Właśnie byłem w teatrze

Książka, kino, teatr, muzyka, telewizja...
Regulamin forum
Info: tematy możliwe do przeglądania przez gości forum, dostępne indeksowanie dla bootów typu Google.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Achim
Posty: 1527
Rejestracja: 13-07-2019 19:29:55
Lokalizacja: Wrocław

Re: Właśnie byłem w teatrze

Post: # 220488Post Achim »

„ I love Chopin“
Wrocławski Teatr Pantomimy im. Henryka Tomaszewskiego
To Stańczyk mówi do Dziennikarza w „ Weselu” , aby świętości nie szargać, a spektakl wrocławskiej Pantomimy /reżyseria: Jędrzej Piaskowski, dramaturgia i tekst: Hubert Sulima/ na pewno ich nie szarga, lecz wnosi w zmurszały i powszechnie znany dyskurs dużo powietrza, światła i humoru.
Punkt wyjścia jest frapujący : nudna myzykolożka, profesorka od Chopina, surowa i oschła jedzie na doroczną pielgrzymkę, aby pielęgnować grób swojego idola. Przy grobie spotka niezwykłe postaci, które zmienią jej życie, pogląd na muzykę, twórczość i pomogą uporać się z traumami „ samotnej kobiety w pustym mieszkaniu, słuchającej muzyki”. Brzmi to trochę jak „ Bildungsroman”, ale spektakl duetu Piaskowski/ Sulima to fantastyczna teatralna zabawa, gdzie dużo jest butafory, ale także dekonstrukcja narodowych mitów na temat Chopina. Autorzy spektaklu rozprawiają się z powszechnymi faktami o Chopinie, pokazując jego nieznane, lecz przecież udokumentowane/ listy kompozytora do Tytusa Woyciechowskiego/ , oblicze. Chopin jawi się jako orędownik queerów i wrocławski spektakl zdejmuje go z cokołu nudnego klasyka i pokazuje jako patrona dzisiejszych czasów. Są w spektaklu Pantomimy sceny zachwycające wizyjne/ dziewczyny z Mazowsza/, są mocne, jak choćby refleksja o opresyjności edukacji artystycznej, jest poruszający akcent z Breslau czyli historia Diny Almy de Paradedy.
Fantastyczne widowisko, świetnie zagrane przez zespół wrocławskiej Pantomimy.
Es gibt ein Leben und ich lebe es . Romy Schneider.
Awatar użytkownika
Czartogromski
Posty: 7161
Rejestracja: 22-07-2018 10:10:25
Lokalizacja: Kufszynek
Kontakt:

Re: Właśnie byłem w teatrze

Post: # 220704Post Czartogromski »

Jacek Poniedziałek na deskach krakowskiego teatru Teatru Nowego Proxima. "120 dni Sodomy" Markiza de Sade to autorska reinterpretacja reżysera Piotra Wacha.
>>Bohaterami spektaklu jest gejowska para "w otwartej relacji z dłuższym stażem" i chłopak, który do nich dołącza "na wspólną zabawę".<<
Obrazek

https://krakow.naszemiasto.pl/jacek-pon ... 2-28235669

Ktoś się wybiera?
Awatar użytkownika
Pedał_w_szlafroku
Posty: 45
Rejestracja: 17-11-2025 10:22:02
Lokalizacja: Foyer

Re: Właśnie byłem w teatrze

Post: # 220707Post Pedał_w_szlafroku »

Tak, w poniedziałek się pochwalę. :D
Awatar użytkownika
Achim
Posty: 1527
Rejestracja: 13-07-2019 19:29:55
Lokalizacja: Wrocław

Re: Właśnie byłem w teatrze

Post: # 220734Post Achim »

