszyscy.
Spuszcza portki, zadziera koszulę. Dwaj młodzi robią to samo.
- Ty też.
- Nie chcę.
- Nasze widziałeś, a swojego nie pokażesz? - dopina rozporek, zaciąga mocno pasek. - Takiś ślachta?
Idzie ku mnie. Chcę go odepchnąć, ale chwyta za rękę, i, szarpnąwszy z całej siły, obala mnie na ziemię.
- Dawaj jajka, dawaj – pokrzykuje trzymając za gardło i cisnąc kolanem podbrzusze. - Dawaj, bo ci utnę oba smutne.
Wołania o pomoc spod oszalałego wiatraka i tak nikt nie usłyszy. Korzystając z tego, że sięga do kieszeni po kozik i luzuje uchwyt, kąsam go w rękę. Spada na bok, a ja odskakuję ku deskom, żeby w razie czego szurnąć do chłopskich wozów. Siada i odsysa krew ze skaleczonej dłoni.
- Przecież żarty – mówi jeden z młodszych.
- Wstyd mu, bo pewno ma kropiaste jak przepiórka – kpi skaleczony, ale po trawie turla w moją stronę papierówkę. - Nie pokażesz?
Potrząsam uparcie głową.
- Jak chcesz kropkowane jajko zobaczyć to spojrzyj w lustro.
Nie odpowiada. Patrząc spode łba wysysa skaleczenie. W oczach nie ma gniewu. Wiec i ja nadgryzam jabłko na znak pojednania.
- Pokażesz jak mnie przewróciłeś? Chcę się nauczyć. Huszic?
- Klapszeric. Ale to nie znaczy zgoda, tylko dzień dobry.
- Nie szkodzi. Pokażesz?
Nie odpowiada. Wyłazi z kąta, schyla głowę poniżej desek. Co tam znów wypatrzył? Nadchodzi Emilka, niesie na plecach worek. Ziarna w nim ledwo ćwierć, więc nie czekając na windę, wspina się po schodkach. Piegus wysuwa głowę na zewnątrz, skręca szyję i podgląda., bo one są tylko z poziomych desek i wszystko widać od dołu. Mam ochotę dowiedzieć się czy Emilka też chodzi bez, ale nie pytam.
Włażę na kamienie, sadowię się blisko tramu. Dotykając policzkiem drewna słucham rozpędzonego wiatraka i po chwili odczuwam coś dziwnego: myśli rozłażą się na wszystkie strony, jak kury za stodołą, rozgrzebujące piach w poszukiwaniu ziaren. Trafiają na siekierę pana Łapy i szklaną kulę przy karbidowej lampie szewca Kura, na postrzeloną wronę i anioła wigilijnego, otwarte usta zasłuchanej Emilki i uśmiech pana Guntermana przelewającego do kwarty oranżadę lepką od słodkości.
Czy śmigi, gdy wieje wiatr, stają się choć odrobinę żywe i też się cieszą?
Czy Marszałek ma wiatrak, z którego widzi całą Polskę> Czy kiedy noc jest bezwietrzna i cicha, można czasem usłyszeć kroki Kulawego trzepiącego pytle?
Jest mi podobnie jak w czasie choroby, kiedy żeglowałem po różowych obłokach – dziwnie, ale dobrze. Nie wiem ile czasu jeszcze bym tak siedział, gdyby nie pęcherz. Młynarczukl też donikąd nie poszły. Słuchają.
Nie schodząc z granitowych głazów podciągam nogawkę krótkich spodenek i siusiam w dół wielkim łukiem. Niech zobaczą, że nie mam kropiastych jak przepiórcze.
(Fragment powieści „Pościg za horyzontem”. Jest rok 1929 i relacjonujący wydarzenia bohater ledwo ukończył siedem lat).
Kamena nr 18 (811) 26 sierpnia – 8 września 1984)
W biogramie Przymanowskiego na stronie IBL można znaleźć taką informację:
Ceglane gniazdo. [Powieść]. Powst. 1986. Druk fragmentów pt. Kara śmierci. „Panorama” 1987 nr 3. Powieść o latach 1925-1930 (w maszynopisie 700 s.) miała stanowić tom 1 epickiego cyklu pt. Pogoń za horyzontem.
