Zdecydowanie polecam "Wielką wodę". Bardzo dobrze się to ogląda.
Natomiast teraz obejrzałem "Beef" ("Awantura", 2023, 10 odcinków). Świetne.
Najsilniejsze skojarzenie, jakie mam, to "Dzikie historie" (2014) - ten film jest jak jedna z historii, które mogłyby stać się częścią tego filmu, rozciągniętych do paru godzin. W podobny sposób oparty jest na eskalacji w wyniku nieracjonalnych działań, które jednak - wziąwszy pod uwagę okoliczności - staję się w pełni zrozumiałe. "Dzikie historie", ale też "Parasite" (2019), ze względu na podobny sposób przedstawienia właśnie tych pozornie nieracjonalnych, tragicznych w skutkach decyzji, które wynikają wprost z kontekstu społecznego. A także na pewne podobieństwa wizualne, np. w sposobie przedstawiania przemocy i eksponowanie szczegółów śmiesznych, ale w gruncie rzeczy normalnych - czyli na podobny rodzaj humoru. Co prawda "Parasite" skupiał się głównie na koreańskim (i nie tylko, ale przede wszystkim) kontekście klasowym jako źródle problemu. W "Beef" szerszy kontekst, dotyczący stratyfikacji społecznej, mechanizmów mobilności pionowej i sposobach mówienia o nich (zwłaszcza o "sukcesie"), jest uwarunkowaniem, ale nie motorem akcji - jak w "Dzikich historiach". Bo jeśli to rozłożyć na czynniki pierwsze, to łatwo zauważyć, że na obu skrajnościach przedstawionych w filmie, mechanizmy presji, wewnętrznej i zewnętrznej, popychającej bohaterów do podejmowania takich a nie innych wyborów, są identyczne co do istoty. Można z tego wyciągnąć wniosek, że siedzimy na beczce prochu, złożonej z mechanizmów interakcji i relacji pomiędzy ludźmi; role do tej historii zostały tak naprawdę napisane już wcześniej, a potrzebny był tylko wyzwalacz - tzn. splot okoliczności, który doprowadził do tego, co zostało w tym serialu ukazane. A więc to nigdy nie było niemożliwe, bo zawsze istniały ku temu uwarunkowania; po prostu było mało prawdopodobne - w pewnym momencie dwoje bohaterów, skądinąd niewyróżniających się specjalnie ze środowisk w których funkcjonują, przypadkiem podpaliło lont. Mogłoby się wydawać, że na każdym etapie można to było zatrzymać. Powód, dla którego ta historia tak eskaluje, wynika jednak z tego, że właśnie uwarunkowania, istniejące w ich otoczeniu i w nich samych, ciągle ich trzymają na tej ścieżce. Można powiedzieć, że byli predestynowani, aby to się pewnego dnia wydarzyło. Punkt, od którego cała historia się zaczęła, był zdarzeniem losowym, ale od tego miejsca jechali do celu jak po szynach.
Bardzo lubię taki absurd pozostający w silnym związku z rzeczywistością, tzn. realistyczny

To, paradoksalnie, być może dużo wierniejsze odzwierciedlenie prawdziwego świata, niż historie o zdarzeniach mało spektakularnych.