„ Moby Dick „
Wrocławski Teatr Pantomimy
Jakub Zalasa wyreżyserował bardzo autorską wersję monumentalnej powieści Hermana Melville'a i jest to spektakl bardzo spójny i konceptualny : proekologiczna tematyka i krytyczne refleksje, poświęcone naturze człowieka, spotykają się na scenie Starej Piekarni z zachwycającą wizyjnie formą. Człowiek ze swoimi obsesjami i zagrażającymi naturze pragnieniami przeciwstawiony jest pięknej, pierwotnej naturze i ma to na scenie swój plastyczny , ruchowy i muzyczny ekwiwalent. Ten spektakl zachwyca koncepcją wizualno- muzyczną : choreografia Katarzyny Kuzki, muzyka na żywo: Jana Bąka, scenografia i, wizualizacje: Jakuba Kotyni i kostiumy: Julii Zawadzkiej stwarzają na scenie urzekającą wizję. „ Moby Dick” to mocna sceniczna refleksja o prawach natury, godności przyrody i traktowania jej w sposób humanitarny czy wręcz humanistyczny. To także spektakl „ międzygatunkowy”, gdzie fantastycznym aktorom wrocławskiej Pantomimy towarzyszy na scenie pies Miszka.
Fantastyczne przedstawienie.
Es gibt ein Leben und ich lebe es . Romy Schneider.
Awatar użytkownika
Achim
Posty: 1527
Rejestracja: 13-07-2019 19:29:55
Lokalizacja: Wrocław

Re: Właśnie byłem w teatrze

Post: # 220736Post Achim »

„ Strefa 0“
Wrocławski Teatr Współczesny
Inspiracją dla tekstu Magdaleny Drab, także reżyserki przedstawienia, był reportaż Gazety Wyborczej „ Dzieci śpią ze strachu” o dzieciach uchodźców zapadających w śpiączkę .
To bardzo mocny spektakl, surrealistyczna baśń o traumie. Autorka unika konkretnych realiów geopolitycznych, powtarzane różne imiona dziewczynki ten uniwersalizm jeszcze podkreślają . Mamy tu opowieść o szczęśliwej rodzinie króla i królowej/ fantastyczni Lena Wosik i Miłosz Pietruski/ i brutalnej, politycznej, biurokratycznej sile, która to szczęście niszczy. Dramat uchodźctwa pokazany jest tu na wielu poziomach : przemocy fizycznej, utraty relacji, wyalienowania, ubóstwa ekonomicznego i bezdusznej urzędniczej maszyny. Pojedynczy ludzie są tu całkowicie bezsilni. Jak mogą oni zapewnić bezpieczeństwo dzieciom, skoro sami są bezwolną marionetką w trybach historii i polityki.
To przedstawienie pokazuje problem uchodźctwa z ludzkiej, humanitarnej perspektywy, nie jako kartę przetargową w rozgrywkach politycznych, tylko ludzki dramat.
Es gibt ein Leben und ich lebe es . Romy Schneider.
Awatar użytkownika
Pedał_w_szlafroku
Posty: 45
Rejestracja: 17-11-2025 10:22:02
Lokalizacja: Foyer

Re: Właśnie byłem w teatrze

Post: # 220751Post Pedał_w_szlafroku »

Achim pisze: 11-12-2022 08:34:43 „ Sen srebrny Salomei“
Teatr Modrzejewskiej w Legnicy
Reżyser Piotr Cieplak „ odarł” tekst Słowackiego w wszystkim ozdobników i zaufał aktorom. Powstało proste, klarowne, niezwykle logiczne widowisko z bardzo ascetyczną scenografią / instalacje wideo/, mocną muzyką Pawła Czepułkowskiego, w którym najważniejszy jest tekst.
Piotr Cieplak nie żyje. Wielka postać polskiego teatru i mlody facet (rocznik 1960). Pamiętam jego spektakle Teatru Rozmaitości z lat 90.
Awatar użytkownika
Pedał_w_szlafroku
Posty: 45
Rejestracja: 17-11-2025 10:22:02
Lokalizacja: Foyer

Re: Właśnie byłem w teatrze

Post: # 220778Post Pedał_w_szlafroku »

Sodoma Reż. Piotr Mateusz Wach
Teatr Nowy Proxima, Kraków.

Cóż, nie potrafię póki co ochlonąć. Muszę to w glowie uporządkować, ale w polskim teatrze takiego nagromadzenia nagości, ekshibicjonizmu i perwersji jeszcze nie bylo. Aż nie wierzę, że znalazł aktorów gotowych to zagrać. Jutro więcej.
Awatar użytkownika
marcin
Posty: 16421
Rejestracja: 25-07-2018 22:48:12
Lokalizacja: PL

Re: Właśnie byłem w teatrze

Post: # 220780Post marcin »

Czekamy!
Jutro będzie nowy, długi dzień. Twój własny, od początku do końca. To przecież bardzo przyjemna myśl.
(Tove Jansson, "Tatuś Muminka i morze")
Awatar użytkownika
Pedał_w_szlafroku
Posty: 45
Rejestracja: 17-11-2025 10:22:02
Lokalizacja: Foyer

Re: Właśnie byłem w teatrze

Post: # 220799Post Pedał_w_szlafroku »

Sodoma Reż. Piotr Mateusz Wach
Teatr Nowy Proxima, Kraków.

