Netflix
Regulamin forum
Info: tematy możliwe do przeglądania przez gości forum, dostępne indeksowanie dla bootów typu Google.
Info: tematy możliwe do przeglądania przez gości forum, dostępne indeksowanie dla bootów typu Google.
- Walpurg
- Posty: 9539
- Rejestracja: 22-07-2018 17:59:15
- Lokalizacja: Śląsk
Re: Netflix
Gdyby ktoś był przy kasie, w ramach licytacji na WOŚP, można wylicytować kremówkę i spacer po Wadowicach z ojcem Jakubem, synem najsłynniejszego Jana Pawła, czyli z urodzonym właśnie w Wadowicach Michałem Sikorskim.
https://allegro.pl/oferta/kremowka-i-sp ... QW-FkrfX7I
https://allegro.pl/oferta/kremowka-i-sp ... QW-FkrfX7I
- Walpurg
- Posty: 9539
- Rejestracja: 22-07-2018 17:59:15
- Lokalizacja: Śląsk
Re: Netflix
Suburræterna - już w całości, fajne, choć nie tak jak trzy wcześniejsze serie Suburry. Ale mój ulubiony klimacik jest. Uwielbiam filmy i seriale o włoskich bad boyach Ewidentnie podprowadzone pod dalszy ciąg.
1670 - cudo! Wydawało mi się, że już nie ma szans na filmy/seriale, z których do języka trafiałyby "skrzydlate słowa". Myślałem, że to się skończyło na "Kilerze", że zbyt wiele teraz mediów i zwyczajnie nie oglądamy już tego samego. A jednak nie!
Sexify - koszmarnie się męczyłem na dwóch sezonach tego serialu. Pomysł nawet fajny, ale wykonanie straszne. Nudne, przewlekłe, nielogiczne, niewiarygodne psychologicznie i jeszcze prawdziwy cud, że katole nie zrobili skandalu, bo w filmie dziewczyna z chłopakiem (klerykiem z seminarium) uprawiają seks w kościele! Jedyny powód, dla którego to oglądałem (no, sporo przesuwałem do przodu) jest uroczy i słitaśny Jan Wieteska, czyli "polski Timothée Chalamet" (choć do tego tytułu nominuje się też w recenzjach Daniela Walaska z Akademii Pana Kleksa!). Już teraz rozumiem, dlaczego nasz Dorianek lata do Ateneum na Wieteskę. Uroczy! I dla niego:
Hiacynt - świetnie zagrana historia: Schuchardt i Kalita to tacy idealnie paskudni milicjanci, wzorcowo odpychający; fajna rola Ziętka: zagubionego, odważnego, nieustępliwego, ale i uroczego gliny. Fajnie zagrany przez Miłkowskiego Arek, fajne i mocno zróżnicowane to gejowskie towarzystwo. No ale... Sporo tu rzeczy nieprawdopodobnych. Czy glina rozpracowujący pedałów z pikiety będzie szedł na imprezę tego dość jednak małego i zamkniętego środowiska? Będzie siedział w knajpie przy grzybku? A jednocześnie przesłuchuje ich? Rozumiem, że film wymusza pewne uproszczenia, ale chyba przesadzono. Ogólnie jednak oceniam wysoko ten film.
Sex Education - chyba IV sezon? - Na razie 3 pierwsze odcinki i strasznie to się zrobiło nudne.
1670 - cudo! Wydawało mi się, że już nie ma szans na filmy/seriale, z których do języka trafiałyby "skrzydlate słowa". Myślałem, że to się skończyło na "Kilerze", że zbyt wiele teraz mediów i zwyczajnie nie oglądamy już tego samego. A jednak nie!