Fragment drukowany w lubelskim dwutygodniku społeczno-kulturalnym "Kamena" badacze przegapili.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Koźlak_(wiatrak)
Janusz Przymanowski, Pościg za horyzontem:
Młynarczuki czekają przy schodach, ciągną mnie pod wiatrak i każą przyłożyć ucho do tramu. Rzeczywiście warto – skute obręczami belki przenoszą zgrzyty, skrzypy, łomoty i postukiwania, chrzęsty i jęki. Każdy dźwięk można wyłowić pojedynczo, ale kiedy słuchać ich razem, to się splatają w połyskliwy, drgający warkocz.
- Gra? - pyta najstarszy Piegus.
- Jak żywy.
- Dasz swego noża na pikuty?
- Dam.
- To jeszcze ciekawsze zobaczysz.
Prowadzi w górę po głazach, aż do desek i pokazuje żebym patrzył przez dziurę. W dziwacznym skrócie od dołu widać baby wiążące worki z mąką, chłopów wlokących je do windy, czasem but, albo bosą stopę tuż przy oku, a wszystko owiane niespokojnym pyłem, złotym w przenikającym szpary słońcu. Złażę i znowu przykładam ucho do tramu. Wiatrakom muzyka przeszła na wyższe tony, poweselała, śmiga aż świszczy.
- Nie chcesz patrzeć? - pyta Piegus z błyszczącymi oczami i przesuwa językiem po spierzchniętych wargach.
- Wolę słuchać.
- Nie widziałeś, że bez majtków chodzą? - Jest wyraźnie zawiedziony moim brakiem zainteresowania. Drapie się za uchem i nagle komenderuje: - Pokazujta ptaszki. Wszyscy.
Spuszcza portki, zadziera koszulę. Dwaj młodzi robią to samo.
- Ty też.
- Nie chcę.
- Nasze widziałeś, a swojego nie pokażesz? - dopina rozporek, zaciąga mocno pasek. - Takiś ślachta?
Idzie ku mnie. Chcę go odepchnąć, ale chwyta za rękę, i, szarpnąwszy z całej siły, obala mnie na ziemię.
- Dawaj jajka, dawaj – pokrzykuje trzymając za gardło i cisnąc kolanem podbrzusze. - Dawaj, bo ci utnę oba smutne.
Wołania o pomoc spod oszalałego wiatraka i tak nikt nie usłyszy. Korzystając z tego, że sięga do kieszeni po kozik i luzuje uchwyt, kąsam go w rękę. Spada na bok, a ja odskakuję ku deskom, żeby w razie czego szurnąć do chłopskich wozów. Siada i odsysa krew ze skaleczonej dłoni.
- Przecież żarty – mówi jeden z młodszych.
- Wstyd mu, bo pewno ma kropiaste jak przepiórka – kpi skaleczony, ale po trawie turla w moją stronę papierówkę. - Nie pokażesz?
Potrząsam uparcie głową.
- Jak chcesz kropkowane jajko zobaczyć to spojrzyj w lustro.
Nie odpowiada. Patrząc spode łba wysysa skaleczenie. W oczach nie ma gniewu. Wiec i ja nadgryzam jabłko na znak pojednania.
- Pokażesz jak mnie przewróciłeś? Chcę się nauczyć. Huszic?
- Klapszeric. Ale to nie znaczy zgoda, tylko dzień dobry.
- Nie szkodzi. Pokażesz?
Nie odpowiada. Wyłazi z kąta, schyla głowę poniżej desek. Co tam znów wypatrzył? Nadchodzi Emilka, niesie na plecach worek. Ziarna w nim ledwo ćwierć, więc nie czekając na windę, wspina się po schodkach. Piegus wysuwa głowę na zewnątrz, skręca szyję i podgląda., bo one są tylko z poziomych desek i wszystko widać od dołu. Mam ochotę dowiedzieć się czy Emilka też chodzi bez, ale nie pytam.
Włażę na kamienie, sadowię się blisko tramu. Dotykając policzkiem drewna słucham rozpędzonego wiatraka i po chwili odczuwam coś dziwnego: myśli rozłażą się na wszystkie strony, jak kury za stodołą, rozgrzebujące piach w poszukiwaniu ziaren. Trafiają na siekierę pana Łapy i szklaną kulę przy karbidowej lampie szewca Kura, na postrzeloną wronę i anioła wigilijnego, otwarte usta zasłuchanej Emilki i uśmiech pana Guntermana przelewającego do kwarty oranżadę lepką od słodkości.
Czy śmigi, gdy wieje wiatr, stają się choć odrobinę żywe i też się cieszą?