Trudno jest napisać o tym spektaklu bez choćby delikatnego spoilerowania. Zacznijmy od tego, że skoro tytuł odwołuje się do powieści de Sade`a i filmu Passoliniego, to nikt nie powinien być zdziwiony poetyką spektaklu. Tak, to kilka sadomasochistycznych sesji. Ale to teatr, więc najgorsze rzeczy dla widza dzieją się w sferze wyobrażonej. Plug analny ląduje więc w przeznaczonym dla siebie miejscu tylko wirtualnie a lizanie butów Pana trwa co najwyżej kilka sekund. O wiele mocniejsze są początkowe sceny, gdy młody aktor przeżywa cielesne rozkosze po doładowaniu (także wirtualnym) kilku kresek białego proszku, patrząc w oczy widzów z odległości jednego metra. I wtedy mniej więcej staje się jasne, że spektakl odwołujący się do wspomnianych pierwowzorów ma w istocie charakter autobiograficzny. Bo na scenie poza Panem (Jacek Poniedziałek) i jego młodym partnerem (rewelacyjny outsiderski Jan Marczewski) pojawia się tylko jeden bohater – Wachu, grany jednocześnie przez trzech aktorów i dwie aktorki. Wachu, „bytomska pizdeczka”, to oczywiste odwołanie do Piotra Mateusza Wacha, reżysera spektaklu, który zanim skończył reżyserię na krakowskiej Akademii Sztuk Teatralnych, ukończył Wydział Teatru Tańca w bytomskim wydziale zamiejscowym AST. Z wywiadów wiemy też, że miał po drodze epizody fascynacji chemsexem i nocnymi orgiami, przeszedł terapię uzależnień. Widzowie, którzy takiego świata nie znają, dostają szybką lekcję wulgarnego języka i niezbyt grzecznych zachowań.

Po przerwie widz zostaje skonfrontowany z teorią dotyczącą patriarchalizmu i tego, dlaczego mężczyzna pasywny w relacji homoseksualnej tak bardzo rozsadza pojęcie męskości. A potem odsłania się kurtyna i…

Pięć nagich ciał, każde w innej pozie. Powoli ciała zaczynają zmieniać pozycje. Obracają się, tworzą dziwne figury, czasem plączą się w dwuosobowe układy, czasami solo stają na rękach lub głowie. Ten powolny performens trwa długo, co najmniej 20 minut. W dość kameralnej sali, w pełnym oświetleniu sceny, na jej białym tle, widać ciała w każdym szczególe. Nie ma takiego zakamarka, którego dokładnie byśmy nie obejrzeli. Ale nie ma tam pornografii i nie ma podniecenia. Patrzymy jak na rzeźby. Estetyka, nie pornografia.

A potem znowu pojawia się Pan, też nagi, który w swoim seksualnym upojeniu posuwa się coraz dalej, aż do gwałtu.

Po co powstał ten spektakl? Chyba najlepiej wyjaśni to jego reżyser. Dwa krótkie cytaty:
Moja „Sodoma” odsłania to, co dzieje się za zasłoniętymi oknami mieszkań współczesnych gejów. Nosimy w sobie wiele hipokryzji, pokazujemy światu swoją maskę „twojego miłego geja z sąsiedztwa” – segregujemy śmieci, płacimy podatki, chodzimy na parady równości, walczymy o związki partnerskie itp… Ale rzadko dzielimy się tym, jak zachodnio-liberalno-lewicowe wyzwolenie, aplikacje randkowe, dostęp do narkotyków i pornografia wpłynęły na naszą seksualność. Do świata hetero wysyłamy uśmiechnięty przekaz: „akceptujcie nas, jesteśmy tacy jak wy”. A wieczorem odpalamy Grindra i zabawa się zaczyna. Wtedy przestajemy być „tacy jak wy”.
Dla mnie teatr to takie miejsce, gdzie bezkarnie mogę patrzeć na drugiego człowieka. To taka usługa, po zakupie której mogę w zorganizowanych, sztucznych warunkach kogoś pokochać, znienawidzić, gapić się, z kimś się nie zgadzać albo właśnie zupełnie się zgadzać, pokibicować komuś, poczuć czyiś ból. Mogę pozwolić sobie na empatię albo wręcz przeciwnie – na chwilę stać się sadystą i czerpać przyjemność np. z bycia świadkiem czyjegoś przekroczenia. Teatr ma pobudzać w nas emocje, a nie zabezpieczać przed nimi.
W polskim teatrze z pewnością nie było spektaklu tak mocno epatującego nagością, ekshibicjonizmem i perwersją, tak wprost pokazującego sadomasochistyczne praktyki (choć dalekim od dosłowności językiem teatru). Nie było też spektaklu tak bardzo gejowskiego od początku do końca, tak głęboko penetrującego te praktyki, które wielu wolałoby ukryć i wymazać.