Sexify - koszmarnie się męczyłem na dwóch sezonach tego serialu. Pomysł nawet fajny, ale wykonanie straszne. Nudne, przewlekłe, nielogiczne, niewiarygodne psychologicznie i jeszcze prawdziwy cud, że katole nie zrobili skandalu, bo w filmie dziewczyna z chłopakiem (klerykiem z seminarium) uprawiają seks w kościele! Jedyny powód, dla którego to oglądałem (no, sporo przesuwałem do przodu) jest uroczy i słitaśny Jan Wieteska, czyli "polski Timothée Chalamet" (choć do tego tytułu nominuje się też w recenzjach Daniela Walaska z Akademii Pana Kleksa!). Już teraz rozumiem, dlaczego nasz Dorianek lata do Ateneum na Wieteskę. Uroczy! I dla niego:
Hiacynt - świetnie zagrana historia: Schuchardt i Kalita to tacy idealnie paskudni milicjanci, wzorcowo odpychający; fajna rola Ziętka: zagubionego, odważnego, nieustępliwego, ale i uroczego gliny. Fajnie zagrany przez Miłkowskiego Arek, fajne i mocno zróżnicowane to gejowskie towarzystwo. No ale... Sporo tu rzeczy nieprawdopodobnych. Czy glina rozpracowujący pedałów z pikiety będzie szedł na imprezę tego dość jednak małego i zamkniętego środowiska? Będzie siedział w knajpie przy grzybku? A jednocześnie przesłuchuje ich? Rozumiem, że film wymusza pewne uproszczenia, ale chyba przesadzono. Ogólnie jednak oceniam wysoko ten film.
Sex Education - chyba IV sezon? - Na razie 3 pierwsze odcinki i strasznie to się zrobiło nudne.
- bolevitch
- Posty: 5434
- Rejestracja: 22-07-2018 14:45:00
Re: Netflix
co do Hiacynta - jeśli przyjmiemy, że jest możliwe odkrywanie przez chłopaka jeszcze w sumie 20+ ,(dopiero ma iść do szkoły milicyjnej) swojej homoseksualności przy okazji akcji Hiacynt, to fakt, że wchodzi do środowiska, bo go pociąga zobaczony w szalecie chłopak (którego ratuje przed zatrzymaniem), oraz film porno, a tylko udaje -początkowo też przed sobą, a przede wszystkim - przed otoczeniem, że to w ramach działań służbowych, myślę, że jest wtedy prawdopodobny.
- Walpurg
- Posty: 9539
- Rejestracja: 22-07-2018 17:59:15
- Lokalizacja: Śląsk
Re: Netflix
To tak, ale spójrz pod innym kątem: bierze udział w akcji > przesłuchuje kilku bywalców grzybka > idzie na imprezę, na której prawdopodobnie są ludzie z grzybka. Przecież ktoś go powinien poznać. I zresztą poznaje go w knajpie przy grzybku Tadek (też świetny Tomasz Włosok). I udaje, że nic się nie stało.
- Czartogromski
- Posty: 6151
- Rejestracja: 22-07-2018 10:10:25
- Lokalizacja: Kufszynek
- Kontakt:
- uzytkownik_konta
- Posty: 5356
- Rejestracja: 18-07-2018 15:54:11
Re: Netflix
Próbowałem oglądać "Forsta" oraz "Morderstwo w Orient Expressie" (2017).
Co do pierwszego, od początku nie porywało, ale już w pierwszym odcinku pojawia się seryjny morderca pozostawiający na miejscu zbrodni Tajemnicze Antyczne Monety™ - a zaraz potem jakichś chłopak, który jak gdyby nigdy nic, na prośbę głównego bohatera, tak po prostu wyciąga zastrzeżone informacje spod ziemi, zapewne włamując się do jakiegoś systemu. W tym momencie przestałem oglądać. Wszystko odbywa się w towarzystwie działającej poza prawem, stanowczej, niezależnej, młodej dziennikarki, która co prawda nie jest głównym bohaterem zainteresowana - a raczej tak udaje - ale zapewne coś między nimi będzie. A główny bohater, oczywiście, ma jakiś skrywany problem medyczno-narkotyczny. Kurwa, jakie gówno! Nie rozumiem po jaki chuj właściwie ludzie piszą takie scenariusze - niewystarczająco wiele już takich fabuł i postaci powstało?! To jest na podstawie książek Mroza, który jest bardzo popularnym pisarzem. Te jego książki naprawdę w takim stopniu powielają schematy?! Przecież ja nie próbowałem jeszcze napisać powieści tylko dlatego, że nie miałem pomysłu. A teraz okazuje się, że nie jest to najmniejszym problemem?!