Czy Marszałek ma wiatrak, z którego widzi całą Polskę> Czy kiedy noc jest bezwietrzna i cicha, można czasem usłyszeć kroki Kulawego trzepiącego pytle?
Jest mi podobnie jak w czasie choroby, kiedy żeglowałem po różowych obłokach – dziwnie, ale dobrze. Nie wiem ile czasu jeszcze bym tak siedział, gdyby nie pęcherz. Młynarczukl też donikąd nie poszły. Słuchają.
Nie schodząc z granitowych głazów podciągam nogawkę krótkich spodenek i siusiam w dół wielkim łukiem. Niech zobaczą, że nie mam kropiastych jak przepiórcze.
(Fragment powieści „Pościg za horyzontem”. Jest rok 1929 i relacjonujący wydarzenia bohater ledwo ukończył siedem lat).
Kamena nr 18 (811) 26 sierpnia – 8 września 1984)
W biogramie Przymanowskiego na stronie IBL można znaleźć taką informację:
Ceglane gniazdo. [Powieść]. Powst. 1986. Druk fragmentów pt. Kara śmierci. „Panorama” 1987 nr 3. Powieść o latach 1925-1930 (w maszynopisie 700 s.) miała stanowić tom 1 epickiego cyklu pt. Pogoń za horyzontem.
Fragment drukowany w lubelskim dwutygodniku społeczno-kulturalnym "Kamena" badacze przegapili.

- Czartogromski
- Posty: 6791
- Rejestracja: 22-07-2018 10:10:25
- Lokalizacja: Kufszynek
- Kontakt:
Re: Wypisy z lektur
Tak to teraz jest, że co nie jest zdigitalizowane, tego nie ma. Cyfrowa Polska Bibliografia Literacka jest od 1989 r. i odnotowuje tylko wystąpienie samego tytułu we wcześniejszych tomach drukowanych.
- Hebius
- Posty: 17082
- Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
- Lokalizacja: Kętrzyn
Re: Wypisy z lektur
W sumie to trochę zrozumiałe przy obecnej nadprodukcji literatury, połączonej z częstą niechęcią do wypełniania daniny w postaci przesyłania egzemplarza obowiązkowego do BN i tej reszty bibliotek, do której wydawca powinien taki egzemplarz przesyłać.

- Hebius
- Posty: 17082
- Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
- Lokalizacja: Kętrzyn
Re: Wypisy z lektur
Pan Ōshima patrzy na mnie i uśmiecha się. – Masz wspaniale uformowane ciało. Nie wiem, po kim odziedziczyłeś twarz, ale jesteś bardzo przystojny. No, może jest ona zbyt charakterystyczna na to, żeby ją nazwać przystojną, ale wcale niezła. Przynajmniej mnie się podoba. Głowa również ci pracuje jak trzeba. Siusiaka masz przecież ślicznego. Ja też bym chciał takiego mieć. Niedługo oszaleje na twoim punkcie mnóstwo dziewczyn. Nie rozumiem, co ci się nie podoba w takim r z e c z y w i s t y m o p a k o w a n i u.
Czerwienię się.
Haruki Murakami, Kafka nad morzem, prz. Anna Zielińska-Elliott (Warszawski Wydawnictwo Literackie MUZA SA, wyd. III Warszawa 2024), s. 358
Pan Ōshima ma dwadzieścia jeden lat, ale być może kulturalni Japończycy używają takiego infantylnego słownictwa, chcąc skomplementować czyjegoś siurka obejrzanego w nieseksualnej sytuacji.
Czerwienię się.
Haruki Murakami, Kafka nad morzem, prz. Anna Zielińska-Elliott (Warszawski Wydawnictwo Literackie MUZA SA, wyd. III Warszawa 2024), s. 358
Pan Ōshima ma dwadzieścia jeden lat, ale być może kulturalni Japończycy używają takiego infantylnego słownictwa, chcąc skomplementować czyjegoś siurka obejrzanego w nieseksualnej sytuacji.

- Czartogromski
- Posty: 6791
- Rejestracja: 22-07-2018 10:10:25
- Lokalizacja: Kufszynek
- Kontakt:
Re: Wypisy z lektur
Różnice kulturowe? Tłumaczka nie sprostała? Pan Ōshima jest właśnie taki?