Podziwiam odwagę młodego zespołu (uzupełnię brakujące nazwiska: Patryk Sojka, Zuza Meyer, Alicja Sędzikowska, Grzegorz Kestranek, Wojciech Rybicki), który wszedł w tę historię bezkompromisowo. I podziwiam Jacka Poniedziałka. W 1999 roku widziałem go jako nagiego Hamleta w Rozmaitościach. Dzisiaj znowu nagi. Wtedy miał 34 lata, dzisiaj ma 60. I chyba prawdą jest, że bycie gejem konserwuje, bo wciąż wygląda na młodego szczyla.

Ciekawy jestem odbioru tego tytułu wśród krytyki i publiczności. Polska potrzebuje takich spektakli.
Awatar użytkownika
Ballordo
Posty: 1120
Rejestracja: 15-02-2021 17:45:20
Lokalizacja: kraina lodu

Re: Właśnie byłem w teatrze

Post: # 220822Post Ballordo »

Dzięki za recenzję! Strasznie mnie ten spektakl zainteresował. Tak samo jak osoba reżysera.

Tu wywiad z Piotrem Wachem (w nietypowych okolicznościach!):
https://www.youtube.com/watch?v=8kGLB5m7Ldc
Awatar użytkownika
Hebius
Posty: 18346
Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
Lokalizacja: Kętrzyn

Re: Właśnie byłem w teatrze

Post: # 220838Post Hebius »

Pedał_w_szlafroku pisze: 08-12-2025 17:38:12 Po co powstał ten spektakl? Chyba najlepiej wyjaśni to jego reżyser. Dwa krótkie cytaty:
Moja „Sodoma” odsłania to, co dzieje się za zasłoniętymi oknami mieszkań współczesnych gejów. Nosimy w sobie wiele hipokryzji, pokazujemy światu swoją maskę „twojego miłego geja z sąsiedztwa” – segregujemy śmieci, płacimy podatki, chodzimy na parady równości, walczymy o związki partnerskie itp… Ale rzadko dzielimy się tym, jak zachodnio-liberalno-lewicowe wyzwolenie, aplikacje randkowe, dostęp do narkotyków i pornografia wpłynęły na naszą seksualność. Do świata hetero wysyłamy uśmiechnięty przekaz: „akceptujcie nas, jesteśmy tacy jak wy”. A wieczorem odpalamy Grindra i zabawa się zaczyna. Wtedy przestajemy być „tacy jak wy”.
Aha. Jasne. Do tej pory środowiska narodowo-prawicowe widziały w pedalstwie coś niewiele lepszego od zwierząt. Jak to kiedyś ładnie ujęła Krystyna Pawłowicz w dyskusji o związkach partnerskich:
Zwrot ˝wspólne pożycie˝ odnoszony w projektach do układów homo nie ma sensu, gdyż w tych relacjach nie ma żadnego ˝pożycia˝. W tych układach jest co najwyżej tylko jałowe ˝użycie˝ drugiego człowieka traktowanego jak przedmiot.
Rozumiem, że w zamyśle reżysera byłoby dobrze, gdyby i środowiska lewicowo-postępowe miały podobną świadomość i wiedziały, że pedał to jednak nie to samo co hetero.
Awatar użytkownika
Pedał_w_szlafroku
Posty: 45
Rejestracja: 17-11-2025 10:22:02
Lokalizacja: Foyer

Re: Właśnie byłem w teatrze

Post: # 221086Post Pedał_w_szlafroku »