Co do drugiego - Jezu, jakie straszne gówno. Nie znałem wcześniej tego filmu - z jednej strony, obsada wyglądała dobrze; z drugiej - niepokoiło mnie, że o nim jeszcze nie słyszałem. Kretyni zrobili głównego bohatera tak, że Poirot w ogóle nie przypomina Poirota. Wyobraźcie sobie, że jest tam nawet scena, w której Poirot ugania się po rusztowaniach za kimśtam (nie wiem, wyłączyłem się w połowie). Poirot, do cholery, ugania się po rusztowaniach! A jedyne dwie rzeczy, które zachował z oryginału, to to, że ma wąsy i jest trochę dziwny. Bałem się, że w pewnym momencie zacznie się po prostu z kimś bić, jak Sherlock Holmes w filmach z Robertem Downey Jr. - bo w ogóle stylistyka jest podobna (niestety, bo już w 2017 było to tandetne). Czy oni tam po prostu mają jakąś sztancę, w którą wtłaczają znane i lubiane postacie, tak że wychodzi coś, w czym od biedy można rozpoznać śladowe pozostałości oryginału? I nie rozumieją, że o atrakcyjności i powszechnej sympatii, jaką się odczuwa do tej serii książek, przesądza specyfika głównego bohatera? Przecież serial z Davidem Suchetem jest tak popularny właśnie dlatego, że bardzo wiernie odtwarzał postać opisywaną przez Christie, a nie dlatego, że robił przy jej pomocy dziwaczne wygibasy. Czułem się jakbym oglądał, jak ktoś posadził truchło Poirota w przyczepce motocyklowej i skacze z nim przez płonące obręcze - i zaraz się od tego porzygam.
Co do pierwszego, od początku nie porywało, ale już w pierwszym odcinku pojawia się seryjny morderca pozostawiający na miejscu zbrodni Tajemnicze Antyczne Monety™ - a zaraz potem jakichś chłopak, który jak gdyby nigdy nic, na prośbę głównego bohatera, tak po prostu wyciąga zastrzeżone informacje spod ziemi, zapewne włamując się do jakiegoś systemu. W tym momencie przestałem oglądać. Wszystko odbywa się w towarzystwie działającej poza prawem, stanowczej, niezależnej, młodej dziennikarki, która co prawda nie jest głównym bohaterem zainteresowana - a raczej tak udaje - ale zapewne coś między nimi będzie. A główny bohater, oczywiście, ma jakiś skrywany problem medyczno-narkotyczny. Kurwa, jakie gówno! Nie rozumiem po jaki chuj właściwie ludzie piszą takie scenariusze - niewystarczająco wiele już takich fabuł i postaci powstało?! To jest na podstawie książek Mroza, który jest bardzo popularnym pisarzem. Te jego książki naprawdę w takim stopniu powielają schematy?! Przecież ja nie próbowałem jeszcze napisać powieści tylko dlatego, że nie miałem pomysłu. A teraz okazuje się, że nie jest to najmniejszym problemem?!
Co do drugiego - Jezu, jakie straszne gówno. Nie znałem wcześniej tego filmu - z jednej strony, obsada wyglądała dobrze; z drugiej - niepokoiło mnie, że o nim jeszcze nie słyszałem. Kretyni zrobili głównego bohatera tak, że Poirot w ogóle nie przypomina Poirota. Wyobraźcie sobie, że jest tam nawet scena, w której Poirot ugania się po rusztowaniach za kimśtam (nie wiem, wyłączyłem się w połowie). Poirot, do cholery, ugania się po rusztowaniach! A jedyne dwie rzeczy, które zachował z oryginału, to to, że ma wąsy i jest trochę dziwny. Bałem się, że w pewnym momencie zacznie się po prostu z kimś bić, jak Sherlock Holmes w filmach z Robertem Downey Jr. - bo w ogóle stylistyka jest podobna (niestety, bo już w 2017 było to tandetne). Czy oni tam po prostu mają jakąś sztancę, w którą wtłaczają znane i lubiane postacie, tak że wychodzi coś, w czym od biedy można rozpoznać śladowe pozostałości oryginału? I nie rozumieją, że o atrakcyjności i powszechnej sympatii, jaką się odczuwa do tej serii książek, przesądza specyfika głównego bohatera? Przecież serial z Davidem Suchetem jest tak popularny właśnie dlatego, że bardzo wiernie odtwarzał postać opisywaną przez Christie, a nie dlatego, że robił przy jej pomocy dziwaczne wygibasy. Czułem się jakbym oglądał, jak ktoś posadził truchło Poirota w przyczepce motocyklowej i skacze z nim przez płonące obręcze - i zaraz się od tego porzygam.