- Hebius
- Posty: 17082
- Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
- Lokalizacja: Kętrzyn
Re: Wypisy z lektur
Siusiak (jako siusiak) w tej części, którą do tej pory przeczytałem (448/624) pojawił się dwukrotnie, wcześniej też w wypowiedzi Ōshimy, ale tamtej nie cytowałem bo to za duży spoiler a być może ktoś chciałby kiedyś powieść przeczytać. Pan Ōshima zdradza, że "podczas seksu używam odbytnicy" (s. 242), więc być może ten siusiak mieści się w jego indywidualnym słownictwie.
pierwszy siusiak s. 243 (tylko dla osób, które nie są zainteresowane lekturą Kafki nad morzem)
Pan Ōshima śmieje się. – Pod względem fizycznej płci jestem niewątpliwe kobietą, ale piersi prawie mi nie urosły, nigdy nie miałem miesiączki. Nie mam siusiaka, nie mam jąder, nie mam zarostu. Innymi słowy nic nie mam. Nie da się ukryć, że to bardzo wygodne. Pewnie nie możesz zrozumieć, jakie to uczucie.
– Pewnie nie.
– Czasami sam przestaję rozumieć, o co tu chodzi. Kim ja właściwie jestem. No bo kim ja właściwie jestem?
– Pewnie nie.
– Czasami sam przestaję rozumieć, o co tu chodzi. Kim ja właściwie jestem. No bo kim ja właściwie jestem?

- Hermes
- Posty: 5254
- Rejestracja: 20-07-2018 00:17:30
- Lokalizacja: Kielce
Re: Wypisy z lektur
To brzmi jak zespół Morrisa (zespół niewrażliwości na androgeny)Hebius pisze: ↑05-07-2025 14:12:09.pierwszy siusiak s. 243 (tylko dla osób, które nie są zainteresowane lekturą Kafki nad morzem)
Pan Ōshima śmieje się. – Pod względem fizycznej płci jestem niewątpliwe kobietą, ale piersi prawie mi nie urosły, nigdy nie miałem miesiączki. Nie mam siusiaka, nie mam jąder, nie mam zarostu. Innymi słowy nic nie mam. Nie da się ukryć, że to bardzo wygodne. Pewnie nie możesz zrozumieć, jakie to uczucie.
– Pewnie nie.
– Czasami sam przestaję rozumieć, o co tu chodzi. Kim ja właściwie jestem. No bo kim ja właściwie jestem?
Polska potrzebuje Europy, ale także Europa potrzebuje Polski - Elżbieta II
Revertatur Rex Poloniae
Revertatur Rex Poloniae
- Hebius
- Posty: 17082
- Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
- Lokalizacja: Kętrzyn
Re: Wypisy z lektur
Po dwunastej niebo nieoczekiwanie pokrywa się ciemnymi chmurami. Powietrze nabiera tajemniczego odcienia. W jednej chwili rozpoczyna się gwałtowna ulewa, dach i okna chaty jęczą sieczone deszczem. Od razu zrzucam ubranie i nagi wybiegam na dwór. Myję mydłem włosy i ciało. Wspaniałe uczucie. Krzyczę coś bez sensu. O całe ciało uderzają jak małe kamyczki twarde krople. Ten ostry ból przywodzi na myśl jakiś religijny rytuał. Deszcz uderza moje policzki, powieki, pierś, brzuch, członek, jądra, plecy, nogi, pośladki. Nie mogę nawet otworzyć oczu. Ból niewątpliwie ma w sobie coś intymnego. Czuję, że świat traktuje mnie niezwykle sprawiedliwie. Sprawia mi to radość. Mam wrażenie, że nagle zostałem wyzwolony. Podnoszę rozłożone ramiona ku niebu, otwieram szeroko usta i piję spadającą wodę.
Wracam do chaty, wycieram się ręcznikiem. Siadam na łóżku i przyglądam się swojemu
członkowi. Ma zdrowy jasny kolor, napletek niedawno odsunął się z żołędzia. Czuję na nim jeszcze lekki ból po uderzeniach deszczu. Przez długi czas patrzę na ten dziwny organ, który, choć należy do mnie, prawie nigdy mnie nie słucha. Wygląda, jakby rozmyślał o czymś innym niż moja głowa.
Czy kiedy pan Ōshima był tu sam, mając tyle lat co ja, także męczyło go pożądanie? Pewnie go męczyło. To taki wiek. Lecz nie potrafię sobie wyobrazić, jak sam sobie z tym radził. On jest ponad takie rzeczy. Stwierdził, że jest nietypowy. Nie wiem, co chciał przez to powiedzieć. Ale jestem pewien, że nie było to coś, co akurat przyszło mu do głowy. Wiem też, że nie była to żadna poza.