Jak rozumiem, chodzi ci o to, że Wach robi nam złą prasę. Ok, no to zastanówmy się. Czy osoby heteroseksualne korzystają z prostytutek? Czy uprawiają seks w większych układach niż 1+1? Czy wchodzą w zabawy typu BDSM? Czy korzystają z zabawek erotycznych? Czy wchodzą w układy typu findom? Czy lubią fetysze? Czy uprawiają chemsex? Na wszystkie pytanie odpowiedzi brzmią "tak". Zarówno homo-, jak i heteroseksualiści zabawiają się podobnie. Większość grzecznie, mniejszość lubi zabawy bardziej odjazdowe. Różnica polega na tym, że geje, jak się wydaje, mniej wstydzą się o tym mówić. I nie sądzę, by była to wada. Czy może nam to zaszkodzić? Nie, nam już nic nie może zaszkodzić. Jesteśmy w czarnej polskiej dupie i gorsze mogą być tylko - oby nie! - obozy koncentracyjne.
Poza tym, co w tym zwierzęcego? No właśnie jest odwrotnie. Zwierzęta tylko mechanicznie wypełniają potrzeby płynące z instynktu. Ludzie, dzięki inteligencji, potrafią zdobyć się na wyrafinowane gry. Z naciskiem na "gry".

Ad rem...
RENT, reż. Jakub Wocial i Santiago Bello
Krakowski Teatr VARIETE

Musical, którego autor zmarł dzień przed premierą, o paczce przyjaciół chorujących na AIDS. Są osoby hetero, jest para gejów, jest para lesbijek. No i jest fantastyczna rockowa muzyka. Teatr ten nie ma swoich aktorów, do każdego tytułu robi casting, dzięki czemu do obsad wchodzą znakomici wokaliści i aktorzy musicalowi z całej Polski. W moim spektaklu wystąpili m.in. Jakub Wocial, Kuba Szyperski i Kamil Krupicz. Muzyka wpada w ucho od pierwszego razu. Tak w nią wpadłem, że od czwartku wysłuchałem już po sto razy dostępne na YT wersje tego musicalu. Zabawna, ale i bardzo wzruszająca opowieść. Oczywiście, Kuba Szyperski to absolutna gwiazda do zjedzenia. No i fantastyczny zespół grający na żywo.

Szewcy na podstawie S.I. Witkiewicza, reż. Justyna Sobczyk
Narodowy Stary Teatr, Kraków

Spektakl grany od blisko 9 lat zupełnie mnie zaskoczył. Na Nowej Scenie, bardzo kameralnej, Szewcy płyną równolegle z autotematycznymi improwizacjami na temat zarobków i wykonywanej pracy w teatrze i poza nim (przez widzów). Aktorzy żartują i kpią nieco z siebie, swoich ról, obsad, umiejętności. Wchodzą w dialog z publicznością. W końcu na scenie pojawia się trójka dorosłych osób z warsztatów terapii zajęciowej (jedna dziewczyna z zespołem Downa) i oni stają się integralną częścią spektaklu - grają w akcji Szewców, czasami dyskutują z publicznością bądź aktorami, opowiadają o sobie. I to jest fenomenalne doświadczenie. Bo ich ocena rzeczywistości jest bardziej wprost, szczera, bez maski, bez udawania. Wspomniana dziewczyna, Ania, przerywa na przykład monolog, bo śmierdzą jej smażone steki z restauracji znajdującej się za ścianą teatru. Niby ogląda się przedstawienie, ma się świadomość, że nawet te improwizacje są pozorne, bo są przygotowane, a jednak obecność tej trójki i kontakt z publicznością sprawiają, że całość jest jakaś otwarta i kreowana ad hoc. Oczywiście nie byłoby tego bez znakomitego aktorstwa: Michał Majnicz jako Sajetan Tempe, Szymon Czacki i Martyna Krzysztofik jako czeladnicy. Radosław Krzyżowski jako Księżna Irina Wsiewołodowna Zbereźnicka-Podberezka, Małgorzata Zawadzka jako Prokurator Robert Scurvy. Na koniec wkracza zaś na scenę o lasce, z wyraźnym trudem Krzysztof Globisz jako Hiper-Robociarz. Kiedy wygłasza swój długi monolog na widowni panuje absolutna cisza. Mówi z ogromnym trudem, poprawia się, czasem kpiąco śmieje się z siebie, ale mówi dalej. Zrozumieć można może połowę tekstu, ale nie o to przecież chodzi. Oto na scenie jest jeden z największych polskich aktorów, który po wylewie (2014 r.) stracił mowę. Aktor i profesor AST, który wykształcił wiele pokoleń aktorów ucząc ich interpretacji wiersza. I on z trudem wydobywa z siebie słowa. Niewyobrażalne przeżycie.
ODPOWIEDZ