Ostatnio zmieniony 18-01-2024 22:16:14 przez uzytkownik_konta, łącznie zmieniany 1 raz.
- Hebius
- Posty: 15009
- Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
- Lokalizacja: Kętrzyn
Re: Netflix
Też miałem problem z Poirotem Kennetha Branagha dopóki nie odkryłem oczywistej oczywistości: to po prostu Poirot z alternatywnej linii wszechświata.
Tak, są tu duże zmiany, ale w zasadzie kosmetyczne - sam szkielet opowieści jest identyczny i w powieści i we wszystkich wcześniejszych ekranizacjach. Czyli dostajemy bardzo dużo z Agathy Christie.
Polecam obejrzeć "Świadka oskarżenia" w wersji klasycznej (Billy Wilder, 1957) i najnowszą ekranizację z Kim Cattrall w roli wdowy-nieboszczki. Tam to jest dopiero odjazd.
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
- uzytkownik_konta
- Posty: 5356
- Rejestracja: 18-07-2018 15:54:11
Re: Netflix
To potwierdza moja tezę - ta sama historia staje się wręcz ciężka w odbiorze kiedy usunie się z niej jakąkolwiek osobowość głównego bohatera, a w zasadzie zredukuje się ją do wydmuszki z wąsami
- Hebius
- Posty: 15009
- Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
- Lokalizacja: Kętrzyn
Re: Netflix
Ale ten Poirot ma osobowość, tylko diametralnie różną od tej wymyślonej przez Christie. Widać do młodych widzów nie przemawia detektyw, który rusza jedynie szarymi komórkami. Detektyw musi umieć też przypierdolić.
Byłoby ciekawie zobaczyć równie współczesną ekranizację któregoś kryminału z panną Marple
Byłoby ciekawie zobaczyć równie współczesną ekranizację któregoś kryminału z panną Marple
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
- uzytkownik_konta
- Posty: 5356
- Rejestracja: 18-07-2018 15:54:11
Re: Netflix
Jest charakterystyczny, ale nie nazwałbym tego osobowością. To tylko manieryzmy, które u oryginalnego Poirota były integralną częścią osobowości; poniekąd sposobem jej wyrażenia. Tutaj zostały tylko one; być może ktoś łatwowierny jest w stanie uznać, że to objaw procesów zachodzących też wewnątrz wydmuszki.
Nie mam wątpliwości, że zrobiono to po to, aby był bardziej atrakcyjny dla publiczności. Jak to często bywa, niespecjalnie to zadziałało, co - wracając do pierwszego mojego posta na temat tego wytworu - sprawiło że wcześniej o tym filmie nie słyszałem. Z pewnością nie jest nawet w ułamku tak znany, popularny, lubiany itd., jak książka oraz serial.
Nie mam wątpliwości, że zrobiono to po to, aby był bardziej atrakcyjny dla publiczności. Jak to często bywa, niespecjalnie to zadziałało, co - wracając do pierwszego mojego posta na temat tego wytworu - sprawiło że wcześniej o tym filmie nie słyszałem. Z pewnością nie jest nawet w ułamku tak znany, popularny, lubiany itd., jak książka oraz serial.
- marcin
- Posty: 13389
- Rejestracja: 25-07-2018 22:48:12
- Lokalizacja: PL
Re: Netflix
Obejrzałem "Nuovo Olimpo"
Piękny włoski film gejowski.
Ale bardzo nietypowy jak na kino włoskie.
Bardzo poważny. I bardzo smutny.
Warto.
Piękny włoski film gejowski.
Ale bardzo nietypowy jak na kino włoskie.
Bardzo poważny. I bardzo smutny.
Warto.
Gdy ludzie spotykają się z górami, dzieją się wielkie rzeczy.
