To się czyta
Regulamin forum
Info: tematy możliwe do przeglądania przez gości forum, dostępne indeksowanie dla bootów typu Google.
Info: tematy możliwe do przeglądania przez gości forum, dostępne indeksowanie dla bootów typu Google.
- Hebius
- Posty: 18090
- Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
- Lokalizacja: Kętrzyn
- Ballordo
- Posty: 1095
- Rejestracja: 15-02-2021 17:45:20
- Lokalizacja: kraina lodu
Re: To się czyta
Maciej Hen, Tratwa z pomarańczami.

Maciej jest "z tych" Henów - synem Józefa (który kilka dni temu obchodził 102 urodziny). Jestem miłośnikiem twórczości Hena starszego, więc naturalnym było, że w końcu sięgnę po tę niedawno wydaną książkę, by z innej perspektywy zobaczyć dzieje rodziny autora (do tej pory znałem tylko perspektywę ojca).
Czytając miałem wrażenie, że autor na siłę zapełniał kolejne stronice wspomnieniami z dzieciństwa, które, po przeczytaniu całości, okazało się dość nudne, nie licząc roku 1968 i bardzo zgęstniałej atmosfery (Maciej Hen miał wówczas 13 lat). Już widzę oczyma wyobraźni kolejne przyszłe tomy, bo Hen swoje wspomnienia zatrzymał w okolicach egzaminów do liceum (!).
Pióro Hena juniora mniej lotne od ojcowskiego, ale może to takie moje narzekanie, bo nie mam do czego się przyczepić. W końcu czytało mi się te przygody całkiem znośnie.

Maciej jest "z tych" Henów - synem Józefa (który kilka dni temu obchodził 102 urodziny). Jestem miłośnikiem twórczości Hena starszego, więc naturalnym było, że w końcu sięgnę po tę niedawno wydaną książkę, by z innej perspektywy zobaczyć dzieje rodziny autora (do tej pory znałem tylko perspektywę ojca).
Czytając miałem wrażenie, że autor na siłę zapełniał kolejne stronice wspomnieniami z dzieciństwa, które, po przeczytaniu całości, okazało się dość nudne, nie licząc roku 1968 i bardzo zgęstniałej atmosfery (Maciej Hen miał wówczas 13 lat). Już widzę oczyma wyobraźni kolejne przyszłe tomy, bo Hen swoje wspomnienia zatrzymał w okolicach egzaminów do liceum (!).
Pióro Hena juniora mniej lotne od ojcowskiego, ale może to takie moje narzekanie, bo nie mam do czego się przyczepić. W końcu czytało mi się te przygody całkiem znośnie.