Wyciągam rękę i rozważam, czy nie oddać się masturbacji. Ale zmieniam zdanie. Mam
ochotę nie psuć przez pewien czas tego przedziwnego uczucia czystości po uderzeniach
deszczu. Wkładam świeże bokserki, oddycham kilka razy głęboko i zaczynam robić przysiady. Po stu przysiadach kolej na sto siadów z leżenia. Skupiam się na pojedynczych mięśniach. Gdy kończę gimnastykę, czuję, że w głowie mi się rozjaśniło. Deszcz przestał padać, chmury się rozeszły, wyjrzało słońce i ptaki znów zaczynają śpiewać.
Ale wiesz, że taki spokój długo nie potrwa. To jest jak dzikie zwierzęta, które nigdy
nie rezygnują i zawsze będą cię tropić. Przychodzą z głębi lasu. Są silne, uparte, bezlitosne, nie znają zmęczenia, nie poddają się. Nawet jeżeli teraz powstrzymasz się od masturbacji, dopadnie cię w formie snu erotycznego. Może w tym śnie zgwałcisz swoją prawdziwą siostrę albo matkę. Nie potrafisz tego opanować. To przekracza twoje siły. Możesz się jedynie poddać. Boisz się wyobraźni. A jeszcze bardziej boisz się snów. Boisz się odpowiedzialności, która może się narodzić w snach. Ale nie możesz nie spać, a jak uśniesz, przyjdą sny. Jakoś uda ci się powstrzymać wyobraźnię na jawie, lecz nie możesz powstrzymać snów.
Haruki Murakami, Kafka nad morzem, prz. Anna Zielińska-Elliott (Warszawski Wydawnictwo Literackie MUZA SA, wyd. III Warszawa 2024), s. 186-187
Wracam do chaty, wycieram się ręcznikiem. Siadam na łóżku i przyglądam się swojemu
członkowi. Ma zdrowy jasny kolor, napletek niedawno odsunął się z żołędzia. Czuję na nim jeszcze lekki ból po uderzeniach deszczu. Przez długi czas patrzę na ten dziwny organ, który, choć należy do mnie, prawie nigdy mnie nie słucha. Wygląda, jakby rozmyślał o czymś innym niż moja głowa.
Czy kiedy pan Ōshima był tu sam, mając tyle lat co ja, także męczyło go pożądanie? Pewnie go męczyło. To taki wiek. Lecz nie potrafię sobie wyobrazić, jak sam sobie z tym radził. On jest ponad takie rzeczy. Stwierdził, że jest nietypowy. Nie wiem, co chciał przez to powiedzieć. Ale jestem pewien, że nie było to coś, co akurat przyszło mu do głowy. Wiem też, że nie była to żadna poza.
Wyciągam rękę i rozważam, czy nie oddać się masturbacji. Ale zmieniam zdanie. Mam
ochotę nie psuć przez pewien czas tego przedziwnego uczucia czystości po uderzeniach
deszczu. Wkładam świeże bokserki, oddycham kilka razy głęboko i zaczynam robić przysiady. Po stu przysiadach kolej na sto siadów z leżenia. Skupiam się na pojedynczych mięśniach. Gdy kończę gimnastykę, czuję, że w głowie mi się rozjaśniło. Deszcz przestał padać, chmury się rozeszły, wyjrzało słońce i ptaki znów zaczynają śpiewać.
Ale wiesz, że taki spokój długo nie potrwa. To jest jak dzikie zwierzęta, które nigdy
nie rezygnują i zawsze będą cię tropić. Przychodzą z głębi lasu. Są silne, uparte, bezlitosne, nie znają zmęczenia, nie poddają się. Nawet jeżeli teraz powstrzymasz się od masturbacji, dopadnie cię w formie snu erotycznego. Może w tym śnie zgwałcisz swoją prawdziwą siostrę albo matkę. Nie potrafisz tego opanować. To przekracza twoje siły. Możesz się jedynie poddać. Boisz się wyobraźni. A jeszcze bardziej boisz się snów. Boisz się odpowiedzialności, która może się narodzić w snach. Ale nie możesz nie spać, a jak uśniesz, przyjdą sny. Jakoś uda ci się powstrzymać wyobraźnię na jawie, lecz nie możesz powstrzymać snów.
Haruki Murakami, Kafka nad morzem, prz. Anna Zielińska-Elliott (Warszawski Wydawnictwo Literackie MUZA SA, wyd. III Warszawa 2024), s. 186-187