(William Blake)
(William Blake)
- Hebius
- Posty: 15009
- Rejestracja: 18-07-2018 12:20:10
- Lokalizacja: Kętrzyn
Re: Netflix
Nie jestem do końca przekonany, że masz rację. Przecież coś* sprawiło, że po tym pierwszym Poirocie Kenneth Branagh dostał kasę na dwa kolejne.uzytkownik_konta pisze: ↑20-01-2024 21:16:28 Nie mam wątpliwości, że zrobiono to po to, aby był bardziej atrakcyjny dla publiczności. Jak to często bywa, niespecjalnie to zadziałało, co - wracając do pierwszego mojego posta na temat tego wytworu - sprawiło że wcześniej o tym filmie nie słyszałem. Z pewnością nie jest nawet w ułamku tak znany, popularny, lubiany itd., jak książka oraz serial.
2017 - Morderstwo w Orient Expressie
2022 - Śmierć na Nilu
2023 - Duchy w Wenecji
___
* na pewno nie walory artystyczne, więc ani chybi popularność i sukces kasowy
– Jakże mogę wymagać, żeby on, będąc o tyle wyższym ode mnie, znajdował jakąkolwiek w moim towarzystwie przyjemność? Nie byłażby to szalona z mej strony pretensja?
- uzytkownik_konta
- Posty: 5356
- Rejestracja: 18-07-2018 15:54:11
Re: Netflix
Może masz rację. Może to się sprzedaje; w końcu nie bez powodu jest to domyślny styl twórczości tych studiów, zresztą wielokrotnie przetestowany. Ale że Poirot w tym filmie jest wydmuszką - przy tym będę obstawał
- Raven
- Posty: 21
- Rejestracja: 19-06-2021 08:45:38
- Lokalizacja: plaża nad rzeką
Re: Netflix
Gdzieś przeczytałem (w ubiegłym już roku) że producenci w USA myślą o reaktywowaniu Napisała Morderstwo (Murder, She Wrote, serial z Angelą Lansbury z lat 80 dwudziestego wieku) czyli amerykańską odpowiedź na pannę Marple. I chociaż na zawadzie stoją pewnie liczne prawa autorskie telewizji, producentów i autora koncepcji. Tak czy owak gdzieś tam w poczekalni filmowych koncepcji czeka na nas jakaś seniorka np z azjatycko amerykańskim pochodzeniem, lesbijka po dwóch odsiadkach w więzieniu, bezdzietna ale influencerka z licznymi gronem obserwujących oraz przenikliwym umysłem i umiejętnością obserwacji.Hebius pisze: ↑18-01-2024 22:25:21 Ale ten Poirot ma osobowość, tylko diametralnie różną od tej wymyślonej przez Christie. Widać do młodych widzów nie przemawia detektyw, który rusza jedynie szarymi komórkami. Detektyw musi umieć też przypierdolić.
Byłoby ciekawie zobaczyć równie współczesną ekranizację któregoś kryminału z panną Marple
Ale czy takie eksperymenty na pewno i zawsze są złe? Hercules Bond z komentowanego filmu (i serii) to kinowa konfekcja ale serial Hjerson przecież odpowiadał na zapotrzebowanie współczesnej postaci a nie był to serial zły, moim zdaniem oczywiście.
Obejrzałem dwa odcinki koreańskiego serialu w którym bohaterka dziedziczy cmentarz nie pamiętam tytułu. Netflix przeznacza spore pieniądze na produkcje z Korei. Spodziewałem się czegoś innego. Wszystko ma być zagadkowe a bohaterka zaplątuje się w jakieś kłopoty co raz to nowe zdrada, trupy, trucizna, problemy z przełożonymi, machlojki korporacji emocje jak na grzybach. Teraz myślę że trzeba było obejrzeć ten film o futurystycznym Londynie i problemach z mieszkaniem.
- marcin
- Posty: 13389
- Rejestracja: 25-07-2018 22:48:12
- Lokalizacja: PL
Re: Netflix
Fair Play
Całkiem udany film o współczesnych związkach i pracy w korpo. Negatywne emocje, zazdrość, uciekanie w alkohol. Nie wiem czy trochę nie przerysowany. Serio są takie korpo gdzie nie wolno nawiązać relacji ze współpracownikiem?
Całkiem udany film o współczesnych związkach i pracy w korpo. Negatywne emocje, zazdrość, uciekanie w alkohol. Nie wiem czy trochę nie przerysowany. Serio są takie korpo gdzie nie wolno nawiązać relacji ze współpracownikiem?
Gdy ludzie spotykają się z górami, dzieją się wielkie rzeczy.
(William Blake)
(William Blake)
- uzytkownik_konta
- Posty: 5356
- Rejestracja: 18-07-2018 15:54:11
Re: Netflix
Czy zauważyliście denerwującą (przynajmniej dla mnie) manierę, występującą obecnie w bardzo wielu filmach dokumentalnych - zwłaszcza Netflixa, ale nie tylko - polegającą na wstawianiu przed napisami początkowymi / czołówką / planszą tytułową trwającego nawet parę minut, przerośniętego trailera (bo tak to należy nazwać) właśnie tego filmu, który oglądamy? Zawsze składa się on wyłącznie z ujęć, które powtarzają się w dalszej części filmu. Uważam że to strata czasu i bardzo płytki zabieg - z pewnością ma to bowiem na celu przyciągnięcie i zatrzymanie uwagi widza, ale jest to prostacki sposób. Oglądam teraz "Hell Camp: Teen Nightmare" (2023, reż. L. Williams, pol. "Piekielny obóz. Koszmar nastolatków"), gdzie zrobiono to prawidłowo - umieszczono na samym początku sekwencję odnoszącą się do nadużyć wobec Paris Hilton. Negatywnym przykładem może być natomiast "Get Gottti" (2023, reż. S. Smith, pol. "Dorwać Gottiego").
- Walpurg
- Posty: 9539
- Rejestracja: 22-07-2018 17:59:15
- Lokalizacja: Śląsk
Re: Netflix
Absolutni debiutanci - bardzo klimatyczny miniserial. Trójka w wieku okołomaturalnym (dwójka próbuje dostać się na studia), pierwsze miłości, przyjaźń, swing w stronę LGBT, dwie pary "rodziców" i ich kłopoty z uczuciami, zdrady, powroty. Dobrze zagrane.
Bonding - krótkie 15 minutowe odcinki, dwie serie. Świetny i lekki serial. Młoda dziewczyna pracuje jako domina w salonie BDSM, zatrudnia znajomego geja. W zasadzie komedia, ale jest to przy okazji fajna analiza seksualności, potrzeb emocjonalnych i tego, dlaczego ludzie chcą, aby ktoś ich dominował, zadawał im ból, skąd biorą się fetysze itp. Serial fajnie normalizuje potrzeby BDSM, lekki, ale stwarza okazję do przemyślenia pewnych kwestii.
Bonding - krótkie 15 minutowe odcinki, dwie serie. Świetny i lekki serial. Młoda dziewczyna pracuje jako domina w salonie BDSM, zatrudnia znajomego geja. W zasadzie komedia, ale jest to przy okazji fajna analiza seksualności, potrzeb emocjonalnych i tego, dlaczego ludzie chcą, aby ktoś ich dominował, zadawał im ból, skąd biorą się fetysze itp. Serial fajnie normalizuje potrzeby BDSM, lekki, ale stwarza okazję do przemyślenia pewnych kwestii.
- bolevitch
- Posty: 5434
- Rejestracja: 22-07-2018 14:45:00
Re: Netflix
Bonding - pierwszy sezon obejrzałem jednym ciągiem, ale drugi chyba odpuszczę. mam wrażenie że oglądam Sex w wielkim mieście grany w kostiumach z Wiedźmina...
Zaraz zobaczę Debiutantów...
****"
zobaczyłem. Jeden odcinek myślę wystarczy.
Zaraz zobaczę Debiutantów...
****"
zobaczyłem. Jeden odcinek myślę wystarczy.
- Walpurg
- Posty: 9539
- Rejestracja: 22-07-2018 17:59:15
- Lokalizacja: Śląsk
Re: Netflix
W Bondingu ugrzęzłem na końcu jedynki, ale Debiutanci są fajni.
- bolevitch
- Posty: 5434
- Rejestracja: 22-07-2018 14:45:00
Re: Netflix
3 sezon Wiedźmina w sumie mi się spodobał. Mimo zakochanego w Jaskrze redańskiego arcyksięcia ... może dlatego, że arcyksiążę mnie w oko wpadł
nie mam pomysłu co dalej oglądać
nie mam pomysłu co dalej oglądać